Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Chłopak z DDA pomóżcie!! jak go odzyskać?

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 10)
  • Autor
    Wpisy
  • queensy
    Uczestnik
      Liczba postów: 4

      Cześć zwracam się do was z ogromna prośbą abyście spojrzeli na to innym okiem niż ja. Jestem zakochana w pewnym chłopaku znamy się już 6 lat od zawsze między nami iskrzyło przez ten czas mówił, ze mnie kocha ale ja nigdy tego nie brałam na poważnie. Ciężko brać kogoś kto odzywał się tylko raz na tydzień czy dwa, a na ulicy mówił szybko cześć i uciekał. Ostatnio bardzo zbliżyliśmy się do siebie spotykaliśmy byliśmy na weselu meczu itp było tam jakieś chodzenie za rękę buziaki w usta. Ogólnie on jest bardzo nieśmiały i nigdy nie miał dziewczyny. Nie rozmawialiśmy dzień i on nagle zmienił zdanie powiedział żebyśmy wyluzowali, bo on nie chce się w nic angażować. Powiedział, że jestem pierwsza dziewczyna z która przeżył tak miłe chwile sam na sam i najlepsza jaka poznał ale sam nie wie już co do mnie czuje. Ja pisałam do niego starałam się to naprawić było jeszcze gorzej wiem że nie powinnam ale potem przestałam to on pisał. Ale teraz w sobotę upił się zadzwonił do mnie padło parę nieprzyjemnych słów w moja stronę. Powiedziałam mu, że mam dość tego i nie wiem już za co mnie tak nienawidzi. On nie pamiętał co się stało wiec mu powiedziałam co na mnie mówił. Załamał się powiedział ze nigdy sobie tego nie wybaczy że jest chamem i to teraz udowodnił zapytałam wtedy jeszcze raz czy na pewno już nic do mnie nie czuje odpowiedział ze czuje ale sam nie wie co. Po tym zdarzeniu dowiedziałam się od jego siostry, że rodzice po rozwodzie matka alkoholiczka z problemami psychicznymi, a on z nią mieszka sam ciągle mu robi jakieś awantury kłótnie. Nigdy sam mi tego nie powiedział, więc nie mogę ingerować w jego życie. Odezwałam sie do niego mówił , ze chodzi przybity i ciągle powtarzał, że sobie tego nie wybaczy. Zapytałam czy jeszcze kiedyś będziemy normalnie się śmiali jak zawsze odpowiedział, że on tak ma musi sobie to w ciszy przemyśleć, ale nie wie kiedy mu przejdzie. Dałam spokój nie odzywa się od 3 dni chciałabym go odzyskać i jego miłość do mnie ale nie wiem co robić smutas.gif Dziękuje za każda odpowiedź :*

      Tymczasowy
      Uczestnik
        Liczba postów: 127

        Odpowiem w ten sposób, bo historia, którą przedstawiłaś bardzo przypomina mi moją własną:

        Kiedyś poznałem dziewczynę, nie była moją pierwszą, ale była pierwszą, której odważyłem się powiedzieć że ją kocham (po pijaku zresztą). Miałem mnóstwo problemów ze sobą (tzn wciąż mam dużo), dużo piłem, też chodziłem przybity, co jakiś czas kiedy poszliśmy gdzieś razem ja się uchlewałem i robiłem wiochę, obsceniczne sceny, nieprzyjemne słowa itd. Też nie pamiętałem co mówiłem, wiec mnie informowała. Chciała ze mną zerwać parę razy, robiliśmy „przerwy” ale postanawiała dawać mi szansy. Aż w końcu pojechaliśmy razem na sylwestra, świętować z jej rodzeństwem, oboje wielce sobą zauroczeni, no i ja oczywiście koncertowo się uwaliłem, zrobiłem raban, poszarpałem się z nią i kiedy się rano obudziłem i odzyskałem świadomość, doszło do mnie: „znowu”, a potem: „musiałem przejść samego siebie”, i że tego to nigdy sobie nie wybaczę, że jestem najgorszy i wgl. Ona powiedziała żebym się nie zbliżał, i że już nigdy więcej. Świat mi pękł. Potem odwiozła mnie do domu i pożegnała, widziałem, że było to dla niej ogromnie trudne, ale postanowiła i podjęła dojrzałą, właściwą decyzję. Ja nie mogłem się z początku z tym pogodzić, postanowiłem przestać pić, zmienić się, poleciałem na mityng AA, zacząłem potwornie pracować nad sobą, jednocześnie starając się ją odzyskać. Ale była twarda, miła, ale stanowcza i za to jestem jej, z perspektywy czasu, niezmiernie wdzięczny. Bo teraz od 2 lat nie piję, przestałem palić, grać i robić inne rzeczy, przestałem odkładać na poźniej, poogarniałęm się mocno, no i przede wszystkim nauczyłem się walczyć, a nie uciekać.

