Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Miłość,seks, zaufanie i pieniądze?

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 11)
  • Autor
    Wpisy
  • fiolek1
    Uczestnik
      Liczba postów: 3

      <p class=”MsoNormal”>W ramach wstępu?  będzie  brutalnie, ale proszę nie oceniajcie mnie z góry?</p>
      <p class=”MsoNormal”>O tym, że jestem dda przekonałam się 4 lata temu. Poznałam w pracy faceta, przystojnego, wesołego, mieliśmy dobry kontakt. Już  na pierwszej randce pojawiła się myśl?? on nie jest dla mnie?? ale umawiałam się z nim dalej. Przedstawiłam go rodzicom, było parę spotkań, pilnowałam, żeby wszystko było ??jak należy??.  W pracy prowadziliśmy niezobowiązujące rozmowy, na randkach to raczej on więcej mówił  mi wcale mi nie przeszkadzało? Zaprosiłam go na weekend, całowaliśmy się, oglądaliśmy filmy, rozmawialiśmy o pierdołach. To wszystko się działo, ale tak jakbym nie brała  w tym udziału.  Dopiero kiedy był we mnie z góry trzymając mnie za szyję obiema rękami, robiąc to mechanicznie, dotarło do mnie ?? co ja tutaj robię i z kim, kim on właściwie jest, on mnie nie kocha, on mnie nie zna, jestem dla niego tylko ciałem, które właśnie poniewiera na moje własne życzenie??.  Na drugi dzień zrobiłam mu śniadanie, wychodząc powiedział mi, że jest mu przykro bo spędziliśmy ??razem?? dwa dni a niczego się o mnie nie dowiedział. Spotkałam się z nim jeszcze raz, żeby się rozejść w zgodzie. Po jego wyjściu poczułam okrutny ból, cierpienie, pustkę, wstyd, obrzydzenie do samej siebie. Pomyślałam sobie ??Boże co jest ze mną nie tak, dlaczego tak się dzieje?? Coś mnie naszło i wpisałam w wyszukiwarkę ??dziecko alkoholika?? Tadauu! Ah to tak. Zalałam się łzami, przeczytałam kilka artykułów, trafiłam na forum i czytając te wszystkie historie, realnie odczuwałam cierpienie wszystkich ludzi, identyfikowałam się z nimi, ale nie zrobiłam z tym nic dalej. Zamiotłam to pod dywanik ( w czym mam nie lada wprawę). Obiecałam sobie, że nie będę już nigdy dla nikogo dupą i cyckami. Zawsze chciałam tylko być kochaną i kochać, moim marzeniem było założyć szczęśliwą rodzinę. Nie miałam przez rok czasu żadnego, ale to żadnego intymnego kontaktu z mężczyznami, nie było mowy nawet o flircie, póki nie poznałam obecnego partnera?</p>
      <p class=”MsoNormal”>Kilka słów o mnie?</p>
      <p class=”MsoNormal”>Mam 26 lat, niedawno obroniłam magistra, rozpoczęłam dwa kierunki na podyplomówce, dostałam pracę w zawodzie co traktuję jako swój mały sukces. Jest  umowa o pracę, możliwość rozwoju, dostałam podwyżkę- ta sfera jest poukładana i jestem z tego powodu z siebie zadowolona. Jestem bardzo wrażliwą osobą, koleżeńską, pomocną, z reguły pogodną, aczkolwiek od jakiegoś czasu przechodzę silne zmiany nastrojów. Kocham zwierzęta, śpiew, dzieci. Gotuję, piekę, tańczę, mam mnóstwo znajomych i faceta od 2,5 roku, a czuję się niezrozumiana i samotna, nieszczęśliwa i w wielkiej niepewności czy trwać dalej w tym związku. Mój tata pił i nie poświęcał mi zbyt wiele uwagi, w domu były wieczne awantury, jak dochodziło do rękoczynów to moja siostra chowała się pod biurko, a ja biegłam na pomoc mamie. Nigdy mi nie powiedział, że mnie kocha. Mieszkam jeszcze niestety z rodzicami tylko i wyłącznie ze względów finansowych bo stałą pracę mam  od niedawna. Co prawda tata już tak nie pije i po 20latach nasze dialogi są bardziej urozmaicone, ale i tak bywa momentami ciężko.</p>
      <p class=”MsoNormal”>Moja najgorsza rozterka?</p>
      <p class=”MsoNormal”>Jak poznałam obecnego partnera imponował mi otwartością, błyskotliwością, poczuciem humoru. Połączył nas wspólny sport, nie spieszyłam się z niczym, stopniowo się otwierałam. On wiedział od razu, że dużo przeszłam, że jestem zraniona, zdystansowana. Mocno się tym interesował. Na chłodno oceniałam jego wady i zalety. Irytował mnie momentami jego brak pokory, próżność  i ??co to nie ja??. Zabójcza pewność siebie- to czego mi zawsze brakowało. Myślałam wtedy?? albo to będzie coś fantastycznego bo on jest nieprzeciętny i mądry, albo to będzie bardzo bolało??, bo czułam w nim coś mrocznego. Miał niesamowitą łatwość czytania ze mnie jak z książki, każda moja mina, chwila zastanowienia, wypowiedź- od razu zostawała przeanalizowana, zinterpretowana. Podobało mi się i zarówno przerażało. Kiedy pierwszy raz wylądowaliśmy w łóżku, fizycznie bardzo go pragnęłam, ale psychicznie nie byłam do końca przekonana czy mu ufam. On szybko to wyłapał, mimo iż nie stawiałam oporu.. spojrzał na mnie i powiedział, że zrobimy to dopiero wtedy kiedy będę pewna tego, że jestem dla niego ważna. Ucałował mnie w czoło i zasnęliśmy nadzy. Tym mnie urzekł. Opowiedziałam mu o sobie wszystko, dzieciństwo, lęki, byli partnerzy, którzy mnie zdradzali, opuszczali, oszukiwali. Cały swój ból wylałam z siebie, poczułam ulgę. Okazywał mi zrozumienie, ciepło, zainteresowanie, prawił mi komplementy. Pierwszy raz poczułam się naprawdę kobietą. Pierwszy raz miałam prawdziwą przyjemność z seksu, do tej pory przeżywam nasze zbliżenia bardzo intensywnie fizycznie i psychicznie? On jest osobą bardzo dominującą, wie czego chce. W ciągu dwóch lat od zatrudnienia został dyrektorem w firmie. Ma wielu przyjaciół, mimo swojej zarozumiałości i dobitnej szczerości jest lubiany przez otoczenie. Jego ojciec był jeszcze większym alkoholikiem i awanturnikiem niż mój. Jego starszy brat, który się nim opiekował również stał się alkoholikiem.  