Marysia mam coś podobnego, choć u mnie skutki są owiele słabsze. Jak narazie ta moja połtora roczna terapia idzie i idzie. Ostatnio na sesji miałam cieższą relacje z terapeutką.
"Kopneła" mnie pare razy. "Kopniecie" nazywam to, co mówi, a co nie chciałam usłyszec, a przeważnie ma racje w tym co mówi. musiałam sie trochepobronić swoimi przekonaniami. Wyszło, że czasem mam dziwne oczekiwania tego co sie dzieje na terapii i to troszke zabolało. Myśle, ż eterapeutka stworzyła ze mną jakąś relacje, dzięki ktorej teraz działa. Z nie pozornej terapii zrobiła sie jakaś wiex, w której terapeutka stara sie działać a mnie to boli. Wychodząć po ostatniej sesji powiedziałam tak: "Teraz to bede przeżywać ta sesje". A ona tak mi dpowiedziała, to dobrze, tak sie dzieje jak sie coś zaczyna zmieniać. Hehe a ja tak powiedziałam: "To pani mnie pocieszyła, no ale…"
Nie wiem dlaczego ale jak mnie coś boli to raczej wole przeboleć i iść dalej.
A też narobiłam głupot. Zrobiłam taką akcje, głupotke, i teraz sie musze za to wstydzić. 🙁