Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD DDA rodzicem

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 12)
  • Autor
    Wpisy
  • millenia
    Uczestnik
      Liczba postów: 59

      Jakimi jesteście rodzicami?
      Powtarzacie zachowania Waszych rodziców?
      Jesteście nadopiekuńczy czy zbyt wymagający i surowi?

      Ja mimo terapii indywidualnej cały czas mam problem z brakiem cierpliwości i zbyt dużymi wymaganiami. Za często i za szybko się irytuję i już co prawda nie wybucham o byle co ale jestem zbyt „ostra”.
      Nie mam cierpliwości i to jest najgorsze. Córka ma 5-lat a traktuję ją jakby miała dużo więcej.

      Terapeutka twierdziła, że tak musiało być w moim dzieciństwie. Nagle rodzice przeskoczyli z małego dziecka do „starej kopy” – tak do mnie mówili i takie epitety miały mnie motywować do samodzielności. Do tego wszystko dosłownie wszystko co robiłam  było wg. nich 'źle’ i natychmiast była ostra krytyka.
      No dobra, mam świadomość, że moje dziecko jest w takim wieku, jak ja wtedy kiedy moim starym odbiło (a głownie ojcu) i  zaczęli mnie traktować jak 12-latkę.  Ale jeśli mam tę świadomość to dlaczego to powtarzam. Tego mechanizmu nie mogę zrozumieć 🙁

      Bo co? Bo mam taki schemat? Że 5 latek ma być samodzielny i wszystko musi robić natychmiast i dokładnie tak ja tego chcę?

      Dahlia Rose
      Uczestnik
        Liczba postów: 475

        Rzeczywiscie z moich zyciowych obserwacji wynika,ze DDA sa dla swoich dzieci wredni,nadmiernie surowi i wymagajacy,kiepsko idzie im okazywanie uczuc i bardzo czesto niszcza swoje dzieci psychicznie.Nie wychodzi DDA bycie w zwiazku ale wychowanie dzieci to juz totalna masakra-i tak ,dokladnie, kalkuja schematy z wlasnych domow a co niektorzy uwazaja ze jak oni przetrwali to ich dzieci tez dadza rade.W Europie zachodniej takim rodzicom sie czasem dzieci odbiera…Szczegolnie nad tym ostatnim zdaniem polecam sie zastanowic.

        ewelina82
        Uczestnik
          Liczba postów: 1499

          Tak,wymagam czasem za duzo,ale potrafie sie zreflektowac.Staram sie rozumiec moje dzieci tak,jak mnie kiedys nie rozumiano.Czesto mowie”kocham Cie”,”masz prawo tak czuc””to normalne”,czesto przytaczam moje zachowania z dziecinstwa corce,mowie,co ja czulam itp.Po moich dzieciach widze,kiedy postepuje ok.,a kiedy nie.Nie jestem i nigdy nie bede idealna,ale dla mnie dzieci sa najwazniejsze i chce im dac solidne wnetrze

          Oliwia75
          Uczestnik
            Liczba postów: 115

            Witam!

            Ja też jestem DDA i mam dzieci. Obecnie chodzę na terapię grupową DDA bo nie radzę sobie w tym jaką jestem matką dla dzieci. Musiała uczyć się prawie wszystkiego: przytulania, dobrych słów, spędzania (chcenia tego) radosnego czasu z dziećmi i NIEWŚCIEKANIA się z powodu tego jak dzieci są nieposłuszne, nieogarnięte lub po prostu czegoś zapomną. Tracę wtedy panowanie nad sobą i krzyczę i krzyczę, złoszczę się i rzucam naprawdę „złymi słowami”. Zanim udałam się na terapię, wiedział już, że to przez moje trudne dzieciństwo. Było trudne, bo wiadomo, ojciec alkoholik i w związku z tym walnięta matka. Nie jest lekko, ale warto zastanowić się: jakie dzieciństwo chcemy zgotować własnym dzieciom? Jaki potencjał wyniosą z domu rodzinnego? Ja obecnie, w tej chwili, mam już dosyć ciągłej walki ze sobą, ciągłej pracy i zachowywaniem równowagi psychicznej. To czasami ponad moje siły. Terapia, prawie po roku chodzenia, jeszcze mi nie odpowiedziała na pytania jak sobie z tym wszystkim poradzić tzn. „jak sobie ze sobą poradzić”. Nie dość, że miałam przechlapane dziecińswo to teraz mi znacznie trudniej wejść na taki „poziom” rodzicielstwa, który innym przychodzi naturalnie i nawet się nad tym nie zastanawiają. Nie chcę tego samego moim dzieciom uczynić.