Z biegiem rozwoju znajomości zaczęły pojawiać się pytania o moich byłych partnerów, wyrzuty, osądy. Ja prócz opisanej sytuacji we wstępie, nigdy nie miałam poczucia, że robię coś złego. Nie miałam przypadkowych partnerów, teraz wiem, że to były złe wybory, ale były to osoby na pozór ??normalne?? studiowały, miały pasje itd., dopiero teraz jak na to wszystko spojrzę z dystansem widzę jeden wspólny mianownik ??dysfunkcyjny ojciec??? Zaczął mnie zadręczać pytaniami o szczegóły erotyczne z poprzednich związków, o moje uczucia wobec nich, okazywał złość mimo tego, że wcześniej okazywał mi zrozumienie. To była nasza pierwsza przeprawa. Drugą sporną sytuację wywołała jego była dziewczyna, która często pisała do niego czy to na popularnym portalu społecznościowym, czy to sms. Na początku nie przejmowało mnie to w ogóle bo wiedziałam, że on darzy mnie uczuciem, czułam się atrakcyjna, czułam, że on mnie pragnie. Kiedy zaczął tłumaczyć ją i demonstrować swoje poczucie winy wobec niej i opowiadać mi o tym jak ona mocno go kochała, to zaczęło mnie to wszystko irytować. Obiecał mi, ze zerwie z nią kontakt zaznaczając przy tym, że on tego totalnie nie potrzebuje i odpisuje jej tylko ze względu na to, że ma poczucie winy. Wtedy pierwszy raz zachwiał moje zaufanie bo kontakt dalej był. Z czasem ustał, ale toczyliśmy o to wiele wojen. Zapewniał mnie, że jestem pierwszą kobietą w jego życiu, którą kocha i z którą naprawdę chce być i się zaangażować. Wcześniej jego relacje z kobietami miały charakter przelotny prócz tej jednej ex partnerki. Następna sytuacja mocno mną wstrząsnęła . Był grill, upił się i przeprowadzał wywiad z moim kolegą na temat mojego byłego chłopaka( jedynego który był dla mnie dobry, byłam z nim 2,5 roku, ale zaczęłam być zaborcza, zazdrosna, kłóciliśmy się i w końcu  się rozstaliśmy jednak nie mogłam powiedzieć na jego temat złego słowa) mój obecny partner zaczął mnie obrażać, robić mi wyrzuty, zrobił się agresywny i w końcu kazał mi dosłownie ??wypie***? w środku nocy wróciłam do domu z płaczem. Nie chciałam go widzieć, znać. Nie rozumiałam całej tej sytuacji, po co on to wywleka, że przecież mi na nim zależy. Jestem osobą oddaną, lojalną, wierną i kochającą. Pojawił się okropny strach, że on będzie taki jak jego ojciec. Po 2 tygodniach spotkałam się z nim. Przyznał, że urwał mu się film, że nie wie dlaczego tak się stało, że nawet nie liczy, że mu wybaczę, ale żebym mu dała szansę to naprawić, że nigdy więcej się przy mnie nie napije?Powiedział mi coś jeszcze? przyznał, że na drugi dzień zadzwonił do jednej ze swoich koleżanek z przeszłości, żeby się z nią spotkać, żeby odreagować, ale ochłonął i zrezygnował. Powiedział, że wie, że to straszne, autodestrukcyjne itd., ale że musiał mi to powiedzieć, chciał być ze mną szczery. Po tamtej sytuacji często się kłóciliśmy, ale czułam z nim silną więź i wiedziałam, że on ma podobnie.  Opowiedział mi o tym jak w jego domu nikt nie okazywał sobie uczuć, że on uczy się wszystkiego przy mnie, że matka terroryzowana przez ojca odbijała sobie wszystko na nim, powtarzając, że jest beznadziejny, bijąc go, że zawsze musiał sobie radzić sam. Widziałam wtedy szczere łzy. Nie chciałam go zostawić, wiedziałam, że będzie ciężko, ale chciałam tego, żeby było dobrze między nami. Zaproponowałam, żebyśmy poszli na terapię. Zgodził się, zapisaliśmy się do ośrodka dla dda. Przed samą wizytą zrezygnował podając powód, że go praca zatrzymała i że pójdzie innym razem. Oczywiście już nie poszedł. Ja poszłam i większość spotkania przepłakałam, milion razy układałam sobie w głowie co powiem, zastanawiałam się jak to będzie i było miło, poczułam ulgę i wielką chęć na następne spotkanie, ale odstraszył mnie termin. 1,5 miesiąca czekania na następne spotkanie. Nie wróciłam do tego. W przebiegu kolejnych kłótni mój partner przyznał się do tego, że kiedy się kłóciliśmy to szukał kontaktu w wirtualnym świecie z innymi kobietami. Mianowicie wysyłał tzw?? zaczepki? na portalu fb i napisał niezobowiązująco do jednej dziewczyny. Przyznał, że wie, że jest to nie w porządku, że z nikim by się nie spotkał, że to tylko forma odreagowania na nasze kłótnie, ale, że wie, że to nie jest dobre i fair wobec mnie. Mimo tego poczułam się zdradzona, wściekła i zrozpaczona. Minął jakiś czas i kłótnie ustały, zmienił swoje zachowanie, skupił się mocno na pracy. Zostawiliśmy to wszystko za sobą. Abstrachując od tego co w nim złe to dzięki niemu wiele rzeczy zrozumiałam, otworzyły mi się oczy na samą siebie, na moją rodzinę, najbliższych znajomych i jestem mu za to wdzięczna. Dostałam pracę i nasz związek przez ostatnie miesiące był naprawdę dobry?.  