Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › jestem potwornie zmeczona zyciem
-
AutorWpisy
-
Tak jak w tytule: problemy na mieszkaniu, wlasnie dowiedzialam sie, ze mam tydzien wolnego.Prawdopodobnie szef gra ze mna: chce zebym sie zwolnila.Do tego dochodza bolesne wspomnienia z przeszlosci.
Nie wiem, czy mam sie gdzies schowac przed ta zasrana rzeczywistoscia czy lepiej sie od razu powiesic? Ten swiat to jest jakis pojebany!
Sorry za brutalne tresci – pozdrawiam cieploCzasami i ja mam wszystkiego dość, Zła na swoją "nienormalność", patrzę na innych i myśle, że oni mają lepiej a Ja chcę poprostu żyć tak normalnie jak się tylko da.Pytanie czy w ogóle można życ normalnie? Moze jedyna rada to pokochać swoją nienormalność, wraz z całą tą odjechaną rzeczywistością która nas otacza i życ na przekór innym, dopóki da czas… bo bez nas świat niebyłby taki fajny.
"W księdze życzeń wypisuje marzenia, a jakaś niewidzialna ręka mi je przekreśla";)
no własnie czasem trzeba sobie powiedzieć jestem jaki jestem i mieć to wszystko w dupie , im częściej się powtarza tym bardziej działa B)
Zgadzam się z Donatta 🙂 trzeba zaakceptować siebie, takie małe i niby nic, a jednak jest to wielka rzecz, która otwiera drzwi do szczęścia.
Moja teoria na trudne chwile w życiu: po to jest źle, by mogło być lepiej!
czasami też policzki muszą odpoczywać od uśmiechu ;). Trzeba się codziennie nastrajać pozytywnie, nawet na siłę…działa po jakimś czasie i znienacka. Zyć tym co jest teraz, tamto już nie wróci ;).Edytowany przez: pszczola, w: 2009/12/08 22:49
Widzę, że masz podobny nastrój jak ja….Też nie wiem gdzie się mam schować, żeby tak nie bolało…podobnież co nas nie zabije to nas wzmocni, więc zaciskam szczęki i dalej brnę przez ten syf. Może będzie lepiej, gdy wreszcie wyjrzy słońce? mnie zawsze to pomaga
Ja raczej nie wierze w to, ze co nas nie zabije, to nas wzmocni.Ja poprostu mniej czy bardziej adoptuje sie do trudnej dla mnie rzeczywistosci.
A jest mi dlatego ciezko, bo czuje sie gorsza, nie taka jaka powinnam byc.
Dochodzi do tego jeszcze to, ze mam swiadomosc choroby psychicznej i alkoholowej swoich rodzicow + cala patalogiczna sytuacja miedzy nimi. Wiec skad mam brac wzorce?
chyba nic dziwnego, ze czuje sie tak jak sie czuje.W koncu wychowalam sie w piekielnym gniazdzie.to uczucie towarzyszy mi codzień…nie radzę sobie z emocjami, całe dnie spędzam w domu, bo nie mam siły otworzyć się na ludzi. Cały czas się zastanawiam jak można tak krzywdzić swoje dzieci. Mój ojciec zniszczył we mnie poczucie własnej wartości. Nawet moje małżeństwo nie wygląda tak jak powinno…nie potrafie pohamować ataków złości…wiem że mój mąż mnie kocha ale czy to wystarczy żeby wyleczyć mnie z tej traumy??
Anonim30 grudnia 2009 o 12:39Liczba postów: 20551edda jakbyś napisała to co siedzi właśnie we mnie, zwłaszcza to co tyczy się dzieci, za każdym razem kiedy na nie się wywrzeszczę obiecuję sobie, że to ostatni raz, przepraszam je (chociaż też nie zawsze) i jestem coraz bardziej wściekła na samą siebie i na wszystko zarazem, a ataki złości, temat ocean…
ale wiem jedno, nie poddam się temu wstrętnemu dda i będę walczyć o chęci do życia…
i jedyna na razie znana mi droga to terapia -
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.