Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Nie chcę być DDA

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 17)
  • Autor
    Wpisy
  • welkam
    Uczestnik
      Liczba postów: 4

      Nie chcę być DDA! wszystko we mnie krzyczy, że się na to nie zgadzam. Na co? Na to, jaka jestem?
      Jestem DDA – czy się na to zgadzam, czy nie. Mój ojciec pił, wyzywał, bił – czy się na to zgadzam, czy nie.
      Jak mogę nie zgadzać się na coś, co było, co realnie miało miejsce, czego byłam świadkiem?
      Nie zgadzam się = wypieram, odsuwam? Czy to znak, żę tamte zdarzenia wreszcie zaczynaja dochodzic do głosu? Czy powinnam ich dopuścić do głosu zamiast z nimi walczyć?

      Danuel
      Uczestnik
        Liczba postów: 353

        To bardzo dobra i zdrowa reakcja. DDA to stan chorobowy, skrzywienie czy jakkolwiek byś to nie nazwała. Najlepsze co może zrobić każdy człowiek to jak najszybciej się wyleczyć z choroby. Największym błędem jest zrobienie z tego faktu najważniejszej części swojego żywota.

        Edytowany przez: Danuel, w: 2008/09/18 13:24

        Bart
        Uczestnik
          Liczba postów: 10

          Zgadzam się.. Też jestem DDA, dopiero od niedawna zaczyna to do mnie docierać. Zaczynam terapie, bo cała przeszłość zabrnęła zbyt daleko rzeczywistości i teraźniejszości.. Nie cofnę czasu, choć nawet jakbym potrafił, to nie wiem czy coś by to zmieniło. Też jako dziecko nie miałem nic do powiedzenia, nawet gdy się nie zgadzałem na to, co mnie spotykało. Jestem DDA (nie do końca mi się to "uśmiecha"), ale poza tym mam tez własne życie.. Zycie, które toczy się nie zależnie od terapii, którą zaczynam.. Mam przyjaciół, prace itd itp.. i to jest dla mnie ważne.. a to że jestem DDA, to już inna, odrębna historia 🙂

          Allladyna
          Uczestnik
            Liczba postów: 104

            I tu sie mylisz Bart ,to że jesteś DDa to nie jest nic odrębnego ,odciętego od twojego życia …………
            To kim jesteś ,jak reagujesz na różne sytuacje,jakim jesteś człowiekiem ,jak dobierasz sobie przyjaciół w dużej ,lwiej części zależy właśnie od tego ,że jesteś DDA

            DDA to prawie jak DNA:(
            Wiem to smutne ,ale tak jest …
            Ja tez tego nie chcę ,ale to jest we mnie.

            fionka
            Uczestnik
              Liczba postów: 1

              Zgadza się-bycie DDA w ogromnej mierze determinuje nasze życie i nasze wybory, ale na przeszłość nie mamy wpływu-nikt z nas nie chciał; nie wybierał sobie awanturującego się ojca alkoholika i przerażonej współuzależnionej matki,kłótni i całego tego bagna, którego doświadczyliśmy. Chyba większość z nas przechodziła fazy złości; rozgoryczenia buntu czy zadawała sobie pytanie-dlaczego? Jednak mamy szansę coś z tym zrobić.To, że mieliśmy takie dzieciństwo nie oznacza iż tak ma być do końca naszego życia. Najważniejsze to coś robić by przeciwdziałać konsekwencjom schrzanionego dzieciństwa..

              Danuel
              Uczestnik
                Liczba postów: 353

                Jak łatwo być DDA. Nikt mnie nie kocha – to wina DDA; nikt mnie nie lubi, nie mam przyjaciół to przez alkohol w domu mojego dzieciństwa; nie układa mi się w pracy – taak DDA; jestem życiowym nieudacznikiem — to nie moja wina to DDA. Jak łatwo wszystko zrzucić na karb DDA, stwierdzić że to on kieruje wszystkimi naszymi niepowodzeniami niczym mistyczne bóstwo. Sprawić by życie upływało nam na bezczynnym wyczekiwaniu na poprawę naszego losu.. No ale po co poprawa? Po co stracić cenne DDA? Przecież wcześniej gdy nie wiedziałeś że jesteś DDA wszystko przygnębiało, za wszystko odpowiedzialność spadała na ciebie. A teraz – nie jesteś sam – spotkałeś takich jak ty – nieprzystosowanych, tych którym się nie udaje i po raz pierwszy należysz do jakiejś społeczności. To lepsze od samotności i obwiniania siebie za błędy. Oni cię rozumieją jak będzie ci szczególnie źle pogłaszczą, poklepią po plecach i możesz trwać dalej – bo to trwaniem tylko można nazwać nie życiem.