Zaproponował mi, żebym z nim zamieszkała. Cieszyłam się niezmiernie, ale zaczęłam marudzić, że mało czasu mi poświęca, a jak już się widzimy to tak jakby go nie było, ze nie poświęca mi uwagi.. co spowodowało, że coraz bardziej się oddalał. Zaczęłam czuć dużą frustrację i pustkę, tęsknotę za czułością, rzadko się kochaliśmy. Tłumaczył to wszystko przemęczeniem, przepracowaniem, brakiem czasu i siły. Malo tego powiedział, że nie wie o co mi chodzi, że on się czuje w końcu dobrze i swobodnie przy mnie, że dla niego teraz nasz związek jest lepszy niż na początku bo się nie kłócimy i że jestem niewyrozumiała. Nie potrafiłam zrozumieć tego, pogodzić się z tym, że leży koło mnie i do niczego nie dochodzi?. Czuje się odrzucona i nie wiem czy to moja paranoja i on faktycznie jest zmęczony. Czy on emocjonalnie ode mnie odszedł nie wiem. Doszło do tego, że zajrzałam do jego komputera jak nie był wylogowany z portalu fb i tam szukałam odpowiedzi w ostygnięciu jego uczuć. Nie znalazłam tam nic specjalnego, rozmowy z koleżankami, o których wcześniej słyszałam i wiem kim one są. Był na mnie bardzo zły, że tam zajrzałam i że powtarzał mi, że nie ma ochoty bo jest zmęczony i że im bardziej naciskam tym bardziej mu się nie chce ze mną zbliżać. Dostawałam szału, myślałam o tym w pracy i po pracy, płakałam. Tak bardzo chciałam, żeby mnie ukochał, pocałował. Czułam, że dzieje się coś ze mną nie tak, chociaż zwalałam to na napięcie przedmiesiączkowe, albo tarczycę. Po kolejnym odepchnięciu z jego strony, zrobiłam mu awanturę, że do jednej z tych koleżanek napisał prywatną wiadomość z życzeniami urodzinowymi i był zamieszczony do tego buziak- ( tak wiem brzmi to idiotycznie i dziecinnie) ale być może jest to coś głębszego niż na pozór wygląda.  Sytuacja wygląda teraz tak, że on mówi, żebyśmy dali sobie spokój bo bez zaufania nie ma związku, a ja mu odpowiadam, że sam się do tego przyczynił.  Zaczęłam się nad tym wszystkim głęboko zastanawiać i być może jest tak, że ta awantura o tę wiadomość to tylko powód do konfliktu, może gdzieś w głębi liczę na to, że dojdzie do rozłamu związku na dobre bo podświadomie myślę, że to nie jest mężczyzna dla mnie. Mam nadzieję, że nie brzmi to zbyt chaotycznie i ktoś z Was mi odpowie co o tym wszystkim myśli. Czuję ogromny smutek i strach w tym momencie. Może to strach przed zderzeniem się z prawdą. Wszyscy wokół powtarzają mi, że on nie jest dla mnie. Sama niejednokrotnie zwracam mu uwagę, że źle się do mnie odnosi. On tłumaczy to nerwami i że wcale nie myśli tego co mówi. Czuję obawę przed tym, że pieniądze go zmienią/zmieniły. Teraz jak o tym wszystkim myślę to boli mnie to jak mi zaproponował to wspólne mieszkanie. Nie powiedział : ??Kochanie, byłbym szczęśliwy jakbym z Tobą zamieszkał?? powiedział, że jego kolega zamieszkał z dziewczyną i taki układ jak oni mają by mu odpowiadał, ze on płaci kredyt, a ja rachunki i jedzenie na pół. Wstydzę się porozmawiać o tym z rodzicami i ze znajomymi i przyznać, że ja mam płacić rachunki i nie wiem czy faktycznie tak nie powinno być, czy może nie ma w tym nic złego. Rozbrajają mnie te myśli. Może tak naprawdę boję się, że jak z nim zamieszkam to definitywnie przekonam się czy do siebie pasujemy, a może boję się, że skończę jak moja matka przy garach robiąca wszystko wiecznie przy ojcu, nie mająca pieniędzy na swoje przyjemności. Nie jestem materialistką, nigdy nie pozwoliłabym sobie na to, żeby facet mnie całkowicie utrzymywał, ale mam jakieś wewnętrzne poczucie krzywdy, że on tak do tego podchodzi. Zarabia 8 tysięcy miesięcznie, a ja dwa i mówi o tym wprost, że wolałaby nie dokładać do tego, że razem zamieszkamy jednocześnie zaznaczając, że nie chce mnie wykorzystać. Mam mętlik w głowie w związku z tym. Czasami myślę o tym, że jest skąpy i że będę z nim nieszczęśliwa w przyszłości.  Poza tym nie wiem jak  pozbyć  się swojej nieufności i jak stłumić uczucie frustracji i rozpaczliwej potrzeby zbliżenia z nim. Czuję się momentami uzależniona od kontaktu z nim? Może w tym wszystkim nie chodzi o niego tylko o mnie. Kiedyś znajomy który przeszedł terapię powiedział mi, że póki nie przejdę przez terapię to nie będę szczęśliwa w żadnym związku. Co o tym myślicie? Wiem, ze cała ta historia brzmi żałośnie i że zdecydowanie potrzebuję pomocy psychologa, ale terminy na nfz są bardzo odległe i zniechęcające, a prywatnie póki co mnie nie stać. Jestem w totalnym dołku, wczoraj nie poszłam na zajęcia tylko pół dnia płakałam. Zajrzałam tutaj bo czuję się trochę lepiej z myślą, że są osoby podobne do mnie, ale nie wiem co dalej, popadam w apatię. Myślę, że jedynie praca trzyma mnie teraz w ryzach, a tak to bym się kompletnie rozsypała.</p>
       
