Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › czy też macie takich rodziców
-
AutorWpisy
-
czy wasi rodzicie są też tak destrukcyjni
zawsze po rozmowie z mamą czuje się źle
ona napełnia mnie negatywnymi myślami, ma straszny wpływ -bradzo negatywnykurna kto tu jest rodzicem??
ja czy ona??
zawsze nieporadna, bez optymizmu, zero pewności siebie , zero odwagi do życia
teraz żali mi się, próbuje manipulować, narzeka i narzekała całe życiecałe zycie slyszalam od niej jedno zdanie, na wszystkie moje potrzeby była tylko jedna odpowiedz – "NIE MAM PIENIĘDZY"
dlaczego ktoś który swojemu dziecku szczędził zawsze pieniądze myśli że później na stare lata je otrzyma?? ???nie dosyć ze czuję się jakbym ojca w ogóle nie miała to matka też nie jest żadnym wsparciem , wręcz ciężarem
nie wiem czy to tylko moje odczucia dda czy faktycznie ona próbuje mną manipulować
Anonim13 listopada 2009 o 10:03Liczba postów: 20551rodzice to cięzki temat dla mnie 🙂
moja mama przeprasza że żyje, nigdy nic nie chce ode mnie, nie poprosi mnie o pomoc, nawet jeśli jej potrzebuje. muszę zgadywać.
jest czarnowidzem. dzwonię do niej, żeby podzielić się z nią jakas dobrą wiadomością, a ona znajdzie natychmiast 5 rzeczy, które sa w takiej sytuacji zagrożeniem. i już widzi katastrofę w czymś co jest dobre.
na szczęście lub nieszczęście, nauczyłam się całkowicie i natychmiast odrzucać te jej czarne myśli. tak jakby odbijały się ode mnie. mówię "aj tam, co ty opowiadasz" i ucinam wątek. cena za to jest pewne lekceważenie jej. nie zasłużyła na lekceważenie, jednak dla mnie to jedyny ratunek przed zalewem negatywnych emocji…
ale mama nie manipuluje mną. wiem, że odda mi ostatnią koszulę, da się pokroić za to, żebym była szczęśliwa. jak powiedziała jej o terapi – ucieszyła się bardzo.taty jakby nie było. żyje w swoim świecie. jest na święta i na imprezach rodzinnych. jest wtedy trzeźwy i udaje że wcale nie ma problemów z alkoholem. wszyscy udajemy…
był taki czas, że rodzice wydawali mi się ciężarem. myślę że to normalne. nie dostajesz wsparcia, a stale musisz o nich myśleć. choćby nie wiem co, przejmujesz sie ich problemami – bo to Twoi rodzice. kochasz ich i ciężko wyrzucić ich na śmietnik. był nawet taki czas, że chciałam żeby zniknęli…
ale potem… bardzo żałowałam tych myśli. kocham ich bardzo i potrzebuję, choć wmówiłam sobie bardzo skutecznie, że nikogo nie potrzebuję. bardzo w to wierzyłam, że nikogo nie potrzebuję. i tak obiektywnie – nie potrzebuję nikogo, żeby żyć, tzn. jeść, pić, pracować, zajmować się dzieckiem, obejrzeć film w telewizji – egzystować. wyniosłam się 500 km od domu.
a potem… nagle zaczęłam tęsknić. zaczęło mi ich brakować. i dotarło do mnie że to są ludzie, którzy mnie zawsze kochali, kochaja i będą kochac choćby nie wiem co. i łzy mam w oczach jak to piszę… dziwne…:)witam
Poruszyłyście , dziewczyny, bardzo czułą srunę w mojej duszy zaczynając temat rodziców i ich wpływu na nas. Ja jestem zdania ,że my , dzieci alkoholików, nie umiemy żyć nie kochając rodziców, ale pytanie jest czy oni kochali nas , gdy jako dzieci zdani byliśmy tylko na nich i świata poza nimi nie widzieliśmy??????:unsure:
Choćby nie wiem co, z perspektywy lat , doświadczenia życiowego, cały czas szukam odpowiedzi na pytania , które sama sobie również w pewnym momencie życia zadałam i dokonałam wyboru… życie a nie wóda!
Powiem szczerze ja nie nienawidzę mioch rodziców tylko wódy.
Wiem ,że zniszczyła ich kompetnie, a oni myśleli,że się tylko dobrze bawią!!!!!!
