Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD DDA a zerwanie. Co teraz?

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 14)
  • Autor
    Wpisy
  • Anonim
      Liczba postów: 20551

      Cześć,
      Mam 22 lata i niedawno zrozumiałem, że jestem DDA. Matka piła odkąd pamiętam, ale gdy miałem jakieś 11-12 lat tata się z nią rozwiódł, a ja na szczęście zostałem przy nim. Chyba dlatego nigdy nie myślałem o sobie w tych kategoriach. Po prostu sądziłem, że jestem trochę bardziej nieśmiały (poważny, aspołeczny, nieokazujący raczej uczuć itd.) niż inni. Do czasu, a dokładniej do zerwania z dziewczyną jakiś miesiąc temu po dwuipółrocznym związku. Zacząłem zastanawiać się, dlaczego, skoro sam ją rzuciłem (tzn. musiała ode mnie wyciągać to stwierdzenie, bo samemu nie byłem w stanie dokonać tego kroku), nie jest mi z tym dobrze; dlaczego, gdy zbyt długo o niej myślę, to płaczę (sic!) i nie jestem w stanie powstrzymać łez…; dlaczego o niej śnię (raz miałem dość wymowny sen: śniło mi się, że jestem w szpitalu, w którym lekarze wyjęli mi "coś" z mózgu, dzięki czemu znów mogłem ją kochać i byliśmy szczęśliwi); dlaczego "odchodziłem" na dwa razy, tzn. już raz wcześniej ją rzuciłem, by po tygodniu do niej wrócić itd. Szukając odpowiedzi na moje dziwaczne zachowanie, trafiłem przypadkiem na to forum. Przeczytałem też parę polecanych tutaj książek. Szczególne wrażenie wywarła na mnie pozycja "Mężczyźni, którzy nie potrafią kochać". Obawiam się, że jestem jednym z nich. Wszystkie poprzednie "związki" trwały max miesiąc. Ten przeżył tak długo pewnie tylko dlatego, że ja studiowałem w Warszawie, a ona w Lodzi – widywaliśmy się w weekendy. W czerwcu broni licencjat i planowała przenieść się do Warszawy. Tego się pewnie wystraszyłem. Na nic zdały się zapewnienia, że nie musimy razem mieszkać itd. Dlatego teraz za nią tęsknię i brakuje mi jej, bo możliwe, że nadal ją kocham, ale po prostu się przestraszyłem prawdziwego zaangażowania. Pierwsze wątpliwości nawiedziły mnie na jednym ze wspólnych wyjazdów, gdzie naprawdę było super, pomyślałem wtedy, czy "tak ma być już na zawsze?" A zrywałem zawsze, gdy opowiadała o swoich problemach albo właśnie wspominała o zamieszkaniu w Warszawie. Zgadzają się również inne symptomy, które dopiero teraz nabierają sensu: kilka razy, jak spała u mnie, bolał mnie brzuch; jak nachodziły mnie wątpliwości, nie mogłem spać i przenosiłem się na inne łóżko. Albo nagle nie chciałem (dosłownie kilka razy), by mnie przytulała, trzymała za rękę, choć zazwyczaj to lubiłem. Zastanawiałem się, czy ją naprawdę kocham czy nie chodzi mi tylko o sprawy cielesne, ale pewnie w ten sposób przygotowywałem grunt pod zerwanie, zacząłem też wyszukiwać drobne wady, podkreślać brak wspólnych zainteresowań itp. Denerwowało mnie od pewnego momentu, gdy mówiła mi "kocham Cię" – bo ja nie mogłem szczerze wyznać tego samego. Albo bałem się po prostu zaangażowanie. Sam już nie wiem. Czasem wydaje mi się, że nadal ją kocham i mógłbym pójść na terapię i spróbować raz jeszcze… ale nie chcę jej "robić jazd" typu: uciekam – wracam.
      W każdym razie mam kilka pytań:
      1) Jaki jest dokładnie związek między DDA a lękiem przed zaangażowaniem? Moja teoria jest taka, że, nie mogąc poradzić sobie z pijaną matką, a dokładniej z tym, że raz jest pijana a raz trzeźwa, wycofałem się przed silniejszym uczuciowym zaangażowaniem. Pamiętam, jak później zawsze mierziło mnie, gdy matka mówiła „jak to mnie bardzo kocha”, często będąc zalana w trupa. Ojciec nazywał takie przemowy „nawijaniem makaronu na uszy”. Obecnie też mam z tym problem, gdy młodsza siostra (z drugiego małżeństwa taty) też mi tak mówi. To chyba nie jest normalne, że mnie to irytuje, prawda?
      2) Chciałbym pójść na jakąś terapię, preferowałbym indywidualną – czy możecie mi coś polecić w Warszawie, dokąd mógłbym się udać? Najlepiej jakąś niedrogą 🙂
      3) Czy sądzicie, że można próbować naprawić jakoś ten związek, czy to już po ptakach? Nadmienię, że ona też jest DDA (ciekawe, czy to przypadek), u niej z kolei pił i pije nadal ojciec.
      Może gdybyśmy, wzbogaceni teraz o skromną dozę wiedzy na temat DDA, razem spróbowali szczerze porozmawiać o swoich lękach itp. pójść na terapię itd., to… czy dać jej spokój? – nie chcę jej skrzywdzić, już i tak jest mi głupio i wstyd za to, jakim okazałem się niedojrzałym chłopcem.
      Przepraszam za rozpisanie się i chaotyczność.
      Pozdrawiam!