      <p class=”MsoNormal”></p>

      fiolek1
      Uczestnik
        Liczba postów: 3

        A może wariuję bo boję się, ze przestał mnie kochać i pragnąć i myślę że jestem niewystarczająca dla niego. Niewystarczająco ładna, mądra, zgrabna, tylko smutna i nudna bo mam niskie poczucie własnej wartości..

        Jinx
        Uczestnik
          Liczba postów: 19

          Cześć 🙂 Po pierwsze jak to facet napiszę trochę mniej-żeby nie było-świetnie się to czyta…znaczy ja mam chyba inaczej ale nie napisałbym tego lepiej niż Ty -widzę że Ty przeszłaś już  jakieś związki a ja mam problem z rozpoczęciem jakiegokolwiek(piszę o tym na innym poście) ,ale rozumiem Cię poniekąd…naprawdę myślisz że facet będzie o Ciebie zabiegał codziennie? i tak samo po takim czasie? ja sądzę że jest w miarę normalnie,facet nie jest aż taki wylewny jak kobieta…jak jest z Tobą i to powiedział! to znaczy że tak jest…

          kaczor54
          Uczestnik
            Liczba postów: 135

            Poniższa wypowiedź to tylko i wyłącznie punkt widzenia autora postu. Nie może być w żaden sposób traktowana jako jedyny poprawny punkt widzenia 😀

            1. Osobiście uważam, że utrzymywanie kontaktów z byłym/byłą będąc z kimś w związku, to brak szacunku dla tej osoby. Niby, DDA czasem traktują to jako „opcję zapasową” czy coś, ale dla mnie to trochę chamskie po prostu. Te życzenia urodzinowe na fb jeszcze jakoś rozumiem, ale smsy itp. To już przesada. Ale … to tylko moje zdanie :p

            2. Jego sposoby na odreagowanie kłótni są dość ekhm … dziwne. Mówiąc kolokwialnie. Bo .. to po prostu próba znalezienia pocieszenia u płci przeciwnej. Strzelałbym, że zachowuje się tak, bo nie mógł nigdy na to zrozumienie liczyć ze strony mamy w rodzinnym domu. Dlatego teraz w sytuacjach stresowych szuka pocieszenia pisząc z dziewczynami na fb. W ogóle, czy on ma kogoś bardzo bliskiego, oprócz Ciebie?

            Mówi, że to źle i zdaje sobie z tego sprawę. Ale myślę, że słusznie jesteś zła. Gdyby to była bardzo dobra przyjaciółka, myślę, że dałoby się to przełknąć. Ale w tym układzie jest to trochę dziwne. Ale … znów to tylko moje zdanie.

            3. Facet faktycznie może być zmęczony, myśleć o różnych sprawach z pracy itp. Czasem może nie mieć ochoty. A po prostu poleżeć obok Ciebie. Szczególnie, jeżeli naprawdę dużo pracuje. Człowiek raz czuje się lepiej, raz gorzej. Być może akurat to wyolbrzymiasz. Albo nie. To wiesz tylko Ty. Jak często chcesz się z nim kochać? Jak często to robicie? Jeżeli lubisz się z nim kochać często, porozmawiaj z nim o tym.

            4. „Po kolejnym odepchnięciu z jego strony, zrobiłam mu awanturę, że do jednej z tych koleżanek napisał prywatną wiadomość z życzeniami urodzinowymi i był zamieszczony do tego buziak- ( tak wiem brzmi to idiotycznie i dziecinnie)”

            Myślę, że masz tu swoje racje. Jakieś uczucia kieruje w stronę koleżanki, a w Twoją stronę? W ogóle, nic? Czy jednak jest choć trochę otwarty na przytulenia i całusy?