            Pozdrawiam

            anna7413
            Uczestnik
              Liczba postów: 2

              Jaką jestem mamą? Mamą po przejściach…Byłam nadopiekuńcza, zawsze lepiej wiedziałam czego chce i potrzebuje moje dziecko, długo walczyłam w sobie z nadkontrolą , wolałam prać, sprzątać, gotować niż bawić się z dzieckiem.Czysty dom, zadbane dziecko, obiad na stole oto wykładniki bycia dobrą mamą.Chyba jednak nią nie byłam…nie jestem…ale nie obwiniam się o to, bo i tak z tego dobrego  co wyniosłam z domu, a było tego tyle co zmieści się w przysłowiowym brudzie pod paznokciem  to i tak dużo dałam i daję synowi.Jestem na terapii od 2011 roku i wiem, że mój syn widzi we mnie zmiany i to jest teraz dla mnie najważniejsze.Mamy po przejściach „nasze dzieci kwitną gdy my kwitniemy ” a reszta się nie liczy .

              magda80
              Uczestnik
                Liczba postów: 7

                Witam

                To nie prawda ze DDA sa surowymi rodzicami Nie wszyscy. Ja uświadomiłam sobie że jestem DDA okolo 2 lat temu od roku chodzę na terapię indywidualną a dziecko urodziłam 5 lat temu i podswiadomie dawałam synowi wszystko to czego mnie brakowało w dzieciństwie miłości zrozumienia dawania jakichkolwiek znaków że jestem obok Synowi daję duuużo duuużo więcej  Teraz robię to już z pełną świadomością:-) i o dziwo byłam i jestem bardzo cierpliwa na wybryki synka Nie wymagam od syna cudów staram się często tłumaczyć jak coś mu nie wychodzi i nie przesadzam z zajęciami pozaszkolnymi dla własnej satysfakcji i pochwalenia przed znajomymi Dla mnie ważne jest co on chce co go interesuje itp

                Kelef
                Uczestnik
                  Liczba postów: 50

                  Moja córka ma 9 lat i jeśli coś robię, źle to bardziej w stronę zbytniej wyrozumiałości. Moja była żona/jej mama, choć nie jest DDA jest właśnie tą „wredną”, zbyt wymagającą, dla której wszystko jest źle. Ja staram się być równoważnią dla niej, staram się jej podpowiadać jak jest dobrze, a nie nią kierować. Moja córka jest jedną osobą do której czuję prawdziwą miłość i do której bez wewnętrznego zmuszania potrafię się przytulać.

                  Wiem jakie miałem dzieciństwo i staram się, żeby ona miała lepiej.

                  kosmita987
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 244

                    Nie wszyscy DDA/DDD są surowi, u niektórych jest w pewnym sensie wręcz odwrotnie, przesadnie dostosowują się do oczekiwań dziecka. Tak robiła np. moja matka.

                     

                    Oliwia75
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 115

                      Różne mamy doświadczenia z domów rodzinnych. To, że był alkohol to nie znaczy, że wszyscy jesteśmy w związku z tym tacy sami, tak samo „naznaczeni”. Moja matka była nie do wytrzymania, pewnie też częściowo przez swojego męża pijaka. Ale kogo tu obwiniać? Jeżeli wogóle obwiniać. Nie poradzili sobie.

                      Ja staram się, jeżeli trafiają się jakieś konflikty z moim mężem (nie możemy się w danym okresie porozumieć) nie przenosić tego na swoje dzieci. Nie częstować ich nerwami, flustracją itd. Jak się juz zdarza to zostawiam to na innym poziomie. One na to nie zasłużyły i mają prawo do spokojnego, radosnego dzieciństwa. I tu mam swoją pracę nad sobą.

                       

                      ewelina82
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 1499

                        Jakis czas temu bylam na szkoleniu dla rodzicow(fantastyczna sprawa),nie udalo mi sie skonczyc,ale nie o tym chcialam mowic.Podczas jednej z prac grupowych pracowalam z samotnym tata,ktorego rodzice byli nauczycieliami.Ja na grupie powiedzialam,z jakiej rodziny pochodze i mniej wiecej o co chodzi i gdy tak rozmawialam z tym facetem to powiedzial,ze jemu tez bylo bardzo ciezko byc dzieckiem rodzicow-nauczycieli.Do czego zmierzam.Kazdy z nas ma rodzicow,nasi rodzice maja swoich itd.itp.Kazdy wychowuje sie w innym srodowisku jakim jest rodzina.Nie wierze w podzialy typu „ty jestes dda,wiec nie nadajesz sie na rodzica”,bo w kazdej rodzinie sa jakies odchyly ;)chodzi tylko o to,by MYSLEC,by wyciagac wnioski i pracowac nad soba.Jako matka popelnilam i popelniam mase bledow,ucze sie konsekwencji,ucze sie nie rozpieszczac swoich dzieci.Wychowanie w mojej rodzinie sprawilo,ze jestem bardziej wrazliwa na uczucia dzieci,na bycie po prostu dzieckiem,a nie malym odpowiedzialnym doroslym.Moze nie.uda mi sie np.byc konsekwentna,ale napewno moje dzieci beda wiedziec,ze to co mysla i czuja jest normalne,ucze je mowic o swoich uczuciach i sama glosno je nazywam.Mowie mojej corci to,co sama chcialam uslyszec bedac dzieckiem,ze kocham ja taka jaka jest:roztrzepana,nawet jak psoci,jej dobre serce,cala itd.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 12)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.