Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Dziś – tak zwyczajnie
-
AutorWpisy
-
Jestem tutaj jakby nowa i nie nowa. Świadomość bycia dzieckiem alkoholika posiadam już od prawie 20 lat. Wtedy mój ojciec przestał pić. Przechodziłam różne okresy w swoim życiu, od totalnych upadków emocjonalnych (agresja depresja etc) po euforię i ogólny optymizm życiowy.
Dziś jestem tu, z lekką depresją lękową, nie udźwignęłam emocji, problemów i swojego niskiego poczucia wartości.
Dziś jest czasem, w którym po 20 latach uświadamiam sobie jak bardzo jestem uzależniona emocjonalnie od rodziców, którzy nie ingerują w moje życie, nie, nie wpływają oni na moje życie w sensie mówienia mi co mam robić itp… To ja pozwalam by ich problemy były moimi problemami. Ja mająca prawie 32 lata nie odcięłam pępowiny. Czy czuje się na siebie zła? Nie. Czuje się dobrze ponieważ w końcu nie szukam wymówek w sobie a bo to moi rodzice, a bo nie można tak etc. Dziś ograniczyłam lekko z nimi kontakty, ponieważ taką odczuwam potrzebę.
Dziś czuję że jest to czas, w którym uświadomiłam sobie że nie osiągnę wszystkiego na raz tu i teraz, że będę upadać, ryć gębą glebę.
Dziś zaczęłam wyznaczać sobie drobne cele, bardzo drobne by nauczyć się systematyczności i radości z ich osiągania. Małe zdania.
Dziś odczułam że największym moim celem w życiu jest: miłość do ludzi, braku ich oceny, zazdrości.
Dziś mam na imię SnagIt i czuję do siebie MIŁOŚĆ pomimo swych wad!
Co będzie jutro tego nie wie nikt!
Pozdrawiam
Ja doświadczam ostatnio podobnie jak Ty. Ostatnio odpuscilem sobie walkę o wiele rzeczy w moim życiu. Niech życie toczy się własnym torem. Posowierzylem Bogu bo sam jestem bezsilny. Mam takie przeżycia ze chyba nie da się tak w 100% odciąć od rodziców, rodziny. Widzę że dla mnie w miarę normalne życie to brak ucieczki od siebie samego. Przebaczenie rodzicom choć kosmicznie to może brzmieć. I zaakceptowanie tego że jestem dda. Przyznanie się do słabości. I tak pewnie życie mi jeszcze nie jedno pokaże i znowu chyce się za łeb, bo już nie raz tak było. Na pewno 1 krok z 12 kroków to dla mnie coś co ciągle musi mi towarzyszyć. A jeszcze ostatnio myślałem nawet żeby sobie tatuaż zrobić na ręce z napisem „Hamulec” bo tego mi najbardziej potrzeba:)
Mnie brakuje wewnętrznego spokoju. Teraz go mam dzięki lekkim antydepresantom. Czuje wewnętrzny spokój. Ale też wiem że zaczęłam więcej rozmawiać z samą sobą i to siebie pytam o co mi chodzi, co mi dolega. Zaczynam od siebie, w końcu do tego dojrzałam, dorosłam.
Nigdy nie da się oderwać całkiem od rodziców. Oni są częścią Naszego życia czy nam się to podoba czy nie. Nawet możemy sobie z tego nie zdawać sprawy. Emocje to nasze największe współuzależnienie i nie trzeba być blisko by one zjadały Cie od środka.
Ostatnio usłyszałam dla mnie bardzo mądre zdanie: świadomość to jedno, ale nasze emocje niestety uczą się dużo dłużej. I jest w tym prawda.
no masz racje z tymi emocjami, ja jestem po terapii już z 4 lata, dużo pracy włożonej, mitingi, i faktycznie świadomość to cenna rzecz ale okiełznać tak emocje, które tyle lat były rozchwiane, zamknięte, zakłamane to już nie przychodzi łatwo. Jakieś kilka miesięcy temu np. zobaczyłem jaki mam problem z zajadaniem emocji. I w tym samym czasie też zobaczyłem że moja seksualność,pożądanie miłości też jest rozbujana jak łódź na fali. I od dziecka tak było, a mi się wydawało że to normalne. Bo zajadałem emocje, a nie byłem gruby. O seksie i o kobietach to często się mówiło że facet to prawie cały dzień mu to zabiera. A to nie prawda. Dlatego też szukam wyciszenia ostatnio aby te emocje mną nie kierowały. Mi sama terapia nie wystarczyła i widzę, że emocje tak jak piszesz to długa droga.
Cześć. Do mnie powoli dociera że jestem dzieckiem alkoholika i to mnie nie usprawiedliwia. Zaczynam terapię bo chyba już całkiem zniszczylem swoją rodzinę. Mam nadzieje że nie jest za późno i że to zniosa ..Niech Bóg Nas wspiera,broni przed pokusami, da Nam siłę i ma w Swojej opiece
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.