Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Bycie najmłodszym dzieckiem

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 10)
  • Autor
    Wpisy
  • szorstkiczopek
    Uczestnik
      Liczba postów: 58

      Witajcie
      Mamy tu jakieś najmłodsze dzieci?

      Ostatnio miałem nocne odblokowanie wspomnień (przedtem miałem zablokowaną pamięć o rzeczach przed liceum)
      Nagle niby z niczego leżałem do 4 rano i przypomniałem sobie ogromne mnóstwo rzeczy.
      Coś mi sie w głowie odblokowało.
      Miał tak ktoś?

      Byłem najmłodszym dzieckiem – „we mgle” i „niewidzialnym”

      Tylko dopiero teraz zorientowałem się jak bardzo.
      Stereotypowe najmłodsze dziecko jest najbardziej rozpieszczane – a ja byłem opuszczony i pozostawiony sobie, i przez rodziców i przez rodzeństwo.
      Wiecie, koniec komuny – ciuchy po braciach, buty po braciach, zabawki – praktycznie zero bo starsi bracia zabierali.
      Nigdy nie jeździłem na wakacje – obozy jak moi bracia – zawsze słyszałem ze mam czas, że bracia mają pierwszeństwo.
      Moje zdanie – nigdy się nie liczące – bo starsi rozmawiają.
      Dojadałem, donaszałem po braciach –  byłem takim dzieckiem „na doczepkę”, bezkosztowym, takim które zawsze się gdzieś upchnie i nie trzeba się nim interesować.

      Jest bo jest.

      Do tej pory myślałem że bycie tym niewidzialnym dzieckiem mam głównie w swojej głowie – a tu się okazuje że CAŁA rodzina mnie nie zauważała.
      I ja nie byłem nic w stanie z tym zrobić.
      Ba, spotkanie rodziny TERAZ z wiedzą na temat tych mechanizmów pozwala na obserwację jak – kiedy wyjdę z tej roli dorosłego-dziecka niewidzialnego – rodzina LITERALNIE przestaje mnie zauważać.
      Niesamowite.
      Nie ma mnie dla nich! Odchodzenie ode mnie w połowie mojego zdania, nagłe znajdowanie sobie zajęcia gdzieś indziej i zostawienie mnie w środku rozmowy.
      I to do mnie – dorosłego! Jak to musiało wyglądać jak bylem mały!

      Ciekawe jest uświadomienie sobie tego.
      To chyba jeden z tych momentów kiedy można sobie powiedzieć – pewne rzeczy nie są moją winą…

      Fenix
      Uczestnik
        Liczba postów: 2551

        Witaj,

        Ostatnio miałam dokładnie takie właśnie odblokowanie.
        Co jakiś czas wracał do mnie pewien obraz związany z moją matką. Do tej pory myślałam, że to jakieś wspomnienie snu, tym bardziej, że w tym wspomnieniu jestem bardzo małym dzieckiem, które tak jakby jeszcze nie mówiło. Ale to nie był chyba sen, tylko prawdziwe zdarzenie z przeszłości.
        Niesamowite było to, że teraz dogłębnie poczułam również odblokowane odczucia tego małego dziecka. Dziecka, które przychodzi do matki, która spogląda przez chwilę zimnym wzrokiem wyrażającym wręcz niechęć, a następnie przestaje zwracać na to dziecko uwagę. I to dziecko czuje się niechciane, odrzucone.
        To mi uświadomiło, jak bardzo przez całe życie szukałam jej akceptacji i matczynego ciepła. Odzwierciedlało się to w relacjach z matką, znajomymi, mężczyznami. Zachowywałam się tak, jakbym błagała innych o to, żeby mnie lubili, kochali. Przez to rezygnowałam z własnych potrzeb i poświęcałam się na maksa.

        A już myślałam, że mam już wszystko przerobione. Chyba jak przestaje się myśleć, to wtedy następuje kolejne odblokowywanie.

        Nowa05
        Uczestnik
          Liczba postów: 317

          Ja miałam takie odblokowanie wspomnień z dzieciństwa na początku terapii, kiedy to w nocy budziłam się z krzykiem, pamiętam wspomnienia wracały i to jeszcze jak. Nie zastanawiałam się nad tym co miałam w dzieciństwie jakie zdarzenia, nawet dzisiaj miałam jakiś sen z dzieciństwa jakby było po deszczu, pamiętam, że zawsze wtedy lubiałam wychodzić latem na dwór po deszczu kiedy słońce świeciło i suszyło asfalt, albo rano, kiedy rosa jeszcze była na trawie i zaczynał się upał…..

          szorstkiczopek
          Uczestnik
            Liczba postów: 58

            No ja miałem to po ok pół roku terapii 2x w tygodniu.
            I ten powrót wspomnień był taki że mogłem pomyśleć o prawie dowolnym momencie życia i przypomnieć sobie różne detale.

            Specyficznie postacie i miejsca, bardzo mało „wydarzeń”.

            Ale ciekawe doświadczenie – ja zawsze byłem miksem niewidzialnego dziecka z „wewnętrznym bohaterem” – świetnie sobie radzącym z nauką czy pracą – tak żeby nikt nie zauważał mnie i żebym nie był ciężarem.
            Więc i swoje porażki w życiu osobistym i uczuciowym brałem na siebie.

