Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Facet DDA

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 74)
  • Autor
    Wpisy
  • irmina89
    Uczestnik
      Liczba postów: 24

      Mam pewien problem. Spotykam się z facetem, który jest DDA. Wcześniej tego nie wiedziałam. Dowiedziałam się o tym dziś. Wcześniej zakładałam, ze mu zwyczajnie na mnie nie zależy. Ale po kolei.

       

      Sama mam ojca, który pije. Jednak nie ma to dużego wpływu na moje dorosłe życie. Może dlatego że wychowywała mnie mama oraz jej brat. Miałam bardzo fajnego faceta przez 6 lat, zawsze mnie chwalił za wszystko. Mam wysokie poczucie własnej wartości i dobrą pracę, do tego grono sprawdzonych przyjaciół.  Mój ojciec wpływa na moje dorosłe życie tylko tak, że sama  w ogóle nie piję, bo boję się, że mechanizm uzależnienia może mieć podłoże genetyczne. Na imprezach zawsze wykręcam się tabletkami antykoncepcyjnymi i tym, że nie chcę zakłócić ich działania.  Poza tym podstawowe kryterium przy wyborze faceta do %. Nie musi być abstynentem, ale nie powinien za często i za dużo pić.

       

      W zeszłym roku poznałam jego. Bardzo mi się spodobał, cały czas się do niego uśmiechałam, ale nie zrobił nic. W końcu do niego podeszłam i zagadałam. Ja nie mam z tym problemów, wszyscy uważają mnie za odważną.  Powiedział, że bardzo chciał podejść, ale się wstydził i bał odrzucenia.  Zaczęliśmy się spotykać. Spodobał mi się jego charakter i to, że nic nie pije poza Warką 0%. Jest bardzo spokojny, nieagresywny i lubi się przytulać.  Z czasem się w nim zakochałam.

       

      On bardzo długo zwlekał z seksem, na początku to mi się podobało, bo widziałam, że nie jest babiarzem, później zaczęło dziwić, ale w końcu się przełamał. Zabrał mnie na urodziny swojej przyjaciółki, cały czas pisał do niej wiadomości, choć siedziała obok, w końcu się odważył, w drodze powrotnej do domu złapał mnie za rękę, objął w pasie i pierwszy raz pocałował. Później jednak zamilkł. Nie wiedziałam, czy tego żałuje, czy o co mu chodzi. Ale stwierdziłam po kilku dniach, że spróbuję się do niego odezwać. Od razu odebrał, na drugi dzień zaprosił mnie na romantyczny spacer w miejsce naszej pierwszej randki. Było miło, ale tym razem już nie złapał mnie za rękę, nie pocałował. Nie wiedziałam, co się kroi. Potem zaprosił mnie do siebie w piątek. Początkowo oglądaliśmy filmy, jedliśmy kolację, dopiero po dobrych kilku godzinach zaczął przejawiać jakąś seksualną inicjatywę. Bardzo delikatnie, nieśmiało i troszkę nieudolnie, ale to akurat było urocze. Po tej pierwszej nocy zaczęłam myśleć, że jestem jego pierwszą kobietą, bo naprawdę wiele na to wskazywało. Ale absolutnie go to nie przekreślało.

       

      Tej pierwszej wspólnej nocy było bardzo miło, przytulał mnie cały czas, jak chciałam wyskoczyć do toalety, stało się coś dziwnego. Bardzo mocno mnie objął i prosił, żebym go nie zostawiała. Musiałam mu naprawdę długo tłumaczyć, że to tylko siku i zaraz wrócę. Jak wróciłam, to już tak mocno mnie objął i oplótł nogami, że byłam w szoku. To nie bolało, ani nie było nieprzyjemne, ale zaskoczyło mnie.

       

      Po tej wspólnej nocy zamilkł i wtedy uznałam, że byłam mu potrzebna tylko do jednonocnej przygody. Troszkę się zawiodłam, bo inaczej oceniałam sytuację. Tym bardziej, że on tej wspólnej nocy twierdził, że mnie kocha. Nie chciałam wyjść na napaloną wariatkę, która lata za facetem, który ją tylko zaliczył. W związku z tym milczałam, zachowując szacunek do samej siebie. Moja przyjaciółka zachęcała mnie, żebym napisała. Ale byłam nieprzejednana, bo stwierdziłam, że jak facetowi zależy, to się stara o kobietę, a jemu najwyraźniej nie zależy. Później, po miesiącu odezwałam się z jakimś zapytaniem o część samochodową. Odpisał od razu. Myślałam, że może teraz zacznie normalnie pisać. Po 2 miesiącach napisałam jeszcze raz: jak tam po I roku studiów? Ale nie odpisał do tej pory.

