Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Jestem DDA, nie potrafię odejść od akoholika

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 10)
  • Autor
    Wpisy
  • Anonim
      Liczba postów: 20551

      Jestem DDA. Od roku jestem z alkoholikiem u ktorego podejrzewane sa zaburzenia osobowości typu borderline.Probowałam zrozumieć jego chorobę alkoholowa, choć jest mi trudno, probowałam wgłębić się w jego zaburzenia osobowości, mimo to wciaż nie znajduję rozwiazan. Czuję się wykorzystywana, poniżana, upokarzana, nie czuję bezpieczenstwa. Mimo to nie potrafię odejść, choć nie czuję się szczęśliwa w tym zwiazku. Co robić?

      Anonim
        Liczba postów: 20551

        Witaj Moni :laugh:
        Mogłbym napisac do Ciebie długi list, otym co mołgabyś z tym zrobić. Ale napiszę Ci bardzo krotko: nie możesz nic zrobic z choroba alkoholowa ani zaburzeniami osobowości swojego partnera.
        Jesli zaś chcesz być szczęśliwa, w ktorymkolwiek zwiazku będziesz chciałabyć, to rob dla siebie to co teraz robisz dla swojego partnera: zrozum swoje DDA, wgłębiaj się w swoja osobowość i tam szukaj dla siebie rozwiazan.
        Ja wykreśliłem jeszcze ze swojego języka słowa typu "muszę", "powinienem", "nie mogę", "nie potrafie" i zamieniłem je na dwa: "chcę" albo "nie chcę" (Justyna – dzięki 🙂 )
        Pozdrawiam Cię cieplutko !

        Anonim
          Liczba postów: 20551

          Odpowied¼ ciśnie się sama na usta – odejść, no ale coż to nie takie proste. :unsure: Sama piszesz, że CHCESZ odejść, że czujesz się ¼le w tym zwiazku, poniżana itd…Trzeba zaczać mysleć o sobie ! Co jest dla Ciebie dobre, bezpieczne, ważne…Masz prawo do PRAWDZIWEGO szczęścia, spokoju. Nie zawsze można d¼wigać brzemię i swoje i kogoś, nie da się żyć za dwoch. Samo Twoje CHCENIEwyjścia z alkoholizmu partnera nie ma mocy sprawczej. To on sam musi do tego dojść!
          Na razie to tyle co moge powiedzieć 🙂 ¦ciskam Cię ciepło

          Aniaaa
          Uczestnik
            Liczba postów: 36

            Moni..
            Moja sytuacja jest podobna, dlatego nie napisze co powinnas zrobic bo i Ty i ja wiemy co powinnysmy zrobic, ale nie zrobimy tego. Wiemy jak powinno byc a jak jest, wiemy czego bysmy chcialy… Wiemy ze mamy prawo do szczescia.. Ale co z tego? Nie potrafimy sie rozstac. Ja probowalam milion razy (tez jestem z ni m rok) ale zawsze do niego wracam bo nie wytrzymuje. Chcialabym zaby to sie skonczylo raz a dobrze, zebym byla sama i potrafila sie cieszyc zyciem, a kiedys spotkala kogos odpowiedniego dla siebie. Ale ja nie daje sobie szansy, bo tkwie w tym chorym zwiazku. Wydawalo mi sie zawsze ze gdy ON zrobi cos zlego to bede miala pretekst, sile i odejde… Mhmmm, jasne. Nic z tego. Po raz kolejny uzyl przemocy w stosunku do mnie i co? nic. Odeszlam ale nie odeszlam…
            Nie wiem czy jest na to jakas rada. Mi kiedys juz udalo sie uwolnic z niechcianego nieszczesliwego zwiazku, ale to za sprawa wyjazdu i innej osoby. A tak zebym umiala sama odejsc, dla swojego dobra… Nie umiem.

            Jerzy_PDDA
            Uczestnik
              Liczba postów: 152

              Cześć Moni i Aniaa
              Z mojego punktu widzenia prosta sprawa odejść,ale podkreślam że z mojego punktu widzenia.
              Tak naprawdę ja nie jestem w waszej skorze i ciężko rzucać wyrokami.
              Ale tym dłużej brniecie w ten zwiazek tym ciężej będzie z niego wyjść i stworzycie kolejna rodzinę dysfunkcyjna-brutalne ale prawdziwe.

