Mam na imię Kinga, mam lat 26, od dziecka wychowywałam się w rodzinie patologicznej…
Nie było łatwo patrzeć na to co się dzieje tam.
Moja mama wieku 14 lat została zgwałcona przez swojego brata, a mojego wuja. Na świat przyszła moja siostra.
Później przyszłam ja – nie chciana, nie kochana…
Mama chciała mnie usunąć, tak po prostu, ale babcia mnie uratowała i ona była moją zastępczą mamą.
Kiedyś mój wuj przyszedł pijany, babcia powiedziała, że on jest moim ojcem, a on spojrzał się na mnie i powiedział, że nie jest (w sumie miał rację)…
Mój biologiczny tata zapłacił mojej mamie pieniądze, aby ona nie mówiła, kim on jest. Co on czuł dając pieniądze? Czy choć raz pomyśleli o mnie, jak ja się będę czuć… ?
Po śmierci babci mój świat zawalił się.
Kiedy ojczym się wprowadził, zaczął mnie i siostrę bić, molestować.
Ja kilka razy uciekałam z domu. Okaleczałam swoje ciało, chciałam się zabić, miałam próby samobójcze.
Kiedyś przyszłam ze szkoły, widziałam ich pijanych, a nic nie było do jedzenia… zaczęłam sprzedawać swoje ciało.
Tym bardziej nienawidziłam siebie.
Trafiłam do wspólnoty, OAZY i tam zaczęłam zmieniać swoje życie. Miałam wsparcie księdza, który pomógł mi z tego wyjść.
Miałam też 4 lata terapii, ale ją już zakończyłam.
Przed ślubem zostałam brutalnie zgwałcona. Gdy spojrzałam na siebie, nie mogłam patrzeć, nie mogłam patrzeć na siebie… Pytałam, czym sobie na to zasłużyłam? dlaczego ja…?
Chciałam się zabić, ale ksiądz mnie uratował.
Bałam się wyjść na ulicę…
Ulica zawsze była moim domem. Zawsze uważałam alkohol za mojego przyjaciela.
Nie da się wymazać tego, ale da się z tym żyć…
Kinga, 26 lat
mija893@o2.pl