       

      W zeszłym tygodniu stałam i rozmawiałam z przyjaciółką, jak zobaczyłam, że jedzie samochodem.  Stał na światłach, ale ja odwróciłam się w kierunku koleżanki i powiedziałam jej dyskretnie, o co chodzi. Zapytałam, czy on mnie widzi, powiedziała, że tak i się patrzy, ale nic nie zawołał ani nic. Po tej sytuacji byłam roztrzęsiona. Próbowałam bowiem o nim zapomnieć, a tak mi się tylko przypomniało, ze ma mnie gdzieś i byłam bardzo naiwna, idąc z nim do łóżka. To znowu zabolało. Ale jakoś doszłam do siebie dzięki przyjaciołom. Zaczęłam skupiać się na pracy. Dzisiaj chciałam pomóc swojej przyjaciółce i podeszłam do niej po suplementy dla ciężarnych, które przepisał jej lekarz. W aptece sprzedawała jego koleżanka i jak poprosiłam ją o te produkty, zaczęła nam gratulować i mówić, że to super, że pomimo tego, że jego ojciec to największy pijak na ich wiosce, jakoś ułożył sobie życie i założył rodzinę.

       

      Teraz sobie uświadomiłam, że on jest DDA, a to oznacza, że prawdopodobnie ma spore problemy z samooceną. To wszystko zaczynało składać się w logiczną całość. Dlaczego wtedy nie zagadał do mnie, dlaczego tak długo zwlekał z pocałunkiem i konsultował wszystko z przyjaciółką, dlaczego tak długo zwlekał z seksem, bał się, że mu ucieknę w środku nocy i dlaczego po nic nie pisał. Pewnie trochę się zawiódł moim brakiem inicjatywy. Pomyślałam, że mogę do niego zadzwonić. Może będę miała szczęście i odbierze, wtedy porozmawiam i zaproponuję spotkanie.

       

      Ja wiem, że DDA są ciężcy, ale nie wszyscy tacy sami. On nie był aż tak zamknięty w sobie, jeśli chodzi o czułość, okazywanie uczuć.  Bardzo się o mnie martwił, pomagał i wspierał w trudnych sytuacjach, gdy miałam problemy. Mówił, że ma dobry kontakt z mamą i ojczymem, że bardzo kocha swoje młodsze rodzeństwo.

       

      Nie jestem psychologiem, tylko inżynierem budownictwa, ale wydaje mi się, że z nim nie jest aż tak źle, że sam nie wie, co czuje i unika bliskości. Po prostu ma niską samoocenę. Dzięki mnie wrócił na studia, zmienił pracę na lepszą. Ale gdy szedł na pierwsze zajęcia, bardzo się bał. Całą noc musiałam go przytulać. Potem twierdził, że nie zdał pierwszego kolokwium, a dostał z niego 5. Pochwaliłam go, że jak tak dalej pójdzie, to jeszcze dostanie stypendium. To stwierdził, że kolejne pewnie obleje. Wydaje mi się, że on ma niską samoocenę, uważa, że źle go oceniłam po tej wspólnej nocy, tym bardziej, że miałam przed nim innego faceta.

       

      Jak z nim porozmawiać, aby to wszystko naprawić? Nie wiem, czy mam się odnieść do swoich uczuć, czy powiedzieć, że miło wspominam tamtą noc?

      truskawek
      Uczestnik
        Liczba postów: 581

        A co byś w ogóle chciała mu powiedzieć?

        To co mówisz w ogólnym zarysie jest mi znane i bliskie. Byłem w związku, w którym moja dziewczyna miała różne problemy lękowe i przez kilka lat starałem się ją wspierać, ale ostatecznie stwierdziłem, że nie chcę w ten sposób żyć, żeby ciągle na kogoś uważać, nawet jeśli to jest fajna osoba w ogóle.

        Jestem też ciekaw jak widzisz siebie i co czujesz. Jak się czułaś, gdy się nim opiekowałaś? Co cię w nim pociąga właściwie? Czy nie jest ci ciężko z jego niską samooceną?

