Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 2 wpisy - od 1 do 2 (z 2)
  • Autor
    Wpisy
  • Blenka
    Uczestnik
      Liczba postów: 2
      w odpowiedzi na: to ciągle wraca #273016

      Do Pawelddd i innych

      Stres w pracy jest zrozumialy i naturalny. Jesli bierzesz na siebie więcej obowiązków to zawsze jest możliwość,  ze sprawy Cię przerosna. Żyjemy w czasach trudnych,  boimy sie o utratę pracy, boimy sie ja zmienić,  bo nie wiadomo co będzie dalej. Tak mają ludzie nawet Ci którzy nie sa DDA czy DDD.

      Ja w sytuacji gdy biorę zastępstwo i nie daje rady ide do szefa i mówię że jednak nie daję rady. Wtedy on albo proponuje pomoc, albo mówi,  ze zrobię co będę mogła i tyle.

      W każdym razie zawsze wole go poinformować jesli cos idzie nie tak. Wole byc uczciwa. Z tym tylko, ze ja nie boję się przełożonych. Balam sie ich okropnie,  lata temu w pierwszych pracach. Potem zauważyłam,  że to są tacy sami ludzie jak my, mają tylko inne stanowisko. I tak do tego podchodzę.

      Wg mnie terapia by Ci sie przydała,  zeby nabrac pewności siebie.

      Czasem jednak pomaga znajomy, przyjaciel. Rozmawiasz na ten  temat z żoną?

      Wspaniałe byłoby uzyskac jej wsparcie. Bardzo często samo wygadanie się,  wyzalenie daje zbawianne skutki.

      Mi prócz terapii ktora w sumie dopiero zaczęłam,  bardzo pomaga mąż. Jego wsparcie jest bezcenne. Równie dobrze moze to byc ktos inny.

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

       

      Blenka
      Uczestnik
        Liczba postów: 2

        Witam wszystkich,  juz nie będę rozpoczynać nowego wątku.  Jestem tu po raz pierwszy i również chcialam sie przywitać. Ja nie wiem czy sama przed sobą,  tak szczerze przyznaję,  że jestem DDA. Nie zauwazylabym problemu gdybym nie miala dziecka.  Corka ma teraz 6 lat, a ja powielam moja mamę. Robie to automatycznie, a wtedy to mnie strasznie boli. Gdy bylam dzieckiem w domu tata pił i bił mamę.  Mnie i brata nigdy nie uderzył. Bylam „córeczką tatusia” i chyba nadal jestem,  bylam pewna jego miłości do mnie i zawsze stawalam w obronie mamy. Prowokowalam go żeby mnie uderzył, zawsze staralam sie stawac pomiędzy. Mama oczywiście również mocno mnie kochała i nie zmienilo sie nic do tej pory. Pamietam ten dziecięcy strach, balam sie, że tata mame zabije.  Czasem wpadal w okropna furie. To olbrzymi facet z ogromna siłą. Leciały szafki w kuchni, wszelkie szkło.  W tej chwili mam 34 lata. Mam swoja rodzinę.  Wiem, ze moje dzieciństwo nie było uslane różami,  ze bylo wiele lez i bólu,  ale nie myslalam o tym od lat. To przeszlosc, to bylo, to nigdy nie wróci. Tata juz od wielu lat nie pije. Jednek im moja corka starsza to widzę,  że to nie jest przeszłość.

        Moja mama jest dobra kobietą,  jednak gdy tata pil, wyladowywala swoje frustracje na mnie. I tu mam glowny problem. Brakuje mi do córki cierpliwości i nie potrafię okazać jej uczucia. Staram sie, ale robie to nienaturalnie.

        W chwili obecnej jestem na lekach pod opieką psychiatry i chodzę na terapię.  Mam objawy somatyczne.

        Nie do konca potrafię odnaleźć sie w Waszej Grupie. Po przeczytaniu kilku historii az wlos mi sie zjezyl. Jednak nie patrzac na przeszłość moja teraźniejszość jest podobna.

        Ja tez bylam najgorsza, nic nie potrafiłam,  wszystko robilam źle.  Nie chce tego przekazac w spadku mojemu dziecku.

        Pozdrawiam

         

         

         

         

         

         

         

         

         

      Przeglądasz 2 wpisy - od 1 do 2 (z 2)