Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD DDA?

Przeglądasz 1 wpis (z 1)
  • Autor
    Wpisy
  • Anonim
      Liczba postów: 20551

      Witam…
      Nie bardzo wiem od czego zaczać gdyz problem jest dosyc złożony…
      Przez 2 lata byłam z człowiekiem na ktorym cholernie mi zależało…oboje mielismy traumatyczne przezycia z przeszłości, ja z seksem, on, z alkoholizmem ojca i jego samobojcza smiercia…podczas gdy moj facet wiele wiedział o mojej traumie ja niewiele wiedziałam o jego a kiedy schodzilismy na te tematy pojawiały sie sprzeczne informacje i niescisłości…
      Nie drazyłam gdyz on uważał że nie ma o czym mowić, że psychiczne wywisekscje ma juz za soba i sie z nimi uporał…Zadziwiał mnie jego brak empatii , reakcje niewspołmierne do okoliczności, psychicznie rozbijały go drobiazgi, słowa i ich wyd¼więk, niezbyt istotne wydarzeni, koszmarna nadwrazliwość.. Natomiast wszystkie naprawdę powazne sprawy, dotyczace chorob, smierci traktował obojetnie i trywialnie…Wymagał ciagłego zainteresowania, okazywania uczuc i ciepła na poziomie ktorego nie byłam w stanie osiagnac, na poziomie ktory w zasadzie otrzymuje sie od rodzicow…Jednoczesnie faktycznie okazywał wiele takiegoz ciepła i emocjonalnego, werbalnego wsparcia…Zawsze jednak On i jego problemy były nadrzedne, wszystkie swoje niewłasciwe zachowania potrafił uzasadnic, wytłumaczyc, usprawiedliwic, nie majac przy tym w zasadzie zadnego poczucia winy …Reasumujac, zachowywał sie jak mały chłopczyk nieświadomie wtlaczajac mnie w role mamusi ktora nie potrafiłam być…a ja nie czułam ze jestem z męzczyzna, nie mogłam na niego liczyc w obliczu problemow dnia codziennego gdyż stawał się dosyć bezradny, nie wiedział co, gdzie, jak sie załatwia…jednoczesnie potrafil doskonale dbac o swoj rozwoj, swoje interesy, pracę itp…Wszystko rozbiło sie o to ze ciagle mu było za mało, za mało ciepła, za mało pieszczot, za mało zainteresowania…z mojej strony…On natomiast zawiodł mnie kiedy postanowiłam iść na terapię…miał mnie wspierac, towarzyszyc, pomagac z tego wyjśc…nie miał siły sie z tym zmierzyc…i pomimo ogromu zalu ze zawiodł jako mezczyzna czuje ze on po prostu nie miał kiedy sie nim stac…czy dobrze przeczuwam ze przez syndrom DDA? Podarował mi 2 lata oczekiwania, przez ktore tak naprawde oboje dalismy ciała….za po¼no zdecydowalismy sie na moja terapie a ja za po¼no zorientowałam sie ze i jemu być może jest potrzebna….może zdazyłabym Go przekonac? Dziś jest tylko zal, gniew, wzajemne pretensje…On nie widzi problemu, uważa ze z nim wszysko jest ok tylko baba była wredna..I mimo ze juz szans dla nas żadnych nie ma zastanawiam sie czy powinnam, czy moge cos dla niego zrrobic? A moze faktycznie nie ma problemu?
      Przepraszam za ten grafomanski post ale nadal wzbudza to we mnie ogromne emocje, od zalu, złości do poczucia winy…

    Przeglądasz 1 wpis (z 1)
    • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.