            „Sytuacja wygląda teraz tak, że on mówi, żebyśmy dali sobie spokój bo bez zaufania nie ma związku, a ja mu odpowiadam, że sam się do tego przyczynił. ”

            Może warto powiedzieć mu o tym, że po prostu chcesz od niego trochę uczuć. A widzisz, że więcej ich kieruje w stronę innych osób, a nie Twoją?

            Tarczyca i kobiece dni faktycznie czasem mogą mącić w głowie. Widziałem jak tarczyca może zmieniać nastawienie człowieka. Jest się w o wiele bardziej bojowym nastroju.

            5. „Teraz jak o tym wszystkim myślę to boli mnie to jak mi zaproponował to wspólne mieszkanie. Nie powiedział : ??Kochanie, byłbym szczęśliwy jakbym z Tobą zamieszkał?? powiedział, że jego kolega zamieszkał z dziewczyną”

            Myślę, że czerpie wzory z swojego otoczenia, bo z domu nie mógł. Może nie wiedzieć jak się zachować w niektórych sytuacjach. Stąd sposób w jaki zaproponował wspólne mieszkanie. Stara się kopiować, te zachowania, które mu się podobają i które chce powtarzać. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie inne jego zachowania.

            6.

            „taki układ jak oni mają by mu odpowiadał, ze on płaci kredyt, a ja rachunki i jedzenie na pół. Wstydzę się porozmawiać o tym z rodzicami i ze znajomymi i przyznać, że ja mam płacić rachunki i nie wiem czy faktycznie tak nie powinno być, czy może nie ma w tym nic złego.

            Jeżeli on zarabia 8k miesięcznie a ty dwa to cóż … Myślę, że spokojnie mógłby opłacać jeszcze rachunki, jeżeli może, a Ty jedzenie, lub na odwrót?

            Generalnie uważam, że chodzi Ci o to, byś miała też coś dla siebie z swoich pieniędzy. Byś miała fundusze na swoje hobby zainteresowania, ciuchy wypady z znajomymi itp.

            I tutaj znów patrzy na to jak ktoś inny rozwiązał problem opłat. Nie zastanawia się, ani nie rozmawia z Tobą na ten temat. Po prostu kopiuje „bezpieczne” rozwiązanie, bo ono u kogoś działa. Jeżeli chcesz by to wyglądało trochę inaczej, lub boisz się, że nie będziesz mieć na swoje potrzeby porozmawiaj z nim o tym.

            A jeżeli chodzi o mój osobisty pogląd na tą sprawę ( tak, wiem, mogę go sobie wsadzić w …, ale to dopiero jak go napiszę), a więc: myślę, że zarabiając 8k może pozwolić Wam na pewną swobodę. Nawet jeżeli Ty będziesz płacić rachunki i jedzenie, lub tylko rachunki, to pieniądze powinny być na tyle płynne, by zapewniać Wam przyjemności na jakie macie ochotę. Nie wyobrażam sobie by chomikował sobie 5k co miesiąc i nie dzielił się tym z Tobą, gdybyś potrzebowała, lub do czegoś by Ci brakowało. Oczywiście w ramach zdrowego rozsądku. W końcu macie razem … 10k …

            7.

            „A może wariuję bo boję się, ze przestał mnie kochać i pragnąć i myślę że jestem niewystarczająca dla niego. Niewystarczająco ładna, mądra, zgrabna, tylko smutna i nudna bo mam niskie poczucie własnej wartości..”

            Jeżeli czujesz, że masz syndrom DDA, to pewnie też masz swoje problemy. To co napisałaś to tylko światełko w tunelu w porównaniu z światem, który Ty znasz. Możesz mieć zaniżone poczucie własnej wartości.

            Nie musisz się zastanawiać nad tym co napisałem powyżej, ale proszę, zrozum to co napiszę teraz. Jeżeli kocha to jakbyś nie wyglądała i jakiej nie miałabyś figury, i tak będzie kochać. Głupia raczej też nie jesteś – więc też nie myśl o tym ( ta DDA nie myślący o takich sprawach, jasne … kaczor palnij se kule w łeb i nie pisz głupot).

            Sprawa smutku i nudności – cóż w kontekście tych dwóch cech nie wypowiedziałaś się jakoś dogłębnie w swoim poście, więc nie oceniam. Myślę jednak, że jeżeli to pretekst do wytłumaczenia sobie jego zachowań, to starasz się znaleźć w sobie przyczynę waszych problemów.

            skrzat
            Uczestnik
              Liczba postów: 611

              poszukaj w necie hasla : uzależnienie od seksu, milosci…. cos mi tu brzęczy w tym temacie…. ale moge sie myslic.

              millenia
              Uczestnik
                Liczba postów: 59

                No nie wiem ale jak dla mnie dwoje DDA w jednym związku to zdecydowanie za dużo. Przepraszam, że tak wprost ale wg mnie ten facet nie szanuje kobiet – to widać gołym okiem.

