Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Kto to jest relatywista?

Przeglądasz 4 wpisy - od 11 do 14 (z 14)
  • Autor
    Wpisy
  • Marianka
    Uczestnik
      Liczba postów: 34

      Oczwiście że jest istotą społeczną i ma pewne obowiązki wobec społeczeństwa, ale ma takze obowiązki wobec siebie, ważne aby umiec to pogodzić.

      aniaDDA
      Uczestnik
        Liczba postów: 410

        Ustalenie, co jest dobre a co złe, to rzeczywiście sytuacja idealna, czasem jest trudno, np. czy aborcja to zabójstwo?
        tylko często łatwo określić, czy człowiek postępuje źle czy dobrze, ale nie zawsze chce mu się dobrze postępować, kieruje się egoizmem, lękiem, jest zbyt słaby, dlatego zezwala na zło, nie przeciwstawia się, np. poniżanie w pracy – chęć utrzymania pracy za cenę własnej godności, małżeństwa, które są ze sobą, choć jedno krzywdzi drugie – brak ucieczki z lęku przed samotnością, usprawiedliwianie sprawców przestępstw wpływem złego środowiska, itd.

        Anonim
          Liczba postów: 20551

          Relatywizm mi sie kojarzy z dowolnością, tym, ze wszystko jest względne, nic nie jest czarno białe i ze to co ogólnie przyjęte za moralne, nie koniecznie jest takie moralne.
          Relatywista moralny, nie ma scisle okreslonych zasad, bo w jednej sytuacji moze widziec inne racje, wydaje mi się, ze relatywiści myślą w kategoriach, ze zasady są wytworzone, ze wartości przypisane i ze w kazdej sytuacji mozna przypisac rózne wartości, ze nie mozna potępic jednoznacznie okreslonego zachowania, nie uwzględniając okolicznosci.
          Ze nie mozna być dogmatykiem, który uważa coś za absolutnie pewne.Mimo to relatywista moze miec swoje zasady i sie ich trzymac, i nie będą to zasady generowane na potrzeby sytuacji, by osiągnąć własne cele. Relatywizm nie wyklucza odpowiedzialności, uwzględnia kontekst i względnośc zasad.
          Dowolnośc wiąze się z przekonaniem, a przekonanie tworzy własną zasadę, więc to nie jest tak, ze relatywista nie ma zasad, w koncu nie jest czystą kartą. Tylko, ze zasady nie pasują zawsze i wszędzie do wszystkiego, nie są uniwersalne, nie sa jakąs kalką, kóra da się przyłozyc do wszystkiego.

          Relatywista kieruje się swoimi zasadami i nie wydaje mi się, ze takimi czysto pragmatycznymi i hedonistycznymi( choc nie koniecznie hedonizm jest zły), tylko ze nie jest tak ortodoksyjny w ogólnie przyjętej moralności, ze uwaza ją za względną.
          Moze ją bez problemu naginac, dostrzec jej płynne granice i jej drugą stronę.

          Nie wszystko jest takie jednoznaczne.Albo nie wszystko w co wierzą tłumy jest prawdziwe i jednoznacznie dobre.Nie wszystko to co uwazają inni za słuszne jest tak do konca słuszne.
          I ten sam czyn w zaleznosci od sytuacji i okoliczności moze byc innaczej oceniony przez relatywistę, mimo ze w ogolnej moralnosci bedzie np. jednoznacznie potępiany.

          Ja mam coś z relatywisty , o ile dobrze rozumiem to słowo i nie jestem akurat egoistką.
          Tylko nie lubię, a moze nie za bardzo umiem oceniać tak jednoznacznie. Kazdy ma swoje racje i swoje powody postępowania i jak się patrzy w szerszym kontekście to nie zawsze zło prowadzi do zła , a dobro do dobra.
          Czasami zło prowadzi do dobra, a skrajnie rozumiane dobro do fanatyzmu.

