Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD muszę się wygadać bo zwariuję

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 16)
  • Autor
    Wpisy
  • nowagranulka
    Uczestnik
      Liczba postów: 12

      Witajcie
      Jestem tu nowa.
      Mam 34 lata.Jestem córką alkoholików.Niby normalna rodzina a za ścianą…Ale o tym co było kiedyś na razie nie będę pisać choć to miało bardzo duży wpływ na mnie. Choćby to że w życiu nie miałam przyjaciółki której bym się z swojej sytuacji zwieżyła, "Nie mów nikomu co się dzieje w domu"
      Mój ojciec alkoholik zabił się 12 lat temu. Moja matka przez około 13 lat nie piła (brała psychotropy) i od 2-3 lat znowu to samo.
      4 lata temu wyszłam za mąż i wyprowadziłam się z rodzinnego miasta. Miezkam teraz ok 360 km dalej.
      Mniej więcej 1,5 roku po moim wyjeździe matka zaczeła pić, a pół roku później próbowała popełnić samobójstwo. Do mieszkania przez balkon wchodził wujek i opowiadał że śmierdziało alkoholem. Zanim próbowała się otruć była u nas na święta Bożego Narodzenia(była trzeźwa ale wyglądała okropnie) i miała zostać na urodziny wnuka (pierwsze) ale wymówiła się że musi wrócić do pracy. Wróciła do alkoholu i kilka dni po powrocie nałykała się prochów. Jak już wspomniałam znalazł ją wujek z babcią a później przyjechałam do niej z mężem i synem. Przez kilka miesięcy był z nią spokój i znów wruciła do picia. I latem ubiegłego roku znów próba samobójcza. Tym razem to ja ją znalazłam. Pojechaliśmy do niej na wakacje. Jakiś czas wcześniej dowiedział się że jestem znów w ciąży i będzie miała upragnioną wnuczkę i z radości "odwineła mi znów ten numer".Na początku myślałąm że się schlała i dlatego leży nieprzytomna dopiero przy drugiej wizycie zaczaiłamże coś jest nie tak. Tym razem zabrało ją pogotowie i była nieprzytomna przez kilka dni. Do dolegliwości zatrucia prochami dołączyło się zapalenie żył i ryzyko zatorowości płucnej. Było z nią nieciekawie, myślałam że jej mózg nie dojdzie do siebie. Zdecydoałąm z mężem ż weźmiemy ją do nas. Przez miesiąc codziennie byłam u niej w szpitalu po 2 razy dziennie. Byłam wtedy w 5 miesiącu ciązy i ta jej próba samobójcza i późniejszy jej stan bardzo ciężko znosiłam. Jak już oprzytomniała powiedziałam jej o swych planach i zdecydowałą że się przeprowadzi ale jak sprzeda mieszkanie żeby u nas sobie kupić. trwało to ok pół roku. Przed samym wyjazdem znów zaczeła pić ( bo taka zmiana), ale jakoś wzieła się w garść po tym jak jej powiedziałąm że ja teraz jestem matką i w życiu nie zgotuję takiego losu jak ona mi. Przyjechał do nas, kupiła mieszkanie i było super dopóki miała zajęcie przu urządzaniui i załatwianiu innych potrzebnych rzeczy. I od jakiegoś czasu znów to samo. Bo ona czuje się samotna.
      Nie wspominałam że wcześniej też czuła się samotna. Zostałą sama, żyje jeszcze babcia, ale poza kilkoma koleżankami (ja bym powiedziałą że pseudokoleżankami) była tam sama (mam brata, ale jest od kilku lat za granicąi matką niewiele się interesuje).
      Już nie wiem cy dobrze zrobiłam ściągając ją tutaj. Ma nas (mnie, wnuków) ale i tak czuje się samotna i mówi że żałuje że tu się sprowadziła. Pije a ja żyję w ciągłym strachu. Nawet zapomniała o moich urodzinach. Po kilku dniach sobie przypomniała. Mówiła że już będzie ok, ale dzisiaj nawet nie zadzwoniła a ja się boję że pije że znów znajdę ją…. Nie dzwoniłam i nie byłam u niej bo się boję tego co tam zastanę. Doradzcie co robić!!!!

