Przeglądasz 3 wpisy - od 1 do 3 (z 3)
Przeglądasz 3 wpisy - od 1 do 3 (z 3)
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.
Witamy › Fora › Znalezione w sieci › Krok VII DDA -sugestie
Otagowane: Krok VII DDA
Swojego zdrowienia nie opieram na kontakcie z Bogiem (raczej rozstałam się z Nim na dotychczasowych warunkach, zobaczymy, co dalej). Ale w modlitwie o pogodę ducha (ang. serenity) jest coś uniwersalnego. Zagrało mi z jednym zdaniem Petera Walkera, autora Complex PTSD. From surviving to thriving (najlepsza książka o DDA, na jaką trafiłam w życiu; perfekcyjne uzupełnienie terapii na żywo; podejście głównie behawioralne, ale bardzo systemowe i sięgające głęboko, oparte o doświadczenia własnego zdrowienia i dziesiątek klientów). Autor napisał, że odetchnął naprawdę, kiedy to spokój, pogoda ducha (właśnie ang. serenity) stała się dla niego ważniejsza od euforii, którą ścigał wcześniej i która była dla niego celem. A która z kolei szybko przechodzi w swoje przeciwieństwo. To jedno z tych wskazań (orientację na spokój wewnętrzny niż na skokowe, fantastyczne, ekstatyczne doznania), którymi chciałabym się kierować. Choć dla mnie nie jest to w ogóle naturalne. Ale powoli dostrzegam w tym coraz większą wartość.
Dobra droga do spokoju wewnętrznego – medytacja. Zauważyłem, że kiedy jestem w skrajnej rozpaczy – chętniej modlę się o pomoc. A kiedy jestem w lepszej kondycji – sięgam po medytację. Zarówno medytacja, jak i modlitwa wymagają pewnego wewnętrznego spokoju.
Pojechałem do Lichenia. Złota wieża bazyliki strzelająca w niebo nie uspokaja mnie. Budzi niepokój. Może nawet Bóg czuje się tu onieśmielony. Jak mówi VII krok, Boga należy prosić w pokorze, pokora zaś bierze się ze spokoju wewnętrznego, a spokój jest w prostocie. Nie komplikujmy.