Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD czy ktoś ma zaburzenia ppsychiczne w stosunku do żyjących "kochających" rodziców

Przeglądasz 5 wpisów - od 1 do 5 (z 5)
  • Autor
    Wpisy
  • Dior mann
    Uczestnik
      Liczba postów: 22

      czy ktoś ma zaburzenia psychiczne w stosunku do żyjących „kochających” rodziców. Chodzi mi o mysli obwiniające ich za np: tyranizm, za to ze nigdy Cie nie rozumieli, za to ze tak bardzo Cie kochali (zaznaczę ze finansowo zawsze moglem na nich liczyć), że od małego powodowali u ciebie poczucie że jesteś gorszy, że ludzie są źli, żrobili Mi taki mętlik w głowie że izolowałem się od ludzi, a w tej chwili to już oni nie są mi potrzebni. Stałem się samowystarczalny, mam swoje życie, swojego psa. Głównie ojciec który uzależnił mamę i mnie jako kiedyś najmłodszego. Mam 34 lata, radzę sobie w życiu ale nie radzę sobie z nienawiścią i pogardzą za to czym się obwiniam. Nie chce sie z nikim wiązać bo każdy pobyt z parnerką w domu rodzinnym kończył sie traumą dla mnie (opowieści rodziców jacy to oni byli zajebiści i oczywiście ojciec na pierwszym miejscu imponował moim partnerką, jego gra jaki to on jest wspaniały) to ich zachowanie powodowało u mnie z minuty na minute zamykanie sie w sobie, niechęć do dalszego siedzenia przy stole. Moje kobiety któe zabierałem do domu nie rozumiały tego, odbierały mnie ze jestem słaby. Nie zgadzam sie z ojcem od dziecka, ale on nigdy ze mną o tym nie porozmawiał, nigdy ze mną nie rozmawiał, pośrednikiem jest matka, on zawsze powodował u mnie poczucie winy, że on nic nie zrobił, o co mi chodzi, a potem nic z pozoru sobie np: z kłótni nie robił . Musiałem sie wszystkiego uczyć sam, on nie pozwałał mi nawet wbić gwoździa mówił że źle to robie. On musiał i musi być zawsze na pierwszym miejscu. Planuje zerwać z tą chorą nadopiekuńczą pozbawioną uczucia relacją, ale mam wrażenie ze poczucie winy nigdy ode mnie już nie odejdzie, a przeciez to moje emocje tak bardzo wykluczają mnie z życia w społeczeństwie. Jestem samodzielny, zmieniłem też miasto, kariere zawodową, zostawiłęm za sobą 11 lat życia aby powrócić w swoje rodzinne strony, tu sie usamodzielniłem, nawet prace znalazłem taką ze bywam częściej za granicą jak u siebie aby jak najdalej byc od relacji z rodzicami, kluczy do mojego mieszkania nie mają. Powiedziałęm sobie ze juz nie chce miec nawet partnerki, bo po co mi aby normalna osoba widziała ze miewam chwile słabości że nie czuje sie dobrze w gronie jej znajomych, ze męczą mnie traumatyczne sytuacje z dzieciństwa i uzależniony jestem od chorej patologicznej, nierozumianej i nadopiekuńczej miłości, ojca nadużywającego alkoholu i matki zapatrzonej w niego jak w złoty posąg. Czy ktoś tak ma, czuje sie nieszczęśliwy mimo ze sobie radzi, ma swoje pasje, nie potrzebuje juz ludzi do życia, czyta książki – ma swojego najlepszego przyjaciela psa lub kota ?

      Angelz7
      Uczestnik
        Liczba postów: 14

        Tak, ja mam zaburzenia psych do gównowartcyh rodzicow. Mam tak samo do dzis ich nienawidze i nader gardze! Tak, oni rowniez niczego mnie nie nauczyli tak jak dziadkowie. Do dzis nie potrafie wbic gwozdzia w sciane heh. Radze sobie choc mam desktrukcyjne sklonnosci, do szczescia brakuje mi tylko kobiety, jestem nieszczesliwie zakochany i smutki czasem zapijam alkoholem. To tak w skrocie.

        Anonim
          Liczba postów: 64

          Wiecie ja mysle,ze takie myśle są naturalne w sytuacjach w których doznaliśmy agresji,przemocy,porzucenia itp przez rodziców.

          Ja np. w niektorych sprawach doszlamdo zrozumienia czemu tak sie dzialo,czemu ktos taki byl w stosunku do mnie i wogole,i wiem ze potrzebowalam tego zrozumienia.Nie zmienia to faktu ,ze tak sie dzialo i czasu sie nie cofnie,ale teraz przynajmniej bede mogla zyc (jak jeszcze troche z tym popracuje) tak ze nie bede myslala ciagle o tym dlaczego tak bylo itp,bo wielu spraw nie wiedzialam a teraz wiem i rozumiem.Co nie zmienia faktu ,ze swoje trzeba przepracowac zeby oczyscic sie z tego na tyle ile mozna i zeby potem samemu nie popasc w rozne niefajne sytuacje w dalszym zyciu.

           

          wienia1
          Uczestnik
            Liczba postów: 18

            Ja szukam w rodzinie w której tata pił ale pomimo tego ostrego alkoholizmu najbardziej nienawidziłam mamy. Teraz jestem 37 latka, mam męża dwoje dzieci i depresje. Dlaczego? Nie wiem. Nie umiem kochać, wychowywać i nienawidzę siebie. Doszło do takich akcji depresyjnych że je wstaje z łóżka w różnych okolicznościach, pry

            różnych osobach:rodzina,dzieci, znajomi. Mam treggo dosyć, momentami chciałabym zniknac.

            Italiana
            Uczestnik
              Liczba postów: 122

              Mam pretensje do mojej rodziny za brak milosci, zrozumienia, awantury, pretensje o jakies blachostki. Dzisiaj mieszkam za granica i widze moja rodzine 2 lub 3 razy w roku. Nie ciesze sie na przyjazd do PL. Dom rodzinny wzbudza we mnie agresje. Jedyne co moge ci doradzic to nierezygnowac z szukania partnerki. Kazdy ma chwile slabosci i jakies traumatyczne przezycia za soba. Nie obwiniaj sie za nic. Musisz znalezc kogos kto zaakceptuje cie z twoimi wadami i zaletami. Nie zabieraj partnerek do rodzicow przynajmniej na poczatku zwiazku. Dlaczego one mysla, ze jestes slaby w porownaniu z twoim pjcem? Kiedys  tez nie chcialam nikogo i myslalam, ze moja praca jest w stanie mi wszystko zastapic i piecie sie po szczeblach kariery da mi najwieksze szczescie. No wlasnie nie do konca. Lubie moja prace, ale potrzebuje tez skryc sie w ramionach mojego faceta:) To jest piekne uczucie byc przez kogos kochanym, byc dla kogos waznym.  Na sylwestra jak wybila polnoc powiedzial mi, ze jestem jego najpiekniejszym prezentem w zyciu.  Dobrze, ze bylo ciemno i nie zauwazyl moich lez. Zycze ci, abys ty uslyszal rowniez takie slowa. My nie uslyszelismy tego od rodzicow, ale zawsze mozemy spotkac kogos na naszej drodze kto nam to powie:)

            Przeglądasz 5 wpisów - od 1 do 5 (z 5)
            • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.