Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Jak rodzina reaguje na terapię?

Przeglądasz 8 wpisów - od 1 do 8 (z 8)
  • Autor
    Wpisy
  • Kati6685
    Uczestnik
      Liczba postów: 39

      Witajcie!Pytanie jak w temacie!
      Moja reaguje strasznie…szczególnie moja mama-współuzależniona! Mówią, że ta terapia i książki, które czytam nt DDA mnie zniszczą, że będę żyła w ciągłym żalu i przeszłości itd itp.Staram się tym nie przejmować…ale sami wiecie jak to jest. Ja wiem, że idę dobrą drogą..ku wyzdrowieniu…jestem w mojej rodzinie kozłem ofiarnym:( Nauczyłam się nie czuć, być samodzielną, żeby jakoś sobie poradzić w mojej rodzinie! I jak wiadomo,trzeba odmrozić pewne uczucia, emocje, by wyjść na prostą..ale oni tego nie rozumieją…chyba najlepiej będzie z nimi o tym nie gadać!Trudne to, bo wciąż mieszkam z rodzicami a moja sytuacja fin nie pozwala mi na wyprowadzenie się z domu:(
      Prosze piszcie jak Wy sobie z tym radzicie!Pozdrawiam! 🙂

      Estera Milewska
      Uczestnik
        Liczba postów: 542

        Ja w trakcie trwania terapii nie powiedziałam nikomu. Po jej zakończeniu powiedziałam tylko mamie, która trochę dziwnie spojrzała na mnie, ale powiedziała, że to dobrze, bo chociaż ze śmiercią ojca się uporałam. Nie wspomniała o całej reszcie. Siostrze nie powiedziałam, śmiałaby się i mówiła, że jestem głupia. Ona ciągle jest hmm współuzależniona od zmarłego ojca, który pozwalał jej na wszystko nawet na wyzywanie mnie.

        Kati6685
        Uczestnik
          Liczba postów: 39

          No ja niestety jestem z reguły gadułą, więc nie umiałam trzymać języka za zębami, tymbardziej, że winnych mam tuż obok każdego dnia. Po prostu czasem już nie wyrabiam ze złością i wyrzucam z siebie to wszystko…już nie wspomnę jakie wtedy epitety lecą z ich strony…Jedno pewne jest- niech oni żyją sobie w pozorach-ja do cholery nie chcę:angry:

          kaktus
          Uczestnik
            Liczba postów: 694

            U mnie reakcja jest taka sama jak u Ciebie, Kati. Dokładnie to samo mówiła moja mama. Najpierw się tym strasznie przejmowałam. Potem ją wysyłałam, żeby uporała się ze swoimi sprawami. Rzeczywiście, poszła na kilka spotkań i po każdym wracała ożywiona, była bardzo wdzięczna terapeutce za to,co wyniosła z tych spotkań. Nie wiem co prawda, o czym rozmawiały, ale to nieważne. To jej sprawy i ważne, że dostała "kopa" do dbania o siebie. Teraz nie chodzi, ale mojej terapii nie komentuje już negatywnie. Ale prawie wszyscy z mojego bliskiego otoczenia zareagowali na słowo" terapia" bardzo negatywnie."Po co ci terapia, wmawiasz sobie coś, szukasz problemów, po co ci psycholog" i tak dalej. Bardzo mnie bolały takie słowa, i od osób,które tak na mnie patrzą, troch się odcięłam, po co mi dodatkowy stres, i tak przeżycia z terapii są trudne.Były 3 osoby, które to zrozumiały, 2 przyjaciół i koleżanka, która ma podobny problem. Na nich się oparłam na początku. A potem zaczęło mną kierować hasło "jesteś tu dla siebie". I dzięki niemu sobie radzę, kiedy dopada mnie dół, staram się nie zapominać, co to znaczy i to mnie jakoś ratuje…Lepiej czy gorzej, ale przynajmniej bardziej świadomie przeżywam.

            zara
            Uczestnik
              Liczba postów: 4

              Jedyną osobą która wie o mojej terapii jest moja mama. Uważa, że jest to użalanie się nad sobą, usprawiedliwianie niepowodzeń itp.

              eddi
              Uczestnik
                Liczba postów: 225

                moja mama jak usłyszała, że ide na terapię DDA wpadła w panikę czy coś takiego – stwierdziła, że "ja nic nie wiem o alkoholiźmie" a później nie odzywała się do mnie przez ponad tydzień (mieszkamy razem, więc to był dla mnie spory problem)
                z jej punktu widzenia takie terapie to jakieś nieporozumienie

                ja na terapię chodzę dla siebie, sporo mi to daje

                Goma
                Uczestnik
                  Liczba postów: 72

                  Jak chodziłam na pierwsza terapię , i moja mama o tym wiedziała to nie była zbyt szczesliwa , lepiej rodzinne brudy prac we własnym gronie . Po miesiącu zaczęła mi sugerowac że już chyba najwyższy czas z tym skończyć 🙂
                  Faktycznie skończyłam , ale nie z powodu słów mamy . Teraz znowu zaczęłam terapię , al nic nikomu nie powiedziałam , wiem ,że pomamgam sobie . A inni ?
                  Zaczynają mówic ,że się zmieniłam 🙂 ale nie wiedzą dlaczego 🙂 Czasem chciałabym móc powiedzieć komus co jest przyczyna tych zmian , ale wśród moich znajomych nie ma osób , które by to zrozumiały …

                  Kati6685
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 39

                    Ja jednak postanowiłam, że nie będę już rodzinie nic na ten temat mówić!Dokładnie to wszystko przemyślałam i chyba w tym wszytskim nadal jest chęć "naprawienia" rodziny, a to jest po prostu bez sensu, bo wszyscy musieliby się otworzyć, a jak widac nie chcą. Ich sprawa. Najgorsze to to, że mama ciągle płacze, że to jej porażka rodzicielska idt wiec się spytalam czemu myśli o sobie a nie o mnie?ale to wszystko na marne…uważają, że jestem nienormalna, odludek, że ciągle grzebię w przeszłości. Każdy, kto odbywa terapię, wie że żeby z tego wyjść, trzeba przejść przez dzieciństwo, przez te rany, w końcu pozwolić sobie odczuwać. Oni tego nie rozumieją.

                  Przeglądasz 8 wpisów - od 1 do 8 (z 8)
                  • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.