Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Jest mi ciężko
-
AutorWpisy
-
Pisze ten post by powiedzieć coś od siebie, o sobie, bo wydaje mi się że komukolwiek bym powiedział to co chce, to by mnie nie zrozumiał. Jest mi ciężko bo czuję się obcy w tym życiu, taki sam. Jest mi ciężko żyć i mam ochotę sobie to życie urozmaicić przez narkotyk (niekoniecznie ten fizyczny). W zasadzie to nie wiem czego się czuję beznadziejnie. Nie mam na nic sił, na pisanie magisterki, nic mnie nie kręci. To może brak miłości? W zasadzie to nie wiem co w tej chwili czuje, jest chaos, wiem tylko że jest mi ciężko.
Nie jesteś sam. Zobacz ile nas tu jest. Niby każdy z nas jest inny, a tak naprawdę jesteśmy tak bardzo do siebie podobni. I możemy tu być sobą, bo rozumiemy się jak nikt. Słuchamy Cie i jesteśmy z Tobą.
PozdrowionkaDudi, ja sobie chciałam urozmaicić życie w wieku 15 lat alkoholem, pomóc sobie, poczuć się lepiej, a wiesz jaki był efekt? Ze dopiero rok temu przestałam pić, czyli 10 lat żyłam w skorupie, którą sama sobie zbudowałam, a do dziś odczuwam efekty tego jak mnie ten alkohol zblokował, jak niby miał pomóc a naszkodził niesamowicie. Narkotyków więc nie polecam ani żadnych innych "wspomagaczy", to pomaga na chwilę, a potem jest tylko gorzej. Wiemy wszyscy co czujesz, każdy z nas ma tu podobne problemy, ciężko nam wytłumaczyć innym o co chodzi, więc jak oni nas mają zrozumieć… ale poczytaj sobie wpisy, ludzie z tego wychodzą, jedni szybciej, inni wolniej, ale można, małymi kroczkami wychodzimy z tego bagienka:) A z pracą magisterską to męczy się chyba każdy, ja nad swoją płakałam i rzucałam myszką o ścianę, poza tym miałam straszne poczucie obciachu pisząc coś metodą "kopiuj-wklej", takiego gniota, którego nikt nigdy nie przeczyta, ech, niestety trzeba przez to przejść, ale potem jaka ulga… 🙂 Powodzenia:)
Anonim19 lutego 2010 o 16:38Liczba postów: 869Ja też ciężko wspominam pisanie mojej magisterki :(Ponieważ firma nie chciała mi udostępnic materiałów,musiałam się na prawdę nakombinować.Pamiętam, jak sobie nie umiałam z tym poradzić, przez kilka dni wstawałam rano i …. płakałam 🙁
I z tych łez w końcu powstała praca magisterska 🙂
Natomiast teraz też mi ciężko – tym razem męczę się z szukaniem pracy.nigdy wcześniej nie czułam się tak "dziwnie".Czuję się staro, bo jestem przed trzydziestką, osiągnięcia zawodowe – słabe, żal do rodziców,ogólne rozleniwienie i przemęczenie, brak możliwości zarabiania pieniędzy.Od dwóch miesięcy mam terapię indywidualną, teraz nawet dwa razy w tygodniu. Może przynajmniej na bieżąco mi pomoże, bo utrzymywanie się samej to dla mnie bardzo duże wyzwanie, i finansowe i emocjonalne.
A praca dla mnie to duży stres:(Dokładnie – odpowiedzialność i presja czasu 🙁Chyba każdemu coś leży co sprawia że mu ciężko; ja mam pracę ale muszę do niej wrócić po urlopie macierzyńskim, nie mam z kim zostawić synka, powrotu boję się jak ognia. Terapię porzuciłam jekieś dwa lata temu bo już zaczynało być ok i myślałam że będzie już łatwo. Efet jest taki że rozpoda mi się dom, z mężem kontakt zerowy o rodzicach już ni wspomnę. Krąg "przyjaciół" się pomniejszył; lipa :(((
Do tego, żeby magisterka przygnębiała nie trzeba być DDA, coś o tym wiem, bo piszę, a właściwie nie piszę już drugą 😉
a mi jest ciężko bo jestem taka słaba … nie potrafię "wywalczyć" czy raczej określić swojego miejscy w pracym w relacjach w grupie … boję się, że o jakimkolwiek facecie to w ogóle mogę zapomnieć, bo to podobno polega na jakimś uwodzeniu a tym jestem kompletnie beznadziejna 🙁
Hej Duszkku, troszkę wiary w siebie B) napewno nie jest tak kiepsko :):)
realcje w pracy też mnie przerażają a do tego mój szef to komplatny palant.
Tr`zeba wierzyć że co nas nie zabije to nas wzmocni:) 🙂 🙂
Pozdrawiam Cię gorącoAnonim24 lutego 2010 o 16:36Liczba postów: 869Hej,
ja to tak widzę,że nigdy nie ma dobrze, zawsze jest jakieś "ale". Ku pokrzepieniu serca przeczytałam ostatnio interesującą książkę "Być nadwrażliwym i przetrwać".Nie pamiętam autora. Polecam 🙂Powiedziałabym, że doskonale Cię rozumiem…
U mnie to był taki przejściowy stan, chodzę teraz na terapię grupową i wiele mi daje…
Jest wiosna i czuję, że i ja budzę się do życia.
Jakoś przyszedł moment, że odnalazłam siły do życia, wiem że to pewnie potrwa chwilę, ale cieszę się z małych chwil.
Zyczę Ci abyś i Ty mógł się cieszyć…:whistle: :cheer:Zgodze sie z silverka NIE JESTES SAM jest tu nas duzo a jeszcze wiecej tylko czyta i obserwuje. Mi tez ciezko. juz coprawda nie czuje sie az tak beznadziejnie jak kiedys ale bywaja dni ze mam ochote poprostu napluc na siebie tylko ze lustra mi szkoda bo nic nie zrobilo poprostu ma chu…. role. Wydaje mi sie ze jezeli nic z tym nie zrobisz bedzie gorzej – ze mna bylo coraz gorzej. a im glebiej sie zakopujesz tym potem trudniej wyjsc z tego szamba.
Mnie rozpiprzylo sie wszystko w maju 2007 roku w tym czasie obronilam licencjat, robilam rownolegle 2 fakultety z magisterki i pracowalam na pelen etat,mialam jedna nieudana terapie grupowa obronilam mgr, wyjechalam do mojego narzyczonego do niemiec znalazlam prace bez jezyka (jakies podstawy) i udana choc pol terapii indywidualnej. za kazdym razem mylalam " I CO TO JUZ?" ten licencjat to tylko kartonik jak legitymacja wieksza satysfakcje mialam jak dostalam lergitymacje studencka teraz jest lepiej mam czarnowidztwo ale za kazdym razem szukam pozytywow. tak jest latwiej lzej mimo ze czesto wydaje sie to naciagane ale to zwasze + .
Szukaj dobra ono jest ale sa zasloniete i "trzeba troche odgarnac te niedobre liscie" delektyj sie lodami lub czyms innym co lubisz pokaz fuck off czarnym mysla i grzeb w pamieci po dobre chwile napewno byly. nie jest to latwe i tak ci sie bedzie wszystko sprowadzalo do czarnych mysli i bedziesz mial wrazenie ze kit sobie wciskasz ale nie poddawaj sie to zadziala
SZYSTKIEGO DOBREGO -
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.