Witamy Fora Ogłoszenia 1000 opowieści dorosłych dzieci

Przeglądasz 7 wpisów - od 1 do 7 (z 7)
  • Autor
    Wpisy
  • Albert
    Uczestnik
      Liczba postów: 4

      Cześć,

      mam na imię Albert. Jestem z warszawy, jestem dda.
      Około 2 tygodniu temu, na jednym z mitingów, przyszło do mnie, by zebrać opowieści dorosłych dzieci z rodzin w których odciśnięte piętno, do dziś powoduje problemy emocjonalne w życiu. Trochę się wahałem by o tym napisać, ale może ta myśl była ważna(jest to potrzebne), więc dzielę się z nią z Wami.
      Podzielę się też swoim doświadczeniem w tym temacie.
      Był czas w którym dużo o tym myślałem. Myślałem nie tylko o tym jak się od tego uwolnić, ale też o tym, że to nie może pójść na marne. Że to jak zostałem potraktowany przez dorosłych, jako dziecko i jaki to miało wpływ na mnie, moje życie, to jakiś po prostu koszmar. Dopiero z czasem, zacząłem sobie uświadamiać te zależności. To był cholernie ciężki okres i jak zwykle samotny. Z resztą do dziś nie jest łatwo. Jednak, nie mogłem pogodzić się z tym, że takie wydarzenia nadal mają miejsce, że będą się rodzić kolejne dzieci, których nikt nie obroni i że to wszystko wydarza się także dlatego, że sami dorośli, kompletnie nie mają pojęcia co wyrządzają swoim dzieciom, jakie to ma i będzie miało konsekwencje w przyszłości. Jak wielka niewiedza panuje w tym temacie i ignorancja. A ich konsekwencją jest cierpienie.
      Nie będę się rozpisywał w tym temacie. Nie ma tu nikogo, kto by nie wiedział o czym mowa. Na ten mail: albert.wojcikowski@gmail.com, kto chce niech wysyła swoje historie. Ważny jest wiek, ile kto teraz ma lat, by pokazać, jak rozległe są skutki(tak to widzę). Jeżeli chcesz podać imię, miasto, podaj. Jeżeli chcesz by zostały zmienione, napisz o tym. A jeżeli chcesz napisać anonimowo, tak będzie. W temacie napisz?1000 opowieści dorosłych dzieci?, żebym w razie potrzeby łatwo je odnalazł.
      Jeżeli ktoś uważa, że ma to sens, niech pośle to dalej. Ja dzielę się doświadczeniem, a czy to wypali to już czas pokaże…

      Albert

      p.s. myślę, że żeby to miało sens, to warto pisać o tym co się pamięta,  wydarzenia. I to co się widzi w konsekwencjach na dzień dzisiejszy. Te zależności. I jak najbardziej, wszelkie uwagi, spostrzeżenia jak ktoś chce nich pisze. Bo kompletnie nie mam pojęcia co z tego wyjdzie. 😉

