Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD jak często mówicie innym miłe rzeczy

Przeglądasz 9 wpisów - od 1 do 9 (z 9)
  • Autor
    Wpisy
  • Donatta
    Uczestnik
      Liczba postów: 191

      ostatnio zauważyłam że mam z tym problem

      moja psycholog powiedziała ze krytykuję innych bo tak naprawdę jestem krytyczna wobec siebie
      ale wydaje mi się też że to są cechy mojej matki
      wieczne krytykowanie, jak tu mówić ludziom miłe rzeczy jeśli samemu się nigdy tego nie usłyszało??

      mam juz 27 lat a czuję się jakbym dopiero raczkowała
      dopiero sama uczę się i próbuję chwalić innych i nie przychodzi mi to łatwo
      bardzo dziwne nie?
      przecież to nic nie kosztuje a jednak jest takie trudne

      czuje się czasem jak małe dziecko które dopiero uczy się kontaktów z ludźmi ….

      ewooncia
      Uczestnik
        Liczba postów: 81

        Donatta, wiem co czujesz. Mi też jest ciągle jeszcze trudno kogoś pochwalić, powiedzieć, że ładnie wygląda, że coś mi się w kimś podoba, zwłaszcza jeśli nie są to osoby bardzo bliskie tylko zwykli znajomi, koleżanki. Nie wiem dlaczego ale mam jeszcze przed tym pewne opory, chociaż i tak w miarę terapii coraz bardziej akceptuję siebie (do lubienia czy kochania siebie jeszcze kawałek drogi…) i to ułatwia mi akceptowanie innych i zauważanie w nich fajnych rzeczy. Zdaję sobie sprawę, że takie miłe słowa bardzo poprawiają kontakty międzyludzkie i wprowadzają miłą atmosferę, komplementujący czuje się dobrze i komplementowany. Niestety moja matka też lubi wszystko krytykować, ma w sobie wiele złości, zawiści i bywa bardzo złośliwa. Ja byłam chwalona w dzieciństwie za piątki i szóstki, za bycie tak grzeczną że aż nudną dziewczynką, a czwórka już była powodem do fochów i niezadowolenia matki, radosne krzyki podczas zabawy też były powodem do skarcenia mnie, czułam że ją zawiodłam, że zachowuję się "niewłaściwie". Cały czas starałam się być najlepsza, najgrzeczniejsza, przestałam się starać dla siebie, a wszystko robiłam dla matki żeby była zadowolona, a raczej żeby nie truła mi dupy, że coś mogłam zrobić lepiej. Na razie jeszcze nadal moje własne sukcesy mnie nie cieszą, nie czuję dumy czy satysfakcji, uważam, że tak musi być bo jakże mogłoby być inaczej, tak zostałam wychowana, błędy i porażki nie wchodziły w grę. Uczę się dawać sobie prawo do błędów, do pomyłek, do tego że nie muszę wszystkiego robić najlepiej – bo uświadomiłam sobie, że to "najlepiej" znaczyło "tak jak chce matka", co tak naprawdę wcale nie jest równoznaczne. Zaczynam uczyć się żyć dla siebie i po swojemu, staję się mniej krytyczna w stosunku do swojej osoby i to się samoczynnie przenosi na innych. Zycie jest łatwiejsze gdy nie odnosimy się do wszystkiego tak krytycznie i ze śmiertelną powagą. Ktoś może mnie lubić i kochać także za moje błędy i pomyłki, za to że bywam leniwa, że jestem czasem gapą i zdarza mi się nie mieć racji.
        Donatta, ja na początku terapii też czułam się jak mała dziewczynka… Nadal tak jest, kiedy poszłam do lekarza po raz pierwszy i przestałam pić, to po jakimś czasie poczułam się taka bezbronna, naga, malutka. Muszę uczyć się siebie, jaka jestem, co lubię, w czym jestem dobra a w czym do kitu. Uczę się siebie lubić z całym zbiorem swoich cech:) Mój rozwój prawdziwego JA zatrzymał się dawno temu i niedawno dopiero został wznowiony. Muszę dorosnąć w przyspieszonym tempie, tyle już straciłam i tyle czasu byłam oddzielona od innych i od samej siebie… Ale wiesz co, zaczynam naprawdę odczuwać pozytywne skutki terapii, choć miałam chwile zwątpienia, byłam znużona, niecierpliwa, zła. Ale warto przez to wszystko przechodzić, warto docierać do źródeł problemów. To wszystko zaczyna działać, widzę postępy. Czasem czytam posty na forum i czuję, że ja to już mam w jakimś stopniu za sobą:) Będzie coraz lepiej, potrzeba tylko czasu, pokory i chęci no i uczciwości wobec siebie:)

        Torquemado
        Uczestnik
          Liczba postów: 901

          Ja mówię innym miłe rzeczy kiedy na to zasłużą. Tak jest najrozsądniej.