        Chłopiec Papuśny
        Uczestnik
          Liczba postów: 3706

          Zastanawianie się nad tym co powiedzieć, to manipulacja. Mów to co ci przyjdzie na myśl. Nie staraj się dopasowywać dov niego, że co chciałby usłyszeć. Mów prawdę, wyrażaj niezadowolenie, lub to co ci się podoba. To wszystko.

          irmina89
          Uczestnik
            Liczba postów: 24

            W ogóle chciałabym mu powiedzieć, że chcę się z nim spotkać. I normalnie z nim pogadać. Następnym razem postaram się być wobec niego nieco bardziej ciepła. W ogóle jestem przyzwyczajona do tego, że  facet mnie przytula, całuje, trzyma za rękę. Nigdy nie wykazywałam za dużej inicjatywy. Ale widzę, że on tego potrzebuje. Wprawdzie z przytulaniem nie ma większego problemu, ale z czymś więcej tak. Gdyby udało mi się z nim odbudować relację, to starałabym się więcej mówić wprost o tym, co mi się podoba. Ja nie mówiłam mu komplementów, nie powiedziałam, że seks z nim jest fajny, że umie szybko naprawić mi auto, bo zakładałam, że to wie. Poprzedni facet nie potrzebował takich zapewnień.  Zaczęłabym też wychodzić z inicjatywą. Wiem, że jestem dość chłodną osobą. Ale taki mam charakter, wiele osób w pracy po prostu się mnie boi. On w ogóle mi kiedyś powiedział, że mogłabym być bardziej ciepła.

             

            Czy się nim opiekowałam? Nie robiłam tego. Ja go po prostu zachęcałam, żeby spróbował z tymi studiami i zmianą pracy. W ogóle on bardziej opiekował się mną po tym, jak facet próbował mnie wciągnąć do auta i wywieźć za miasto.  Wtedy codziennie się ze mną widywał, zabierał mnie za miasto etc. Podoba mi się w nim to, że jest opiekuńczy, troszczy się o mnie, zawsze mi we wszystkim pomaga i dużo mnie przytula. Jest pozbawiony agresji, umie mnie wysłuchać i powiedzieć coś miłego.  Bardzo dobrze mi się z nim rozmawia. Poza tym podoba mi się fizycznie.

            • Ta odpowiedź została zmodyfikowana , temu przez irmina89.
            irmina89
            Uczestnik
              Liczba postów: 24

              W ogóle chodzi mi bardziej o to, czy np. następnym razem powiedzieć mu, że np. było świetnie w łóżku i bardzo mi się podobało to i to. Czy bardziej powiedzieć mu, że narobił mi ochoty na więcej. Bo znając jego, to on może doszukiwać się drugiego dna, czy nie chwalę go z litości.

              truskawek
              Uczestnik
                Liczba postów: 581

                Ja się na terapii uczyłem bardziej otwartej komunikacji, czyli mówienia tego co czuję wprost i mnie to daje więcej spokoju na dłuższą metę, choć nie jest mi łatwo na bieżąco.

                Mówienie komplementów (szczerych, nie chodzi o oszukiwanie) przychodzi mi akurat dosyć łatwo i sam chcę je słyszeć, bo nie chodzi tylko co ja o sobie myślę, ale też jak mnie widzi ktoś bliski – to też dla mnie ważne. Z drugiej strony niska samoocena i lęki potrafią zagłuszyć wszystko, bo kiedy nie ufam sobie, to zawsze mogę znaleźć jakieś drugie dno albo uznać na przykład, że to nic ważnego – i faktycznie tak nieraz czuję, na szczęście nie zawsze. Trudno mi za to wyrażać złość wprost, co nie znaczy, że nie bywam zły, tylko wtedy często okazuję to pośrednio i to oddala mnie od ludzi. Oczywiście każdy człowiek jest inny, ale pewne mechanizmy u DDA/DDD są podobne. Nie jesteś odpowiedzialna za to jak on odbierze twoje starania, to twój wybór co zechcesz powiedzieć.

                Mam wrażenie, że jednak ty się też nim opiekowałaś – przytulałaś, gdy się bał, zachęcałaś… Pytanie jak dużo tego wsparcia chcesz mu dawać i czy będziesz od niego dostawać czego potrzebujesz. To też twoja decyzja – mam po prostu nadzieję, że o siebie zadbasz. Ja dbałem o swoją partnerkę do pewnego momentu chętnie, ale przekroczyłem swoje możliwości i nie zauważyłem, że to nastąpiło, bo jestem nauczony wszystko znosić. No i nie dostawałem od niej czego mi było potrzeba.

                irmina89
                Uczestnik
                  Liczba postów: 24

                  Ja staram się mu mówić wprost o różnych rzeczach, w ogóle nie wiem jednak, czy czasem nie jestem za ostra. Tu nawet nie chodzi o jego wrażliwość, szef się czasem śmieje, że jestem tak ostra, że nawet faceci mnie bardziej słuchają niż jego. Dla niego oczywiście staram się być delikatniejsza, bo mam świadomość tego, że czasem jestem zbyt dosadna. To przez to, że studiowałam na roku głównie z facetami i obracam się w męskim środowisku.