          A co do wiary tego kolegi relatywisty, to moze wierzy w coś na wzór Boga chrzescjanskiego, przyjmuje niektóre wartości, moze się zgadza z dekalogiem, bo w koncu sa zasady ogolnoludzkie, wolnosc drugiego człowieka, poszanowanie zycia sa ogólnoludzkie, chociaz relatywista nigdy nie przyjmie ich jak cos absolutnego, bo np. uwzględni kontekst. Katolik raczej bedzie postępował wg scisłych zasad i nie bedzie ich negował, bo w koncu wierzy na 100%, a nie w to co mu wygodnie. Relatywista nie koniecznie jest wygodny, ale na pewno nie bedzie potrafił wszystkiego całkowicie i absolutnie zaakceptować, bo jego myslenie oparte jest na względności. Nie bedzie miał zinternalizowanego poglądu na moralność, bo dla niego nie wszystko bedzie jednoznaczne.

          Teraz mi się skojarzył film " My dzieci z Kalingradu" jest tam chłopiec, który zabił swojego ojca i zrobił to bo juz nie mogł zniesc ciagłego ponizenia, katowania.Walczył o swoje człowieczeństwo.

          Zabójstwo dla katolika jest złe, jego moralność kaze nastawic drugi policzek.
          Relatywista może widzieć tę sytuację inaczej, naginając przykazanie nie zabijaj, moze kompletnie nie zgadzac sie, by małe dziecko nastawiało policzek, moze uważac taką zasadę za masochizm i zło. Moze nagiąc przykazanie szanuj rodzicow w, uwazając, ze na szacunek trzeba sobie zasłuzyc.
          Moze uważać coś za dobre w jednym przypadku, a złe w innym. Jest dowolny moralnie, ale czy amoralny?
          Relatywista moze widziec w zabójcy ofiarę i nie potępic tego czynu.Nie znaczy to, ze by kogoś zabił, albo ze uwaza zabijanie za dobre.

          Relatywista nigdy nie bedzie katolikiem w scisłym znaczeniu tego słowa.

          Kazdy ma prawo przezyć własne zycie tak jak chce i moze wierzyc i myslec to co chce. Jak nie robi krzywdy innym to relatywista jest mniej szkodliwy niz dogmatyczny chrzescijanin,który w imię swojej jedynej prawdy potępi kogoś kto ma inne zdanie, inną wiarę. Zatraca granicę dobra, która jest płynna,
          ograniczając róznorodnosc, potepiając mniejszość, samodzielnośc myslenia, a niekiedy doprowadzając do absurdalnych, patologicznych sytuacji w imię wiary, moralności.

          Trzymanie się ściśle okreslonych zasad moze byc czymś trudnym i chwalebnym, ale róznie dobrze, moze być pójściem na łatwiznę, nie trzeba myslec, bo wszystko jest ustalone. Nie trzeba rozumiec drugiego człowieka, tylko wystarczy ocenic bo tak jest łatwiej, bo to nie burzy ustalonego porządku, bo tak jest wygodnie.
          Czasami trzymanie się sciśle okreslonych zasad moze doprowadzić do patologii, masochizmu, małzonkowie, mimo patologicznego małzenstwa sie nie rozwiodą bo rozwód jest zły, katolik bedzie cierpiał i nastawiał drugi policzek, bo tak kaze mu wiara, ludzie nie użyją prezerwatyw,bo to jest potepione i "niemoralne".
          Moze moralność nie zawsze jest moralna?
          Moze granice są sztuczne, moze nie ma scisłych granic, gdzie mozna powiedziec gdzie jest dobro, a gdzie zło.

          Wydaje mi się, ze wszystko zależy od człowieka i od tego dlaczego wierzy w to co wierzy, lub dlaczego postępuje tak jak postępuje. Wszystko zależy od jego intencji, tego czym się kieruje. I moze się zdarzyc ktoś uważający się za katolika, któremu się nie chce przestrzegac zasad, lub tak je przestrzega, ze traci z oczu drugiego człowieka i skrajnie przestrzega zasady dla samej zasady,jak i moze zdarzyc sie ktos
          kto jest relatywistą, nihilistą i ateistą, ale jest ok., bo np. mimo,ze nie wierzy i nie ocenia jednoznacznie, ogólnie przestrzega niektórych chrzescijańskich,
          ogólnoludzkich zasad lub w swoim relatywizmie moralnym nie traci z oczu drugiego człowieka.

          Relatywizm kojarzy mi się mimo wszystko z jakims wymiarem humanistycznym, a nie z czyms złym.

          Marianka
          Uczestnik
            Liczba postów: 34

            świetnie napisane, zgadzam się w zupełności.:woohoo:

          Przeglądasz 4 wpisy - od 11 do 14 (z 14)
          • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.