Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › jak wyglądają wasze wizyty u psychologa?
-
AutorWpisy
-
byłam na wizycie , juz 3 raz z rzędu, podkreślam ze to była poradnia DDA
od początku myślałam ze pani psycholog chce mnie spławić ale później pomyślałam sobie że to moze tylko mi się wydajepodczas wszystkich trzech wizyt wcale nie ciągnęła mnie za język, tak jakby wcale nie chciała wyciągac ze mnie tych problemów , szło to bardzo opornie, często milczała i tylko się mi dziwnie przyglądała
nic z tego nie rozumiem bo dziś powiedziała ze zaleca mi trening asertywności , nawet nie spytała czy che się zapisać na terapię grupową ani też czy chcę przychodzić na następne wizyty tylko podała mi namiar na pracownie psychologiczną gdzie odbywają się treningi – jednym słowem czuję się spławiona
Czy wasze wizyty też tak wyglądały? czy to jest profesjonalne podejście do pacjenta ?
pójście tam nawet te trzy razy dużo mnie kosztowały odwagi a ona poprostu olała sprawę
co o tym myślicie?Psychologowie to też ludzie i nie każdy się nadaje na tym stanowisko.
Jeśli chodzi o mnie to chodziłem na początku do pani psycholog, która miała wiedzę bardzo ogólną na ten temat i kiedy jej powiedziałem o tym, że utożsamiam się z problemami DDA to powiedziała mi, że widzi we mnie wspaniałego chłopaka, który ma bardzo głęboki wgląd w siebie. I potem jak powiedziałem, że chcę iść na terapię to powiedziała, że to dobry pomysł i że jeśli tylko chcę to żebym szedł.
No i teraz chodzę na terapię indywidualną. Pani terapeutka specjalizuje się w leczeniu DDA i cieszę się ze swojego wyboru. Chciałbym też na grupową się wybrać, bo wiem, że jest w mojej miejscowości.
Wydaje mi się, że przed takim kimś się trzeba otworzyć i zaufać, że ta osoba może pomóc. A nawet jakby nie umiała pomóc w jakiejś sprawie, to samo powiedzenie o swoich uczuciach jest ważne i bardzo pomaga. Po sobie wiem, że jak o czymś nie powiem na terapii to odczuwam pewien niedosyt. Niekiedy chciałbym żeby wszystko co przeżywam, terapeutka to ode mnie wyciągnęła, ale nie zawsze się tak da.Zmień terapeutę. Tu potrzeba radykalizmu. Mi go zabrakło i parę lat temu ugrzęzłam, za przeproszeniem, w gównie.
Tak , różni są. U mnie to wygląda tak jak w serialu "In treatment" prawie. Nie wiem czy go ktoś odlądał, ale moja terapeutka podobnie się zachowuje w sumie i co najważniejsze ma podobny wzrok do tego gościa. Ja nie wiem, ich uczą takich zachowań czy co??? Słucha, emocji nie pokazuje w ogóle, zadaje pytania i bada. Nie zbywa, a nawet namawia do nie kończenia terapii.
Pytanie do Justys:
możesz coś więcej o tym napisać, bo mnie to strasznie interesuje, ponieważ ja też ugrzęzłem i nie wiem za bardzo co robić.Ja właśnie przerwałam terapię, ale byłam i jestem bardzo zadowolona ze swojej terapeutki. Miałam 3 podejścia zanim trafiłam na dobrego specjalistę, więc cierpliwosci:)
Moje wizyty wyglądały bardzo różnie. Początkowe były takie "zapoznawcze", ale też nie byłam bombardowana pytaniami, raczej czułam się tak, jakby ona wyczekiwała kiedy będzie mogła zadać pytanie, kiedy będę gotowa, żeby powiedzieć coś więcej. Było to bardziej na takiej zasadzie, że ja mówiłam co mi leżało akurat na sercu, a ona zadawała "pytania pomocnicze". Bywały wizyty, że mówiła niewiele, a czasem mówiła sporo. Zawsze czułam się u niej komfortowo, nigdy nie byłam spławiana. Chociaż też miała swoje gorsze dni, gdy wizyty nie przynosiły jakichś ważnych wniosków i przemyśleń. Czasem ja byłam oporna na pracę, miałam chwile zwątpienia albo byłam po prostu rozkojarzona. Wydaje mi się, że po 5-6 wizytach już można stwierdzić czy terapeuta nam pasuje, czy nie. To chyba trochę jak w każdym związku międzyludzkim – trzeba znaleźć nić porozumienia, nadawać na tych samych falach:) -
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.