                Jak dla mnie ten facet odbija sobie na kobietach za swoją matkę. Wyładowuje swoją złość na matkę na Tobie i na innych. To co zobaczyłam w Twoim opisie to brak szacunku  do kobiet (kontakty z eks,  chęć odreagowania z  inną kobietą po kłótni z Tobą  – ją traktuje jako obiekt rozładowujący, a Tobie chce dowalić – no sorry szacunku do płci pięknej w tym nie ma, nie wspominając o tym „wypierd….j”). Z tą kasą to też nie fajnie, ale niestety nie jest nauczony dawania i dzielenia się. Ewidentnie przestał dawać zarówno siebie samego i to co ma czyt. pieniądze.

                Tak jak napisał Kaczor – gdyby kochał naprawdę to by był blisko Ciebie cały czas (emocjonalnie blisko), chciałby się dzielić tym co ma.

                Dziewczyno Ty potrzebujesz spokoju, szczęścia, należy Ci się normalne życie. Przepraszam, że tak wprost ale Ty z tym facetem walczysz a on walczy ze swoimi demonami. Powtarzasz stary znany Ci schemat, „musisz” mieć partnera skomplikowanego i walczyć o jego uwagę. Przeczytaj książkę Anety Łastik „Wewnętrzne dziecko” – ona tam radzi jak zaopiekować się samą sobą tak by nie zawieszać się na facecie a przede wszystkim jak uwierzyć w to, że należy Ci się normalne życie – czyli spokój, miłość, dobry partner – a nie życie na roller coasterze jakie masz teraz.

                pozdrawiam

                skrzat
                Uczestnik
                  Liczba postów: 611

                  Fiolek – czy byłaś na konsultacji u terapeuty współuzależnienia i dda?

                  Nadal mi „brzęczy” …. ale nie mam uprawnień do diagnozowania. Od tego są terapeuci w Poradni Leczenia Uzależnień i Współuzależnienia …. byle nie „psycholog” , bo ten to może najwyżej zajmować się depresją….

                  wyłapałam jeszcze temat „pieniędzy”…. hm. HAZARD ???? ale to tylko takie „skojarzenie” …..ale to raczej dotyczy JEGO

                  Zajmij się swoimi problemami, sobą i własnym życiem …. własną osobą …. to „samo” nie przechodzi…. z czasem jest coraz gorzej….. zrób COŚ dla SIEBIE – lecz siebie a nie jego.

                  Ale ….. zrobisz, jak TY zechcesz.

                  To Twoje życie 🙂

                  skrzat
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 611

                    Fiolek – czy byłaś na konsultacji u terapeuty współuzależnienia i dda?

                    fiolek1
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 3

                      Wielkie dzięki Wam wszystkim za odpowiedzi! Każda pozwoliła mi na chwilę refleksji. Czuję się lepiej po rozmowie z partnerem i czuję jeszcze większą chęć na rozpoczęcie terapii.

                      Jinx-</b> Dziękuję, zdecydowanie lepiej mi się pisze niż wypowiada na głos  Faktycznie nie jest zbyt wylewny i tak muszę to przyznać, że cały czas rozpamiętuję początki i to ile poświęcał mi uwagi i czułości. Koleżanki mówiły mi, że tylko początki są piękne bo jest fascynacja itd., ale gdzieś tam w środku myślałam/marzyłam, że z nami będzie to trwało. Wychodzi na to, że jestem egoistką bo sama nieraz wracam z pracy i nie mam ochoty z nikim rozmawiać tylko zająć się sobą, a od niego oczekuję Bóg wie czego?
                      <b>Kaczor-54 ? Dziękuję, ze odpisałeś.

                       1.  Sytuacja z ex miała miejsce na początku 2,5 roku temu. Muszę przyznać, że w późniejszym czasie sama miałam kontakt ze swoim ex na fb, ale nie widziałam w tym nic złego bo rozstaliśmy się 4 lata temu i on nie darzył mnie już uczuciem, to była jak najbardziej forma koleżeńska bez żadnych nieczystych intencji. Jednak mojemu partnerowi to przeszkadzało i zaniechałam z nim kontaktów.</p>

                      2. Cieszy mnie to co napisałeś bo bardzo przeżywałam wtedy te sytuacje i może rzeczywiście jego złe relacje z matką na to wpłynęły. Pocieszające jest to, ze sam do mnie z tym przyszedł i się przyznał, a na chwilę obecną mówi, że wyciągnął z tej sytuacji wnioski i uczy się na swoich błędach i że jestem nie fair, że na każdym kroku doszukuję się nieczystych ruchów z jego strony. Mówi, że jeśli tak bardzo chcę coś znaleźć to w końcu znajdę i że po co ma być lojalny wobec mnie skoro ja i tak podejrzewam go o najgorsze. A jeśli chodzi o to czy ma kogoś bliskiego? ma kolegów z którymi się trzyma, ale nie rozmawiają raczej o swoich uczuciach i problemach w związkach. Poza tym on nie jest taki chętny, żeby dzielić się swoimi problemami.</p>
                      3. Rozumiem to, że może być zmęczony. Sama też nieraz czuję się zmęczona?Porozmawiałam z nim i powiedział, że po prostu im bardziej naciskam tym bardziej on się oddala. Wczoraj mieliśmy długą rozmowę i co prawda nastąpiło pojednanie?tylko znowu pojawiają mi się myśli ??na jak długo??. A kochać się z nim lubię często, bardzo często. Jest pierwszym mężczyzną, który dał mi prawdziwą przyjemność z seksu, mówiąc dosadnie mam regularne, fantastyczne orgazmy. Czuję się wtedy spełniona, trochę odurzona i szczęśliwa. Nie wiem czy to można nazwać uzależnieniem, raczej radość ze zbliżenia z bliską osobą i dobry sposób na ujście napięcia po całym dniu.</p>

