Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Czy to DDA

Przeglądasz 3 wpisy - od 1 do 3 (z 3)
  • Autor
    Wpisy
  • Anonim3355
    Uczestnik
      Liczba postów: 2

      Dzień dobry na wstępie napiszę że jestem dość krótko z moją dziewczyną, jednakże będziemy mieli za niedługo dziecko. Jesteśmy razem ok 10 miesięcy na początku przez pierwsze dwa-trzy miesiące było super seks rozmowy no po prostu wszystko! Wspólne wyjazdy, zamieszkaliśmy od razu ze soba mieliśmy pewne rzeczy już dogadane że lubimy spędzać czas z rodzicami itp.

      po tym super czasie przyszedł czas na to żeby usiąść i porozmawiać bo pewne rzeczy zaczęły się trochę komplikować, zacząłem dostrzegać mniejsze zaangażowanie, również zacząłem dostrzegać że wykorzystuje ją jej „przyjaciółka”, która nawet nie odwiedzała jej chyba że jak była jej potrzebna pomoc. Zacząłem te wszystkie rzeczy mówić jak i inne, które po prostu dotyczyły życia codziennego jak to że odsunęła się ode mnie trochę, lub to że skoro jesteśmy w domu to trzeba też trochę sprzątać, gotować, a nie jeździć do rodziców i tam zjadać. Ona na początku rozumiała dopiero po kilku rozmowach i faktycznie przynosiło to jakieś wnioski raz na chwilę raz na kilka tygodni a nie które nic nie przynosiły. Ale dla mnie priorytetem było żeby po prostu rozmawiać na tematy które nas męczą. W którejś z rozmów wyszło na jaw że ja się ciągle czepiam, że ja mam ciągle problem, a to były tylko luźne rozmowy po prostu, które myślałem że będą prowadzić do wspólnych kompromisów. Po jakimś czasie zaczęły się już kłótnie i wyzwiska w moją stronę że ja jestem toksyczny że wszystkiego się czepiam itp. Dodam że to dalej były rozmowy prowadzone przeze mnie w sposób normalny taki nie krzywdzący raczej tylko po prostu liczyłem że ona powie ok. To zróbmy może tak a Ty zrobisz tak i będzie ok? A tak nie było ona dusiła to w sobie i tak ciągle i ciągle. Zacząłem dostrzegać ze jest trochę wykorzystywana przez rodziców co było trochę przykre dla mnie że potrafi ja tato wyzwać a ona nic sobie z tego nie robi. Zaczęło też przeszkadzać mi to że ja również musiałem być jakby na zawołanie chcieli pożyczyć auto to trzeba było pożyczyć chcieli kasę to też. Do czasu kiedy nie nabrało to problemu z oddaniem chciałem siąść i porozmawiać że tak nie może być. Wtedy również zaczęły się problemy z wybuchami i to że ja to jestem jakiś chory że nie ufam rodzicom itp. Remontuje dom który stoi na rodziców opłaca go o wkłada tam pieniądze mimo że już jej rodzice kiedyś powiedzieli że pomogą jej spłacać pewien kredyt który ona zaciągnęła na siebie dla nich a nie pomogli jej na dość dużą kwotę.
      tłumaczę jej że powinna po prostu może trochę odpuścić zająć się nami i przyszłością naszą i naszego dziecka. I żeby odpuściła narazie ten dom. Że może spróbowaliśmy pożyć u niej trochę co prawda bez rodziców ale rodzice ciągle się gdzieś przewijają, u mnie w domu nie ma takich problemów z jakimiś cotygodniowymi spotkaniami ze znajomymi z alkoholem który ciągle gdzieś się przewija i z dziwnymi akcjami które są między jej rodzicami i po prostu chciałem jej pokazać trochę takiego swojego życia. Zgodziła się po wielu wyzwiskach i kłótniach że pojedziemy do mnie na przełomie luty/marzec i była to obietnica. Teraz nagle po wczorajszej rozmowie już wiem że nici z tej obietnicy bo powiedziała że teraz nie pojedzie bo zaczął się remont domu i ona musi tu być nie zostawi z tym rodziców itp. To że rodzice nie pomagają jej spłacać kredytu tłumaczy tym że mimo że mówili że pomogą to wyszedł nagle remont domu dla niej który nigdzie prawnie nie jest na nią zapisany i może nie być zapisany przez kilka a nawet kilkanaście lat. A ona płaci za niego wkłada tam pieniądze mimo że kredytów też ma dużo i nie zostaje za wiele. Czasem jak jedziemy gdzieś autem to tłumaczę jej że tak nie powinno być i faktycznie wtedy przyznaje się i mówi że faktycznie ta sytuacja nie powinna tak wyglądać ale ciężko jej się do tego przed samą sobą przyznać i powiedzieć to rodzicom. Ale już po chwili ona całkiem się zamyka nic nie odpowiada a na następny dzień siak poruszam temat już jestem całkiem inna sytuacja i nie rozumie że się martwię o całą sytuację i to że nie zajmuje się nami tylko tym co rodzice uważają za słuszne.

