Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Czy jest godna polecenia książka o alkoholizmie dla alkoholika?

Przeglądasz 9 wpisów - od 1 do 9 (z 9)
  • Autor
    Wpisy
  • abcd
    Uczestnik
      Liczba postów: 218

      Może ktoś coś wie i mógłby polecić? Chciałbym kupić na prezent.

      Jakubek
      Uczestnik
        Liczba postów: 931

        Pytanie, czy ten alkoholik ma wolę wyjścia z nałogu i już podjął pracę nad sobą. Wtedy można jakiś poradnik lub autobiograficzne historie zdrowiejących alkoholików. Bo jeśli jest w „czynnym”, to raczej za wiele do niego nie trafi albo o razu uzna, że taka książka mu niepotrzebna. Oczywiście, książka może być takim zakamuflowanym przekazem od Ciebie: „Widzę twój problem i chcę, żebyś zaczął się leczyć.”. Wtedy chyba treść będzie drugorzędna, mogą to być nawet ulotki z AA.

        abcd
        Uczestnik
          Liczba postów: 218

          Wola u alkoholika jest też zaburzona i odurzona, więc tą wolą aż tak bym się nie sugerował. Myślę że każdy alkoholik chce wyjść z alkoholizmu, ale na zasadzie zjeść ciastko i mieć ciastko, bo i u alkoholika rozum też szwankuje.
          Pewnie nawet do książki nie zajrzy na dłużej, ale mimo wszystko lepiej by miał taką możliwość.
          Polecisz jakąś, Jakubek?

          Jakubek
          Uczestnik
            Liczba postów: 931

            Raczej nie polecę, bo nie chcę brać odpowiedzialności za nietrafiony prezent;))

            Mimo wszystko sugerowałbym się tym, czy przyznaje się do nałogu czy zaprzecza.

            abcd
            Uczestnik
              Liczba postów: 218

              Dla alkoholika jedyny trafny prezent to alkohol. 😉

              dda93
              Uczestnik
                Liczba postów: 630

                Sam sobie udzieliłeś najlepszej możliwej odpowiedzi. Gdy alkoholik wie, że chciałbyś go nakłonić do zaprzestania picia, zaraz zacznie wietrzyć podstęp i robić Ci na przekór. Makiawelicznym pomysłem byłoby danie mu alkoholu – wtedy zacznie podejrzewać, że coś jest nie tak („mają mnie za alkoholika?”). Byłoby to jednak głęboko niezgodne ze zdrowymi zasadami lansowanymi w AA/DDA/Al-Anon i niektórych ruchach religijnych (alkoholu nie daję – nie trzymam – nie kupuję – nie częstuję).

                Jeśli chcesz podarować Biblię Nergalowi to proszę (ale szkoda wyrzuconej książki i nie biorę odpowiedzialności za inne skutki):

                Gabor Mate „Bliskie spotkania z uzależnieniem” (dobre dla alkoholika z fakultetami)

                Wiktor Osiatyński „Alkoholizm. I grzech, oo choroba, i…” (autor to jeden z „ojców założycieli” polskiego ruchu AA)

                Albo na przykład: Wojciech Mazurski „Jak Feniks z butelki”

                Każda istota ludzka ma wolną wolę, więc możesz dokonać takiego wyboru…

                Ja jednak myślę, że taki wybór będzie złem i na Twoim miejscu poczekałbym z takimi lekturami na czas, gdy zainteresowany będzie już po odwyku lub kilkunastu mityngach AA…

                Dużo lepszą opcją jest na przykład obejrzeć razem z pijącym film „Żółty szalik”. Doborowa obsada (w roli głównej Janusz Gajos) i na VOD ta poruszająca opowieść o piciu jest jako film… świąteczny (!).

                Innym dostępnym na serwisach filmem jest „Wszyscy jesteśmy Chrystusami”. Można go próbować przemycić do obejrzenia w rodzinie pod płaszczykiem filmu obyczajowego czy pozorów komedii. Ale miej też na uwadze, że możesz wywołać grubszą świąteczną awanturę. A chyba nikomu, kto ma trochę Boga w sercu, raczej o to nie chodzi…

                Do trzeźwości nie da się nikogo namówić. Myślę, że dobra tu będzie myśl z jednej z kościelnych gazetek: „Nie mów ludziom o Bogu – ale żyj tak, żeby sami zaczęli Cię o Niego pytać”.

                A Bóg jest cierpliwy. Czasem podsyła alkoholikom szalupy ratunkowe, ale nigdy nie krzyczy „Wsiadaj!”… Każdy człowiek ma swoją indywidualną, osobistą drogę.

                Jakubek
                Uczestnik
                  Liczba postów: 931

                  Bardzo pięknie Kolega napisał.

                  Osiatyński to jest dobry nawet dla dda. Jego trylogia Rehab; Litacja i Rehabilitacja, to pouczające świadectwo drogi przez Program 12 krokowy. Jeszcze dobrze mi sie czytało książkę Alkoholiczka, w ktorej Mika Dunin opisała swoje zdrowienie i drogę przez ten sam Program. Jednak to nie są raczej książki dla alkoholików (już nie mówiąc o czynnych). To bardziej pozycje dla niepijących zainteresowanych tematem. W końcu, jak ktoś siedzi po szyję w gównie, to po co ma czytać o tym, jak to jest siedzieć po szyję w gównie. A chęć zmiany sytuacji musi wyjść od niego, nieważne ile mądrych książek mu życzliwi ludzie wrzucą do tej kloaki.

                  Wielka Księga AA byłaby dobrym prezentem dla alkoholika, który zaczął chodzić na mityngi.