                      4. Tarczyca spędza mi sens z oczu  i w ogóle myśl do ilu lekarzy muszę się udać, że na nfz są takie kolejki, a prywatnie nie mam tyle funduszy, żeby wszystko załatwić od razu? Neurolog, gastrolog, alergolog, endokrynolog, laryngolog- to mnie często przygnębia.</p>
                      <p
                      >5. Odnośnie wspólnego mieszkania i rachunków to powiedział, że on woli, żebym nastawiła się na najgorsze, a później mile zaskoczyła i że może w ogóle nie będę płaciła żadnych rachunków, ale im więcej o tym mówię, przeżywam i się martwię jak to będzie tym bardziej jego to denerwuje.</p>
                      >6. Wiesz pojawiają się takie myśli(chore wiem) że jak razem zamieszkamy to cała moja wypłata pójdzie właśnie na bieżące wydatki i nie będę w stanie sobie nic odkładać i co będzie jak np. za 5 lat się rozstaniemy, to zostanę z niczym? Mam mieszane uczucie może przez to, że on nie wykazuje gestów typu: zaskoczyć jakimś prezentem bez okazji ( od razu zaznaczam, że nie chodzi mi o drogą biżuterię, perfumy czy inne tego typu rzeczy) głupi kwiatek za 3zł, cokolwiek. Nie ma u niego takich zachowań i tłumaczę sobie to tym, że jego ojciec nie przejawiał takich zachowań wobec jego matki. Także ma gest jak jest okazja, a tak to raz on raz ja, albo na pół co bulwersuje bardzo moich rodziców i koleżanki z pracy bo to przecież facet ma zawsze płacić, tym bardziej, że zarabia więcej ode mnie. Nie chciałabym być jego utrzymanką, cenię swoją niezależność, ale jakiś lęk czy niesmak mam w sobie odnośnie jego podejścia. Z drugiej strony sobie myślę, czemu ma na mnie wydawać, że nie jesteśmy małżeństwem, ani nie mieszkamy razem póki co, ahhhh i bądź tu mądra.</p

                      7. Syndrom dda- tak myślę, że jest we mnie, nieufność w stosunku do otoczenia, trudności w zawieraniu kontaktów, wiecznie oceniam czy ludzie wokół mnie mają szczere intencje. Pływam w myślach o sobie, o partnerze, analizuję albo uciekam w fantazje, zamiast działać. Łatwo się wzruszam, denerwuję i popadam w smutne myśli, jestem nieobecna duchem, jakoś nie potrafię się cieszyć ostatnio, a jeśli już to na chwilę.  Niska samoocena, kurczę a jaka ma być. Nie zliczę ile razy usłyszałam od taty, że jestem bezmózgiem albo świnią, a paradoksalnie jak dostałam się na uczelnię medyczną to płakał z dumy.</p>
                      ? Myślę jednak, że jeżeli to pretekst do wytłumaczenia sobie jego zachowań, to starasz się znaleźć w sobie przyczynę waszych problemów.?</p>
                      >Coś w tym musi być? tylko ja w to wierzę. Czuję się rozstrojona emocjonalnie, często popadam w amok pod wpływem nerwów. On mówi, że jestem mistrzynią w znajdywaniu problemów, że mam wiecznie problem, wiecznie narzekam, a że tak naprawdę moje problemy są błahe i jestem niedojrzała, że w ogóle sobie głowę tym zaprzątam. W sumie to mu się nie dziwię, skoro on mnie tak widzi, że każde nasze spotkanie to z mojej strony czepianie się, narzekanie itd. To jak ma mieć ochotę. Mężczyźni lubią uśmiechnięte kobiety, prawda? Wniosek jest prosty, mam 9 miesięcy, że sobie poukładać w głowie i myślę, że sama nie dam rady. Chciałabym być lepszym człowiekiem, lepszą partnerką, córką i przede wszystkim chciałabym się czuć lepiej sama z sobą, a te niekończące się myśli i chaos mnie dobijają.</p>

                      Skrzat- Dziękuję za odpowiedź. Odnośnie uzależnienia to opisałam powyżej w punkcie 3. Nie wydaje mi się, żebym mogła nazwać to uzależnieniem. Chociaż? to chyba psycholog oceni na terapii, prawda?

