Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Na rozdrożu…
Otagowane: chęć odejścia, kontrola, miłość
-
AutorWpisy
-
Jestem DDA. Chyba mam wszystkie podręcznikowe symptomy. Małżeństwo z rozsądku z człowiekiem zakochanym we mnie na zabój. Posiadam dzieci. Nie kocham go. On kontroluje bo jest o mnie zazdrosny. Jasno powiedziałam mu że go nie kocham i nastąpiła mam wrażenie jeszcze wieksza eskalacja jego miłości do mnie. W między czasie jakieś skoki na bok były z mojej strony. Chce odejść ale boje się że zostanę odrzucona przez wszystkich, że zranie dzieci bo jest bdb ojcem, jego. Itd. może to głupie ale trwanie w życiu które niby jest ok cały czas mnie męczy.
-
Ten temat został zmodyfikowany 1 tydzień, 3 dni temu przez
Meg077.
Cześć, Meg,
Witaj na forum, pamiętam, jakim dla mnie dużym krokiem był pierwszy post tutaj.
Założyłaś wątek, ale trudno mi się odnieść konkretnie do Twoich słów. Być może chodzi o skrótowość relacji. Ogromne pole do domysłów – a niestety nie wiem, czego oczekujesz. Wsparcia w trudnym momencie? Wglądu? Potwierdzenia, że ktoś z nas miał podobnie? Rady?
Generalnie ujęłaś swoją relację z mężem w kilku zdaniach (on kocha i kontroluję, ja nie kocham i chcę odejść, ale boję się osądu plus dzieci). Trudno to jakoś komentować, może rozwiniesz, jak to wyglądało wcześniej? W świetle Twojego domu pochodzenia? Jaką historię macie za sobą?
Już wczoraj zastanawiałam się nad Twoim wpisem i akurat wpadł mi w oko post na fb – definicja miłości według jakiegoś autora cyt. przez Laboratorium Psychoedukacji. (bo zastanawiałam się, co to dla Ciebie znaczy, że on kocha, a Ty nie). Że miłość trudno rozkładać na czynniki pierwsze ale dla celów analizy on to zrobi. I wyróżnił: bliskość, namiętność i decyzję. Dla mnie zwłaszcza ten trzeci element jest istotny (w mojej długotrwałej relacji z mężem było wiele burz, ale wiedziałam, że np. moje huragany emocjonalne nie niweczą mojej decyzji bycia z tym człowiekiem, bo ta relacja nas wzmacnia). Bliskość budujemy przez wspólne robienie rzeczy, autentyczne rozmowy i otwieranie się. To sprzyja powolnemu budowaniu zaufania. A namiętność jest pochodną bliskości i też takiego cierpliwego dbania o ogień w piecu, na każdym etapie życia inaczej podgrzewanego. Tak w skrócie. Jak to wygląda u Was, jeśli chcesz napisać?
No i pytanie: czy masz kogoś, kto Cię wspiera? Jak wygląda Twoja droga do świadomości, piszesz, że „masz podręcznikowe symptomy dda”. Czy decyzja o odejściu jest efektem terapii? Czy impulsem? Co znaczy, że on Cię kontroluje? Tyle pytań, rzecz jasna, zrobisz z nimi, co zechcesz. Po prostu czuję, że to, przez co przechodzisz, jest bardzo intensywne, a nie mam żadnych kluczy, żeby się jakoś bardziej konkretnie odnieść do tego, co piszesz. Pozdrawiam Cię.
-
Ten temat został zmodyfikowany 1 tydzień, 3 dni temu przez
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.