Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Jak objawia się u was DDA ?

Przeglądasz 7 wpisów - od 1 do 7 (z 7)
  • Autor
    Wpisy
  • Unodostress
    Uczestnik
      Liczba postów: 11

      Witam Wszystkich 🙂 Całkiem od niedawna udzielam się na forum, a jestem pod wrażeniem jak wiele typowych dla DDA zachowań widzę u siebie ..
      Dopisujcie w jaki sposób bycie DDA wpłynęło na was, jakie cechy w was ukształtowało.. dzięki temu znajdziemy w sobie nawzajem wspólne cechy, problemy.. może też wspólne sposoby na ich rozwiązanie ?:)
      No więc co zauważyłam u siebie:
      – jestem mega zakompleksiona, zawsze jakiś głos we mnie mówi mi, że coś nie dość dobrze zrobiłam;
      – jestem zamknięta w sobie;
      – nie umiem okazywać uczuć;
      – mam ponadprzeciętną odporność psychiczną (myślę, że moje przeżycia tak na mnie wpłynęły);
      – nie umiem się zrelaksować;
      – otarłam się o anoreksję, bo chciałam udowodnić sobie „że potrafię”.. wyglądać jak modelka;);
      – nigdy nie kłócę się z mężem – to jest na +
      – kiedy wyczuwam że zaczyna się kłótnia ogarnia mnie taki jakby .. lęk ? nie umiem tego opisać, ale wyzwala to we mnie wspomnienia z dzieciństwa i hamuję to w zarodku;
      – mam beznadziejny kontakt z rodzicami;
      – nie ufam ludziom;
      – myślę, że nie będę dobrą matką, życie rodzinne źle mi się kojarzy, wywołuje negatywne emocje;
      – głęboko wierzę w swoją beznadziejność;) wpajaną mi przez ojca całe życie;
      – odczuwam paniczny lęk przed odrzuceniem.

      No i może po krótce to czego doświadczyłam w domu.
      Ojciec od zawsze lubił wypić piwko przed telewizorem, z czasem zaczął z nim przychodzić dosłownie codziennie.
      Po stresującym dniu w pracy wracał i wyżywał się na całej rodzinie psychicznie i nie raz fizycznie.
      Nigdy człowiek nie wiedział co będzie impulsem do awantury.
      Poniżanie i epitety pod moim adresem to było moje życie codziennie. Na przykład odkręciłam za mocno wodę myjąc naczynia to już byłam debilem i matołem.
      Lanie było np. za nieodpowiednie zachowanie u dentysty (płacz), a miałam 5 lat. Przy czym było to lanie pasem po gołych plecach. Uwierzcie, że to co opisałam to wierzchołek góry lodowej. Oczywiście staram się walczyć z tym jak dzieciństwo ukształtowało mój charakter. Bardzo wspiera mnie mąż, który jest aniołem dosłownie. Teraz wasza kolej napiszcie jak wpływa na was bycie DDA. Pozdrawiam.

      Nowa05
      Uczestnik
        Liczba postów: 317

        Witaj Unodostress, ja miałam podobna sytuacje w domu jak ty, podobne cechy u mnie się ujawniają. Np. czuję samotność, brak akceptacji, nieufność, brak okazywania uczuć, latanie za chłopakami – to jak uzależnienie, cały czas im sie narzucam i pierwsza wychodzę z inicjatywą – a przez to bardzo cierpię.

        anula51
        Uczestnik
          Liczba postów: 232

          Witaj Unodostress
          U mnie matka nie wylewała za kołnierz, wszędzie stało w szafle pod zlewem, za koszem na śmieci. Nawet w torebce nosiła i nosi do dziś, Wielka Dama a z „bombką” w torebce chodzi
          Objawy są zróżnicowane dla każdego przypadku, jesteśmy indywiduum, unikatem

          Co do wątku o dziecku,naprawdę warto się zdecydować, Nie bój się tego, przez te 9miesięcy przestawisz się, do tej roli masz wtedy czas aby się przygotować.
          to co się „wykluje” dużo zmieni

