Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Lęk przed odrzuceniem

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 20)
  • Autor
    Wpisy
  • TerazJa
    Uczestnik
      Liczba postów: 162

      Słuchajcie, kto z was boi się odrzucenia przez ludzi? Ilu jest takich, którzy myślą, że umrą jak zostaną odrzuceni? Ilu jest takich, co tak usilnie zabiegają o akceptację, że zapomnieli kim naprawdę są, sami przed sobą się ukryli? Ludzie, ilu was jest?
      Piszę tak, bo niestety to jest u mnie najpotężniejsza siła, to ona mną rządzi od zawsze, to ona nie pozwala mi być tym, kim jestem naprawdę. Widzę tą dziurę, to jest po prostu czarna dziura, wchłania wszystko, dosłownie wszystko jak leci. Wiem, to myślenie dziecka – jak się ktoś odsunie to umrę i sobie nie poradzę. I to nie jest tak, że w stosunku do przyjaciół czy partnerek, to jest do wszystkich ludzi jakich spotykam. Zależy mi na akceptacji każdego człowieka, nawet tego, którego mijam na ulicy!!! Jak ktoś tak ma, to napiszcie jak sobie z tym radzicie. Czy droga to wiara w siebie i we własne siły, urodzenie dorosłego, że tak powiem, czy może coś jeszcze?

      aneczka36
      Uczestnik
        Liczba postów: 265

        Zgłaszam się do klubu:( Wystarczy u kogoś grymas twarzy zdradzający niezadowolenie, nawet obcej osoby w miejscu publicznym, a już mam poczucie winy, ze to przeze mnie, jestem jak barometr cudzych uczuć.
        …………………………………………………………………………………………..
        http://www.dorosledzieci.yoyo.pl/

        Red
        Uczestnik
          Liczba postów: 395

          TerazJa, miałam tak, ale to już prawie przeszłość. Piszę "prawie" bo jak się zapomnę to to wraca, ot siła przyzwyczajeń, ale teraz wystarczy świadomość by sprawy wróciły na swoje miejsce. Jest całkiem inaczej niż kiedyś. Potrafię olać osobę która ewidentnie mnie nie lubi lub chce zranić. Olać, a nie jak kiedyś albo zabiegać na siłe o jej akceptacje i udowadniać, że wcale nie jestem taka jak mnie widzi, albo gdy juz nic nie skutkowało, to się próbować zemścić. To olanie to tak naprawdę nie przejmowanie się, uznanie, że moje być albo nie być, a takze moje samopoczucie nie zalezy od akceptacji wszystkich wokoło.

          Piszesz "Czy droga to wiara w siebie i we własne siły, urodzenie dorosłego, że tak powiem, czy może coś jeszcze? "

          Tak coś jeszcze, przede wszystkim CZAS. To coś na co nie masz wpływu, ale ze wzgledu na to, że jesteś czynny a nie bierny, że zmieniasz się i podejmujesz wysiłki by wyzdrowieć z dda, czas działa na Twoją korzyść.

          To przyjdzie samo, gdy będziesz na to gotowy, choć dobrze, że chcesz i potrzebujesz na ten temat rozmawiać, to znak, że coś się zmienia. Może, tak jak ja, któregoś dnia po prostu poczujesz, że nie jest już jak dawniej, że w sytuacji w której kiedyś czułeś ból i przymus zabiegania o akceptacje, już tego bólu i przymusu nie będzie. Moze na tan moment musisz się z tym przegryźć, poczuć, zrozumieć, dostrzec. To jest element pracy nad tą skłonnością.

          Co jeszcze jest ważne, to to, żebyś Ty sam wiedział że to "dziecięcy" nawyk (co już wiesz) oraz byś miał świadomość swoich możliwiści i praw, oraz, co bywa trudne, że inni nie zastapią Ci rodziców. Ten nawyk czesto ma na celu mimo wszystko szukać dorosłych (rodziców) na zewnątrz. Mozna go odbierać jako bojkot Twojego dorastania, albo jako brak zaufania ze strony wewnetrznego dziecka. Tak czy siak to NORMALNY etap rodzenia sie dorosłego, jak napisałes. Na poczatku (świadomie czy nieświadomie) kazdy szuka zastępczego rodzica, a to poszukiwanie akceptacji jest pozostałoscią własnie po tym. Ja jasno wiedziałam czemu to zabieganie o akceptoacje służy. Można to skwitować jednym zdaniem – Im wiecej ludzie Cię lubi, tym wieksze masz szanse na pomoc, opiekę, ratunek , czyli jednym słowem na znalezienie kogoś kto zastapi Ci rodziców.

