Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Milosc……..
-
AutorWpisy
-
[color=#FF0000]Walentynkowe rozterki.[/color]…..Pamiętam gdy miałem 18 lat, leżałem wieczorem pod koniec roku szkolnego w łożku i czułem przerażajaca pustek i samotność…wtedy pomyślałem sobie, ze na pewno w te wakacje poznam swoja miłość, bo przecież nie możliwa jest rzecza to, żebym tyle czasu był sam……a jednak. Od tego czasu minęło 8 lat, a ja mimo wielu staran, prob, nadal jestem samotnym statkiem na morzu płynacego czasu. Podobno; by zaistniała miłość potrzebne sa tylko dwie rzeczy, znalezienie odpowiedniej osoby i bycie odpowiednia osoba….niby proste…wręcz banalne…ale zawsze zostaje jakieś ale. Przez te lata spotkałem wiele kobiet, ktore w moim poczuciu piękna były piękne i wydawały się tymi właściwymi osobami…..ale zawsze obrywałem po głowie. Wiem, ze zycie z alkoholikiem wywarło na mnie swe piętno i teraz borykam się z problemami, ktore dla tych osob moga być blache a wręcz śmieszne, ale czy to możliwe, żeby ani jedna osoba nie mogła tego zaakceptować …i tu wkrada mi się myśl(przerażajaca mysl), przed ktora się bronie i nie chciałbym, żeby była prawda, a mianowicie przeznaczenie…..czyżbym był skazany na samotność….to by był cios poniżej pasa, ze strony zycia. Może problem tkwi w tym, ze zostałem wychowany według starych zasad i wierze w takie wartości jak miłość, szacunek, wierność, odwaga ..itp., a dziś dla większości społeczenstwa sa to wartości zupełnie abstrakcyjne…wręcz kosmiczne, ktore powinny utonać w otchłani cynizmu, wyrachowania, materialności ..itp., Mimo wszelkich przeciwności i porażek na tle uczuciowym, ja jakoś na dłużej nie straciłem wiary, ze w koncu znajdę ta osobę. Może to już wręcz husarski romantyzm i optymizm, ktory jest skazany na klęskę, ale myślę, ze stać mnie na to!….bo kim będę gdy przejdę na druga stronę barykady i zacznę wyznawać praktyki i rady moich kolegow (nie szanuj ich, tylko zaliczaj ile wlezie a potem jakoś będzie),na to na pewno sobie nie mogę pozwolić. Mam nadzieje, ze dane mi będzie…….. w koncu spotkać moja Mulier Formoze, ktora będę mogł doceniać za te wszystkie rzeczy za ktore chce być doceniana i mowić KOCHAM CIE ….
Zakonczę słowami z wiersza Wisławy Szymborskiej…Miłość szczęśliwa… .[color=#0000FF].”Niech ludzie nie znajacy miłości szczęśliwej, twierdza, że nigdzie nie ma miłości szczęśliwej. Z ta wiara lżej im będzie i żyć, i umierać”.
[/color]🙂
wiesz ze się prawie wzruszylam przez Ciebie….myślę sobie że taki facet jak ty nie może być skazany na samotność 🙂 trzymaj tak dalej i badż cierpliwy. Nic madrzejszego Ci juz nie powiem, bo to ty zawsze mi dajesz madre rady 🙂 hehe
a moje walentynkowe rozterki … no coż.. po ostatnich, dwoch,nieudanych zwiazkach w ubiegłym roku w koncu wyciagnęłam z nich jakis wniosek. I teraz jestem madrzejsza, bo wiem że do miłości trzeba dorosnać i do bycia z druga osoba… więc dałam sobie czas…
no właśnie Szymborska ma rację…ale my chyba nie jesteśmy ślepi i głupi.Nie możemy udawać,że nie ma miłości sszczęśliwej,A Ty Noel,,,,,z takim namiętnym sercem na pewno ja spotkasz,Wierzę w to!