                  Generalnie, nie ma sensu za głęboko wchodzić w rolę ratownika i brać na siebie zadanie uzdrawiania nałogowca.

                   

                   

                   

                  abcd
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 218

                    Dda93
                    Ogólnie zgadzam się z tym co Ty i Jakubek twierdzicie, ale alkoholik dalej pozostaję osobą, a każda osoba jakoś tam potrafi różnic się, więc nie zawsze tak samo zachowuje się każdy alkoholik. Dlatego mimo wszystko można dać na prezent książkę o jego chorobie, wytłumaczyć że i tak zrobi co chce (rzekomo chce, bo jak można coś prawdziwie chcieć bez świadomości?), ale i wyrazić, że w sumie lepiej wiedzieć coś o tym na co jest się chorym i jak to wygląda u innych, niż tkwić w nieświadomości choroby. Ale nawet jak tego nie chce, to oczywiście żadnego przymuszania (ale też musi przyjąć konsekwencje olania swojej choroby, czyli m. in. dalsze rozbijanie rodziny, dalsze pogłębianie zaburzeń u innych. To nie jest tak, że jest się samotną wyspą na tym świecie- to tak nie działa.).

                    Dziękuję za polecone książki. Kupię „Alkoholizm. Grzech czy choroba?” Wiktora Osiatyńskiego. Jeżeli ojciec nie będzie chciał przeczytać, to może moja babcia przeczyta (matka alkoholika, która w sumie rozpiła go za młodu, bo podobno jak imprezy w rodzinie od jej strony urządzali to flacha zawsze musiała być i lało się strumieniami. A imprezy często urządzali.), bo dla niej alkoholik to menel spod budki z piwem, a nie jej synuś (a poza tym piwo albo wino to nie alkohol. A mój ojciec jest alkoholikiem piwnym.).
                    I ja też chętnie przeczytam.

                    Co do filmu „Żółty szalik” to mam mieszane uczucia, bo sama gra aktorska i problem alkoholowy świetnie ukazane, ale te sceny z wódą, aż u mnie powodowały chęć napicia się (a ja alkoholu nie lubię i co najwyżej raz na ruski rok zdegustuję lampkę wina). Uważam że ten film jest bardzo dobry dla pijaka (jeszcze przed popadnięciem w alkoholizm), ale dla alkoholika jednak niezbyt, bo zbyt rozbudza alkoholowe zmysły (a alkoholik ma już zdegradowane myślenie i raczej do zmysłów i impulsów sprowadzone funkcjonowanie). Ale oczywista dziękuję za polecenie.

                    Przed awanturą świąteczną zabezpieczyłem się tym, że uprzedziłem babcię i ojca, że jak ojciec usiądzie do stołu pod wpływem %, to ja podziękuję (nie dlatego by robić sceny, ale już nerwowo nie wytrzymuję), złożę życzenia i wyjdę ( wiadomo, na 99% raczej będę zmuszony wyjść, bo raczej będzie pod wpływem).

                    Do trzeźwości nie da się nikogo namówić. Myślę, że dobra tu będzie myśl z jednej z kościelnych gazetek: „Nie mów ludziom o Bogu – ale żyj tak, żeby sami zaczęli Cię o Niego pytać”.

                    A Bóg jest cierpliwy. Czasem podsyła alkoholikom szalupy ratunkowe, ale nigdy nie krzyczy „Wsiadaj!”… Każdy człowiek ma swoją indywidualną, osobistą drogę.

                    Nie chcę namawiać, ale gdyby zechciał jakimś cudem przestać podążać za alkoholem, to po prostu ułatwić mu to przestanie podążania. Książka związana z tematem jest już jakimś tam ułatwieniem.

                    Można i mówić o Bogu i oczywiście żyć tak, by zaświadczać. Ale rozumiem Dda93 co chciałeś przekazać tym cytatem. Tak, zgadzam się.

                    Człowiek jest też istotą społeczną i jest też zależny od innych mimo indywidualnej i osobistej drogi. Czyli inny człowiek może ułatwić albo utrudnić podążanie właściwą Drogą (czyli po prostu Bożą).

                    Jakubek
                    Generalnie, nie ma sensu za głęboko wchodzić w rolę ratownika i brać na siebie zadanie uzdrawiania nałogowca.

                    Dzięki za polecone książki.

                    Nie wchodzę za głęboko, wręcz nie chce mi się, ale zadeklarowałem, że w sprawach leczenia mogę pomóc (w sensie techniczne sprawy, popytać i poszukać terapii, pomocy związanej z alkoholizmem, ewentualnie kilka razy mogę z ojcem pójść na terapię w ramach towarzyszenia). Wydaje mi się że nie jest to za głęboko, a po prostu ludzkie.

                    abcd
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 218

                      Tak tylko dam znać jeszcze, że ostatecznie kupiłem na prezent „Alkoholizm. Grzech czy choroba?” Wiktora Osiatyńskiego i „Umierałem sto razy” Zdzisława Korczaka. Oczywiście powędrowały na półkę i pewnie nawet ojciec nie zajrzał do środka. Ale za to ja przeczytałem, na razie „Umierałem sto razy” i bardzo polecam każdemu alkoholikowi i temu kto ma styczność z alkoholizmem. ” To historia człowieka, który sięgnął dna. Prawdziwa opowieść o tym, jak alkohol potrafi zniszczyć rodzinę, życie i samego człowieka.”

                      W Wigilię ojciec nie był pod wpływem (cud), dosyć krótko wytrzymał przy stole, widać było że nerwy napięte do granic, ale za to w następne dni sobie odbił- norma.

                      Błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia!

                      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 miesięcy temu przez abcd.
                    Przeglądasz 9 wpisów - od 1 do 9 (z 9)
                    • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.