Przeglądasz 3 wpisy - od 1 do 3 (z 3)
Przeglądasz 3 wpisy - od 1 do 3 (z 3)
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.
Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Trudne emocje
Ostatnio z racji problemów z utrzymaniem pracy poszłam do psychologa. Po każdym spotkaniu z psychologiem gdy opowiadam o tym jacy byli rodzice względem mnie, o relacjach z bratem to dziwnie się czuje. Raz byłam ni stąd i owąd bliska płaczu. Do tego czułam jak się wszystko we mnie kotłuje.
Wątek stąd założyłam bo nie wiem czy to dobrze, że to znaczy że opowiadam o wszystkim zgodnie z sobą i stąd tak organizm reaguje.
Ja wczoraj pierwszy raz na terapii DDA zacząłem płakać. A chodziłem do terapeutów jakieś kilka lat. Z początku myślałem, że nie powinienem się rozklejać na terapii, ale wczoraj mi uświadomiono, że to właśnie ten moment może coś zapoczątkować. Nie umiem powiedzieć, dlaczego akurat na tym spotkaniu emocje wzięły górę. Dzisiaj w pracy dwukrotnie poszedłem do łazienki, żeby po prostu popłakać. Dobrze się z tym czuję.
Moim zdaniem mówienie o sobie trudnych rzeczy obcym ludziom „z ulicy”, czasem widzianym pierwszy raz – jak to ma miejsce na mityngach – jest złamaniem dysfunkcyjnej nauki, którą DDA otrzymują w domu: „Nie mów! – Nie ufaj! – Nie czuj!”. Paradoksalnie, takie odsłanianie się może być oznaką nie bezbronności, ale siły i odwagi do stawiania czoła różnym rzeczom. Choć warto też odróżnić smutek i żal, które są naturalną reakcją na zło, jakie nas spotkało, od użalania się nad sobą, które dla nielicznych osób może być sposobem na życie…
Łzy – czy to w reakcji na bolesne wspomnienia, czy jako objaw wrażliwości lub wzruszenia – są w porządku. Oczyszczają oczy i zatoki, powodują wydzielanie substancji odpowiedzialnych za dobre samopoczucie, świadczą o psychicznym zdrowiu. Choć miałem też w pewnym momencie terapii taki etap, że płakałem więcej i częściej niż było potrzeba – i do tej pory trochę się tego wstydzę 🙂