                   

                  W ogóle ja mogę go częściej chwalić, to nie problem, bo to kwestia  przyzwyczajenia. Widzę, jak chętnie pokazuje coś, co zrobił przy aucie, bo zawsze go za to chwalę.

                   

                  Ja myślę, że z tym opiekowaniem się, to siły są rozłożone po równo. Czasem on mi pomagał i mnie wspierał, czasem ja jego.  Ja też się czasem stresuję i potrzebuję, żeby ktoś ze mną posiedział i pogadał. Mogłam liczyć na niego.

                   

                  Mnie się wydaje, że w jego przypadku problem występuje jedynie w niskiej samoocenie. I on robi jakieś postępy, poszedł na studia, zmienił pracę, zaczął wierzyć, że sam naprawi auto i to zrobił. To nie jest tak, że mnie ignoruje i nic od siebie nie daje. Że nie chce mnie wysłuchać, pomóc, czy pocieszyć.

                  truskawek
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 581

                    Jego samoocena i co z tym zrobi to problem jego samego, nie twój. Ale skoro tobie na nim zależy, to osobne pytanie: jak ty się masz z jego samooceną? Nie chodzi mi o to, czy on coś dla ciebie robi, tylko czy ty tego właśnie chcesz. Ja się nauczyłem sprawdzać czy dostaję to, czego potrzebuję – wcale nie byłem ignorowany, moja dziewczyna starała się mnie do różnych rzeczy przekonywać, bo pewnie jej się to wydawało dobre dla mnie, ale ja chciałem od niej czego innego. Dlatego ważne jest jakie ty masz potrzeby i czy on ci je spełnia. Jeśli tobie pasuje co on ci daje, to życzę ci powodzenia.

                    Obawiam się tylko sytuacji, w której będziesz chciała go ratować przed nim samym, bo znam to z własnego doświadczenia i nie wierzę, ze to się uda, można za to wejść w układ wzajemnego manipulowania. Dlatego pytam ciebie i sprawdzam jak się z tym masz. Na niego nie masz bezpośredniego wpływu (on i tak zrobi co zechce, nawet jeśli jest pełen lęku), nie wiem co on czuje i myśli, ale masz własne uczucia i możesz zadbać o siebie, cokolwiek on zrobi.

                    Jeśli sama chcesz być łagodniejsza, to czuję się spokojny – można zmieniać różne rzeczy w sobie i ja to sobie chwalę. Ale jeśli tylko chcesz się jakoś dostosować, to czuję niepokój.

                    irmina89
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 24

                      Jeśli chodzi o jego samoocenę, to są sytuacje, w których to nie jest dla mnie żadnym problemem. To, że się boi studiów, kolokwium, zmiany pracy – jestem w stanie zrozumieć. Mam przyjaciółkę z dzieciństwa, która ma podobne lęki, a nawet gorsze od niego, bo żeby pójść na egzamin bierze tabletki na uspokojenie, które są sprzedawane na receptę.  On się uspokaja, jak się go przytuli, pogada o czymś. To nie jest dla mnie takie straszne ani uciążliwe. Jak mi jest źle, wiem, że też mogę do niego przyjść i się przytulić, aby pogadać. Tego zawsze chciałam, mieć kogoś, kto mnie wesprze, wysłucha. Przy nim czuję się bardzo bezpiecznie i znikają wszystkie zmartwienia.

                       

                      Jedyny przypadek, w którym dotknęła mnie jego niska samoocena, ma miejsce teraz. Po tej wspólnej nocy zamilkł. Ale jeśli moje przypuszczenia się potwierdzą i się po prostu zestresował, to może wystarczy z nim szczerze pogadać. Do tej pory to pomagało. Może się okazać, że po prostu nie jest zainteresowany kontynuacją znajomości. Albo mu rzeczywiście w jakiś sposób nie podpasowałam.

                       

                      Czuję się dużo lepiej, jak pozwalam sobie na troszkę łagodności. Jestem dzięki temu spokojniejsza. Przy nim udało mi się być delikatniejszą, bo czuję się przy nim swobodnie.

                      Chłopiec Papuśny
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 3706

                        DDAmaniacy są przytulasami. Potrxzebują tego, opieki uwagi, zaangażowania. Wiele rzeczy chcą na raz. Ja np. jak pocałowałem swoją dziewczynę, to zastanawiałem się czy nie chciała iść ze mną w ślimaka. Następna myśl, to że następnym razem. Następnym razem nie wuyszło, więc zastanawiałem się co robię źle. Miałem pretensje do siebie. DDAmaniacy, łątwo się angażują i szybko. Wystarczy, że ktoś zwróci na nich uwagę i da to co im w dzieciństwie brakowało – ciepła, miłości, uwagi. Nie Ty to inna.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 74)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.