      Mania111
      Uczestnik
        Liczba postów: 1

        Moja historia jest długa i bolesna…. Matka alkoholiczka, ojciec również, sama nie wiem jak to się stało, że nie skończyłam w domu dziecka albo z igłą z przedramieniu 🙁 Mam 24 lata, rodziców pijanych widzę w już najdalszych wspomnieniach z dzieciństwa. Bieda ogromna, ale na tanie wino zawsze znaleźli pieniądze. Ojciec jako typowy mieszkaniec wsi zaglądał do butelki, ale pracował, czułam, że kocha mnie i moje 2 młodsze siostry. Kiedy zaczął się ostry kryzys w ich małżeństwie, mama również zaczęła się „znieczulać”. Zamieszkaliśmy u dziadków, mieszkanie zostało szybko sprzedane, razem  z dość obszernym  wiejskim posagiem. Krzyki, kłótnie, a nawet gwałty… to wszystko widziały moje zapłakane oczy. Wigilia nigdy nie była trzeźwa, bałam się każdego najmniejszego święta, wiedząc , ze jest to pretekst do libacji. Nawet po mojej Pierwszej Komunii, prezenty zostały puszczone ” na przelew”… i ta bezradność mojej babci, nie potrafiła poradzić sobie z chorobą córki. Wstyd, litościwe spojrzenia sąsiadów, wizyty policji… Czasami wstydziłam się iść na drugi dzień do szkoły, wiedząc , że koledzy widzieli moją pijaną matkę, wtaczającą się po schodach do domu, i radiowóz pod domem późnym wieczorem.  Mając 15 lat przejęłam odpowiedzialność za młodsze siostry. Panie w opiece społecznej wiedziały co się dzieje u mnie w domu, wszelkie zasiłki, potem również alimenty przekazywane mojej matce, rozpływały się w ciągu jednego dnia w monopolowym, a ja z siostrami gdyby nie wspaniała opieka babci i dziadka, nie miałybyśmy co na chlebek położyć, z resztą chlebka też byśmy nie miały. Dostałam wówczas możliwość odbierania wszelkich funduszy jakie płynęły z pomocy socjalnej. Musiałam stać się dorosła dużo wcześniej niż moi rówieśnicy, kiedy oni szli w wakacje  do kina, ja o 4 rano zaczynałam zbiór truskawek, aby zarobić na bilet miesięczny do szkoły na cały przyszły rok. Mam żal i czuję wstręt do rodziców, cały czas zatruwają mi jeszcze życie, obarczają swoimi problemami, kiedy oni mi nawet nie chcieli nigdy pomóc. Ojciec wydzwania do mnie przepraszając, nie wie sam za co , bo od 6 lat nigdy nie zapytał mnie jak ja sobie radzę! W dorosłym życiu spotkała mnie ogromna tragedia, osoba którą bardzo kochałam i z którą chciałam zaplanować życie, zmarła przedwcześnie. Mój świat i nadzieje się zawaliły, ojciec po roku od zdarzenia zadzwonił do mnie, mówiąc , że jest mu przykro z powodu śmierci mojego chłopaka, a matka miała czelność przyjść pijana na pogrzeb. Czułam się opuszczona, samotna i  nie chciałam już żyć. W moim krótkim życiu tak na prawdę nie spotkało mnie nic dobrego, same cierpienia i rozczarowania. Teraz właśnie kończę studia medyczne, na złość sąsiadom , którzy twierdzili, że „córki tej pijaczki to skończą na ulicy albo w burdelu „, na złość matce, od której usłyszałam nie raz ” jesteś głupia jak twój ojciec!” ale również dla babci… Jedynej osobie w której miałam wsparcie i która jako jedyna we mnie wierzyła. Nie radzę sobie czasami ze złością i czuję ogromny lęk, lęk przed tym , że ktoś mnie ponownie opuści, skrzywdzi albo a ja będę kochać znowu bez wzajemności, a to okropnie boli, bez względu czy są to pseudo rodzice czy partner. 🙁

        Albert
        Uczestnik
          Liczba postów: 4

          Dziękuję Ci, że o tym piszesz. Powiem tylko, że pisząc ten list, pisałem go od 2 tygodni. Kasowałem i pisałem. Lęk, ogromny lęk. Nawet nie wiem przed czym ale paraliżujący, by się otworzyć i o tym napisać. I też ból z tym związany, fizyczny.  Pisząc ten wpis, widzę Twoje ostatnie zdania, Twojego wpisu. I widzę siebie. Dziękuję.

          roxy25
          Uczestnik
            Liczba postów: 7

            Zawsze byłam święcie przekonana, że powinnam się cieszyć, że jestem taka jaka jestem. Taka biedna dziewczynka o dobrym serduszku, która zawsze i wszystkim pomoże – poświęcając przy tym siebie. Chciałam być wdzięczna rodzicom, za to co mi dali, a nie mieć żal za to czego nigdy nie miałam.