            A tu się okazuje że to nie była moja wina.
            I że te role dzieci w rodzinie nie są tylko głowie – tylko cały „system rodzinny” się na tym opiera.

            Czereśnia
            Uczestnik
              Liczba postów: 27

              Hej Ja również jestem najmłodsza z trójki rodzeństwa. Mi także przypadła rola niewidzialnego dziecka. Od najwcześniejszych lat pamiętam cokolwiek by się działo miałam nie przeszkadzać, nie mogłam mieć żadnych potrzeb, problemów, nawet jak chorowałam to była moja straszna wina. Nikt zupełnie się mną nie interesował, najlepiej żeby mnie nie było. Jak mgliście pamiętam zdarzało się, że nie odebrano mnie z zerówki. Raz jak wróciłam z dwutygodniowych koloni nikt po mnie nie wyszedł, w wieku 10 lat targałam wielki plecak na plechach przez całe miasto zastanawiając się czy będzie ktoś w domu. Nawet starsze siostry z uwagi na dużą różnicę wieku, obchodziły mnie naokoło. Wielokrotnie słyszałam, że byłam wypadkiem. Jak można się spodziewać obecnie moja rola w rodzinie nie uległa zmianie, jestem na końcu, przecież najlepiej sobie radzę, nie mam rodziny, dzieci jak siostry, także w dalszym ciągu mnie nie ma. Najbardziej właśnie boję się powrotu zakopanych wspomnień, ogólnie mam jakieś prześwity, ale to raczej pojedyncze sytuacje, jakieś przeczucia. Terapię zaczynam od stycznia.

              szorstkiczopek
              Uczestnik
                Liczba postów: 58

                Ha, ja też jestem z tych niewidzialnych świetnie sobie radzących w życiu więc to wzmacnia postawy „nie trzeba się nim przejmować”.
                Z tym że kiedy zacząłem sobie dobrze radzić i nabrałem pewności siebie – potwornie irytuję członków rodziny – bo potrafię się postawić, wytknąć innym błędy, napyskować z pozycji człowieka który jest na swoim, i jest pewny swojego.

                Mam wrażenie że jeszcze bardziej dystansuję np. ojca – który sukcesów w życiu nie odniósł. A tu takie nic mu nagle mówi co ma w życiu robić.

                A ze wspomnieniami to też tak miałem – zero wspomnień przed liceum, tylko parę prześwitów.
                A teraz nagle taka noc że tyle rzeczy wróciło.

                Swoją droga twoje wspomnieniu o tym że nikt cię nie odebrał też mi takie coś przypomniało:) Ciekawe.

                anula51
                Uczestnik
                  Liczba postów: 232

                  Według wszystkich terapeutów najmłodsze dzieci w rodzinie alkoholowej mają najlepiej. Przyjmują tzw. status „maskotki”. Są najbardziej kochane, „pomagają” złagodzić konflikty i napięcia.

                   

                  Tylko, że życiu dorosłym dostają po dupie. Są życiowymi „nieudacznikami’, zagubieni w rzeczywistości, a także  znacznie częściej posuwają się do prób samobójczych…

                  szorstkiczopek
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 58

                    „Według wszystkich…” – po takim stwierdzeniu zapala mi się czerwona lampka.

                    U mnie maskotką był średni, ja byłem niewidzialny.

                    Dwa że z tego co czytam w internetach równie często najmłodsi są niewidzialni.

                    Podejrzewam że może to mieć związek z tym kiedy rodzic zaczął pić, jak reagował drugi rodzic, rodzeństwo itp.
                    I czy kiedy najmłodsze dziecko zaczyna się przystosowywać do rodziny – role są już rozdane.

                    Czereśnia
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 27

                      U mnie moja najstarsza siostra była długo wyczekiwanym dzieckiem i właśnie ona pełniła rolę maskotki, średnia siostra z uwagi na wymuszoną zaradność była bohaterem. Ja byłam niewidzialnym dzieckiem. I dokładnie jak pisze Szorskiczopek myślę, że przypisano mi taką rolę również po części z powodu, iż ww. role były już obsadzone. Niestety te schematy i  mechanizmy są tak sprytnie uwite, że obecnie dla rodziny w dalszym ciągu jestem niewidzialnym dzieckiem, ale jeśli trzeba wymaga się ode mnie roli bohatera, którą niestety często z łatwością przyjmuję, bo jak nie ja to kto.

                      KiiiXa
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 25

                        Ja akurat nie jestem najmłodszym dzieckiem ale przez długi okres czasu byłam (14 lat). Też odczuwałam jakbym była niedoceniana w rodzinie. Matka zawsze mówiła „Jesteś bardzo mądra, dasz sobie radę” dlatego nigdy nie udzielano mi pomocy w czym kol wiek, pozostawiono sobie. Problem zaczął się rozwijać kiedy zamiast być dzieckiem byłam rodzicem tzn stawiałam się ojcu, broniłam młodszego brata a matce musiałam przemawiać do rozumu.

                         

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 10)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.