Noel_1980 napisał:
” Wiem, ze zycie z alkoholikiem wywarło na mnie swe piętno i teraz borykam się z problemami, ktore dla tych osob moga być blache a wręcz śmieszne, ale czy to możliwe, żeby ani jedna osoba nie mogła tego zaakceptować …”A Ty sam… akceptujesz siebie? Czy gdyby kobieta (wg Ciebie idealna) zapewniała, że akceptuje Cię takim jakim jesteś i że Cię kocha… uwierzyłbyś jej? Uwierzyłbyś, że możesz być dla kogoś ważnym, potrzebnym, mimo Twego piętna i problemow? Czy uciekłbyś, nie wierzac w jej zapewnienia…? :y32b4:
Tak, ja siebie akceptuje….jestem jaki jestem, jestem swiadomy swych wad ale przedewszystkim zalet…potrafie szanowac i dbac o siebie, jezeli bym sam ze soba nie czul sie dobrze, to jak bym moglbym tego wymagac od innych. Mylse…ze nie chcialbym zapewnien od takiej kobiety…bo po co..to zycie i tak wszystko weryfikuje, liczy sie chwila obecna…i bym nie uciekl, nie uciekam od 5 lat, bo mi uciekanie w zyciu nic nie dalo, a wrecz przeciwnie wiele zabralo….albo sie czegos chce, albo nie. Proste, prawda?. 🙂
…
"…zamykam oczy
odpływam
odkad odszedłeś
nie jestem szczęśliwa…"
……
"kto z miłości kiedyś nie umarł
nie potrafi żyć
moje serce kiedyś złamane
mocniej kocha dziś"🙂
Anonim15 lutego 2007 o 10:12Liczba postów: 20551Bylo bylo i sie skonczylo, no coz jeden dzien a tyle serc w bolu ciszy w samotnosciach wstawialo kolejne szwy w swoje obolale serducha.
Slyszalam ze dla zakochanych kazdy dzien moze byc Walentynkami :rolleyes:
Nie wiem czy mam powiedziec kurka jacy szczesciarze, czy raczej ja pikole wyrazy wspolczucia.A raczej wiem tylko nie powiem 😛
Zbyt dluga samotnosc jest nie zdrowa dlatego oszalalam 😆
Wyjdzie znowu na to ze Juli nie ma w sobie nic powagi ale trudnooo co mi tam w duszyyy mam powage, lzy, cierpienie itd…Bo to akurat znam na wylot
Teraz stwarzam w sobie sztuczna radosc nie moge juz slyszec tekstow przeciez masz coreczke. Mammmm powinnam byc szczeliwa! Cholera ale kiedy 3 mc moja niunka wchodzi z jednej choroby w druga a ja sypiam po godzine dwie slaniajac sie na nogach. Kiedy placze i krzycze w poduszke albo na sile wmawiam sobie musisz byc silna musisz dac rade.Kiedy nie masz poprosic nikogo z rodziny aby pomogl znosic Ci wozek czy popilnowal dziecka bo Ty musisz poprostu odpoczac w innym przypadku bol krzyza doprowadzi Cie do wykonczenia i jesz tablety przeciwbolowe a ich dzialanie poprostu jest dla Ciebie "smieszne" a ktoregos dnia nie wstajesz z lozka bo bol jest silniejszy niz jakikolwiek jaki przyzylas spadaja Ci lzy a Ty wyjesz z cierpienia a Twoje dziecko stoi przerazone przy lozku i nie wie co sie dzieje.
Kiedy po godzinie doczolgujesz sie po telefon i dzwonisz na pomoc dochodzi do Ciebie jak strazna jest samotnosc.
Bo to nie jedyny problem i nie jedyna rzecz z jaka borykasz sie sam/samaSlyszysz tekst lekarza paraliz prawej nogi poszedl pani kregoslup operacja!