          PATRYCJA123
          Uczestnik
            Liczba postów: 471

            To jest piekielnie trudne ale bardzo satysfakcjonujące i daje dużo pozytywnej energii. W ramach warsztatów (nieterapeutycznych) mieliśmy powiedzieć obcej osobie coś miłego, lub okazać jej to dotykiem , gestem i obserwować jej reakcje. Ciekawe doswiadczenie i dużo się nauczyłam -polecam. Niby nic nieznaczący uśmiech a może zdziałać cuda.
            Torquemado, to co napisałeś z pewnością jest logiczne łatwiej jest mówić miłe rzeczy jak "ktoś sobie na to zasłuży" o wiele trudniej jest zrobic, powiedzieć coś miłego od tak sobie, bo mam na to ochotę bez logicznego dla swojego zachowania uzsadnienia. Na pewno miałeś w swoim życiu sytacje w której ktoś powiedział ci coś miłego, bez głebszej refleksji na tym czy aby na pewno sobie na to zasłużyłeś i mam wrażenie ze tak to działa w praktyce. Czy zawsze wszystko trzeba tłumaczyć, znajdowac uzasadnienie zdoworozsądkowe dla swoich zachowań, działan? To mi się wiąże ze strachem, może boimy się zostać skrzywdzeni, odrzuceni, wyśmiani. Na pewno jest to nowe doświadczenie i moze powodować w nas strach jest to moje zdanie na ten temat i nikt nie musi się z nim zgadzać.

            PATRYCJA123
            Uczestnik
              Liczba postów: 471

              To jest piekielnie trudne ale bardzo satysfakcjonujące i daje dużo pozytywnej energii. W ramach warsztatów (nieterapeutycznych) mieliśmy powiedzieć obcej osobie coś miłego, lub okazać jej to dotykiem , gestem i obserwować jej reakcje. Ciekawe doswiadczenie i dużo się nauczyłam -polecam. Niby nic nieznaczący uśmiech a może zdziałać cuda.
              Torquemado, to co napisałeś z pewnością jest logiczne łatwiej jest mówić miłe rzeczy jak "ktoś sobie na to zasłuży" o wiele trudniej jest zrobic, powiedzieć coś miłego od tak sobie, bo mam na to ochotę bez logicznego dla swojego zachowania uzsadnienia. Na pewno miałeś w swoim życiu sytacje w której ktoś powiedział ci coś miłego, bez głebszej refleksji na tym czy aby na pewno sobie na to zasłużyłeś i mam wrażenie ze tak to działa w praktyce. Czy zawsze wszystko trzeba tłumaczyć, znajdowac uzasadnienie zdoworozsądkowe dla swoich zachowań, działan? To mi się wiąże ze strachem, może boimy się zostać skrzywdzeni, odrzuceni, wyśmiani. Na pewno jest to nowe doświadczenie i moze powodować w nas strach jest to moje zdanie na ten temat i nikt nie musi się z nim zgadzać.

              magduska
              Uczestnik
                Liczba postów: 463

                Zbyt rzadko. Czuję się z tym jakoś nieswojo.
                Ale bardzo się cieszę się jak mi się uda. 🙂

                Torquemado
                Uczestnik
                  Liczba postów: 901

                  PATRYCJA123 zapisz:

                  Torquemado, to co napisałeś z pewnością jest logiczne łatwiej jest mówić miłe rzeczy jak "ktoś sobie na to zasłuży" o wiele trudniej jest zrobic, powiedzieć coś miłego od tak sobie, bo mam na to ochotę bez logicznego dla swojego zachowania uzsadnienia. Na pewno miałeś w swoim życiu sytacje w której ktoś powiedział ci coś miłego, bez głebszej refleksji na tym czy aby na pewno sobie na to zasłużyłeś i mam wrażenie ze tak to działa w praktyce. Czy zawsze wszystko trzeba tłumaczyć, znajdowac uzasadnienie zdoworozsądkowe dla swoich zachowań, działan? To mi się wiąże ze strachem, może boimy się zostać skrzywdzeni, odrzuceni, wyśmiani. Na pewno jest to nowe doświadczenie i moze powodować w nas strach jest to moje zdanie na ten temat i nikt nie musi się z nim zgadzać.”

                  No i się nie zgodzę, ja u siebie strachu nie dostrzegam.To, że nie mówię komplementów na prawo i lewo nie wypływa ze strachu przed wyśmianiem, a mojego charakteru i rozsądku. Uważam, że zanim coś się powie, trzeba to przemyśleć. Poza tym na pochwałę trzeba sobie zasłużyć, tak jak na naganę. Pytasz, czy zawsze wszystko trzeba tłumaczyć i zawsze kierować zdrowym rozsądkiem i odpowiem, że nie zawsze nam się to udaje, ale warto do tego dążyć na ile jest to możliwe.

                  PATRYCJA123
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 471

                    Torquemado zapisz:
                    „To, że nie mówię komplementów na prawo i lewo nie wypływa ze strachu przed wyśmianiem, a mojego charakteru i rozsądku. Uważam, że zanim coś się powie, trzeba to przemyśleć. Poza tym na pochwałę trzeba sobie zasłużyć, tak jak na naganę. Pytasz, czy zawsze wszystko trzeba tłumaczyć i zawsze kierować zdrowym rozsądkiem i odpowiem, że nie zawsze nam się to udaje, ale warto do tego dążyć na ile jest to możliwe.”
                    Wiesz mi też nie chodziło o to aby prawić każdemu i wszędzie komplementy natomiast uważam że oprócz rozsądku mamy jeszcze emocje i uczucia z których warto czasami skorzystać. Ja wychodzę z założenia że nie warto wszystkiego racjonalizować – bo i po co?;)

                    kosmita987
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 244

                      W ogóle nie mówię, nie umiem za bardzo ocenić, kiedy dana osoba naprawdę zasługuje, by powiedzieć jej coś miłego oraz ogólnie czuję jakiś opór przed powiedzeniem czegoś miłego.

                      Edytowany przez: kosmita987, w: 2014/10/23 01:36

                    Przeglądasz 9 wpisów - od 1 do 9 (z 9)
                    • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.