                      Millenia-Jak dowiedziałam się o tym, że on też jest z rodziny dysfunkcyjnej to trochę się bałam, że też jest z nim coś nie tak, a trochę cieszyłam się, że mnie zrozumie. Jednak nie mogłabym nikogo skreślić z tego powodu bo dlaczego ktoś miałby skreślić mnie? Uważam się za dobrego człowieka, jego też mimo tego, że jest impulsywny i sposób jego wypowiedzi podczas dyskusji nie jest taki jaki bym sobie życzyła. Kontakty z ex i odreagowanie w pisaniu do innych kobiet były 2,5 roku temu. Sam mi o tym mówił i twierdzi, że to przeszłość, że wyciągnął wnioski, że wie, że nie powinien, że mnie to bolało i że zmienił swoje zachowanie i że nie mogę ciągle do tego wracać, podejrzewać go i szpiegować.  Po prostu przez ostatni czas, ubogi w zbliżenia myślałam sobie, że może ma kogoś bardziej interesującego na oku no i przytyłam 6 kg odkąd z nim jestem.. Powiedział mi, że za jego mniejszym popędem stoi tylko i wyłącznie przemęczenie i dużo stresu w pracy, a ciągle mówiąc o tym, domagając się czułości, narzekając, ze mi jej nie okazuje-przyczyniam się do tego, że ma jeszcze mniej ochoty. Z tym dzieleniem się- jest teraz jak jest, tak naprawdę przekonam się dopiero jak zamieszkamy razem jak to wyjdzie w praniu. Raz mi powiedział, że teraz dużo pracuje, żeby w wieku 40 lat pracować mniej i żeby ??nasza przyszłość była lepsza??. To chyba nie jest aż taki zły. Nasze kłótnie były najgorsze przez pierwszy rok, teraz nie są tak częste i intensywne, ale faktycznie wtedy czuję, że to walka. On twierdzi, że mam problem z odbiorem i nadawaniem. A ja zazwyczaj czuję chaos i później sama nie wiem o co mi chodzi, kłócę się, żeby się kłócić, ciężko jest mi odpuścić, on to widzi i się denerwuje i jest wtedy w stanie powiedzieć?? zamknij się?? albo rzucić ?? ja pierd***?? wtedy ja już nie mam ochotę na dalszą rozmowę bo jest agresywny, mówię mu to, a on odpowiada, że jakbym więcej rozumiała to by tak nie było i że wiecznie musi mi coś tłumaczyć, a ja jestem zaślepiona emocjami i że jestem niedojrzała. Zazwyczaj wtedy potrzebuję się odizolować, przemyśleć sprawę i wyciągnąć wnioski na chłodno. Zupełnie tak jakbym nie potrafiła na bieżąco racjonalnie myśleć. On jak przegnie i mnie obrazi to później przeprasza, że się uniósł i że wcale tak nie myśli, że powiedział coś pod wpływem nerwów. A ja mówię, że mimo tego i tak te słowa ranią. On mówi, że za każdym razem odbieram jego słowa jako atak i widzę w nim wroga, a on chce dla mnie dobrze. Jak byłam na początku naszej znajomości na konsultacji odnośnie tego czy jestem dda i opowiedziałam terapeutce naszą kłótnię to powiedziała, że on jest biernie agresywny, że nie jest tego świadomy, że nie miał dobrego wzorca i że dobrze, że też idzie na terapie, że to na pewno uleczy naszą relację. Tylko, że ja się wycofałam, a on później stwierdził, że sam sobie poradzi ze swoimi problemami. Dzięki za poleconą lekturę, na pewno zajrzę? Chociaż po paru stronach ??Toksycznej miłości?? P. Mellody jakoś spanikowałam i ciężko mi do niej wrócić. Może obawiam się, że jestem zbyt podatna na sugestie. Chyba najlepiej zrobię jak pójdę do psychologa. Nie chcę zakańczać tego związku. Myślę, ze nie ma idealnych związków, idealnych mężczyzn. On jest impulsywny i zarozumiały, ale ma też swoje zalety, jest bardzo zaradny, samodzielny, inteligentny. Twierdzi, że mnie kocha i że w jego mniemaniu to, że sobie przy mnie przeklnie nie jest oznaką braku szacunku do mnie, że on po prostu taki jest, tak rozmawia z ludźmi. A jak ja na to pytam czy z szefem tak rozmawia, to odpowiada, że przy szefie nie czuje się swobodnie, a przy mnie tak- ja na to, że nie jestem jego kolegą tylko kobietą, a on na to, że znowu się czepiam i że nie można mieć wszystkiego i że zawsze skupiam się na tym czego nie mam, zamiast cieszyć się z tego co mam? Jedno jest pewne, że mam teraz bardzo silną motywację, żeby rozpocząć terapię tylko nie wiem czy potrafiłabym nazwać to wszystko co mnie dręczy i czy terapeuta by mnie zrozumiał.

                      Mam pytanie do Was wszystkich weteranów, lepiej wybrać terapeutkę czy terapeutę?
                      Pozdrawiam serdecznie i przepraszam za kolejny esej :D( mam tendencję do rozwlekania tematu i problem ze skupieniem się na konkretach).

                      skrzat
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 611

                        Fiołku,  nie jestem w stanie przeczytac calego Twojego pierwszego postu, poniewaz wyswietlają mi sie jakieś dziwne znaczki i caly tekst traci sens….  z tego co „doczytalam”…  to po pierwsze –  nie psycholog a terapeutka (tak – kobieta)  ale  niekoniecznie , jezli jest dobrym fachowcem, po drugie,  to każde z Was mogloby rownolegle korzystać z terapii dda, byle na oddzielnych grupach i z innymi terapeutami , po trzecie –  warto zadbac o otwartość i szczerość w waszym związku – bo to WASZ związek .  Polecam zwlaszcza TERAPIĘ  GRUPOWĄ  DDA .

                        Zaufanie, szacunek, poczucie godności to sa bardzo wazne skladowe związku.  Bez tego nie ma sensu .

                        Wspólne mieszkanie …..  nie kupuj …. wynajmij na miesiac i zobacz co się stanie ….

                        A po czwarte – syndrom dda nie polega JEDYNIE  na „trudnościach w bliskich związkach” , bo to tylko jeden z objawów.

                        Poczytaj wszystkie „typowe uczucia i zachowania dda”.

                        Nie wszystko da się „wytlumaczyć” syndromem dda….

                        Pozdrawiam cieplutko.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 11)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.