Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Chyba już zeschizowałem.
-
AutorWpisy
-
Anonim
26 kwietnia 2012 o 22:06Liczba postów: 20551Jestem dda, do tego jestem bardzo zamknięty w sobie i nieśmiały. Zauważyłem, że ostatnio jakoś dziwnie się zachowuję, jestem bardzo zazdrosny o swoich znajomych. Jak np wyjdą oni gdzieś razem, a mi o tym nie powiedzą i po pewnym czasie się o tym dowiem, to jest mi wtedy przykro, czuję się gorszy od innych i nikomu niepotrzebny. Jeszcze mam taki jeden problem, bo niedawno poznałem dziewczynę przez internet, którą bardzo polubiłem, mamy ze sobą kontakt wirtualny, a ja zauważyłem u siebie to, że myślę o niej codziennie, jak nie odzywa się dzień lub dwa, to ja już tęsknię za kontaktem z nią. Czy jest to możliwe, żebym zauroczył się w niej wirtualnie? Czy jest w ogóle coś takiego jak wirtualne zauroczenie kimś? Może to jest po prostu fascynacja jej osobą, a ja sam sobie wmawiam nie wiem co, albo brak miłości w moim życiu sprawił, że już zwariowałem. Ja chyba na prawdę zeschizowałem. Czy ktoś z was miał może kiedyś podobnie?
Cwaniak zapisz:
„Jestem dda, do tego jestem bardzo zamknięty w sobie i nieśmiały. Zauważyłem, że ostatnio jakoś dziwnie się zachowuję, jestem bardzo zazdrosny o swoich znajomych. Jak np wyjdą oni gdzieś razem, a mi o tym nie powiedzą i po pewnym czasie się o tym dowiem, to jest mi wtedy przykro, czuję się gorszy od innych i nikomu niepotrzebny. Jeszcze mam taki jeden problem, bo niedawno poznałem dziewczynę przez internet, którą bardzo polubiłem, mamy ze sobą kontakt wirtualny, a ja zauważyłem u siebie to, że myślę o niej codziennie, jak nie odzywa się dzień lub dwa, to ja już tęsknię za kontaktem z nią. Czy jest to możliwe, żebym zauroczył się w niej wirtualnie? Czy jest w ogóle coś takiego jak wirtualne zauroczenie kimś? Może to jest po prostu fascynacja jej osobą, a ja sam sobie wmawiam nie wiem co, albo brak miłości w moim życiu sprawił, że już zwariowałem. Ja chyba na prawdę zeschizowałem. Czy ktoś z was miał może kiedyś podobnie?”
Tak, to brak miłości się odzywa, na jej osobie to tylko się jakby ujawnia. Przenosisz na nią swój głód miłości. Ty jej nawet nie znasz, nie widziałeś.Aha, i tęsknisz nie za nią, a za własnym wyobrażeniem jej osoby.
Bardzo ładnie się sam zdiagnozowałeś, to jest taki matrix, niezaspokojona potrzeba miłości. Niczego innego nie znasz, więc dla Ciebie to stan normalny. I tak cud, że coś dostrzegasz.
Hej,
wiem na czym stoisz i co czujesz… Mam podobny "problem", z tą różniącą, że ja "swojego" znam i to już parę ładnych lat… Natomiast On jest starszy ponad 10 lat i na dodatek jest ddd więc mam ogromną ochotę być Jego drogowskazem, skrzywionym drogowskazem… Slepy prowadzi kulawego… Moja chęć bycia bohaterem i piastunką wygrywa ze zdrowym rozsądkiem… Zaproponował mi wspólne mieszkanie, mam ogromną ochotę skorzystać… za każdym razem kiedy rozmawiamy, mam wrażenie, że też coś do mnie czuje…Cwaniak zapisz:
” niedawno poznałem dziewczynę przez internet, którą bardzo polubiłem, mamy ze sobą kontakt wirtualny, a ja zauważyłem u siebie to, że myślę o niej codziennie, jak nie odzywa się dzień lub dwa, to ja już tęsknię za kontaktem z nią. Czy jest to możliwe, żebym zauroczył się w niej wirtualnie? Czy jest w ogóle coś takiego jak wirtualne zauroczenie kimś? Może to jest po prostu fascynacja jej osobą, a ja sam sobie wmawiam nie wiem co, albo brak miłości w moim życiu sprawił, że już zwariowałem. Ja chyba na prawdę zeschizowałem. Czy ktoś z was miał może kiedyś podobnie?”Tak, ja miałam podobnie i źle to się dla mnie skończyło. Zakochałam się w facecie z netu i to niestety było to, o czym wyżej pisze Patrycja czyli: kochasz się w wyobrażeniu tej osoby, bo jako takiej przecież jej nie znasz. A net jest specyficznym narzędziem