Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Czy to normalne??

Przeglądasz 8 wpisów - od 1 do 8 (z 8)
  • Autor
    Wpisy
  • KochamRap
    Uczestnik
      Liczba postów: 17

      mam 22lat, urodziłam się w Niemczech, przyjechałam do Polski na studia, jestem wrażliwa i dda – matka była alkoholiczka

      STUDIA

      jestem na 3. roku studiów licencjackich

      dzisiaj na studiach z kolokwium (były 3części) dostałam ocenę 3…byłam nauczona bardzo dobrze, podeszłam do wykłądowcy to wyjaśnić okazało się, ze nie zauważył drugiej strony kartki :huh: wstawił ocenę 4…pytam się czemu 4 jeżeli wszystko napisałam i to dobrze, to on na to 4,5 wstawił…poprawiłam także dzisiaj to kolokwium na 5…

      teraz siedzę w łóżku w domu i ryczę jak małe dziecko!!! nie wiem co się dzieję :unsure: bardzo się przejęłam tą oceną, gdyż już poprzednie kolokwium napisałam na 4 tylko a byłam nauczona na maksa…inne osoby które przed kołem mnie się jeszcze pytały bo nic nie wiedziały dostały 5! ok…może coś źle napisałam albo po prostu coś zabrakło, ale teraz się czuje tak źle, normalnie już w drodze do domu łzy w oczach cały czas i takie poczucie, ze jestem strasznie głupia i nie powinnam w ogóle studiować 🙁 to kolokwium, które napisałam na 4 chce także poprawić na 5, ale boję się bardzo, ze mi się nie uda. czuje się jak nieudacznik teraz, tak jakbym NIC nie umiała i nie uczyła się wystarczająco. to jest takie niesprawiedliwe. przytoczę, że wykładowca jest bardzo młody i sprawdza kolokwia "po łebkach" ale jednak nie mogę się uspokoić. wstydzę się sama za siebie. tłumacze sobie, ze to tylko ocena, która nic później nie będzie znaczyła… tu nie chodzi jednak o ocenę, lecz o to, że się nauczyłam a i tak dostałam słabszą ocenę. jak sobie z tym poradzić? miewacie podobne reakcje na takie błachostki?

      INNE OSOBY DDA

      nie rozumiem jak osoba dda może być taka uzdolniona i odważna jak się tutaj niektóre osoby przedstawiają…jak czytam, że ktoś jest dda, miał ciężkie dzieciństwo, a pomimo to pracuje studiuje, bądź już ukończył studia, wychowuje dzieci, jest w małżeństwie, jeździ samochodem…podziwiam takie osoby…ja mam prawo jazdy, ale nie jeżdżę bo się boję i nie umiem, mam wrażenie,że nigdy nie będę taka idealna jak te osoby i to właśnie przez dda…jak czytam, że zawsze mają najlepsze oceny na studiach i są najlepsi w pracy to sobie nie potrafię wyobrazić jak ktoś taki jak ja (w sensie dda) może o tym tak swobodnie opowiadać i to realizować..czy ja mam tylko takie wrażenie, że tak jest? ja też się zawsze dobrze uczyłam, bo byłam pilna i się bałam konsekwencji i było to dla mnie normalne, traktowałam to jednak bardziej jako obowiązek a nie osiągnięcie. słabsze oceny miałam głównie ze względu na to, ze bałam się odezwać podnieść rękę i odpowiedzieć na głos, bo w siebie nie wierzyłam, chociaż znałam prawidłową odpowiedź ( a w Niemczech ocena w dużej mierze składa się właśnie z takich czynności). nie zawsze jednak jak widać wyżej jest tak kolorowo, dlatego tym bardziej nie rozumiem jak można przezwyciężyć kompleksy i problemy związane z dda i iść z takim szturmem przez życie. może mi to ktoś wyjaśnić ? lub mnie proszę uświadomić, że źle zrozumiałam opowieści życiowe inny osób z syndromem dda?

      dodatkowe info:

      ja się boję jeździć autem.
      boje się ciąży.
      boję się w związku że mnie partner i tak zostawi po czasie.
      boję się nawet chodzić do sklepu, płacić przy kasie, już nie mówiąc o powiedzeniu ekspedientce co chce kupić.
      boję się załatwiać sprawy w urzędach i jechać w nieznane mi miejsca.
      boję się pracować poza domem.
      nie mam przyjaciół.
      uznaje siebie za najgorszą osobę na świecie.

