Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
w odpowiedzi na: do poczytania #102562
Przeczytałam… Boli, ale oczyszczająco boli. Piękne. Dziękuję.
w odpowiedzi na: ja i mój mąż #99031I jakoś tak się biję z myslami i jeszcze nie doszłam do wniosku, która z tych trzech koncepcji mam zastosowanie w moim przypadku. Ale którakolwiek by nie była, nie da sie takiego stanu przeciągać w nieskończoność. Coś trzeba zrobić.
w odpowiedzi na: ja i mój mąż #99030Trzecia jest taka, że jestem DDA i każdy facet póki jest nieosiągalny, a jeszcze jeżeli na dodatek jest "trudny" – jest alkoholikiem , drugim DDA/DDD i wymaga "dużo pracy" (trochę ironizuję, ale często jest takie nasze babskie, chore myslenie), to w pewien sposób to mnie kręci i ma wpływ nie tylko na psychikę ale i też na fizyczność. A teraz z kolei jestem z dobrym człowiekiem, który mnie kocha, jest "normalny", nie ma problemów ze sobą, to podświadomie jest dla mnie tak nudny i niewart zainteresowania, że nie ma w nim nic co by mogło być w jakiś sposób stymulujące.
w odpowiedzi na: ja i mój mąż #99029Druga teoria jest banalnie prosta – stan zakochania nie przekształciło się w miłość z mojej strony i stąd taka reakcja organizmu.A trzecia…
w odpowiedzi na: ja i mój mąż #99028Wiesz, mam kilka koncepcji czym to jest spowodowane. Po pierwsze niewystarczająca tzw. "chemia".W poprzednich związkach nigdy nie miałam takich problemów, nigdy. Wręcz to ja byłam osoba, której ciągle było mało. I tak sobie mysśę, że jeżeli chemia między dwoma osobami na poczatku stanowi prawie powiedzmy 90%, to po pewnym czasi, dla każdego jest to inna długość czasu, zainteresowanie fizycznością spada, powiedzy że o 50 %, no to zostaje nam jeszcze te 40 i jest ok. Ale jeżeli na początku związku chemi jest niewielka, powiedzmy 30%, to jeżeli odejmiemy te 40%, to zostaje niestety -10%. Możliwe że stąd to odpychanie. To pierwsza teoria.
w odpowiedzi na: ja i mój mąż #99020Doskonale Cię rozumiem. Jestem z człowiekiem którego znam od jakichś 7, 8 lat, od ponad roku jesteśmy parą. Przez pierwsze miesiące było ok, ale teraz jestem w jakimś błędnym kole. Czuję w sobie taką blokadę jakiej nigdy w żadnym związku wcześniej nie czułam. Nie chcę fizycznej bliskości. Nie mogę tego znieść, a czuję że on jest już na granicy, więcej już nie zniesie mojego "odpychania". Obawiam się że to początek końca. Piszesz że jesteś szczęśliwa. Ja też byłam, ale w zaistniałej sytuacji zamartwiam się i myślę dzień i noc i nic i tak do żadnych wniosków nie dochodzę. Nie wiem co robić. Próbowałaś o tym rozmawiać ze swoim mężem?
w odpowiedzi na: 40-letnia DDA #98950nie Warszawa niestety, Poznań
w odpowiedzi na: 40-letnia DDA #98820Zagląda ktoś tutaj? Prawie 40-latka po 3 latach terapii indywidualnej, przed terapią grupową. Bardzo chętnie pogadam z każdym zainteresowanym rozmową ze mną. Mój nr gg 5397456 (na ogół mnie nie widać). Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością. )
w odpowiedzi na: wpisujcie gg #98819Prawie 40-latka po 3 latach terapii indywidualnej, przed terapią grupową. Bardzo chętnie pogadam z każdym zainteresowanym rozmową ze mną. Mój nr gg 5397456 (na ogół mnie nie widać). Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością. :))
-
AutorWpisy