Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Moja pokręcona relacją z mamą

Przeglądasz 4 wpisy - od 1 do 4 (z 4)
  • Autor
    Wpisy
  • evergreen
    Uczestnik
      Liczba postów: 1

      Witajcie kochani, chcialabym podzielić się z wami moją historią.

       

      Wychowałam się w rodzinie, w której alkohol pojawiał się często. Tata pił praktycznie codziennie po pracy. Po alkoholu był fajnym, hojnym, zabawnym człowiekiem.  Kiedy nie wypił wszystko mu przeszkadzało i był jakiś taki gburowaty. Tata nie umiał okazywać emocji, nigdy sam z siebie mnie nie przytulił, nie powiedział, że mnie kocha. Tata zmarł 1,5 roku temu. Alkohol w dużym stopniu się do tego przyczynił.

       

      Mama leczącą się na schizofrenie również popijała. Były okresy, że rzucała picie, zarzekała się, że nie napije się do świąt, do urodzin, do x okresu czasu albo odważniej, że już nigdy nie sięgnie. Zawsze po hospitalizacji trzymała się chwilę w trzeźwości. Jednak to nie trwało długo i kończyło się zawsze w ten sam sposób. Wygląda to tak, że nie pije 3 tygodnie, a później „znika” na tydzień/dwa.  Jej picie wzbudzało we mnie zawsze agresje. Bardzo się denerwowałam, płakałam, darłam się. Byłam w stanie pogodzić się z tym, że tata pije, ale pijąca matka była dla mnie czymś niedopuszczalnym. Obecnie mam 27 lat, kilka miesięcy temu nauczyłam się nie wpadać w histerie, kiedy orientuje się, że mama wypiła. Jest to dla mnie nadal cholernie bolesne, ale przestałam z tego powodu płakać, denerwować się, wyzywać mamę. Teraz poprostu jestem zawiedziona, smutna. Bo za każdym razem wierze jej, że tym razem przestanie, że tym razem coś zrozumiała.

       

      Mama nie umie się przyznać do tego, że piła. Wypiera się nawet gdy złapie ja za rękę, co potęguje moją irytacje.

      Moja mamą nie ma w ogóle koleżanek, ma problem z nawiązywaniem relacji międzyludzkich. Twierdzi, że nikt jej nie jest za bardzo potrzebny. Długi okres czasu czułam się zobowiązana, aby być jej koleżanką, przyjaciółka, kimś kto się o nią troszczy. Do tej pory czuje, że ona ma tylko mnie, że jest taka bezbronna wobec wszystkich. Bardzo mocno angażuję się w nasze relacje, gdy mama nie pije, a gdy potem ona znowu sięga po alkohol to czuje jak by ktoś mi złamał serce, oszukał, zdradził. Nie wiem co zrobić, ciągle kręcimy się w kółko. Już się poddałam i wiem, że jej nie pomogę. Mama mówi to co chce usłyszeć  i jest w tym wszystkim bardzo przekonywujaca. I za każdym razem po jej piciu wracamy do tego samego punktu. Mama słucha mojej reprymendy po jej piciu, jest kilka tygodni spokoju i znowu to samo. Szkoda mi jej, zważywszy na jej chorobę alkohol jest dla niej bardzo niebezpieczny. Mama chodziła na terapię, ale ją przerwała i rzuciła się na alkohol. Czy jedynym wyjściem, aby przestać w tej sytuacji cierpieć jest zerwanie z nią kontaktu? Proszę doradźcie mi coś, czuje się taka bezsilna. Mama wie, że ma mnie w garści, że ja się trochę powkurzam, powyzywam i znowu będę jej córeczką-przyjaciółeczką, a ja już nie mam zwyczajnie na to siły.  Chcę w końcu wybrać siebie.

      • Ten temat został zmodyfikowany 2 lat, 2 miesięcy temu przez evergreen.
      dda93
      Uczestnik
        Liczba postów: 630

        Dla mnie z tego opisu sytuacji obraz jest jasny: cierpisz z powodu klasycznego, głębokiego współuzależnienia.

        To leczy się za pomocą terapii indywidualnej, grupowej i/lub mityngów Al-Anon i DDA.

        Dopóki się nie weźmiesz za leczenie SIEBIE w jeden lub kilka z wyżej wspomnianych sposobów cierpisz tylko i wyłącznie „na własne życzenie”.

