Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD ataki płaczu?

Przeglądasz 6 wpisów - od 1 do 6 (z 6)
  • Autor
    Wpisy
  • kala2
    Uczestnik
      Liczba postów: 107

      Ostatnio mam coraz czesciej. Bardzo niewiele potrzeba zebym wpadła w jakas histerie. I mie potrafie odganac dlaczego, skad ten placz, czy to sie wiaze z jakims brakiem akceptacji, odrzuceniem, ciezko mi wtedy pozbierac mysli i znalezc przyczyne. Czy ktos tez tak moze ma? Bo ja troche nie rozumiem wiem ze moja mama tez tak czesto ma.

      crazyfist
      Uczestnik
        Liczba postów: 119

        No ja chyba coś takiego mam. W zasadzie od zawsze byłem płaczliwy, nie zawsze wiem skąd on się brał./bierze. Z tym, że można powiedzieć, że ostatnio mam powtórke tego, bo generalnie przez pół życia tłumiłem i powściągałem swoje uczucia/emocje.

        ann225
        Uczestnik
          Liczba postów: 44

          ja mam cały czas..już mam tego dość,nie wiem co się ze mną dzieje, potrzebuję pomocy,ale nie potrafie po tą pomoc pójść. właśnie dziś zaplanowałam sobie,że pójdę do ośrdoka zapytać o terapię dla DDA, miałam też zanieść CV,ale nie potrafię, obudziłam się,chwile było ok i zaczęłam beczeć,no i koniec,teraz już zabeczana,zdołowana,nie mam siły by wyjść,nie mam odwagi…jestem taka żałosna. ludzie się ode mnie odsuwają,bo ich do tego zmuszam.już dwie osoby mi powiedziały,że jeśli nie zmienie swojego zachowania to zostanę zupełnie sama,bo trudno ze mną wytrzymać,nikt nie chce przebywać w towarzystwie kogoś takiego jak ja…nie wiem jak się ogarnąć,otrząsnąć i co się dzieje,ale jest coraz gorzej ze mną ( nie wiem czy to odpowiednie miejsce na to wylewanie,ale zobaczyłam temat ataki płaczu i mi się skojarzyło ze mną)
          pozdrawiam

          marie89
          Uczestnik
            Liczba postów: 9

            Kobiety płaczą z różnych powodów… a i bez powodu też się zdarza…

            Hormony… Ciężki dzień…

            Ale myślę, że ten który masz na myśli… to reakcja na tłumione emocje, lęki… Jak człowiek wszystko w sobie dusi… to to nie znika… a kumuluje się i w pewnym momencie "coś" pęka…

            Miewam także takie chwile… Wystarczy impuls…
            To też nie jest zwykły płacz… bo czasem każdy potrzebuję się wypłakać i to przynosi ulgę… Mój płacz ulgi nie przynosi. Może gdyby był rzewny, gdybym nie próbowała go na siłę zatrzymać- może ukoił by na trochę… A tak.. tak płaczę niemo, prawie bez łez… To aż boli w środku.. Ale choć wtedy czuję się parszywie- myślę, że dobrze że te łzy się pojawiają… Jesteśmy tylko ludźmi.

            kala2
            Uczestnik
              Liczba postów: 107

              Ann moze w tym wszystkim chodzi o to zeby wlasnie nie zmieniac siebie na sile tylko zaakcptowac. Wiem ze to dziwnie brzmi bo jak mozna cos takiego zaakcptowac. Doladnie wiem co czujesz i jaki to jest ból ale poki tego nie zaakceptujemy to na sile ciezko to tak zmienic.. Moim zdaniem wazne jest to zeby zobaczyc w tym wszystkim ze to nie ludzie sa winni w tym wszystkim, nie ma tez sensu obwiniac siebie zabardzo, to jest wina naszego dziecinstwa raczej. A z lękami ponoc jest tak ze wlansie tzreba wtedy zrobic na przekor i pojsc w to co sie boimi. wiem ze to odwzny krok ale chyba innego wyjscia nie ma. Jak sie nie uda to przynajmniej probowalismy..
              Ja zaczelam chodzic na grupe od ponad miesiaca a tez sie bardzo balam na poczatku tam wejsc. W sumie dalej nie czuje sie tam jakos super ale innego wyjscia dla siebie nie widze bo momentami tragedia sie dzieje. Wiadomo ze na poczatku nie jest latwo.. ale to nie znaczy ze mamy sie poddawac i z gory zalozyc ze nie dam rady. Mamy prawo do normalnego zycia jeszcze..
              Co do placzu to napisalam sobie wczorfaj sytuacje kiedy mam te ataki i doszlam do wniosku ze dzieja sie one wtedy kiedy ktos mnie odrzuci, nie zaakceptuje, kiedy ktos mi da odczuc ze mnie nie lubi, czasem robie cos tylko po to bo sie boje ze ktos mnie obgada. Nie slucham siebie czego tak na prawde ja chce i potrzebuje.. ale czemu od razu placz. Moze dlatego ze tlumie to ciagle w sobie i wybuchnac kiedys trzeba. czy komus udalo sie zoruzmiec w tym wszystkim samego siebie?

              mala*
              Uczestnik
                Liczba postów: 702

                Na grupie z terapią jestem od września a ogólnie na Mitingi zaczęłam chodzić w lipcu czyli minęło 3,5 miesiąca. Do czego zmierzam. Musiało tyle czasu minąć abym potrafiła się publicznie rozpłakać na grupie i jestem z siebie dumna. Do tej pory było tak, że tłumiłam w sobie smutek. Zamiast płakać śmiałam się. Natomiast kiedy zostawałam sam na sam z bólem to już mi nie było do śmiechu. Nie potrafiłam się rozpłakać publicznie. Zawsze płakałam po kryjomu. Teraz kiedy jest jak jest ten płacz wygląda teraz zupełnie inaczej. Jest oczyszczający i krótki i nawet nie mam po nim spuchniętych oczu i czerwonej twarzy. Płaczę z konkretnej przyczyny i już nie dokładam sobie jakichś innych przykrych wydarzeń po to by się dobić. Ten etap już minął. Czuję, że coś ruszyło. Nareszcie jestem sobą.

                Edytowany przez: mala*, w: 2010/11/17 02:19

              Przeglądasz 6 wpisów - od 1 do 6 (z 6)
              • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.