      pszczola
      Uczestnik
        Liczba postów: 21

        Witam :).
        Bardzo mi przykro, że tak się dzieje.. nie poddawaj się!
        pozwól, że wyrażę swoje zdanie 🙂
        Każdy z nas otoczony jest od urodzenia bliskimi osobami. Oczekujemy, że tak będzie do końca naszych dni.
        Twoja mama czuje się samotna, mimo iż mieszka blisko, bo zapewne nie ma kogoś z nią "non stop", nie ma z kim porozmawiać, gdy Ty jesteś ze swoimi dziećmi i mężem, a wiadomo, że też chcesz mieć swoje życie, swoją prywatność…ale właśnie Ty masz dzieci, męża, pracę, znajomych…potrafisz sobie zorganizować zapewne czas, jakoś wypełnić dzień.
        ona nie ma nikogo z kim może spędzić ten czas, tak jak Ty, w tym samym czasie (nie wiem czy jasno to opisałam ;)).
        Jeśli Twoja mama nie pracuje, to może zaproponuj jej jakiś klub gdzie może się spotykać z ludźmi, zaproponuj jakieś wyjście do teatru bądź na koncert (jeśli mieszkacie w dużym mieście, zawsze jest szansa, by odkryć darmowe imprezy), może kogoś tam pozna, może ktoś się nią zainteresuje i uwierzy w siebie, będzie miała dla kogo żyć (chodzi mi o płeć przeciwną-oczywiście nie znam Cię nie chcę niczego sugerować, nie wiem jaka jest Twoja mama i nie chcę nikogo jakoś urazić itd…)spróbuj z nią szczerze porozmawiać, czemu tak jest, czemu chce popełnić samobójstwo..
        Być może moja wypowiedź okazać się nieudaną, ale ostatnio mam zbyt surowe podejście do siebie więc ją zamieszczam, może okaże się chociaż w 1% pomocna.
        Pozdrawiam.

        ropucha
        Uczestnik
          Liczba postów: 97

          Uważam, że powinnas zająć się teraz sobą, swoją rodziną(mężem, wyczekiwanym dzieckiem). Matka jest juz dorosła i nie możesz jej przez całe życie niańczyć i chronić. Jak będzie chciała to i tak zrobi sobie krzywdę. Nie mówię tego dlatego, że jestem wrogo nastawiona do Twojej matki, ale uważam, że powinnaś zadbac o siebie, masz prawo do własnego szczęścia. Mam bardzo podobna sytuację, ale obiecałam sobie, że nie będę cały czas mieszkała z matką( chociaż jest sama, bez męża i też ciągle narzeka, że kiedy się wyprowadzę jej zycie straci sens) i ciągle martwiła się czy nie czuje się samotna.

          Pozdrawiam

          Donatta
          Uczestnik
            Liczba postów: 191

            też podzielam zdanie ropuchy

            przede wszystkim zajmnij się sobą , nawet jeśli ktoś będzie ci zażucał ze jesteś niedobrą córką , ale niestety nie można żyć czyimś życiem,

            ja sobie tłumacze tak: jeśli ktoś jest dobrym człowiekiem to nie zostanie sam nigdy, często osoby narzekąją ze nie mają przyjaciół że czuja się samotni ale tak naprawde nic nie zrobili zeby kogoś takiego mieć , przyjaciel sam sie nie pojawi jak z lampy alladyna

            mówię tak bo taka jest moja mama tez, nigdy nie dbała o przyjaźnie, do wszystkich była wrogo nastawiona , ciągle tylko słyszałam jak kogoś obgaduje albo ze ma jakieś urojone żale i teraz nie ma ani jednej koleżanki

            i tez marudzi ze jest samotna

            nowagranulka
            Uczestnik
              Liczba postów: 12

              Pszczoło
              Nie raz już rozmawiałam z nią żeby zapisała się do klubu seniora albo częściej zabierała wnuki na spacer, bo można tam spotkać i poznać inne babcie lub dziadków. Mówiła też że poszuka sobie jakiejś dorywczej pracy żeby być między ludźmi. Co z tego kiedy na gadaniu się kończy… Najlepszą przyjaciółką jest buteleczka….

