Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD czy już zawsze będę DDA?

Przeglądasz 3 wpisy - od 1 do 3 (z 3)
  • Autor
    Wpisy
  • bladatruskawka
    Uczestnik
      Liczba postów: 1

      Witam , mam 21 lat , już od pewnego czasu zauważam, że moje dzieciństwo ma ogromny wpływ na moje życie i boje się, że już zawsze będzie miało.

      Mam na imię Agata, jestem córką alkoholika, który pomimo 60-tki na karku znowu wrócił do picia, żeby było zabawniej to nie jedyny problem, z którymi zmagam się od dziecka. Mam 6 rodzeństwa. Trzech z moich braci siedziało w więzieniu, przy czym jeden nadal odbywa swój wyrok, jednego z nich bardzo nie lubię, wręcz nienawidzę, zawsze się nad nami znęcał, krzyczał, bił moją siostrę, terroryzował mamę. Czterech z moich brać bierze narkotyki lub pali marihuane, tak na prawdę tylko mój młodszy brat i jedyna siostra są normalni, dobrzy. Nie chcę się wyrzekać swojej rodziny, bo pomijając brata-psychopatę, to wszystkich pozostałych bardzo kocham, wiem, że to jacy są, że popełnili pare błędów w swoim życiu wynika z tego, że w domu odkąd pamietam zawsze brakowało pieniędzy, bo ojciec pił, i prawie nigdy nie pracował, a jak dostał rente socjalną to już wogóle przestał. Rodzice mają ogromne długi, bo chociaż Mama starała się płacić czynsz, zazwyczaj musiała wybierać między opłatami a tym aby nakarmić dzieci.

      Musiałam dorosnąć wiele szybciej, z dzieciństwa pamiętam prawie tylko ciągłe awantury, interwencje policji, kradzieże rzeczy przez własnego ojca, odiedziny w więzieniu u braci, zapłakaną mamę, znerwicowaną siostrę czy biede.

      Zawsze chciałam żyć normalnie, od podstawówki miałam same czerwone paski na świadectwach, nie miałam zbyt wielu koleżanek o chłopakach już nie wspominając, bo wstydziłam się ich przyprowadzić do takiego domu o który nikt oprócz mamy nie dbał.

      Próbowałam rozmawiać z rodzeństwem, tłumaczyć im , kiedyś nawet ojcu, że robią mi ogromną krzywde, że wraz z młodszym bratem i starszą siostrą cierpimy przez nich, że ludzie osądzają nas po nazwisku, że po prostu się wstydzimy ale oni tego nie rozumieją.

      Dziś studiuję na uczelni medycznej w innym mieście, chociaż zawdzięczam to wszystko sobie, bo pieniądze na wynajem mieszkania, zarobiłam sobie sama za granicą dwa lata temu w wakacje, rodzina mi w żaden sposób nie pomaga, a jeżdżąc na weekendy do domu, nie mogę patrzyć jak moja mama, która mieszka tam dalej z bratem-psychopatą, ojcem-pijakiem i moim młodszym bratem dalej muszą się tam męczyć. Przeraża mnie fakt, że w wakacje będę musiała tam wrócić. Nie mogę zrozumieć czemu państwo nigdy nic z tym nie zrobiło, nie odizolowało nas od tych złych ludzi, wszyscy mówią, że to moja mama powinna zrobić z ojcem porządek, chociaż ma on kuratora, ale mama nie daje rady bo w tym wielkim domu ktoś musi palić w piecu, a ona jest schorowana. Nie może się od nich uwolnić.

      Zawsze sobie powtarzam, że moje życie będzie wyglądało inaczej, że będę dobrym człowiekiem, ale czasami już nie mam sił, szczególnie kiedy spotykam się z facetami z rodzinnego miasta i często okazuje się, że wiele o „mnie” wiedzą chociaż tak na prawdę mnie nie znają. To jest straszne, niosę na sobie ogromny krzyż, nacodzień udaję wesołą, roześmianą, normalną dziewczynę, ale kiedy to wszystko wraca oczy mi puchną od płakania w poduszkę.

      Chciałabym kiedyś wymazać to wszystko co w tak krótkim życiu już widziałam, żyć jak moi znajomi, ale najgorsza jest świadomość, że nigdy tak nie będzie…

      kaczor54
      Uczestnik
        Liczba postów: 135

        Witaj

        Najważniejsze to zdać sobie sprawę z tego, że to co się przeżyło, nigdy do końca nas nie opuści. Jesteś jeszcze strasznie młodą dziewczyną/ kobietą, która naprawdę nieźle sobie radzi. Studia medycyny to naprawdę wymagający i odpowiedzialny kierunek studiów. Rozwijasz się, realizujesz siebie i walczysz. A to bardzo ważne. Godne pochwały.

        Nie da się ukryć, że nie miałaś kolorowo w dzieciństwie. Większość ludzi ma do czynienia z pijącymi rodzicami, lub jednym z nich. Ty miałaś do tego niezbyt pomocne rodzeństwo, po części.

        Jedną z najważniejszych rzeczy to znaleźć przyjaciół. Uczysz się w innym mieście, studiujesz, teraz powinno być łatwiej złapać kontakt z ludźmi. Chłopak sam się znajdzie 🙂 W ogóle uważam, że mieć takich ludzi jak dda przy swoim boku to skarb 🙂

        Ale warto mieć kogoś z kim można pogadać, wypłakać się, gdy nadejdą gorsze, złe, pełne rozpaczy dni. Takiego brzemienia nie da się nieść samemu przez całe życie. I nawet jeżeli nie zniszczy ono człowieka, to może doprowadzać do coraz częstszych depresji i „gorszych dni”. Bo przecież im dalej w las, tym więcej drzew. A życie, nawet normalne nie staje się łatwiejsze :/

        Ja Ci życzę odnalezienia pełnej spełnienia miłości. Poznania wartościowych ludzi i jak najmniejszej ilości błędów w ocenianiu ich wnętrza 🙂

        P.S.

        Ta część z maską szczęścia, śmiechu itp. Taaaaakk, dobrze to znam.

        traveler
        Uczestnik
          Liczba postów: 83

          DDA to jak blizna po wypadku albo operacji, która nie zniknie ale da się z nią żyć. Ja już wiele razy myślałem, że przerobiłem wszystko, a tu nagle wraca albo pojawia się jakiś problem, mechanizm. Zobaczyłem ile rzeczy robiłem kompulsywnie, jak robot,myślałem że jestem już na prostej, a to przerosło mój umysł co zobaczyłem. Na szczęście poradzenie sobie z tym przynosi wolność ale pozostawia też jakiś ślad.

        Przeglądasz 3 wpisy - od 1 do 3 (z 3)
        • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.