Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 15)
  • Autor
    Wpisy
  • kataszka
    Uczestnik
      Liczba postów: 16

      Diabello

      Niech siętwoje słowa spełnią.

      Dzisiaj jest żle, trzęsę się od samego rana tak mocno, że mam wrażenie , że nogi mnie nie utrzymają. Rano ofukałam wszystkich, dopiero gdy zaczęli mi się usuwać z drogi, zauważyłam co wyprawiam. Teraz się pilnuję, ale kark spięty, nogi jak galareta i lęk nie wiadomo przed czym ot tak, bo za dużo wolnego , zaraz ruszam na spacer bo mnie rozniesie.

      kataszka
      Uczestnik
        Liczba postów: 16
        w odpowiedzi na: Dziś czuję się ….. #462701

        ja czuję się dzisiaj rozdarta

        kataszka
        Uczestnik
          Liczba postów: 16

          Brawo ty!

          Przypuszczam, że nie każdy potrzebuje terapii. Dla każdego jego doświadczenia niosą inny odcisk na psychice, ja zdałam sobie sprawę o tym , że potrzebuję pomocy dopiero po 15 latach od wyjścia z domu.

          kataszka
          Uczestnik
            Liczba postów: 16

            czteryiksyxxxx

            Ciężko mi jest cieszyć się na co dzień. Nie potrafię się śmiać być zadowoloną, bo wtedy wkrada się lęk , że przecież zaraz zdarzy się coś co mnie zrani, nie umiem się bawić, denerwuje mnie hałas i taka nie pohamowana radość.

            Ja jestem nastawiona na zadania, często przekraczające moje możliwości, zawsze wszystko muszę dopiąć na ostatni guziki oczywiście z wyprzedzeniem, muszę być o jeden krok do przodu. Jeżeli nie wykonam czegoś co sobie zaplanowałam to się złoszczę i nie daje mi to spokoju, przrpłacam to przemęczeniem , całyczas mam wrażenie , że jest jeszcze coś czego nie zrobiłam, nie dopilnowałam, a co powinnam zrobić . Czasami myślę, że jak coś zawalę to załamie się świat. Lenia o którym piszesz doświadczyłam jedynie gdy byłam w depresji ale to osobna bajka.Mnie też nigdy nikt do niczego nie zachęcał ale niestety u mnie przez to rozwinęło się nadmierne poczucie odpowiedzialności.

             

            kataszka
            Uczestnik
              Liczba postów: 16

              Monos dopiero powróciłam z wyjazdu świątecznego i zajrzałam na forum. Cieszę się, że postanowiłaś sama zobaczyć czy dane mieszkanko Tobie odpowiada, bardzo ci współczuję , że ciągle musisz przebywać w jednym domu z pijącymi rodzicami , ja ” uciekłam” z domu mając 20 lat, wyszłam za mąż i zamieszkaliśmy z mężem osobno, był taki moment , że trafiliśmy z powrotem do rodziców i to był koszmar trzymam kciuki.

              Diabello

              Byłam dzisiaj na pierwszym spotkaniu i mam nie dosyt , wypełniłam ankietę dowiedziałam się , że będę musiała odwiedzić psychiatrę – nie jest to dla mnie problem, i tyle. Na spotkaniu byłam spięta, nie wiedziałam o czym mówić a o czym nie, nie umiałam patrzeć w oczy , cisnęło mi się wiele na usta ale także chęć zatajenia wielu rzeczy, bo po co mówić?Więc jestem rozdarta.

              Odnośnie przytulania, ja mam problem z dotykiem, nie umiem być czuła, nawet przytulanie dzieciaków jest dla mnie wyzwaniem, oczywiście robię to, oczywiście, że je całuję mówię , że kocham ale jest to związane z przełamywaniem jakiś lęków. Sama też nie lubię być dotykana, nie lubię gdy ktoś jest za blisko mnie, autobus to dla mnie koszmar. Nie doświadczyłam przemocy seksualnej, ale przed dotykiem mam lęk. Na początku mojego małżeństwa gdy mąż podnosił rękę żeby mnie pogłaskać kuliłam się bo myślałam , że chce mnie uderzyć, na niespodziewany ruch , hałas reagowałam przestrachem. Teraz jest trochę lepiej , mąż oswoił mnie przez te lata, choć nadal nie lubię uścisków, misia itd, gdy ktoś zamyka mnie w swoich ramionach to tak jakby odcinał mi drogę ucieczki, smutne to ale niestety prawdziwe……. pozdrawiam

              kataszka
              Uczestnik
                Liczba postów: 16

                Monos ja w przeciwienstwie do ciebie bardzo szybko ucieklam z domu mialam 20 lat jak sie wyprowadzilam , niestety sama przeprowadzka nie zmienila relacji o mojego uzaleznienia od rodzicow, ciagle uwazalam i dalej uwazam ze musze potzadkowac ich swiat- co po raz kolejny potwierdza slusznosc terapii. A czy twoja siostra moglaby cie wspomoc, a moze nie warto pytac rodzicow o zdanie w sprawie mieszkamia, tylko na poczatek wynajac takie jakie sie tobie podoba. Moj maz jest calkowitym przeciwienstwem mojego ojca i tym mnie urzekl ja tez stronie od alkoholu glownie dlatego ze nie umiem go pic rozsadnie wiec lepiej nie pic go wcale i nie prowkowac. Zrobilas juz bardzo duzo by zmienic swoj los i mysle ze znajdziesz kat w ktorym bedziesz szczesliwa