              Tarja
              Uczestnik
                Liczba postów: 307

                Dziewczyny uciekajcie gdzie pieprz rosnie! Pamietajcie ze po tych waszych zwiazkach wasza psychika bedzie spustoszona, bedziecie wyleknione, nieufajace absolutnie nikomu, bezwolne….typowe ofiary przemocy. Im dluzej siedzicie w tym bagnie tym gorzej. Trzeba podjac decyzje i …uciac wszelki kontakt. Pomeczycie sie ale czas zlagodzi tesknote. Poza tym bardzo wazna sprawa. Tkwiac w tak koszmarnym zwiazku odbieracie sobie szanse na poznanie kogos fajnego. Takze nie ma na co czekac. Zerwac i zapomniec . To jedyna rada. A w jaki sposob?
                Moze faktycznie wyjechac na jakis czas, zmienic otoczeie, zdystansowac sie… zastanowic czy ja zasluguje na takie traktowanie? Moze poznac kogos lub rozejrzec sie dookola czy w waszym otoczeniu nie ma nikogo odpowiedniego ktory nie ma szans bo jestescie zajete? Zycie jest jedno. I nie ma sensu go marnowac az tak bardzo jak wy to robicie z waszymi strasznymi partnerami. Dodam ze bylam w analogicznym zwiazku przez poltora roku i polegalo to na tym ze fajnie bylo przez miesiac a potem przez prawie poltora roku zwiazek dogorywal. W miedzyczasie dowiedzialam ie ze jestem dziw…, szmata i wiele innych rzeczy, stracilam resztki poczucia wlasnej wartosci i oczywiscie zdarzalo mi sie oberwac… echa tamtego koszmaru pokutuja we mnie do dzis i juz na kazdego mezczyzne patrze myslac: no tak teraz jestes mily ale za miesiac, pol roku , rok, zamienisz sie w bestie…ale jedno wiem napewno : juz tego bledu nie powtorze…przy pierwszzych oznakach ze cos nie gra zwijam manatki i ide do domu. Przerywam zabawe…odbywajaca sie moim kosztem.

                Zycze wam duzo sily i zdecydowanych posuniec. Naprawde nie warto marnowac jedynego zycia jakie macie. W imie czego? Milosci? To jak jestescie traktowane wskazuje na to ze w waszych zwiazkach nie ma mowy o zadnej milosci. Mamy do czynienia ze znecaniem sie psychicznym nad wami osob bardzo toksycznych.

                Powiem tak: Run,run , run,…i nie ogladajcie sie za siebie.

                aaga
                Uczestnik
                  Liczba postów: 74

                  ja pomyslalam tylko o jednym :
                  jestesmy dda
                  [color=#008000]czy chcemy aby nasz maz, zona tak traktowal dzieci jak my bylismy traktowani
                  czy chcemy aby mialy one takie same problemy jak my[/color]

                  moze to brutalne, ale mysle ze najpierw trzeba pomoc sobie, potem probowac komus innemu
                  a przeciez jezeli on zrobi cos ze swoim nalogiem, mozecie zawsze sprobowac od nowa..

                  Edytowany przez: aaga, w: 11.08.2006 19:23

                  DDA_ona
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 87

                    Wydaje mi się, że rozumiem co czuja Moni i Aniaaa. Mimo, że męcza się w tych zwiazkach, że jest im ¼le najbardziej boja się samotności. Kiedy kolejny raz odchodza czuja okropna pustkę (chwilami nie do przetrwania), myśla o tym co teraz czuja ich partnerzy i zwyczajnie lituja się nad nimi. A kiedy tylko usłysza miłe słowo wracaja by znow się schronić w ich ramionach, po powrocie zawsze jest cudownie. Ma się siłę i wiarę w to, że tym razem tak nie będzie, że napewno się ułoży i będa szczęśliwi.
                    Piszę w ten sposob, bo sama wyrwałam się z takiego zwiazku i wiem jak było mi ciężko. Pomimo, że to ja byłam poszkodawana zawsze winę brałam na siebie. Nawet teraz nie potrafię inaczej na to spojrzeć, ale się staram. A powroty były poprostu ukojeniem….
                    Ale samotność też nie jest wieczna, a gdy przemija znajdujemy się już w bezpiecznym miejscu. To jak przejście nad przepaścia po linowym moście. Trudne, ale da się zrobić!!!! Odwagi!
                    Podpisuję się rownież pod postem KK w stu procentach.
                    Pozdrawiam i życzę siły!