                _teresa_
                Uczestnik
                  Liczba postów: 264

                  daniel brawo , od dwóch lat walcze tu i na czacie z takim podejsciem do DDa o jakim piszesz, ale jak na razie bez wiekszych sukcesów, ciesze sie chociaz z tego że ty podzielasz mój pogląd. DDa to łatwe wytłumaczenie na nasze niepowodzenia, mozna sie w tym zagubic, a na to nikt z nas nie powinien pozwolic, bo staniemy sie jak nasi ojcowie , oni uzaleznieni od alkoholu a my od ich picia. nam sie nic nie uda , my na wszystko znajdziemy wymówkę bo przeciez jestesmy dda wiec czego od nas wymagac. do czego my mamy prawo skoro jestesmy dda . to slepy zaułek, tak nie mozna. janusz czesto pisze, ze nie mozemy poprzestac na kurniku, wiec lecmy i szukajmy swoich gniazd, oderwijmy sie od tego co nas ciagnie w dół, mamy własne zycie , własne plany , mozliwosci tylko pozwólmy im zaistniec.
                  nie bójmy sie swiata i ludzi , gorszych niz nasi rodzice nie spotkamy a z takimi samymi sobie potrafimy poradzic.
                  uszy do góry.
                  to nie przekleństwo to tylko podreczny bagaz na trudna droge, jak bedzie ci ciezko zajrzyj tam by zobaczyc ze było gorzej i dałes rade wiec dasz i teraz.
                  powodzenia:)

                  Bart
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 10

                    No właśnie… nie wiem czy myślę, tak jak niektórzy z Was, ale ja nie zamierzam zamykać swojego życia w tym, że jestem DDA. Nie zamierzam bezczynnie czekać na lepsze jutro, które kiedyś może, ale nie musi nastać. Moje życie, to nie jestem Ja w DDA, ewentualnie DDA we mnie. Może i kieruje ono moimi decyzjami, doborem znajomych itp, ale jeśli nie będę brnął do przodu (z DDA czy bez), to jaki to ma sens?! Nie zmarnuje swojego życia, swojej przyszłości tylko dlatego,że jestem DDA. Człowiek uczy się metodą prób i błędów, jak upadnę, to w końcu się otrząsnę i pójdę dalej- inną ścieżką.

                    esmeralda
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 150

                      Ja ten post odebralam chyba troche inaczej, niz wiekszosc. Chociaz teraz wydaje mi sie, ze moze moj sposob byl chybiony. Moze zle odczytalam autora. Mi po prostu przypomniala sie moja reakcja na bycie dda, kiedy zaczelam bardziej sie interesowac tym tematem. A byla ona taka: Ja nie chce byc DDA, nie chce byc jedna z Was, nie chce miec nawet tej swiadomosci, ze jest cos takiego, jak DDA. Nie chce nalezec do tej cholernej grupy. Chce dalej miec o sobie wyobrazenie, jakie mialam wczesniej: ze mialam super rodzicow, ze bylam kochana, uwielbiana, ze moj ojciec kochal mnie nad zycie, ze moja mama jest moja najlepsza przyjacilka, a brat moim niedoscignionym wzorem; ze po prostu urodzilam sie jakas taka inna i ze to tylko moja wina, ze powinnam pracowac nad soba i cieszyc sie, ze ktos taki jak ja w ogole ma tyle szczescia; ze poza tym przeciez nie jest tak zle, bo mam kolezanki, prace, meza, dziecko, wiec o co w ogole chodzi. Ja DDA?
                      Te DDA to po prostu zalosni ludzie, ktorzy w momencie, gdy okazuje sie, ze sa nieudacznikami, szukaja dziury w calym, poddaja sie temu praniu mozgow , gromadza sie razem w jakis sekto-podobnym grupach, gdzie dozwolone jest obwinianie caly swiat, obnoszenie sie ze swoimi slabosciami, itd. O nie, to nie ja. Ja jestem silna, niezalezna, nie potrzebuje niczyjej pomocy, ze wszystkim poradze sobie sama. Jesli nawet mam jakis problem to szybko sobie z nim poradze i do widzenia DDA.
                      Zrozumcie mnie, ja NAPRAWDE nie chce byc DDA. Ale to nie zmienia faktu, ze jestem i bede zawsze. Zawsze bede Doroslym Dzieckiem Alkoholika, bo to sie juz nie zmieni: moj ojciec jest alkoholikiem, a ja jego Doroslym Dzieckiem.
                      Moge oczywiscie byc DDA, ktore wychodzi na prosta pracujac nad soba, moge byc DDA, ktore wrecz masochostycznie bedzie chcialo byc cierpiacym DDA, moge byc upierdliwym DDA, ktore obnosi sie tym, ze jest DDA, itp. itp.
                      Ale fakt, ze nim jestem pozostaje niezmienny. A moje "niechcenie" byciem DDA, jak teraz rozumiem, wynikalo z zaprzeczenia.

                      yucca
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 588

                        A ja gdy się dowiedziałam o DD poczułam ulgę… Przestałam czuć się kimś nic nie wartym, bo zrozumiałam, że to błędy w wychowaniu sprawiły że jestem jaka jestem, a co za tym idzie, że te błędy da sie naprawić. Kiedyś wciaż myślałam, że to moje specyficzne osobiste cechy sprawiają, że nie radzę sobie tak dobrze jak inni, a tu się okazało, że to nie tak, że mam szansę na normalne życie. Dla mnie wiedza o dd była początkiem oczyszczania się z poczucia winy i braku wartości.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 17)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.