Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Kilka refleksji o pomaganiu

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 10)
  • Autor
    Wpisy
  • aniaDDA
    Uczestnik
      Liczba postów: 410

      wczoraj się zastanawiałam jak pomagać,aby moje pomaganie nie było zwykłym truciem.sa ludzie,ktorym nie ważne co się powie i nie ważne ile da wsparcia,a i tak wciaż patrza na świat z pozycji ofiary i odbijaja słowa innych jak grochem o ścianę.ja kiedyś tak miałam,jeszcze jak mieszkałam w akademiku,cały czas narzekałam,jak mi ¼le i jakich mam złych rodzicow i jaka jestem beznadziejna.kiedyś jak wyszłam z pokoju,usłyszałam słowa koleżanek:”ta wiecznie narzeka jaka jest biedna”.stanęłam pod drzwiami i podsłuchałam ich rozmowę na moj temat.doznałam szoku-same negatywne rzeczy,że maja dość mojego smutku.od tej pory przegięłam w druga stronę-całkowity brak narzekania i publicznego użalania się nad soba,co nie jest dobre,bo nie uzyskuję przez to pomocy w trudnych chwilach.ostatnio tak się złożyło,że ja i moja koleżanka w jednym czasie rozstałyśmy się z partnerami,wszyscy jej wspołczuja,pocieszaja,rozmawiaja o niej,jak jej pomoc,a mna się nikt nie interesuje,całkowita obojętność…e…nie taka całkowita…jak ktoś coś ode mnie chce,ma jakiś interes,od razu mnie zauważa.z drugiej strony człowiek wiecznie narzekajacy nie widzi,że inni maja problemy,bo wciaż jest zajęty soba.przypuszczam,że każdy kto zaglada na to forum,nie zaglada tylko z przyjemności,szuka odpowiedzi na nurtujace pytania lub chce się wypłakać,nie bad¼my egoistami zapatrzonymi w czubek swojego nosa,uważajacymi się za najbardziej nieszczęśliwych na świecie!zauważmy innych wokoł siebie,innych DDA z TAKIMI SAMYMI problemami.
      na innych forach widzę,jak ktoś zwierzy się ze swojego problemu,ile jest pomocnikow,każdy chce być dobry dla biedaka,ale jak do biedaka nic nie dociera.ludzie się wkurzaja.biedak chce tylko potwierdzenia swoich racji i pogłaskania po głowce jaki jest biedny i usłyszenia,że inni maja tak samo albo …co pocieszajace…jeszcze gorzej..teraz już wiem,żeby nic nie radzić,jak komuś ¼le.jak 3-letnie dziecko płacze,przytulam je i daję się wyryczeć,płacz trwa o wiele krocej,niż gdybym pocieszała,radziła,odwracała uwagę,rozbawiała i krzyczała.jeszcze jeden problem-niektorzy potrzebuja przytulenia ,dobrago słowa,a jak dostaja takie gesty,odrzucaja je,żeby utwirdzić się w przekonaniu ,że jest im ¼le.tak łatwiej,bo nie trzeba nic ze soba robić,nie trzeba brać odpowiedzialności za siebie.

      sidek_19
      Uczestnik
        Liczba postów: 74

        To co napisałaś jest bardzo madre, ja kiedyś bardzo moco chciałam być pocieszana, cały czas.. każdy powod do doła był dobry, chciałam w ten sposob zwrocić na siebie uwage bidula- zobaczcie jak mi jest ciężko pocieszajcie mnie przytulajcie i tyle… teraz chyba jest inaczej teraz jeżeli widzie że coś jest nie tak jeżeli o tym mowie to dlatego że chce znale¼ć rozwiazanie choć niekiedy nie powiem potrzebuje tylko przytulenia.. tylko a może aż..ael myśle też że granie bezproblemowego człowieka też nie jest za dobrym rozwiazaniem… wyniszczamyw ten sposob seibie na zawnatrz uśmiechnięta a w środku zgorzkniała.. tak naprawde chyba najlepszym rozwiazaniem jest bycie soba choć za razem najtrudniejszym do takiego wniosku przynajmniej doszłam z Pania Psycholog na terapii..