      Za odpowiedzi dziękuję z góry.

      P.S.: Proszę nie komentujcie głupio i mnie nie wyzywajcie, bo ja naprawdę jestem na krańcu załamania i się powieszę…proszę Was.

      Albatros
      Uczestnik
        Liczba postów: 27

        Cześć 🙂
        Skoro tak masz to to jest normalne. Na ten czas jest tak a nie inaczej, a to nie znaczy, że coś jest z Tobą nie w porządku.
        Też mam takie uczucia wyobcowania i "wyjątkowości" ale to jest złudzenie tylko naszej głowy. Mi pomaga w tym kontakt zinnymi, rozmowa mityngi wtedy widzę, że inni też mają takie problemy. Dodam tutaj , że też się boję kontaktu z innymi i nie jest mi łatwo, ale jakoś z tym żyję i robię to,bo wiem ,że mi to pomaga.

        Jeśli porównujesz się do innych dda którzy tak wiele osiągneli to ok. Jednak każdy ma jakaś swoją historię. Ja na przykład uzależniłem się w wieku dojrzewania i teraz moje życie jest ruiną, którą powoli zbieram do kupy. Nie mam pracy, szkoła tylko średnia, jeszcze jakiś czas temu nie miałem wogóle znajomych.
        Fakt, w ćpaniu byłem mistrzem 😛 Hehe

        Pozdrawiam cieplutko 😉

        ewelina82
        Uczestnik
          Liczba postów: 1499

          Hej:) fajnie,ze napisalas;) mam nadzieje,ze znajdziesz tu na forum wsparcie:) jestem 10 lat starsza niz Ty,ale gdy bylam mlodsza i nieswiadoma swego dda tez przesadnie reagowalam na blahostki,spalam sie w tym…teraz mniej zwracam uwage na pierdoly.To,co kiedys wydawalo mi sie niemozliwe,dzis jest osiagalne;) pisz kochana,co Ci na sercu lezy;)

          mase
          Uczestnik
            Liczba postów: 9410

            Ja to nie umiem tak subtelnie pisać, ale spróbuję. Prawo jazdy zrobiłam jak skończyłam 18 lat czyli 11 lat temu. Samochodem zaczęłam jeździć dopiero chyba na 4 roku studiów. Bo się bałam. Prawko mam od 11 lat, a zniżki zerowe, bo nie zadbałam o to w odpowiednim czasie. W tym momencie mogłam mieć za bezszkodową jazdę 60% zniżki na ubezpieczenie. No cóż, nikt nie jest idealny. Poszłam na studia do innego miasta. Przez 5 lat płaciłam za wynajem. Jak to podliczyłam to się załamałam. A ileż prościej było kupić mieszkanie, dobrać współlokatorów, po studiach wynająć i niech się samo spłaca. No cóż, nie wpadłam na to w odpowiednim czasie. Miałam możliwość iść podczas studiów na terapię dla dda. Nie poszłam bo się bałam, wstydziłam. I co? Kilka lat później władowałam się w związek z alkoholikiem. Każdy popełnia błędy, każdy się czegoś boi. Ja popełniłam ich bardzo wiele, ale nic już na to nie poradzę i czasu nie cofnę. Dzisiaj mimo tego wszystkiego mam pracę, mieszkanie i samochód. Oczywiście to nie tylko moja zasługa. Gdybym nie miała wsparcia to pewnie byłoby mi milion razy trudniej. Wszystko przed Tobą. Jeżeli będziesz zakładać z góry, że wszystko jest złe to takie będzie. Oceny na studiach to jedna wielka farsa. Jedyne do czego mogą się przydać to stypendium naukowe. Poza tym nie mają zastosowania w życiu codziennym. Zadnego. Nikogo nie interesuje dyplom, nie interesują oceny w indeksie. Sama nakręcasz się stawiając sobie duże wymagania. Sama zmuszasz się do zdobywania tych 5, chociaż 4,5 nie jest w niczym gorsze. I jedyna zmiana możliwa jest wtedy kiedy sama pozwolisz sobie na wewnętrzny luz.
            Jak przyszłam na forum bałam się tu napisać, bałam się krytyki. Ale przełamałam się. to pomogło mi trochę się ogarnąć, przełamać lody i zapisać się na terapię. Od tamtego momentu bardzo wiele się we mnie zmieniło chociaż nadal dużo pracy przede mną. Ludzie nie osiągają sukcesów, czy satysfakcji z życia w jeden dzień. Każdy tu swoje przeszedł i się w życiu namęczył. Ale w końcu każdy z nas uznał, że najwyższa pora na zmiany i po prostu zaczął nad sobą pracować. Samemu jest naprawdę ciężko dostrzec co się dzieje w człowieku. Potrzebna jest osoba, która z boku spojrzy, podpowie, da do myślenia. Czasem potrzebna jest pomoc farmakologiczna. Jesteś jeszcze młoda, studiujesz, masz dobre oceny, więc jesteś na najlepszej drodze do tego, żeby piąć się w górę. Tylko musisz coś z tym zrobić. I myślę, że przydałaby Ci się terapia. Lęki potrafią bardzo uprzykrzyć życie, ale są do pokonania 🙂 I wiem co mówię, bo w tym temacie mam spore doświadczenie 😉 Jeżeli lęki są silne, jeżeli miewasz stany lękowe to może warto skorzystać z pomocy lekarskiej?