          Ty świadomie już wiesz, że nikt Cie nagle nie przygarnie i nie wrócisz do wielu kilku lat, ale Twoje uczucia jeszcze tego nie wiedzą (i prawdopodobnie wiedzieć nie chcą), żyją w iluzji, bo na ten moment widocznie nic więcej nie jest możliwe. Po prostu musisz to wytrzymać, przeżyć, stać na straży swojego dorosłego stanowiska i świadomości. Ale uwierz, ze bedzie lepiej.

          Lena88
          Uczestnik
            Liczba postów: 20

            Coś o tym wiem. Zawsze chciałam żeby mnie wszyscy lubili i zabiegałam o przychylność tych których sama nie lubiłam. A na ulicy czułam jakby ktoś chciał mi coś złego zrobić. Teraz jak się nad tym zastanawiam to moje zachowanie było głupie,bo przecież nie da się wszystkich lubić i żeby wszyscy mnie lubili. Im wiecej się dowiaduje o sobie z artykułów tym bardziej siebie rozumiem i uświadamiam sobie pewne rzeczy. Nie zabiegam o akceptacje i staram sie nie przejmować tym co myślą o mnie inni. Ale na wszystko potrzeba czasu a ja dopiero zaczynam tą droge.

            pszyklejony
            Uczestnik
              Liczba postów: 2948

              Na tym przykładzie widać jak działa drugie ja, wewnętrzne dziecko. Nie ma żadnego widocznego powodu, a jednak. Wiara we własne siły nie bierze się z niczego. Nawet oczywiste sukcesy tego nie zmienią, bo w głębi to drugie ja jest przekonane o swojej nicości. To długi proces poznawania siebie, uświadamiania tego co ukryte.

              eddi
              Uczestnik
                Liczba postów: 225

                u mnie doszło do pewnego rodzaju absurdu
                jestem teraz sama i jeśli jakiś facet jest mną zainteresowany, to zupełnie mi na nim nie zależy
                ale jeśli nie jest …. to się "zakochuję" :silly:
                i "walczę" o jego względy :dry:

                asia1987
                Uczestnik
                  Liczba postów: 90

                  Co do lęku przed odrzuceniem, to jestem pewna jednego….za bardzo moją własną opinię o sobie samej uzależniałam/uzależniam od otaczających mnie ludzi. Lęk przed odrzuceniem chyba mają wszyscy – każdy chce należeć do jakiejś grupy i być akceptowany. Ja zawsze miałam z tym problem – zawsze odstawałam i odkąd zaczęłam chcieć mieć kontakty z ludźmi, boję się czasem coś powiedzieć – być sobą. Póki zamykałam się w moim własnym świecie nie miałam tego problemu.

                  Izula
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 32

                    Lek Przed odrzuceniem!!Bardzo wazny temat dla dda! Mysle ,ze nie istnieje nikt z rodziny alkocholowej ,kto nie ma wpisanych w siebie tego rodzaju uczuc. Patologia rowna sie brakiem milosci….a w konsekwencji odrzuceniem dla dziecka .
                    Ja to rozumiem w ten sposob ,ze rodzice sa calym swiatem dla dziecka, ojciec i matka .I jezeli nie obdarzaja dziecko nalezyta uwaga i nie spelniaja jego potrzeb to wowczas zaczyna sie kreowac w dziecku ten bolesny wzor odrzucenia.Dziecko czuje sie nie chciane ,nie lubiane ,nie potrzebne i w przypadku ,gdy rodzice sa tacy sami ,nic sie nie zmienia .Dziecko rosnie i staje sie dorosly z tymi samymi przyzwyczajeniami typu -nikt mnie nie chce ,nikomu nie jestem potrzeby ,nikt mnie nie kocha ….i dochodzi do tego niskie poczucie wartosci w konsekwencji. A dlatego ,ze rodzice stanowia caly awiat dla dziecka ,to przenosi sie potem na swiat wlasnie ,na wszystkich i wszystko do okola. Jezeli tego nie zmienie -ja ,ty czy ktokolwiek inny , to mozna przezyc w ten sposob cale zycie . Trzeba to grubo przemyslec i oderwac ta pepowine dda ….
                    Fajnie ze ten temat zostal poruszony ,uswiadomilam sobie glebiej ten problem ,po przeczytaniu tych postow i wiecej zrozumialam ,czyli bardziej zrozumialam siebie .A to jest krok do urwania tej pepowiny wlasnie….