      iskierka123
      Uczestnik
        Liczba postów: 22

        Witaj,
        terapeutą ani psychologiem nie jestem, ale wydaje mi się, ze masz rację jak chodzi o przyczynę Twojego braku zaangażowania w związek. Na pewno jest to jedna z przyczyn. Poza tym boisz się wejść w prawdziwy związek bo w głowie masz, że mógłby on wyglądać tak jak związek Twoich rodziców. Uciekasz przed tym – wyszukujesz jakieś usterki w urodzie, które tak naprawdę nie mają większego znaczenia. Dużo masz lęku w sobie i ten lęk właśnie w takiej sytuacji zaczyna się ujawniać.
        Jeśli chodzi o terapie w W-wie to nie pomogę bo jestem z Krakowa. Mogę powiedzieć gdzie najlepiej w Krakowie:-)
        Jeśli chodzi o Twój związek to walcz o nią jeśli Ci na niej zależy! Myślę, że pomysł z porozmawianiem i podjęciem nawet wspólnego działania czy leczenia jest niezły!
        Powodzenia!:cheer:

        vanilka
        Uczestnik
          Liczba postów: 63

          Na wstępie polecam książkę Dorosłe Dzieci Alkoholików Janet Woititz. W sposób prosty opisuje główne cechy dda, którą jedną z nich jest problem z nawiązywaniem bliskich kontaktów… podkreślam słowo bliskich. Ma to ogromne znaczenie. Czytając Twoje słowa od razu to mi przyszło na myśl. Boimy się bliskich kontaktów, bo nie chcemy zostać zdemaskowani, odarci…
          Przede wszystkim boimy się odrzucenia, po takim bliskim kontakcie i dlatego wolimy sami powiedzieć do widzenia…
          Jeśli chodzi o płacz… to takie naturalne, też tak długo miałam.
          Terapia: ja miałam na początku indywidualną, potem grupową. O tym już raczej terapeuta zadecyduje. Polecam również mityngi. W Warszawie na pewno jest tego wiele.
          Związek… wszystko zależy co Ty czujesz… czy chcesz , czy nie… Uważam, że jeśli się zdecydujesz, to powinieneś być szczery do bólu. Tylko w prawdzie zbudujemy czysty, szczęśliwy związek.Jeśli nie zaakceptuje Ciebie takim jakim jesteś, reszta będzie iluzją i męczarnią. Tak naprawdę ludzie, którzy nie są dda tez mają wady… więc ciągłe ucieczki od związków, to tak naprawdę ucieczka od pracy nad własnym charakterem… przerabiałam to nie raz.
          Fajnie ,że tu piszesz… mój brat też jest dda, ale nawet nie myśli o tym…
          Zyczę powodzenia:-)

          zytka
          Uczestnik
            Liczba postów: 156

            Czytając Twój post Atanazy czuje sie tak jakbym czytała o sobie…też nie umiałam szczerze powiedzieć kocham,denerwowały mnie pewne zachowania itd.Tez jestem na rozdrożu, bo byłam/jestem , w moim najdluższym związku -ponad rok,zerwałam z początkiem maja ,ale dalej sie spotykamy (bo w tej samej pracy) i w sobotę znowu poczulam sie super ,spędziliśmy razem popołudnie i dziś zadałam Mu pytanie na jakiej stopie jesteśmy ,to mój chlopak powiedział ,ze już sam nie wie…? Powiedział ,że mam w końcu definitywnie podjąć decyzję i nie robic mu nadziei ,a ja sie boje ,że za jakiś czas moge Go mocno pokochać i być świadoma tego uczucia ,ale nie będzie powrotu ,bo dla Niego "nie" znaczy "nie" i nie ma ale…Bo te jazdy typu "odchodzę -wracam" wykańczają i Jego i mnie…Niby "dorosła "kobieta, a zachowuję sie jak zagubione dziecko…Mętlik w glowie straszny….

            zytka
            Uczestnik
              Liczba postów: 156

              Czytając Twój post Atanazy czuje sie tak jakbym czytała o sobie…też nie umiałam szczerze powiedzieć kocham,denerwowały mnie pewne zachowania itd.Tez jestem na rozdrożu, bo byłam/jestem , w moim najdluższym związku -ponad rok,zerwałam z początkiem maja ,ale dalej sie spotykamy (bo w tej samej pracy) i w sobotę znowu poczulam sie super ,spędziliśmy razem popołudnie i dziś zadałam Mu pytanie na jakiej stopie jesteśmy ,to mój chlopak powiedział ,ze już sam nie wie…? Powiedział ,że mam w końcu definitywnie podjąć decyzję i nie robic mu nadziei ,a ja sie boje ,że za jakiś czas moge Go mocno pokochać i być świadoma tego uczucia ,ale nie będzie powrotu ,bo dla Niego "nie" znaczy "nie" i nie ma ale…Bo te jazdy typu "odchodzę -wracam" wykańczają i Jego i mnie…Niby "dorosła "kobieta, a zachowuję sie jak zagubione dziecko…Mętlik w glowie straszny….

