Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Nie potrafie tworzyć żadnych więzi

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 11)
  • Autor
    Wpisy
  • Anonim
      Liczba postów: 1

      Cześć.

      Jestem młoda a niczego nie mam i niczego nie potrafię stworzyć. W mojej rodzinie był alkohol odkąd miałam lat 11, potem było coraz gorzej i gorzej. Dużo później wszystko się rozpadło.. a ja razem z tym wszystkim. Ogólnie długo by pisać.. Sytuacja obecnie jest taka, że tkwie w jakimś błędnym kole z którego nie umiem wyjść.. Idealnie opis tego co czuje: ?Chce sie zaangażowac – nie chce sie wiązac”.?Chce kogos spotkac. Nie chce sie z nikim spotykac”.?Chce cie lepiej poznac. Prosze cie, po prostu odejdz”.  Jedno wielkie zaprzeczenie… Nie mam nikogo, nie mam do kogo się odezwać. Obecnie studiuje a na studiach uciekam od ludzi. Nie potrafię już rozmawiać. Nie umiem się otworzyć. Nie potrafie zawierać znajomości, nie potrafie ich utrzymywać, nie potrafię nic stworzyć. Nic mnie nie cieszy. Nie umiem się wyluzować, zrelaksować, cieszyć. Ciągle tylko słyszę „dlaczego jesteś smutna?”.. Inaczej nie umiem. Chce mi się płakać, bo z jednej strony tak bardzo potrzebuje kontaktu, uwagi a z drugiej uciekam od ludzi, boje się a nawet mam wrażenie, że NIE chce tego kontaktu. Wszystko straciło sens. Nie chce się bawić ani spotykać. Czuję się nic nie warta, a skoro jestem nic nie warta to przy bliższym poznaniu ktoś i tak mnie zostawi, więc po co w ogóle zaczynać coś z ludźmi? Chodzę do psychologa, ale coraz bardziej wątpie, że moja sytuacja się zmieni. Jest mi z tym źle. Jak nie mam jak się zapomniec, jak siedze bezczynnie to przychodzą mi do głowy głupie myśli, bo mam wrażenie, że umarłam psychicznie, że już mnie nie ma i nic nie jest w stanie mnie przywrócić do życia. Mam wrażenie, że niedługo oszaleje z samotności, bólu i tego smutku, który nie odchodzi. Ja wiem, że ludzie mają gorzej. Mam zajęcia, studia, coś tam robię, chce znaleźć prace.. ale to nie rozwiązuje mojego problemu to tylko zapomnienie..

       

       

      Angelz7
      Uczestnik
        Liczba postów: 14

        Hej. Rozumiem Cię. Ja mam podobnie, Chce sie zaangazowac ale boje sie otworzyc serce, dlatego ze zostalem nie raz rozczarowany i stronie od kobiet. Generalnie mam sie z czego cieszyc ale jednak brakuje mi milosci,ciepla, Czuje wielka pustkę.

        „Iść w stronę słońca”
        Uczestnik
          Liczba postów: 203

          Poczytaj Lęk przed bliskością”. Tam znajdziesz odpowiedzi na swoje pytania

          samjuzniewiem
          Uczestnik
            Liczba postów: 1

            Witam

            Ja moge powiedziec to samo ,bo zawsze mialem problem z nawiazywaniem znajomosci a zwlaszcza z kobietami ,duzo kobiet mnie zachecalo podrywalo a ja ze strachu je odrzucalem one niewiedzac czemu ja taki jestem myslaly pewnie ze jakis debil albo gej .

            Tak wiec pomyslalem ze skoro mam 31 lat czas zaczac chodzic na terapie moze tam mi jakos to wytlumacza albo cos .

            marek9870
            Uczestnik
              Liczba postów: 6

              Jak bym czytał siebie 🙁

               

              Frost
              Uczestnik
                Liczba postów: 12

                Ja niestety nie umiem żyć we społeczeństwie.

                Albo mówię za dużo albo wcale. Mam wyrzuty sumienia po spotkaniach ze znajomymi. Żałuję swoich słów. Już nie raz zawiodłam się na ludziach. Piętno bycia dda będzie ze mną do końca życia i chyba nigdy się to nie zmieni.

                Anonim
                  Liczba postów: 64

                  Anonim a może zechcesz spróbować spotkań w grupie DDA?

                  a jeśli grupa narazie dla Ciebie to za dużo to może spróbuj u psychologa na terapii indywidualnej?

                  piszesz „Ciągle tylko słyszę ?dlaczego jesteś smutna??.”

                  a probowalas odpowiedziec sobie na to pytanie?

                  tylko tak szczerze,nawetdo bolu,i to nie raz nie dwa bo to moze byc praca na dluzej.

                  Najlepiej z psychologiem.

                  Moze ten smutek nie opuszcza Cie bo nie moze?Moze trzymasz go szukajac rozwiazan tam gdzie nie jest tego przyczyna a on dalej zostaje nietkniety i dlatego z Toba siedzi?

                  Ten smutek moze byc skutkiem tez roznych innych czynnikow a jak np. sie rozne kumuluja to wtedy zostajemy przygnieceni i trudniej jest nam sie z ty zmierzyc bo jest tego duzi i czesto nie widzimy z czym tak naprawde mamy do czynienia.

                   

                   

                  Izabellla30
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 1

                    Witam serdecznie mam 30 lat. Jestem po rozwodzie i po terapii DDA myślę że małżeństwo które się popsuło najbardziej mnie dobiło….Najgorsze jest to ze nie potrafie nie radze sobie sama ze sobą czuje że niczego nigdy nie zbuduje

                    Dior mann
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 22

                      Ja tez po rozwodzie, 34 lata, po zmianie wszystkiego i wszystkich i mam podobnie, tylko ja zmieniam sie w nieczulego, niechcacego nikogo znac czlowieka. Nie wierze i nie chce juz kobiet one niestety obserwuja zagaduja a ja mam swiadomosc mojej innosci izolacji. Mam swoj piekny swiat i juz nie dopuszcze do niego nikogo. Wczesniej tak jak niektorzy pisali podobnie sie odcinalem na studiach potem w pracy. Echh utozsamiam sie: tylko nie siegajcie po alko a po piwkna literature! Ja slucham audiobookow przeniszac sie w lepszy duchowy swiat. Trzymam kciuki

                       

                      rust
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 15

                        To żaden wyczyn wybrać kogoś, z kim nam się nie układa. Jednak wyczyn polega na tym, że gdy dochodzi do momentu, w którym trzeba o szczęście zawalczyć to podnosimy pięści i walczymy. Złamano Wam serce i jak wiadomo nie jest łatwo je posklejać. Dlatego zamiast szukać kogoś do kochania, skupcie się na tym, kto od zawsze przy Was był. Na sobie 🙂 Jesteście osobami, które zasługują na miłość, więc pokochajcie samych siebie, a kiedy uznacie, że zasługujecie na taką miłość, ona przyjdzie.

                        To takie natchnione pieprzenie, ale to jest bardzo logiczne, matematycznie słuszne myślenie. Skoro uważacie, że nie zasługujecie na bycie kochanym, to z jakiej racji ktoś ma Wam tę miłość dać? To jakby być złym człowiekiem i oczekiwać dobroci od innych. Żeby zrozumieć, że faktycznie zasługujecie na miłość spróbujcie sami siebie pokochać. Skoro osoba znająca Was najlepiej na świecie, znająca wady, zalety, pasje, rozczarowania będzie Was kochać, inni też pokochają 🙂

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 11)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.