Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Jak żyć z partnerem DDA

Przeglądasz 9 wpisów - od 1 do 9 (z 9)
  • Autor
    Wpisy
  • Anonim
      Liczba postów: 20551

      Jak to jest bo ja po kilku latach zwiazku z partnerka z DDA mam straszny mętlik w głowie. Ciagle się kłuciliśmy nie wiadomo o co. Nie byłem w stanie spełnić jej oczekiwan i zaczałem mieć z tego tytułu wyrzuty sumienia. Ona nie akceptowała mojej asertywności i do wszystkiego dorabiała teorię. Ja zaczałem jej ustępować dla świętego spokoju. Stałem się cyniczny i opryskliwy. Inna sprawa że był to dla mnie strasznie intensywny okres na wielu płaszczyznach. Z tego powodu nie mogłem poświęcić jej tyle czasu na ile zasługiwała. W czasie naszego zwiazku rozstawaliśmy się wielokrotnie i po¼niej do siebie wracaliśmy. Nigdy wcześniej nic takiego mi się nie zdarzyło. Wiem że sam też jestem trudnym charakterem. Z perspektywy uważam że taki zwiaek trudno jest utrzymać.

      HEJ

      Anonim
        Liczba postów: 20551

        Witaj w gronie 😉
        Ja bylem w kilku takich zwiazkach,a obecnie tez jestem od 3 lat
        i zachowujemy sie podobnie.Gdy dowiedzielismy sie KIM jestesmy
        zaczelismy patrzec na nasze problemy inaczej-nie jest najlepiej ale
        UCZYMY SIE SIEBIE pomalutku 🙂

        Anonim
          Liczba postów: 20551

          Jak to byłeś w kilku takich zwiazakach. Tzn. przyciagasz DDA? Czy sam jesteś i mowisz o tej sprawie z własnej perspektywy? Będę wdzięczny za każda odpowied¼

          Godi23
          Uczestnik
            Liczba postów: 10

            mozna cos zdziałać tylko cierpliwościa i zrozumieniem,nigdy opryskliwościa…
            no ale rozumiem,ze też jestes tylko człowiekiem…
            jakoklwiek najwazniejsze to okazywac miłość :laugh: (bo wtedy jest sie w stanie wybaczyć opryskliwość partnera,a nawet dużo więcej)

            Anonim
              Liczba postów: 20551

              Z partnerem DDA nie da sie zyc. W kazdym razie ja slysze to od bardzo wielu osob. Zwlaszcza od mojej matki …
              T.

              czara
              Uczestnik
                Liczba postów: 90

                Wypowiadajac się tylko w moim własnym imieniu: ze mna bardzo trudno tworzyć udany zwiazek. Wymagam ogromnie dużo od partnera i każdy jego "bład", fałszywy wobec mnie krok, rani mnie dotkliwie. Potrzebuję dużego marginesu niezależności, trudno to zaakceptować wielu osobom. Moje nastroje sa zmienne, często ogarnia mnie "niewiadomego pochodzenia" złość i podświadomie kieruję ja wobec partnera. Trudno mi żyć w spokoju, gdy długo nie ma jakiegoś problemu, cisza wydaje mi się nieść nieunikniona katastrofę, tak jak było w moim domu więc często sama wywołuję konflikty. Już nie mowiac o tym, że kompletnie nie potrafię zaufać drugiej osobie, bez przerwy czekam aż on mnie zostawi (jak zrobili to moi rodzice) walczę ze soba tak długo aż w koncu… sama odchodzę. I czuję się wreszcie bezpieczna.

                Wow, przepraszam teraz wszystkich moich byłych partnerow, jeśli ktoryś to czyta;) Na pocieszenie dodam, że mam w sobie dużo ciepła i miłości, ktora potrafię się dzielić.
                Pozdrawiam Was wszystkich.

                cisza
                Uczestnik
                  Liczba postów: 92

                  Czy myslałas kiedys o terapi? Ja mam odwrotny problem:ufam zabardo ludzia i bardzo powarznie podchodze do zwiazku-traktuje ja jak pewna przyszło żone.Niestety wielu ludzi jak słyszy ze szukam kogos na stałe i na powarznie poprostu mowi NIE 🙁 a ja odrazu dodaje ze nieche nikogo złapac na żone tylko chce by ktos niebawił sie moimi uczuciami. "Dziwny jest ten świat…"

                  czara
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 90

                    Dla ścisłości, właśnie konczę terapię dla osob uzależnionych ale zdecyduję się na pewno na terapię dla DDA. Na razie chcę być sama, plan mam taki: BARDZO BARDZO BARDZO pokochać sama siebie, albo nawet nie bardzo – po prostu się pokochać. Bo czy można kochać innych jeśli nie kochamy siebie samych? Moim zdaniem nie – można wtedy tylko rozpaczliwie szukać miłości i jej oczekiwać. To jak w tym przykazaniu/przysłowiu "kochaj bli¼niego jak siebie samego" – nie mniej, ale też nie mocniej – jak więc można kochać kiedy w głębi duszy nie cierpię samej siebie?

                    Cisza, wybacz, ja też unikam mężczyzn, ktorzy maja na czole wypisane: szukam kogoś na stałe. Boję się potrzasku i za dużych wymagan.

                    cisza
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 92

                      Ja sie nie gniewam :-)))
                      Ja akurat mam bardzo małe wymagania "miłosc za miłosc" poprostu niechce sie bawic w spotykanie sie dla seksu itp, ja chce mic kogos kto znow po x latach mnie nie zostawi i tyle:-) Wiesz ja jestem długo dystansowcem- byłem 7 lat z dziewczyna zanim spytałem ja czy wyjdzie za mnie-ale jak sie domyslasz powiedziała NIE. Wiec teraz tez nie bede sie spieszyła ale niechce czekac w nieskonczonosc bo teraz mam juz 26 lat -a przy moim tempie poznania bede miał grubo po 30 heheheh, Wiec jak widzisz raczej jestem powolniak :-))))

                      Niewiem jakim ty jestes człowiekiem ale wiem ze sa ludzie ktozy chca byc sami bo cenia sobie niezaleznosc… moze akurat ty nie potrzezbujesz bliskosci, albo z czasem przyjdzie. Niewiem ile masz lat ale …ale ja naprzykład jak miałem 20 jakos niepotrzebowałem takiej bliskosci tej drugiej osoby a teraz nie umiem juz sam zyc :-((
                      Pozdrawiam Cie

                    Przeglądasz 9 wpisów - od 1 do 9 (z 9)
                    • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.