        mala
        Uczestnik
          Liczba postów: 254

          Nikt, oceniasz ludzi bardzo krytycznie…wiesz, ja na takim etapie tez byłam…tak właśnie "BY£AM"…użalałam się nad soba i nieważne co by ktoś mi wtedy powiedział, itak nic to nie dawało…po prostu potweirdzałam swoje złe przekonanie o sobie…i tyle…

          w obecnej chwili najbardziej chyba brakuje mi tego, żeby ktoś mnie zwyczajnie wysłuchał, przytulił i zrozumiał…nie dawał rad, nie pouczal, nie pocieszał! ale też nie mowił mi jak powinnam się czuć albo zachowywać… bo zdaje sobie sprawe z tego, że to ja musze siebie polubić, zmienić się od środka…otworzyć…nie byłam na terapii DDA, jedynie pare razy u psychologa…troche o tym przeczytałam…i staram się sobie radzić z tym co się dzieje we mnie…nie zawsze może mi wychodzi, ale to forum jest po to, żeby moc popisać z lud¼mi, ktorzy przeszli, przechodza to samo…i żeby w ich doświadczeniach odnale¼ć coś dla siebie…

          piszesz, że użalanie się nad soba jest "pojściem na łatwiznę"- to jest bardzo niesprawiedliwe i ja to odbieram jako wymadrzanie się….to, że ty juz masz za soba "oświecenie" to nie znaczy, że inni, ktorzy jeszcze użalaja się i nie potrafia "wzać się za siebie" sa gorsi….a czasami tak można odebrać twoje wypoweidzi….przychodzisz i stwrdzasz "nie, nie…nie czuj tak, nie mysl tak, ja ci powiem o co chodzi bo ja czytalam i mi powiedzieli" – moze to tylko moja interpretacja, ale jest moja i mam do niej prawo, prawda? 😉

          poza tym, to prawda co piszesz, że trzeba w pewnym momencie przestac się użalac i zaczac cos robic…ale dla kazdego ten moment jest w innym miejscu…

          🙂 pozdrawiam, mam nadzieje, ze nie wywołam złości…ani nic w tym rodzaju…

          aniaDDA
          Uczestnik
            Liczba postów: 410

            mała,ja Ciebie nie oceniam,po prostu dzielę się swoimi przemyśleniami,nie piszę o konkretnych ludziach a tym bardziej konkretnym forumowiczu,jesli już to o sobie,o swoich przeżyciach i błędach,ktore popełniłam i dalej popełniam.zadaję też pytania,np.do Ciebie w watku o wybaczeniu,a Ty wtedy sama napisałaś,że sobie coś wymyślasz w zwiazku z ojcem,ale na mnie się wkurzyłaś,ja Ci tego o ojcu nie powiedziałam.to co piszę, to nie sa żadne ksiażkowe teorie,to sa moje teorie,z ktorymi ludzie moga się zgadzać lub nie.czasem podam jakiegoś autora ksiażki,ktorego myśl mi się spodobała,ale nie jest tak,że każę innym myśleć tak jak ja.myśl sobie co chcesz i użalaj się nad soba ile chcesz.ja też się użalam nad soba i co,nie jestem ideałem bez skazy i wcale tego nie ukrywam,ale mam świadomość użalania sie nad soba,a niektorzy tego nie maja.he he he…
            ale…troszkę masz racji,pracuję w przedszkolu i moje skrzywienie zawodowe to chęć wychowywania innych,nawet dorosłych :),ale to wynika z chęci pomocy.i rzeczywiscie bardzo krytycznie jestem nastawiona do ludzi.tak po prostu mam,że zauważm ludzkie błędy i wkurza mnie,jak ludzie ich nie widza,bo bym chciała im pomoc z jednej strony a z drugiej strony wkurza mnie brak krytycyzmu innych ludzi wobec siebie i niezauważanie tego,co w moim mniemaniu im szkodzi.no i wymadrzać też się lubię.mam nadzieję,że mi to wybaczysz albo polecę jak ten Smerf Madrala na głowkę :laugh: :laugh: :laugh:

            aniaDDA
            Uczestnik
              Liczba postów: 410

              sidek,każde przegięcie nie jest dobre,ale co zrobić,jak człowiek się czuje cały czas nieszczęśliwy,gdyby miał mowić wciaż to co czuje,inni by z nim nie wytrzymali od tego ciagłego narzekania.no bo czasem ten nasz smutek jest nie na miejscu,np.siedzę na imprezie,wszyscy się bawia a mi nie do śmiechu,to mowić o tym czy nie mowić?

              ” tak naprawde chyba najlepszym rozwiazaniem jest bycie soba choć za razem najtrudniejszym”

              ach…ja nie wiem,na ile można pozwolić sobie być soba :huh:

              mala
              Uczestnik
                Liczba postów: 254

                Nikt… 🙂 na zgode 😉

                kokolino
                Uczestnik
                  Liczba postów: 215

                  wiesz nikt…bardzo duzo myslalam nad tym co napisalas
                  niektorzy nie umieja inaczej-potrafia sie tylko nad soba uzalac,nie probuja niczego zmienic,probujesz im pomoc-ee ,,nie nie moge ,nie mozliwe,bo to,bo tamto..
                  wtedy trace cierpliwosc(z ktora jest u mnie i tak krucho 😛 )…a zaatakowana przeze mnie osoba moze poczuc sie jeszcze biedniej….powoli lecze sie z checi pomagania innym
                  mi tez nikt nie pomogl..i to nie jest zaden wyrzut-sa rzeczy do ktorych trzeba dosc samemu
                  inna sprawa z opowiadaniem o swoich nieszczesciach…to nudzi,naprawde.jestesmy tez na forum gdzie moglibysmy sie bezkonca licytowac-kto ma gorzej
                  i tu widac roznice,sa osoby ktore radza,pytaja ,podtrzymuja na duchu,zartuja
                  a sa i tacy ktorzy siedza w zalozonych przez siebie tematach i tylko-och jaka/i jestem nieszczesliwy/a 😡

                  sowa
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 234

                    ja pomagam tylko jak mi się włacza boskość..a tak? skonczylo się bycie psychologiem, terapeuta, dobrym samarytaninem i jurkiem owsiakiem w jednym. skonczyło się chamskie wykorzystywanie sowy-zaczynam pomagać sobie..oczywiście z pomoca dobrych, kompetentnych ludzi…bo sama to mogę coś jeszcze spieprzyć.. 😉

                    sowa
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 234

                      i jeszcze jedno……
                      okazuje się że ja bardzo grzeczna jestem….. bo jak mam za dobry humor z racji maniactwa (ale nie szkodliwy) to twierdza że jestem naćpana…..przemilczam, czasem odpowiem delikatnym słowem: nie
                      chociaż w głowie wrzeszczy; "spierdaaaaj!"
                      heh 😡 :y32b4:

                      sidek_19
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 74

                        Wiesz z doświadczenie zauważyłam, a też pokazano mi że ludzi męczy i zniechęca kiedy mowimy im o trudnych sytuacjach np. "moj ojciec pije i jest mi z tym cieżko" bo nie potrafia nam pomoc, bo przecież nikt go nie upilnuje inaczeje jest kiedy mowimy o swoich uczuciach, jest mi smutno, i nie mam nastroju sie bawić, albo jest mi teraz ¼le i tyle poznaja wtedy nasze uczucia ale wiedza że nie oczekujemy od nich zmiany sytuacji… czy naszego życia… niewiem czy nie zamotałam sie w swojej wypowiedzi bo jeszcze śpie ale w chodzi mi o to aby mowić bardziej o uczuciach i odczuciach…

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 10)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.