                kataszka
                Uczestnik
                  Liczba postów: 16

                  sid 33

                  Trochę mnie twoja wypowiedź zdziwiła, zaniepokoiła, zdenerwowała. Pomyliłeś mój post z postem diabelli, tak do końca nie wiadomo do, której z nas piszesz, bo o Bogu pisałam ja. Wydaje mi się, że lepiej jest kiedy piszemy o swoich doświadczeniach a nie wydajemy opinie werdykt z którym się nie dyskutuje, a takie wrażenie odniosłam po przeczytaniu twojej wypowiedzi. Chyba nie do końca zrozumiałeś o co mi chodzi. Ja nie doszukuje się dowodów zdrady u mojego męża, ja nie przeszukuję jego odzieży ani nie czytam sms, ja po prostu boję się ,że mogłoby go przy mnie zabraknąć, bo jest dla mnie najważniejszą osobą na świecie. W żadnym wypadku nie chcę mieć nad nim władzy, chodziło mi o to, że w odpowiedzi na swoje zachowania oczekiwałabym innej reakcji. Często jest tak, że to ja czasami świadomie czasami mniej świadomie ranię jego uczucia, ale robię rzeczy żeby go zrazić do siebie choć kocham go ponad życie, to tak jakbym testowała jego cierpliwość. Na szczęście mój mąż ma na to jedna odpowiedź: pomyśl czy będąc twoim mężem , ciągle w tobie zakochanym mogę być twoim największym wrogiem? Wtedy mój mechanizm samonapędzania się stopuje, dociera do mnie prawda nie zniekształcona przez  moje przypuszczenia i wszystko na jakiś czas staje się prostsze. Dziękuję Tobie za wypowiedź, choć mam inne zdanie , to każde takie zderzenie opinii zmusza do myślenia , i oby wnioski z tego wysnute były prawidłowe????Diabello wile podobieństw jest między naszymi doświadczeniami, u mnie mama najpierw była bierna na picie ojca, potem sama się uzależniła i pili oboje, obecnie dzięki terapii od ośmiu lat nie pije, mamy dobre relacje , choć brak w nich ciepła, za którym tęskno, czasami odnoszę wrażenie, że nie umiemy się jeszcze przełamać by zburzyć mur do końca

                  kataszka
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 16

                    Lolek

                    Szkoda, że twój post nie stał się osobnym tematem, wtedy więcej osób mogłoby przeczytać twoją historię. Myślę , że masz sporo kłopotów do rozwiązania.

                    Postaraj się poszukać fachowej pomocy w miejscu gdzie teraz jesteś, może jakiś ośrodek rozwiązywania problemów alkoholowych, wydaje mi się , że nigdy nie jest za późno by próbować coś zmienić.

                    Diabello

                    Piszesz, że rozpoczynasz kolejną terapię, więc masz jakieś doświadczenie w tym temacie, przede mną wielka niewiadoma i trochę boję się, że ma to boleć.

                    Znalazłam fajny cytat w książce, którą aktualnie czytam:” wytłumaczenie sobie zaistniałej sytuacji powoduje, że strach nie mija, ale staje się bardziej racjonalny”.

                    Dziekuję Bogu, że mój mąż nie musi nigdzie wyjechać, wydaje mi się , że bez niego bym zwariowała. W naszych relacjach ja też jestem często takim gówniarzem, co szturcha kijem, a potem się dziwię, że pies warczy, bo według mojej logiki powinien się łasić. Mam nadzieję , że moja przenośnia na swój sposób jest zrozumiała. A tak swoją drogą to niezłą parabolę życiową mają z nami nasi partnerzy, chwała im za to że trwają.

                    kataszka
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 16
                      w odpowiedzi na: Dziś czuję się ….. #462570

                      Dziś czuję się……………… inna ale zadowolona bo staram się stawiać czoła.

                      kataszka
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 16

                        U mnie impulsem do wzięcia udziału w terapii była śmierć ojca, uznałam, że jego czas się skończył. Postanowiłam zacząć nowy etap. Drugim motywem do działania stała się rozmowa z moim mężem, który dał mi do zrozumienia, że tak naprawdę sobie nie radzę, że zbyt często moje zachowania mają wpływ na naszą rodzinkę. Też mi się do tej pory wydawało, że sobie radzę i nie potrzebuję terapii, aż do śmierci ojca. Paradoksalnie – bo to on jest sprawcą zaistniałej sytuacji – nie poczułam ulgi ale  złość, rozczarowanie , za to, że mnie zostawił nie wyjaśniając, nie przepraszając. Lęk przed porzuceniem ujawnia się u .mnie najczęściej w snach, gdy śni mi się, że mąż odchodzi, umiera, zdradza, ból jakiego wtedy doświadczam doskonale pamiętam rano. diabello a ja uwielbiam ciszę, kiedyś stwierdziłam, że chciałabym mieć możliwość czasowego wyłączania słuchu, mogłabym mieszkać sama  na pustkowiu, choć pewnie i tam znalazłabym powód , żeby się bać.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 15)