Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Dlaczego boimy się terapii DDA?

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 17)
  • Autor
    Wpisy
  • annaanna
    Uczestnik
      Liczba postów: 448

      Udajemy przed soba i przed światem, że dajemy sobie świetnie radę, oczywiscie do czasu,ale mimo wszystko cięzko jest rozpoczać terapie, przyznac ,że jest się DDA i wyciagnać z pamięci wszystko co tak głęboko pochowaliśmy, czego wyparliśmy,żeby przeżyć.Przeciez nie chcemy o tym pamietac, nie chcemy dodatkowo sprawiać sobie cierpienia, bo wydaje nam się,że nasze potłuczone serca nie wytrzymaja już więcej,Ale to doniczego nie doprowadzi.Te wspomnienia wyjda, wtedy kiedy nie będziemy się spodziewać i rzuca nas na kolana i zabija.

      yucca
      Uczestnik
        Liczba postów: 588

        "My" czyli kto? Bo jeśli my – dda, czy my- ludzie po przjsciach, lub my- forumowicze, to znaczyłoby że mowisz rownież za mnie, ale ja sie kompletnie z Twoim zdaniem nie zgadzam. Bo ani przed nikim niczego nie udaję (a tym bardziej przed soba), nie boję się terapii, ani własnych wspomnien, a już na pewno nie tego, że one mnie zabija. I zupełnie nie mam zamiaru obawiać się tego co się stanie kiedyś, w bliżej nieokreślonej przyszłości (a może nigdy). Mowiac MY mowisz rownież za mnie, nie pytajac mnie o zdanie. Osobiście prosiłabym, abyś wypowiadała swoje zdanie w jednej- swojej osobie i dała innym ich święte prawo do wypowiedzenia się w swoim imieniu.
        Pozdrawiam

        mordeczka
        Uczestnik
          Liczba postów: 184

          a ja zgadzam się z annaaaa,tak jest że boimy się podjać terapię,wogole ja zaczać ,to wymaga ogromnego wysiłku,wiem to po sobie.Zreszta nie tylko to bo wiele innych spraw też wymaga nadludzkiej odwagi i nadludzkiego wysiłku i komuś z zewnatrz może to wydawać się niewyobrażalne i głupie a ja wiem że tak jest.I to nic nie ma wspolnego z tchorzostwem,tu chodzi o zdolność podejmowania decyzji.

          irekal
          Uczestnik
            Liczba postów: 76

            Każdy z nas jest inna osoba i czego innego sie boi.DDa ,ktore leczy sie ze wspoluzaleznienia kilka lat moze niue będzie miało juz takiego lęku przed publicznymi wystapieniami,ale w dalszym ciagu sa rejony mroczne.Ja zlapalem sie ostatnio na tym ,że wstydzę sie swoich nawrotow,tj mowienia o swoich niedojrzałych zachowaniach ,ktore -tak mi sie wydawało jeszcze niedawno -mam juz za soba.

            butterfly
            Uczestnik
              Liczba postów: 31

              Ja osobiscie nigdy nie zastanawialam sie nad udzialem w zadnej terapii dla DDA. Mam wiele typowych objawow dla osob dotknietych tym problemem, ale tlumacze sobie ze to nie dla mnie, ze nie potrafilabym opowiadac o tym wszystkim co sie wydarzylo i kim teraz jestem.
              Czego sie dodatkowo boje, mysle ze powrotu tych wszystkich lekow, obaw, jakie mialam wczesniej Takze rozmawiac z obcymi osobami, mimo ze z tym samym problemem…
              Myslalam, ze udalo mi sie wszystko sobie poukladac w glowie,, rzozumiec i zaakceptowac to jaka jestem. ale nie dokonca mi sie to udalo. Teraz sama siebie niszcze fizycznie(zaburzenia odzywiania itp), mniej psychicznie.
              Mam nadzieje, ze kiedys sobie przetlumacze, ze potrzebna mi ta terapia…
              pozdrawiam

              yucca
              Uczestnik
                Liczba postów: 588

                mordeczka napisał:
                „a ja zgadzam się z annaaaa,tak jest że boimy się podjać terapię,wogole ja zaczać ,to wymaga ogromnego wysiłku,wiem to po sobie..”