              nowagranulka
              Uczestnik
                Liczba postów: 12

                ropucho i Donatto
                to nie jest takie proste. Próbuję nabrać dystansu do jej picia ale mi to wcale nie wychodzi. Prawda jest taka że żyję w ciągłym strachu o nią, denerwuję się i ma to wpływ na moją rodzinę (warczę na męża i dzieci). Chyba muszę póść do psychologa może powie mi jak mam to zrobić.

                nowagranulka
                Uczestnik
                  Liczba postów: 12

                  Prawda jest taka że czuję się winna jej powrotowi do picia i stanom depresyjnym

                  pszczola
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 21

                    Nie czuj się temu winna, przecież to nie Twoja wina, że mama pije! Nie wolno się obwiniać za coś co nie jest Twoją zasługą. Jeśli czujesz potrzebę pójścia do psychologa to zrób to. Ludzi na siłę nie da się zmienić, niestety. Musi sama do tego dojrzeć, jeśli jej teraz jest z tym dobrze i chce tkwić w takim stanie, niech tak będzie, to jej wybór i rzeczywiście zadbaj o siebie i swoje interesy.
                    Nieudane próby samobójstwa to chęć zwrócenia na siebie uwagi, wiem, bo sama to przechodziłam i jedynie kontakt z ludźmi, wyjście z domu i organizacja czasu, zmieniła to. Jeśli Twoja mama nie zauważa pomocnej ręki, zajmij się sobą, może któregoś dnia jej umysł zostanie oświecony i coś z tym zrobi, zobaczy, że ma dla kogo żyć i jest potrzebna.
                    Może jej też zaproponuj wizytę u psychologa, terapię…

                    kaduma
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 15

                      nowagranulko
                      NIE JESTES ODPOWIEDZIALNA ZA PICIE I SAMOTNOSC TWOJEJ MATKI!!!
                      Pamietaj, ze pierwszym krokiem do normalnosci jest uswiadomienie sobie, ze to NIE TY jestes powodem jej picia, ani takze jej samotnosci. To jej wewnetrzny brak, zranienie, bagaz przezyc ktory nosi w sobie, i z ktorym nigdy nie zostala skonfrontowana aby go przepracowac. Cokolwiek bys nie zrobila, ilekolwiek zajec bys jej nie zorganizowala – tak dlugo jak ona nie przyzna sie do tego ze ma klopot i ze chce to zmienic – zadne twoje dzialanie jej nie uleczy. Zadne. Jedynie co sie stanie, to TY i twoja rodziuna pograzycie sie w wspoluzaleznieniu, w demonicznej grze zciazgajcej w dol.
                      Nie daj sie pograzyc wlasnemu poczuciu winy – bo ono dziala na niekorzysc wszystkich osob z kregu alkoholowego. Prosze cie – znajdz sobie czym predzej grupe wsparcia AlAnonu czy DDA bo tylko tam nauczysz sie jak zdrowo myslec w takich suytuacjach. Mysle ze caly ten bolesny bagaz ktory podarowali ci rodzice, i przezycia ktorym teraz doswiadczasz bardzo cie zranily i rania. Trzeba sie do tego przyznac, poprosic o pomoc. To nie zaden wstyd, to koniecznosc. Najpierw zadbaj o siebie, bo w ten sposob cala reszta moze wyzdrowiec.
                      Pozdrawiam cie serdecznie i zycze odwagi do wkroczenia na droge ku zdrowiu!

                      Donatta
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 191

                        poprostu wspołuzależnienie, takiej osobie nie da się przetumaczyć 🙁

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 16)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.