        Chciałbym Ci zwrócić uwagę na jeszcze jedną ważną rzecz. Z rodzicem, który jest zdrowy psychicznie, trzeźwy i dojrzały można być w relacjach „przyjacielskich” (pójść razem na kawę, pogadać o życiu i takie tam…), ale NIGDY dziecko nie powinno pełnić roli „przyjaciółki” (czytaj: mamy lub starszej siostry) względem rodzica.

        To Twoja mam urodziła Ciebie, a nie Ty ją, i tego należałoby się trzymać. A ona – z powodu dwóch poważnych chorób (alkoholizm i schizofrenia) – ma Twoje szczęście i Ciebie najwyraźniej w nosie.

        Chcesz zmarnować swoje życie z powodu JEJ alkoholizmu? Alkoholizm to choroba – ale pogrąża się w niej i zostaje się w niej „na własne życzenie”.

        Myślę, że najwyższy czas, żebyś dowiedziała się – ze spotkania z terapeutą w poradni uzależnień, mityngu, literatury – czym jest alkoholizm i współuzależnienie.

        Nie przyniesie skutku rozwiązywanie tego  „dziecięcymi” sposobami – bo osoba pijąca, którą zagłaskujesz, zabiera Ci Twoje własne życie, a jej obietnice – w tej fazie choroby – są nic nie warte.

        Do tego otaczając opieką picie mamy, ułatwiasz jej dalsze picie i zwalniasz od odpowiedzialności, by zrobiła z tym coś wreszcie sama.

        aktywny187
        Uczestnik
          Liczba postów: 87

          To co napiszę będzie okrutne.

          Każdy alkoholik, aby przestał pić musi dotknąć dna, im szybciej tym lepiej. Ratowanie alkoholika to podtrzymywanie choroby….

          Musi cierpieć, aby się opamiętać….

          Tak jej musi życie zbrzydnąć, że zapragnie innego życia…..

          Nie ratuj, i przestań potępiać… Bo ofiara zmienia się w kata….

          2wprzod1wtyl
          Uczestnik
            Liczba postów: 1177

            Akurat wròciłem sobie po dwòch latach do książki 'toksyczni rodzice’ S. Forward.

            A w niej w jednym z rodziałòw o zależności od rodzicòw często emocjonalnej, ktòra sięga nawet wtedy gdy się wyprowadziliśmy.

            Susan mòwi o takich dwòch głòwnych formach zależności czyli poprzez uleganie ale drugi i też częsty poprzez buntowanie, złość.

            Jeden cytat przychodzi mi do głowy w odniesieniu do Twojego wpisu ukazujący zależność jaka często występuje w rodzinach toksycznych.

            Cyt. 'nie wiem gdzie kończysz się Ty a gdzie zaczynam ja’- czyli zlewanie zamiast wyrażanie siebie i swoich potrzeb jako osobna indywidualność.

            Sam rozdział jest szeroki, ale jest też taka forma testu. (Wymienię z głowy tylko niektòre).

            Jeżeli uważasz, że, Twoja mama sobie bez Ciebie nie poradzi, jeżeli łapiesz się na poczuciu winy, że jak mogłaś w ogòle pomyśleć aby ją w tym stanie zostawić, jestem całym życiem mojej mamy (pisałaś, że nie ma znajomych), to ja mam ją uszczęśliwiać i poprawiać jej nastròj, gdyby tylko moja mama mogła się zmienić, poczułabym się lepiej (zmianę warto zacząć od siebie). itp.

            Jeżeli tak jest to co robić?

            Niewyobrażalna ilość emocji dziś Tobą targa stąd na dziś pròbowałbym się umacniać.

            Samo takie odcięcie się prawdopodobnie nie będzie skuteczne, bo zostanie zależność emocjonalna od poczucia winy przez lęk aż po złość.

            Co może dać umocnienie? Może powoli pozwolić Ci na zdefiniowanie na ile i w jakiej częstotliwości Twoje kontakty z mamą będą dla Ciebie w miarę bezpieczne.

            W jaki sposòb się umocnić? Tutaj nie będę oryginalny. Mitingi, terapia, książki, filmy.

             

            • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 2 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
            • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 2 miesięcy temu przez 2wprzod1wtyl.
          Przeglądasz 4 wpisy - od 1 do 4 (z 4)
          • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.