O ironio! Jako ludzi mi obcych, którzy po prostu utonęli na Titanicu , jest mi ich żal…, ale jako rodzicom, którzy zamiast być ze mną i moim rodzeństwem, karmić, bawić się, wychowywać nas woleli balangi i towarzystwo innych pijaków, nie jestem w stanie zapomnieć krzywdy… Sama wiem,że miłóść góry przenosi, bo ja umiałam się zmienić ,jak przyszła moja kolej, płynąc pod prąd, , ale walczyłam, bo warto było, a mogłam olać wszystko , jak oni nas olali…
Sorry za brak logiki w wypowiedzi, strasznie czułe mniejsce na mapie mojego życia, i chyba już tego nie ogarnę…
Ale i tak warto rozmawiać:)
PozdrawiamEdytowany przez: okinawa2080, w: 2009/11/15 00:05
witam ,zaczne może od tego żę nazwałam sie matka nie bez powodu ,rodzice ,ojciec pił ,matka nie ,ale była mu posłożna ,napisze twardo ,bez roztkliwiania sie byłam nie chcianym dzieckiem ,matka nie dostała tyle miłości w dzieciństwie co powinna i leciaa na mojego ojca ,tak jest do dziś ale do rzeczy dorastalam w cieniu ojca ,był tylko on ważny ja zawsze byłam mniej zdolna od siostry z ojca strony zawsze ja byłam winna ,matka mając do wyboru mnie czy ojciec wybierała ojca bo on zawsze jej pomoże no i ją zawsze będzie kochał moja miłosć do rodziców była im nie potrzebna miali siebie ja im tylko przeszkadzalam tym bardziej że urodził im sie syn tak upragniony ja miałam wtedy 14 lat i mażźyłam żeby ktoś mnie zobaczył chodziłam na WAGARY ,POZNIEJ PILAM wódke .nic zero reakcji wyszłam z tego ale wlazłam w związek z alkoholikiem bo taki tylko świat znałam i wiecie co mam 35 lat i już mi nie zależy czy jestem kochana czy nie mam syna i on jest całym moim światem chodz nie powiem czasem boli jak kopbieta 56 latnia dalej lata za ojcem bo edzio coś tam a ja mam ta znasić .Kurcze miało być konkretnie ale napisze coś ,bo to boli pamiętam wielkanoc wielka sobota ojciec pijany awanturuje sie ,rwie sie do bicia do mnie ,mastka każe mi sie wqynosić bo szukam zaczepki bo z pijanym sie nie dyskutuje i pakuje swoje rzeczy i ide spać do hoteku robotniczego ,a dzień pożniej ide do pracy i tam nocuje ,pamiętam to ,pamiętam nienawiść do matki ,nie do ojca i do tej pory nie moge zrozumieć dlaczego>Pozdrawiam was bardzo serdecznie marzena
Właśnie!!! Dlaczego mam żal do matki skoro to ojciec pił całe życie?
No bo on jest w Twojej głowie usprawiedliwiony ze swojego postępowania, bo pije, tak mi się wydaje. Dla mnie temat rodziców to temat rzeka. Ja te chore relacje widzę w ten sposób, ze rodzice to są takie duże dzieci z różnymi brakami(czyli DD). Oni chcą coś od swoich dzieci, ale to nie jest zrób coś dla mnie, w sensie wynieś śmieci, tylko w sensie zrób coś żebym był szczęśliwy, poczuł się dobrze itp. Dziecko jest takim przedłużeniem osobowości rodzica i nie mozna się oderwać bo oni ciągle coś chcą. Nie ma czegoś takiego, ze każdy ma swoją przestrzeń i sobie żyje po swojemu, tylko każdy jest wykorzystywany do czegoś. I np. tak samo rodzic ofiara, nieudacznik jak i rodzic dominujący i agresywny to w gruncie rzeczy dla mnie takie dzieci, które w różny sposób manifestują swoje chore żądania wobec swoich dzieci. I ciągle jest – zrób coś z tym wszystkim, zrób coś za mnie, daj mi coś co mnie uszczęsliwi, nie odrywaj się odemnie, nie usamodzielniaj się. Taki bluszcz który się wokół nas oplótł i nie pozwala żyć własnym życiem. I myślę , ze nam jest ciężko zrozumieć , że relacje między ludźmi nie tak mają wyglądać. Mi przynajmniej było ciężko i dalej z tym walczę. Tak głęboko ten świat wniknął, że ciężko nawet pomyśleć o sobie jako o wolnej jednostce, która tak naprawdę może robić co chce, bez przymusu jakiegoś. Nie należy do rodziców, nie musi brać udziału w tej chorej grze i być trybkiem w tym całym systemie.
I ten system przenosi się później na relacje z innymi niestety. Potem my chcemy, zeby inni nam coś dali, kontrolujemy i manipulujemy żeby coś zyskać. Nie nauczyli nas , że każdy jest wolny i nikt nic nie musi wobec drugiego człowieka. Co najwyżej może chcieć coś zrobić.Edytowany przez: byszek, w: 2009/11/19 14:43
„I ten system przenosi się później na relacje z innymi niestety. Potem my chcemy, zeby inni nam coś dali, kontrolujemy i manipulujemy żeby coś zyskać. Nie nauczyli nas , że każdy jest wolny i nikt nic nie musi wobec drugiego człowieka. Co najwyżej może chcieć coś zrobić.
”
Swięte słowa, niestety. Ale nie uważam, żeby tak było tylko w relacjach DDA.
Jeżeli ktoś daje nam coś przez dłuższy czas z własnej woli, przestajemy to doceniać i zaczynamy uważać, że to nam się należy. Jako prawo nabyte. Powinien to, powinien tamto itp. Trudno zrozumieć, że ktoś może już nie chcieć dawać i ma do tego prawo.
A przyczyna leży często w nas samych.no dobra byszek ale nadal nie widze odpowiedzi na pytanie które zadała goka,
dla mnie trzeba drukowanymi 🙂
Byszek, to nie wróżka, a goka nic o sobie nie napisała, więc cięźko odpowiedzieć na jej pytanie. Może ma żal, bo na gwiazdkę nie dostała pluszowego słonia,a może dlatego, że mamusia zamykała ją w ciemnej komórce. Kto to może wiedzieć?
Ja jestem wróżem i wszystko wiem, a jak nie wiem to wymyslam – jest zła, bo mama ją kontrolowała i nie dawała jej zyć, a na ojca ma wymówkę bo przecież on pije.
A tak naprawdę to niewiele wiem o typowej rodzinie alkoholowej,czasami czułem zapach wódy w rodzinie, ale to raczej inny rodzaj dysfunkcji u mnie był.
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.