          PannaNikt37
          Uczestnik
            Liczba postów: 201

            U mnie też wystepują te cechy. Najgorsze jest u mnie nawiązywanie relacji międzyludzkich, a zwłaszcza ich utrzymanie. Nie potrafię nikomu zaufać, wszędzie wietrzę złe intencje, że i tak prędzej czy póxniej ten ktoś mnie odrzuci. Z jednej strony chciałabym dać się poznać a z drugiej boję się odrzucenia. W ogóle wstydzę się tego z jakiej rodziny pochodzę. U mnie matka pije, a u ojca nie miałam wsparcia. Rodzice rozwiedzli się jak miałam 5lat. Mój brat poszedł w ślady matki. Także mam też ogromne poczucie osamotnienia, do tego niską samoocenę. Ale jesteś szczęściarą Undostress bo masz super męża i doceń to właśnie 🙂 My wszyscy dobrze wiemy, że ta beznadziejność to tylko jest w naszej głowie, a w rzeczywistości jest inaczej.

            Unodostress
            Uczestnik
              Liczba postów: 11

              Monos5
              A to ciekawe, ja miałam zupełnie odwrotnie:)
              Do 21 roku życia nawet nie miałam chłopaka, bo zawsze jak mi się jakiś spodobał, a nawet starał o mnie (jeden w gimnazjum, drugi w liceum) to kompletnie ich zlewałam i odpychałam od siebie. Myślę, że podświadomie nawet nie chciałam być w żadnym związku, bałam się bliskości, zaangażowania uczuciowego.

              undercontrol
              Uczestnik
                Liczba postów: 2

                hej,

                Dopiero co wpadlam na to forum i szczerze.. dziekuje. Czytam wasze komentarze i chyba pierwszy raz od dawna nie czuje sie wtym osamotniona. *Przez wiekszosc swojego zycia, uwazalam ze to ze mna jest cos nie tak, ze to ja mam problem ze soba, ze krzywdze wszystkich dookola. Prawda jest jednak to, ze zafundowali mi to rodzice, przez ktorych teraz na nowo musze uczyc sie budowac relacje miedzyludzkie. TYlko, ze to wszytsko wydaje mi sie takie dziwne i trudne, bo z jednej strony jestem komunikatywna, otwarta, lubiana a z drugiej czuje sie w srodku jak gowno, jak ktos kto nie zalsuguje na to by zyc. MAm wspanialego faceta, ktory mnie we wszytskim wspera, ale ciagle probuje mnie udowodnic ze mnie oszukuje, oklamuje czy zdradza. Nie wiem dlczego tak reaguje, czasmai walcze sama ze soba, bo wiem ze robie zle ale to jest silniejsze ode mnie, bo nie potrafie uwierzyc w to ze kos chce sie mna zaopiekowac, poswicic mi swoj czas i zycie. Caly czas sie buntowalam, caly czas dbalam o innych, ja zawsze bylam na koncu.. zawsze. Moglabym tak pisac i pisac. Podejrzewam,, ze wiekszosc z Was zrozumiala co chcialam przekazac. JEst ciezko, boje sie ze nie poradze sobie w zyciu, ze mie nie wyjdzie pomimo ze wiem ze stac mnie na duzo, ze moge byc kims to jest cos co nie hamuje.

                Unodostress
                Uczestnik
                  Liczba postów: 11

                  undercontrol,
                  bardzo dobrze Ciebie rozumiem. Czasem mam wrażenie, że najchętniej bym odcięła się od wszystkich by nikt mnie nie oceniał, nie zachęcał do zabawy, nie zawracał dupy jednym słowem. Ale staram się z całych sił to przełamywać, nie zamykać się w tej swojej ciasnej skorupie, w której jestem ja i tylko moje doły. To co najgorsze to chyba te poczucie własnej wartości na poziomie 0. Wieczna potrzeba udowadniania sobie, że jestem coś warta.. Mój ojciec do teraz jak tylko powinie mi się noga zawsze jest by jeszcze bardziej wdeptać mnie w ziemię, w sumie nawet jak odniosę jakiś swój mały sukces. Jak obroniłam tytuł inżyniera (z czego byłam mega dumna) to stwierdził, że skoro nie mam doświadczenia w pracy to jestem gównianym inżynierem i wiadomo co z tym papierem mogę zrobić. Ale walczę:) już niedługo w końcu wyprowadzę się z domu i stracę go z oczu, wtedy wszystko nabierze kolorów..
                  Kiedy dostałam pierwszą pracę zgadnijcie co zrobił ? No oczywiście, że kupił alkohol by uczcić mój sukces! A później nawalił się sam. Cudowny tata.

                Przeglądasz 7 wpisów - od 1 do 7 (z 7)
                • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.