Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Mąż Dda

Przeglądasz 3 wpisy - od 1 do 3 (z 3)
  • Autor
    Wpisy
  • Justa888
    Uczestnik
      Liczba postów: 1

      Witajcie wszyscy. Szukam porady. Mam męża dda właściwie jesteśmy razem 17 lat z czego 7 lat po ślubie. Mamy syna 4 lata. Mąż jest pracoholikiem i zawsze znajdzie powód by nie było go w domu choć akurat teraz buduje nam dom na wsi. Moim największym problem z nim jest to że nie umiemy rozmawiać. On ciągle o wszystko robi mi pretensje. O spóźnienie 10 minut, najczęściej to bzdury. A ja już zmęczyłam się litością. Zaczęłam bawić sie w niego i utruwać mu życie. Najchętniej bym się rozwiodła ale jeszcze chcę podjąć walkę. Bo to dobry w gruncie rzeczy człowiek o potrzebny synowi.  I moje pytanie. Jak z nim gadać? Kiedy przyłazi i mu nic nie pasuje. Jak stworzyć dom w którym poczuje się dobrze na tyle żeby mnie zacząć szanować.  Ja mam już tak dosyć że zamieniam się w potwora. Zaczynam czuć nienawiść. Oczywiście mamy wzloty też, wieczna huśtawka. Wątpię żeby nasz syn był zdrowy psychicznie jak ma taki dom. Proszę o merytoryczne rady. Jak podchodzić. Jak stawiać granice. Jak odpowiadać na zaczepki. Dzięki i pozdrawiam

      truskawek
      Uczestnik
        Liczba postów: 581

        Cześć, Justa!

        Zaciekawiło mnie czemu się zaczęłaś „bawić” w niego? Ja kiedyś włączyłem się do takiej lustrzanej wymiany i mimo, że zacząłem świadomie, to potem trudno mi było się wycofać i zatrzymać, bo (teraz to wiem) uruchomiły mi się moje własne schematy komunikacji z domu – takie ciągłe przepychanki nie wprost.

        Na terapii nauczyłem się, że nie jestem odpowiedzialny za drugiego dorosłego i jeśli on sam nie zechce, to nie mam szans go zmienić. Ale mogę zająć się sobą – przyjrzeć się, jakie mam emocje i potrzeby, i zadbać o ich zaspokojenie. Nikt mi nie proponował stawiania granic wedle jakiegoś odgórnego wzorca, tylko właśnie w oparciu o moje własne uczucia i potrzeby, i to na bieżąco. Więc zacząłem się tego patrzenia i dbania uczyć, nadal to robię. To zupełnie inaczej niż w komunikacji „lustrzanej” – zamiast naśladować kogoś i się podczepiać pod jego emocje, pokazuję jakim jestem i daję drugiej osobie szansę z tym zrobić co zechce. Ode mnie zależy ile emocji zechcę okazać wprost i ile od siebie powiedzieć wprost, nie zawsze jestem na to gotowy i chcę się przed kimś otwierać, ale jeśli mi zależy na bliskości, to nie znam innego sposobu. Mogę czekać na drugą osobę aż się sama zmieni, ale w ten sposób wbijam się w rolę ofiary – odbieram sobie poczucie sprawczości.

        Emocje są różne i w bliskich relacjach też, chodzi tylko o to, żeby wprost. Dziecko uczy się wówczas, że można okazywać np. złość i że to nie niszczy związku, więc to jest bezpieczne zachowanie i nie trzeba jej ukrywać i wyrażać w ukryty sposób, kłamać, zrzucać odpowiedzialności na kogoś itp.

        Jeszcze jedno mi się kojarzy: ostatnio rozmawiałem z przyjacielem na temat okazywania emocji i w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że on ma na myśli wyłącznie prawo do wyrażania złości, chociaż wcale nie mam wrażenia, że to jest jedyne co przeżywa. Wkurzanie się może być także komunikacją nie wprost – jak się czegoś boję, wstydzę, smutno mi, kocham, tęsknię, jestem zazdrosny, ale tego nie okazuję, to może mi się zbierać frustracja i wybuchać potem w postaci złości albo nienawiści. To dla mnie sygnał, żeby się przyjrzeć od czego się zaczęło i jak mogę wyrazić tamte emocje, zanim je zamaskuję irytacją?

        Czy to jakoś odpowiada na twoje pytanie?

        Wilczyca_Stepowa
        Uczestnik
          Liczba postów: 2

          hej, napisalam gdzies wczesniej, ale zniknelo..czy moze mi ktos poradzic jak zalozyc nowy watek, no nierozumne jestem w tym temacie jesli chodzi o te strone..czy moze trzeba tu troche pobyc by moc zalozyc jakis?

          z gory dzieki

        Przeglądasz 3 wpisy - od 1 do 3 (z 3)
        • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.