                Może ja się czepiam szczegołow, wcale nie watpię, że ktoś może tak uważać. Ale… "niektorzy z nas" czy "wielu z nas", nie znaczy "MY", a że ktoś ma jakieś lęki czy problemy jakiegoś typu, nie znaczy, że wszyscy ja maja i nie ma co sadzić po sobie. Dla mnie to bardzo ważne odkrycie w zdrowieniu. Dzięki temu nie przypisuję innym co moga myśleć, tylko ich słucham i pytam, dzięki temu rownież nauczyłam się ufać innym i przyjmować to, że mogę czegoś nie rozumieć a nie od razu wierzć, że ten ktoś na pewno chciał mnie wyśmiac, skrzywdzic i bog wie co jeszcze. Nie watpię, że wielu dda ma takie problemy jak wy, i przykro mi. Mimo wszystko wolę gdy ktoś mowi o sobie, a ja powiem o sobie.
                Pozdrawiam

                agana
                Uczestnik
                  Liczba postów: 92

                  Ja dokładnie mam to samo co Ty Irekal wstyd mi przed innymi i przed sama soba ,że znowu mam nawrot,ze znowu wrociło stare myslenie ,stare mechanizmy…
                  :y32b4:

                  annaanna
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 448

                    Bo MY moja droga Yucco jest słowem majacym więcej siły i wymowy,Mozna poczuć się wtedy nie tak samotnym ze swoimi problemami,Rpzpoczęlam ten watek,żeby każdy powiedział co czuje,Dlatego wystarczyło odpowiedzieć, a ne rozważać, czy można mowić o pewnej wspolnocie, czy też kazdy sam o sobie.Możemy też założyć, że MY jest jakaś średnia, i oczywiście nie wszyscy się w tym przedziale mieszcza,,,,,,Ale przecież to nie o to chodzi.Opowiedz nam lepiej jak tosię stało,że nie boisz się terapii, że poradziłas sobie ze swoimi lękami,

                    yucca
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 588

                      Może i masz racje Anno, ja sie za bardzo wkurzam gdy ktoś mowi coś za mnie. Lubie rozważać szczegoly, gdyż one czesto sa bardzo wazne.

                      A co do strachu,. tego jak sobie radzę nie da w dwoch słowach napisac. Najważniejsza rzecz to robienie wszystkiego po swojemu, słuchanie siebie, szukanie w sobie rozwiazan,własnych, nawet totalnie niestandardowych.

                      Zdecydowanie za czesto spotykamy się z przymusem społecznym, ktory ja mam w nosie.Nie słucham ludzi mowiacych że tak trzeba albo tak nie można. Ogolnie przymus to dla mnie coś co posłałam do piachu. Nie zmuszam się kompletnie do niczego.
                      Aby to zobrazowac powiem tak. Z tego co piszesz boisz sie terapii a jednocześnie się boisz, ze jak się jej nie poddasz to stanie się coś gorszego. Pytanie – czy masz ochotę na ta terapię, czy raczej czujesz, że to nieuniknione, a ty nie mozesz nic zrobić tylko się jej poddać? Ja jak nie mam na coś ochoty to tego nie robię i nie zastanawiam się, zaczne o tym mysleć jak mnie przypili. Wtedy zaczynam rozwazac za i przeciw. Dzięki temu się nie boję czegoś co może sie stanie i jak to zadziała i takie tam. Przyjdzie to sie zobaczy. Kazda rzecz ma wiele rozwiazan , terapia jest tylko jedna z nich, niekoniecznie najlepsza dla wszystkich. I nie myśle o sobie w kontekscie ciaglego zastanawiania się, czy jest już lepiej czy jeszcze nie, nie zarzucam siebie celami, wyzwaniami. Zajmuję się tym co jest tu i teraz a nie co było albo moze będzie.

                      A dlaczego nie boję się wspomnien. Nie wiem, wszystko już przerobiłam, przewertowałam. To jest tak jak z wdowami, jedna i dziesieć lat płacze po mężu, a inna zyje szczęsliwie, i nie znaczy to , że ta druga nie kochała męża.
                      Jak pojawi sie jakiś kłopot to się nim zajmę, a puki go nie ma to mam wakacje 🙂
                      Pozdrawiam
                      i sorki za moje wkurzanie się, jestem dość emocjonalna osoba, ale nie gryzę 😉

                      irekal
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 76

                        Zdecydowanie lepiej brzmi "ja" niz "my",.Jest to wpisane w zasady zaachowania sie na mityngach.Dodaje sie tam jeszcze "każdy mowi o swoich doświadczeniach".Poczucie wspolnoty bierze sie z konstatacji ,że wszyscy mamy podobne problemy, a widać to najlepiej gdy słucha sie wypowiedzi innych osob.Używanie słowa "my "moze byc odbierane jako forma przemocy psychicznej ,wtlaczania innym słow i mysli ,ktorych nie akceptuja.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 17)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.