Operacja operacja szok szal wszystko naraz plakac krzyczec zemdlec nie wiesz co robisz a jak po niej nie wstane przeciez cale moje zycie kazda funkcja mysl wszystko co mam i dlaczego kogo zyje to moja corka.
I choc czolgam sie po ziemi wiem ze warto cwiczyc w katuszach by pozniej wstac i pojsc z nia na spacer nie operacja nie po niej moge nie wstacDochodzisz do formy jedynie nerw w stopie poszedl na dobre i nie masz w niej pelnego czucia dobra to jakos zniose nie wywiera to u mnie cisnienia czy braku mozliwosci normalnego funkcjonowania.
Ale przeciez kregoslup to nie jeden problem z ktorym ciezko strasznie ciezko borykac mi sie w samotnosci.
Kiedys tez wmowilam sobie ze mam Was ten czat tych ludzi ale nie jest tak bo tak naprawde tu odbywa sie moje zycie tragedie radosci gdzie jestem namacalnie-realnie tu (na czacie)- moge przyjsc poplotkowac, pogadac, zwierzyc sie wsrod ludzi ktorych laczy wiele wspolnych problemow i cech.
Prosba
Wybacz lzy
moje glupie,dziecinne
Wybacz spojrzenia
wcale nie ak niewinne
Wybacz mysli
zle i krzywdzace
Wybacz slowa
ciche i drzace
Wybacz nadzieje
i niepokojeWybacz to wszystko
co moje
te zmarszczke skrzywienie ust
powiek przymkniecie
musniecie rak
niewiedze niezrozumienie
-Wybacz mi moje istnieniePatrzysz na mnie
Polubiles mnie za to,ze jestem,
Juz nie musze udawac nikogo
W Twych ramionach bezpieczne mam miejsce
Teraz moge nareszcie byc sobaJestem soba…a Ty patrzysz na mnie…
Ja mam wtedy korone krolewska
Dluga sluknie wyszyta perlami
I jak motyl unosze sie lekkoCzyste lustro z krysztalu masz w oczach
W zadne inne juz spojrzec nie zechce
I nadziwic sie temu nie moge
Ze w tym lustrze ja cala sie mieszczeCo zrobiles z moimi wadami
Gdzie podzialy sie piegi na nosie
Gdzie nieszczescia co chodza parami
I zmartwienia zbierane jak groszeGdzie sa slowa tak tnace jak osy
I ta maska zmeczenia na twarzy
Skad sie wziela przy Tobie kobieta
ktora lubi zwyczajnie pomarzycDobra koniec tego mego sentymentalnego podchodzenia do milosci i szukania jej w zyciu szmery bajeru "Umiesz liczyc, licz na siebie"
Czekaj, bad¼ cierpliwy, szukaj…
wiem, wiem…banalne…
ale ja też jeszcze z rok temu mogłabym napisać dokładnie to samo, co Ty…
i szukałam wydawałoby się księcia z bajki…wiadomo -żeby był wierny i cierpliwy i wrażliwy itd
ale mogę Ci powiedzieć, że się opłaciło…bo akurat taki się znalazł ….nie trać wiary, bo jeśli ja stracisz, to rzeczywiście zostanie już tylko samotność
3mam kciuki 🙂
Edytowany przez: Slonethko, w: 15.02.2007 10:23
Juli…wiem co czujesz.Swoja corkę wychowywałam sama, kiedy skonczyła 2 lata ,a drugaod urodzenia.Chyba nikt nie zrozumie Cię lepiej niż ja.Ta choroba kręgoslupa to z przewlekłego stesu i z tego heroizmu,ktory na codzien wykazujesz.Uważam,że powinnas nie brać na siebie wszystkich ciężarow,I proś o pomoc.Ludzie lubia pomagać,Szukaj przyjacioł i nie trać nadziei, że przestaniesz być sama, Pozdrawiam serdecznie
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.