            Nigdy nie miałam domu, moje życie polegało na ciągłych przeprowadzkach z jednej do drugiej klitki – bez bieżącej wody, łazienki czy jakichkolwiek wygód. Pomyślicie, że absurdalne w dzisiejszych czasach? Mój ojciec po dziś tak żyje. Wszelkie pieniądze były „ładowane” w alkohol. Skutek: nie potrafiłam stworzyć prawdziwego domu, wolałam się nie przywiązywać do miejsc w których mieszkałam, nie dbałam o to, żeby rzeczy miały swoje miejsca. Bałam się, że jeśli znowu się przywiąże będzie mi ciężko. Strasznie boleśnie przeżywam też każdą zmianę otoczenia, w zasadzie każdą zmianę…

            Nigdy nie miałam znajomych, kolegów, przyjaciół. Z racji tego jak wyglądały moje domy i jacy byli rodzice, nigdy nie zapraszałam nikogo do domu. Wstydziłam się. Z resztą niewiele osób chciało się ze mną zadawać. Mieszkałam w małej miejscowości i ludzie doskonale znali moją sytuację. Większość dzieciaków i dorosłych raczej mi dokuczało niż chciało pomóc. Czasem spotkałam się z „pomocną dłonią” za którą kryła się tylko ciekawość co się u mnie w domu dzieje. Skutek: jesteś nieśmiała, nie umiem utrzymywać relacji, boję się ludzi, unikam kontaktów, czuję wstyd, boję się otworzyć, nie ufam nikomu. Mogłabym tak wymieniać prawda jest taka, że boję się ludzi.

            Nigdy nie miałam rodziców, choć to połowa prawdy. Rodzice, gdy nie pili byli kochani. Uwielbiałam spędzać czas w domu, kiedy wszystko było dobrze. Kiedy było źle – uciekałam. Teraz uciekam od problemów, wolę unikać konfliktów czy konfrontacji, nie ufam też ludziom. Wymieniłam to po raz drugi, bo brak wiary zawdzięczam przede wszystkim rodzicom. Wielokrotnie słyszałam „córciu od jutra nie piję” itp. nierealne, ale zawsze podsycało nadzieję, że może być dobrze… nie było.

            Nigdy nie miałam życia. Ciągły stres, nerwy, czy wszystko w domu dobrze, czy mogę już wrócić… Nie umiem korzystać z życia, wyluzować i się bawić. Mam blokadę, bo muszę być tą rozsądną, bo rodzice nie byli. Nie umiem doceniać tego co dobre, bo boję się, że zaraz coś się zepsuje.

            Takich zależności w moim życiu jest wiele. Tym więcej, im głębiej zaczynam drążyć. Mam ogromne problemy w pracy, w życiu czy w związku. Jestem „spaczona” i z każdym dniem próbuję to naprawić. Zasłonić dysfunkcje. Chciałabym zacząć żyć pełnią życia, ale przeszłość czai się gdzieś w ukryciu cały czas i nie pozwala rozwinąć skrzydeł. To jest w tym wszystkim najgorszą zależnością – nasza przeszłość, której nie możemy wymazać, zapomnieć, ciężko się z nią pogodzić, zaakceptować. Niezależnie od tego czy poradzimy sobie z innymi problemami  – wspomnienia będą z nami zawsze. Dla jednych będzie to kula u nogi, dla innych drogowskaz bądź wyrocznia. Przeszłości nie da się zmienić. Musimy jednak nauczyć się żyć myślą, że MY możemy zbudować swoją przyszłość taką jaką byśmy chcieli, aby była.

            Budujmy!!!

            Albert
            Uczestnik
              Liczba postów: 4

              Dziękuję.

              Albert
              Uczestnik
                Liczba postów: 4

                Pozwolę sobie coś napisać.

                 

                Patrząc na siebie i na innych pokrzywdzonych dorosłych dzieci, widzę potrzebę ulgi i poukładanego spokojnego życia. Ja też. Ja też za tym tęsknię.

                Jednak to co min. pomaga to to, że mogę usłyszeć, przeczytać, że nie tylko ja tak miałem. To było pierwsze co, co pozwoliło mi się nie czuć, tak bardzo wyizolowanym, głupim, idiotą, jedynym na tym świecie tak „porąbanym”.

                Odkąd jestem w DDA, dociera do mnie, jak wielkim krokiem było to, że ktoś kiedyś, zaczął o tym mówić, o konsekwencjach tego problemu. Bo wtedy, odezwali się inni którzy czuli się tak inni, że nie mieli odwagi o tym mówić, a w konsekwencji zacząć to rozumieć i móc się od tego uwalniać.

                 

                elysia141
                Uczestnik
                  Liczba postów: 9

                  może odświeżymy wątek ? 🙂

                Przeglądasz 7 wpisów - od 1 do 7 (z 7)
                • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.