Tak mnie dziś na smęty wzieło 🙂 Skacze po forum i po internecie , czytam wasze wypowiedzi i artykuły i coś mnie zastanawia. Dużo tu się mówi o strachu przed emocjami, o strachu przed związkami, zaangażowaniem, otwrciem się. A ja właśnie mam na odwrót. Angażuję się w związek całą sobą, bez odwołania. Oddaje 120 %. Nawet ostatnio wyczytałam, że są grupy wsparcia dla kobiet "kochających za bardzo".
Często mam do siebie pretensje, że mówię o sobie za dużo i za często, nieodpowiednim osobom.
Z kolei kiedy w związku nie dostaję należytej mi uwagi, uczuć, zainteresowania dostaję świra, zachowuję się o 180 stopni inaczej.
Ostatnio zauważyłam, że zachowuję się jak rozkapryszona księżniczka i ciągle narzekam, a bo dawno nie było kwiatka bez okazji, a bo nie ma sms na dobranoc, a bo jak to mozliwe ze moj facet nie wie czego ja akurat chce ? Przeciez ma sie domyslac, ja nie musze nic mowic. Masakra.