      Dodam od siebie że idziemy do psychologa i będę chciał poruszyć te tematy ale głównie przeprowadziłem do niej 600 km żeby być z nią blisko zrezygnowałem z pewnej pracy żeby być obok niej bo na początku było naprawdę bajkowo. A potem nagle wszystko minęło nie ma już tych rozmów nie ma już tych spojrzeń nie ma już tego dotyku ani tego spojrzenia na seks jakie było wcześniej. Boję się że ugrzązłem w tym bo będzie dziecko a nie pozwolę na to by było bez taty przy boku. Ale też nie wiem jak jej pomóc.Była u psychiatry i on jej wytłumaczył że to co powiedziała to jest DDA i to trzeba się tym zająć i leczyć. Ale po rozmowie z mamą nagle uznała że to nie neta patologia udaje im się jakoś żyć czyli nie ma jakby dużego problemu a reszta to moje wymysły i ona się zapiera że ja nie mam wcale racji i że to ja tylko stawiam jej rodziców w złym świetle a oni wszyscy aniołkami nie są ale dobrze chcą dla niej.

      Anonim3355
      Uczestnik
        Liczba postów: 2

        Przepraszam że tak chaotycznie mam nadzieję że da się coś z tego rozszyfrowac.

        dda93
        Uczestnik
          Liczba postów: 630

          Cześć, na początek dyżurne pytanie: co ma do tego DDA?

          Moim zdaniem wchodzisz w jakiś totalnie dziwny układ interpersonalno-rodzinny. A o DDA jest tutaj tylko 1% – z diagnozy (mniemam, że na podstawie głębszego wywiadu) postawionej przez psychiatrę. Ale czy Twoja dziewczyna jest DDA, czy nie jest – mało istotne, bo macie potworny chaos do uprzątnięcia i nazewnictwo przecież i tak niewiele tu zmienia.

          Nie piszesz, po ile macie oboje lat… Znajomość na 600 km. Lubisz trudne wyzwania…

          Było bajkowo… Sorki, ale trochę mi się w tym momencie przypomina dowcip o piekle: „Zobacz, Boruta, jeszcze jeden, który uwierzył w naszą reklamę”…

          Abstrahując od tego, na ile Twoje oczekiwania są uzasadnione (bo moim zdaniem są), jedno dziecko już w tej relacji jest – bo Twoje partnerka zdaje się mieć totalnie nie odciętą pępowinę od swoich rodziców i nie umie żyć bez nich.

          Problemem teraz jest, że Wasze Bogu ducha winne dziecko będzie kiedyś może nie DDA, ale DDD – bo przynajmniej jego matka zdaje się być kompletnie niedojrzała. A Ty jej nie zmienisz paroma rozmowami. Do tego w okresie ciąży i macierzyństwa biologia i psychika kobiety nieraz bardzo się zmienia – nigdy nie wiadomo, w którą stronę.

          Narozrabialiście, i to konkretnie. Teraz chyba musicie myśleć, co z tym zrobić, żeby dziecko jak najmniej ucierpiało w takim układzie…

        Przeglądasz 3 wpisy - od 1 do 3 (z 3)
        • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.