                    Izula
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 32

                      Lek Przed odrzuceniem!!Bardzo wazny temat dla dda! Mysle ,ze nie istnieje nikt z rodziny alkocholowej ,kto nie ma wpisanych w siebie tego rodzaju uczuc. Patologia rowna sie brakiem milosci….a w konsekwencji odrzuceniem dla dziecka .
                      Ja to rozumiem w ten sposob ,ze rodzice sa calym swiatem dla dziecka, ojciec i matka .I jezeli nie obdarzaja dziecko nalezyta uwaga i nie spelniaja jego potrzeb to wowczas zaczyna sie kreowac w dziecku ten bolesny wzor odrzucenia.Dziecko czuje sie nie chciane ,nie lubiane ,nie potrzebne i w przypadku ,gdy rodzice sa tacy sami ,nic sie nie zmienia .Dziecko rosnie i staje sie dorosly z tymi samymi przyzwyczajeniami typu -nikt mnie nie chce ,nikomu nie jestem potrzeby ,nikt mnie nie kocha ….i dochodzi do tego niskie poczucie wartosci w konsekwencji. A dlatego ,ze rodzice stanowia caly awiat dla dziecka ,to przenosi sie potem na swiat wlasnie ,na wszystkich i wszystko do okola. Jezeli tego nie zmienie -ja ,ty czy ktokolwiek inny , to mozna przezyc w ten sposob cale zycie . Trzeba to grubo przemyslec i oderwac ta pepowine dda ….
                      Fajnie ze ten temat zostal poruszony ,uswiadomilam sobie glebiej ten problem ,po przeczytaniu tych postow i wiecej zrozumialam ,czyli bardziej zrozumialam siebie .A to jest krok do urwania tej pepowiny wlasnie….

                      ania28
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 6

                        O tym,że jestem DDA, wiem od niedawna.I muszę powiedzieć że jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa.Pewnie zabrzmiało to idiotycznie ale tak właśnie jest….jestem szczęśliwa ponieważ wszystkie moje żłe uczucia na temat siebie, lęki,których nigdy nie rozumiałam mogę wreszcie umieścić w pewnej szufladce i mogę w końcu określić jej nazwę-DDA!!! Od zawsze myślałam o sobie jak o czarnej owcy ,która co by nie zrobiła i nie powiedziała to zawsze jest źle…zawsze nie wporę…Zawsze trzymałam się na uboczu -bo kto by sie z taką idiotką chciał przyjaźnić?Zawsze widziałam w sobie wady,dużo wad.Teraz wiem że to tylko moję wyobrażenia spowodowane brakiem ciepła,miłośći,i akceptacji rodziców,którzy powinni wspierać dziecko w każdej sytuacji,nie krytykować ,nie osądzać, dać mu prawdziwy dom o którym myśli się ciepło a nie dom do którego strach wracać ….co do tematu postu to muszę powiedzić że zawsze bardzo liczyłam się ze zdaniem innych osób…Mogę nawet powiedzieć że byłam uzależniona od opini innych,przyjmując do wiadomości tylko to że tylko opinia innych jest dobra.Do niedawna miałam taką manię,że robię sobie dużo zdięć,cały czas….lub chodzę z lusterkiem przy sobie…Kiedyś ktoś mi powiedział że po co kolejny raz patrzę w lusterko jeżeli nic sie nie zmieniło w moim wyglądzie przez ostatnie 5 minut.Piszę do niedawna gdyż teraz już wiem że było to spowodowane brakiem akceptacji samej siebie i tymże nie wiedziałam że jestem DDA:)

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 20)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.