              Malakh
              Uczestnik
                Liczba postów: 1123

                Oj Zytka, wiem coś o tym. My też się nie możemy rozstać. Niby podjęłam decyzję, ale tak ciężko ją zrealizować. A on jest DDA i wodzi mnie za nos, mami słodkimi obietnicami. I tak sobie postanowiłam, że teraz jestem zbyt słaba, by powiedzieć mu zdecydowane "nie", więc nie będę sobie robić wyrzutów, jeśli nie uda mi się jasno postawić sprawy. Bo i tak wiem, że w tej sytuacji albo bym za góra miesiąc potulnie przytuptała z powrotem, albo bym zaliczyła jakąś poważną zawiechę. Potrzebuję tę odrobinę siły do odejścia.

                dorka
                Uczestnik
                  Liczba postów: 5

                  an – fajnie, że pomyślałeś o terapii już teraz,
                  bo pozwoli Ci to uniknąć lat cierpień i niepowodzeń w związkach.

                  Mój kilkuletni, pełen miłości związek zniszczyło nasze ignorowane dda – tak, oboje jesteśmy dda, więc łatwo nie było…..

                  Mogę polecić Paulinę Kapiec – Kałużyńską. Mi baaardzo pomogła.

                  Trzymam za Ciebie kciuki, szkoda że nie wszyscy są tak dojrzali żeby przyznać się, że potrzebują pomocy….

                  atanazy
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 19

                    Dziękuje wszystkim za komentarze!
                    @ iskierka
                    Może spróbuję porozmawiać, ale prosiła, abym do sesji jej nie niepokoił, więc nie wiem…
                    @ vanilka
                    Czytałem. Masz pewnie rację co do umiejętności nawiązywania bliskich kontaktów. Ale nie wydaje mi się, abym bał się jakiegoś zdemaskowania. Chyba, że jakoś podświadomie…
                    Nie wiem, czy fakt, że też płakałaś, stanowi jakieś pocieszenie. U kobiet to jakoś tak bardziej naturalne zjawisko… 🙂
                    Dzięki za życzenia, pozdrawiam!
                    @ Zytka
                    Też mam trochę mętlik. Trzeba mieć nadzieję, że "wszystko się jakoś ukształtuje", jak to mawiał Matwiej z Anny Kareniny!
                    PS. Ktoś może poleci jeszcze jakąś przychodnię?

                    atanazy
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 19

                      No i poszedłem na taką wstępną konsultację…
                      Oczywiście, rozmowa się nie kleiła, raczej dukałem niż mówiłem cokolwiek… 🙁
                      No bo to trochę bez sensu: mam rozmawiać o tym, że nie umiem rozmawiać – ale przecież właśnie tego nie umiem! Nie potrafię rozmawiać o uczuciach nawet z bliskimi osobami, a co dopiero z nowo poznaną osobą! :blink:
                      Zresztą, jak mam opowiadać o swoim uczuciach (życiu), jak właśnie w tej materii się nie odnajduję – gdybym wiedział co i jak, to chyba nie potrzebowałbym pomocy?! Nigdy nie potrafiłem odpowiadać na takie ogólne pytania: "Proszę opowiedzieć o sobie". Jak ktoś mnie pyta jak wakacje, to też zawsze odpowiadam "dobrze!" i już… – no bo co odpowiedzieć na takie pytanie? Umiem jedynie odpowiadać na jakieś konkretne pytania: "gdzie byłeś?" itd., a nie "jaka jest pańska relacja z X?" – to dla mnie jakaś czarna magia…
                      No i nie wiem, za tydzień idę ponownie, a potem chyba jakaś grupa, ale na razie nie jestem specjalnie przekonany… to będzie jeszcze gorsze, bo nie kameralna atmosfera, ale już forum niemalże publiczne…
                      Ech… nie ma jakichś korespondencyjnych terapii? :laugh:
                      Pomoże mi się ktoś przekonać do zajęć z terapeutą/grupą?
                      Pozdrawiam

                      Czarna
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 318

                        atanazy ja zaczynałam w ten sposób: mam problem z tym i z tym, nie umiem tego i tego, ciężko okazywać mi to i to, jestem z tego powodu nieszczęśliwa i nie potrafię nikomu zaufać itd. Te pytania zmuszają nas do określenia się i pomyślenia o tym co wypieramy nacodzień ze świadomości. Dlatego tak trudno na nie odpowiedzieć 🙂

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 14)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.