        Nie chcę dawać absolutnej odpowiedzi pt. „zrób tak i tak”, ale uważam, że to jeden z tych momentów, które zmieniają życie.

         

        jestemnikim
        Uczestnik
          Liczba postów: 65

          Daj sobie spokój z nim. Odpuść. Nie dociekaj.

          queensy
          Uczestnik
            Liczba postów: 4

            Tak ale to zdarzylo sie pierwszy raz nie wiem byc moze nie ostatni ty ja kochales chciales sie dla niej zmienic a on mowi ze sam juz nie wie co czuje woli mnie odpychac niz ze mna o tym porozmawiac tak jakby juz mu na mnie nie zalezalo wiec nie oczekuje ze sie zmieni i nagle zacznie mu zalezec 🙁

            Gniewko
            Uczestnik
              Liczba postów: 185

              queensy – jesteś przykładem kobiety, która postanowiła, że uratuje tego biednego faceta, bo jeśli ty tego nie zrobisz, to już nikt i sczeźnie ta niewinna duszyczka.
              Za kilka miesięcy do kilku lat wrócisz na to forum i będziesz pytać, co masz zrobić, bo ten Twój nieszczęśliwy facet pije i bije, ale Ty go kochasz i chcesz go zmienić, a tam dzieci w pokoju płaczą, że tata znów wrócił nachalny do domu i matce mordę obił.
              Tego chcesz?

              Jeśli nie chcesz takiej przyszłości, to zostaw go i zapomnij o nim, zmień nr telefonu i nie spotykaj się z nim. On jest dobrym materiałem na męża i ojca skurwysyna, który zniszczy Twoje życie i Twoich przyszłych dzieci.

               

              Tymczasowy
              Uczestnik
                Liczba postów: 127

                Tak jak przedmówcy napisali, masz do wyboru wolność albo przerąbane. On się nie zmieni, jedynie na gorsze. Najlepsze co możesz zrobić to właśnie odpuścić i zapomnieć o nim.

                Ja chciałem dodatkowo pokazać, że to też najlepsze co możesz dla niego zrobić. Pewnie się nie zmieni, ale może kiedyś spotka go coś co go trachnie i pozwoli mu przejrzeć. Może spotka jakąś kobietę, dla której mu totalnie odbije ale ona też go zostawi i wtedy coś zrobi. Nie wiadomo.

                A może nigdy nic takiego się nie stanie. Ale to nie leży w twojej gestii i nic nie zrobisz.

                queensy
                Uczestnik
                  Liczba postów: 4

                  pewnie macie racje nie chce życia zmarnować na ciągłe płacze i nadzieje ze jednak coś do niego dotrze i się zmieni ciężko będzie ale postaram się to zrobić dla siebie samej 🙁 Jego bardziej koledzy interesują niż jakikolwiek związek z kobieta a oni są wcale nie lepsi

                  queensy
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 4

                    Od czasu pisania tego postu trochę się pozmieniało przyznał się że doskonale wie co czuje i się ”zakochał ale szkoda ze to nie jest takie łatwe” i ogólnie na razie nie chce żadnych zobowiązań. Kochani doradzie czy może mu się to zmienić i nagle będzie chciał? zależy mi na nim i chce o niego walczyć, ale nie wiem czy czekać czy może da się coś zrobić doradzie proszę na swoich doświadczeniach 🙁

                    jacek2002
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 85

                      Może to po prostu dobry czas by się „zatrzymać”..odpocząć..przemyśleć..skoncentrować się na sobie i w końcu..zacząć żyć swoim życiem..?? Po to by przestać płakać i zacząć się uśmiechać..?? Może to czas by zacząć walczyć najpierw i przede wszystkim o siebie..:) Pozdrawiam i trzymam za Ciebie kciuki:)

                      Elizka
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 11

                        Ale po co chcesz czekać i o co walczyć?  Ludzie są różni, niektórzy nie są dojrzali do związku i jeśli jasno to komunikują, że nie chcą zobowiązań, to należy dać spokój, żeby nie zatracić siebie w tym wszystkim. Relacja między kobietą, a mężczyzną taka dojrzała, to nie jest walka o drugą osobę, a jeśli jest, to coś tu nie tak. Po co chcesz uczestniczyć w takiej trudnej relacji? Żyj, zajmij się sobą, bo życie jest krótkie i leci szybko, nie ma sensu marnować go na walki i czekania na niewiadomo co 🙂

                        Pozdrawiam

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 10)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.