kontaktu i tutaj każdy może się dogadać, często nawet ludzie, którzy na żywo nie potrafiliby jednego zdania ze sobą zamienić. Tutaj rozmawiamy jakby bardziej wewnętrznie, no i wyobraźnia gra olbrzymią rolę. Wiadomo, że nie musi się to źle skończyć, bo przecież są małżeństwa, które poznały się przez net właśnie 🙂 Ale uważaj, bo niestety, ale chyba dobrze się zdiagnozowałeś-brak miłości. Ja dziś uważam, że moja trzyletnia schorowana relacja z takim jednym kolesiem, z którym świetnie się rozumiałam (dziś uważam, ze i owszem w wielu kwestiach ta, ale to tez idealizowałam tak naprawdę) chciała mi pokazać jedno-JESTEM CHORA NA BRAK MILOSCI właśnie. Mam problem, żeby się samej przed sobą do tego przyznać, bo w końcu ja nie potrzebuję związku 😉 Myślę, że osoby zranione, szczególnie nieśmiałe w kontakcie z płcią przeciwną są baaaardzo podatne na wpadanie w relacje w necie, wiesz-nie trzeba w oczy patrzec i takie tam…;)
Moja historia była taka, że ja się kolesiowi na szczęście zupełnie nie podobałam, ale sprowokowałam raz spotkanie i to było straszne, bo bardzo boleśnie sobie uświadomiłam, że zakochałam się w wyobrażeniu. Gość był inteligentny i w ogóle, ALE myślę, ze nawet koleżeństwo między nami mogłoby by być problemem. Ehhh siła wyobraźni:)
Ale jestem pod wrażeniem, że tak szybko widzisz co się dzieje. Może staraj się mimo wszystko rzadko z nią rozmawiać, żeby się nie uzależnić od tej relacji.To taka moja rada,ale wiadomo może być nie trafiona. Ja po prostu dziś uważam, że właśnie ta moja relacja to było czyste uzależnienie. Z resztą książkę można by napisać po tych trzech latach. Trzymaj się i przemyśl wszystko, a najlepiej szybko się spotkajcie.
Edytowany przez: Felicja, w: 2012/04/27 09:47
Miałem wiele związków internetowych. Różnie się kończyły. Bardzo podobała mi się wypowiedź w tym wątku: tęsknisz nie za nią, a za własnym wyobrażeniem jej osoby. U mnie taki własnie był jeden związek, w którym strasznie schizowałem, straszyłem dziewczynę, że popełnię samobójstwo itp. Głód miłości – tak… to ja. Gdy nie byłem "zakochany" w moich wyobrażeniach, byłem "zakochany" realizując seksoholizm i patologiczną potrzebę "zlania się w jedno" z drugim człowiekiem – podobno to może być tęsknota za matką z bardzo wczesnych okresów życia.
michal2, nie podobno tylko właśnie w tym wszystkim chodzi o niezaspokojone potrzeby miłości z dzieciństwa, które potem się "przelewa" na różne, niczego nie winne osoby….I to tak właśnie, jest, myśli i czuje się "bez Ciebie umrę" i potem różne rzeczy z tego wynikają…Ty straszyłeś dziewczynę samobójstwem…Współczuję jej, bo mi się też to przydarzyło i to nie było zbyt miłe…Niestety ale skrzywdzeni ludzie też krzywdzą….I smutne jest to, że takiej zeschizowanej osobie wydaje się, że kocha największą miłością na świecie, a tak naprawdę wcale tej osoby nie kocha….No cóż, z nami DDA ciężka sprawa;) Sama też byłam zeschizowana i to chodziło o tego faceta, o którym wyżej napisałam….Chyba nie muszę pisać jak wielka i potężna masakra to była…..Tyle, że ja się zorientowałam bardzo szybko, że mam problem…..On nie….
No właśnie dziwne jest to niby kochanie a jednak nie. Czasami zastanawiam się czy w tym poplątaniu uczuć w ogóle jest możliwe odróżnienie tych uczuć czystych i prawdziwych, od tych które zwyczajnie są jakieś pomylone. I czy można naprawdę kochać…
Felicja zapisz:
„No właśnie dziwne jest to niby kochanie a jednak nie. Czasami zastanawiam się czy w tym poplątaniu uczuć w ogóle jest możliwe odróżnienie tych uczuć czystych i prawdziwych, od tych które zwyczajnie są jakieś pomylone. I czy można naprawdę kochać…”
Da się odróżnić…;) Np z pomocą terapii…Trzeba sobie z tym głodem poradzić, żeby potrafić kogoś prawdziwie pokochać….;) -
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.