                    Anonim
                      Liczba postów: 20551

                      Ja wiem, że powinnam odejść, wiem, bo przez ten zwiazek sama wyladowałam na intensywnej terapii indywidualnej. Dowiedziałam się wiele, zobaczyłam wiele, na rozum wiem że powinnam się z tego wreszcie wyrwać, uczucia też prowadza mnie do takich wnioskow, mimo to NIE POTRAFIE. Wiele razy probowałam, potrafiła wytrwać kilkanaście dni, potem wystarczył jeden jego sms naładowany tęsknota i uczuciem i znowu wracałam jak na skrzydłach przepojona nadzieja i szczęściem. Do pierwszego wyzwiska, do pierwszego poniżenia… Trzy tygodnie temu dowiedziałam się że jestem w ciaży (5 tydz.), jego reakcja była dla mnie wstrzasem. Krzyki, wyzwiska, obwinianie, usłyszałam nawet, że zrobi badania genetyczne i założy sprawę o ustalenie ojcostwa. Taki stan trwał przez tydzien, po tygodniu przepraszał na kolanach i błagał, żebym pozwoliła mu wrocić i dała szansę na udowodnienie mi swojej odpowiedzialności za NAS i przyszła rodzinę. Pozwoliłam. Wrocił. Starał się bardzo, momo to coś we mnie pękło, nie potrafię uwierzyć w jego intencje. W poniedziałek poroniłam, dwa dni wsparcia, przedwczoraj awantura, nawet nie wiem tak naprawdę o co. Znowu słyszę, że jestem k…, krętem itd. A ja wciaż w tym tkwię. I myślę o tym jakie czeka mnie dziś popołudnie. Boję się.

                      Aniaaa
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 36

                        Besnadziejna sprawa…
                        Wiem jak to jest bo jak juz mowilam mam to samo.. Nie ma chyba rzeczy ktora Ci faceci mogliby nam zrobic zebysmy odeszly.. Ja sie sobie dziwie tym bardziej ze na codzien bedac z nim nic mi sie nie podoba. Nie podoba mi sie jak wyglada, jak sie zachowuje, co mowi, jak patrzy na zycie… Ogolnie mam go za takiego byle kogo… A wkrecilam sobie taka "bajke" ze nie moge sie z twgo wyrwac. Jak trace z nim na troche kontakt bo sie niby rozchodzimy to zaraz probuje go jakos odzyskac, chce zeby mi cokolwiek napisal, zebym wiedzila co robi i zebym byla pewna ze jemu tez jest przykro, ze sie rozstalismy, ze cierpi i teskni tak jak ja a nie ze sie swietnie czuje i dobrze sie bawi… Wiem ze to podle. Powinnam mu jak najlepiej zyczyc, zeby o mnie szybko zapomnial i znalazl sobie kogos dla siebie, a ja ciagle tak jakby przez jego cierpienie staram sie sobie udowodnic ze mnie kocha. I wystarczy kilka godzin bez sms’a i ja juz mysle ze on ma mnie gdzies, mimo ze poprzedniego dnia chcial sobie podciac zyly, jak sie rozstawalismy. W momencie afery ja wiem ze chce odejsc, ze bez problemu mi sie to uda bo nie mam zamiaru byc z takim chamem i idiota, ale nastepnego dnia.. nie potrafie bez niego wytrzymac. A przeciez z nim jest mi beznadziejnie…………… Straszne to wszystko. Czasem mysle ze moze cos mnie przy nim trzyma, bo w rzeczywistosci jest fajnym facetem ale ja tego nie widze…

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 10)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.