            Każdy z nas był kiedyś w czarnej dupie, ale systematycznie z niej wychodzimy 😀

            Edytowany przez: mase, w: 2014/04/07 21:15

            Mateusz
            Uczestnik
              Liczba postów: 134

              "Każdy z nas był kiedyś w czarnej dupie, ale systematycznie z niej wychodzimy" heheh! trafiłaś w samo sedno! podpisuje się pod tym : )

              A do autorki: witamy na forum, witamy wśród swoich, z czasem będzie tylko lepiej 🙂

              agniechaa
              Uczestnik
                Liczba postów: 100

                odpowiadając na Twoje pytanie, ja osobiście też nieraz zawracam sobie głowe czymś błahym co potem po czasie okazuje się że było zazwyczaj urojeniem mojej głowy. Autorko, z Twojego posta wręcz emanuje brakiem poczucia własnej wartości, bardzo zaniżoną samooceną.. ale nie przejmuj sie, tu na tym forum większość zapewne posiada te cechy łącznie ze mną.
                Ja pracuje i studiuje, utrzymuje sie sama,
                wyprowadziłam sie od rodziców i nie myśl sobie że to wszystko przychodzi tak łatwo. Ale wszystko da sie zrobić jeżeli jest sie w takiej właśnie czarnej dupie. A co do studiów to radziłabym Ci po prostu pogodzic się z faktem, że sprawiedliwość nie ma tu nic do rzeczy, raczej szczęście którego Ci życzę 😉
                Głowa do góry.

                kopciuszek
                Uczestnik
                  Liczba postów: 86

                  Na pocieszenie chciałabym napisać, że mąż, dziecko, praca – to o niczym nie świadczy i też może być masakrycznie 😆
                  Moim większym osiągnięciem jest obecnie zdobycie się na swobodny żart, niż te wszystkie "cele" osiągnięte.
                  No bo właśnie mieć czy być…
                  Jak za cel stawiałam sobie (żeby się dowartościować) "wyrwanie" jakiejś 2 połówki to strasznie dobijająca była bezsilność wobec tego że ta druga strona może nie chcieć.
                  A teraz mam takową (nie powiem, fajnie), lecz i tak uzależniam się od owego – ze strachu, czasem nawet bym chciała żeby robił wszystko za mnie.
                  aaa… mieszkam niby "niezależnie" a ciągnie mnie do mamy i tej całej patologii swojego dzieciństwa 🙂 (podświadomie chyba?) choćby to były tylko znajome miejsca…
                  to ja się na nowym nie potrafię poczuć "ok" i że daję radę :/

                  tajfun1941
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 143

                    Z mojej strony mogę powiedzieć jedno jeśli nie spróbujesz stawić czoła swoim lęką to one beda sie tylko powiekszać , ja w pewnym momecie życia praktycznie nie wychodziłem z domu, potem terapia jakieś "madre książki " (choć nie są konieczne) i powoli . . . wrecz z prędkością ślimaka (żółw w porównaniu z nim to sprinter :cheer: ) i tylko w tedy kiedy czułem sie na siłach, probowałem się przełamywać , dziś nie jest jakoś super ale o niebo lepiej jak na początu B)
                    Powodzenia 🙂

                  Przeglądasz 8 wpisów - od 1 do 8 (z 8)
                  • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.