Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD nie umiem przebaczyć ……

Przeglądasz 8 wpisów - od 1 do 8 (z 8)
  • Autor
    Wpisy
  • Anucha
    Uczestnik
      Liczba postów: 3

      Witam,
      Chciałabym się podzielić z kimś swoimi „problemami”. Może tutaj ktoś mnie zrozumie i nie będzie potępiał.
      Mam 31 lat, jestem w 7 m-cu ciąży. Jestem DDA. Moja rodzina z pozoru byłą normalna. Nikt nic nie podejrzewał. Wg moich rodziców ja i moja siostra miałyśmy wszystko. Nie było miłości,ciepła, poczucia bezpieczeństwa. Było poniżanie, wyzwiska, wyczekiwanie w jaki stanie wróci ojciec do domu i wiecznie zmęczona i zatroskana matka.
      O tym, że mam problem wiedziałam od kilku lat, starłam się pomóc sobie sama tzn. Dużo czytałam na ten temat, słuchała audycji radiowych. Dużo pomógł mi mój obecny mąż, który musiał mnie nauczyć odróżniać rzeczywistość od moich chorych urojeń. Bardzo długo odwlekałam decyzję o założeniu rodziny, o dzieciach. Bałam się, że nie będę w stanie stworzyć normalnej, zdrowej rodziny. W końcu jednak podjęłam tą decyzję – wyszłam za mąż. Zaszłam w ciążę. Oczywiście nadal miałam dużo wątpliwości np. czy będę dobrą mamą, czy będę umiała kochać moje dziecko bezwarunkowo, taki jakim jest. Stworzyć mu fajną rodzinę, w której będzie czuło się kochane i najważniejsze, bezpieczne. Myślę, że podobne rozterki przeżywa wiele przyszłych mam nie tylko DDA. Wydawało mi się, że udało mi się choć w jakimś stopniu zwalczyć moje problemy.
      Niestety niedawno przekonałam się, że tylko tak mi się wydawało. „Przełom” (tak to pozwalam sobie nazywać) nastąpił w tą Wigilię. Zaprosiliśmy całą rodzinę, chcieliśmy im powiedzieć o tym, że zostaniemy rodzicami. Nie mogłam się doczekać, wiele razy wyobrażałam sobie tą sytuację, wszystko było zaplanowane. Kupiliśmy w prezencie rodzicom i babciom małe buciki, które spakowałam z innymi prezentami. Jako pierwsza do prezentu dotarła moja mama, była bardzo zaskoczona, miała łzy w oczach, wiedziałam, że to ze szczęścia. Oczywiście reszta rodziny od razu zaczęła składać nam gratulację. Wszyscy się bardzo cieszyli. Tylko nie ja. Nie umiem Wam opisać co wtedy czułam. Widziałam szczęście moich rodziców i myślałam, że nie mają do tego prawa. Oni, którzy zniszczyli moje dzieciństwo są teraz tacy szczęśliwi. Przecież nie mają do tego prawa. Przed oczami przesunęły mi się różne sytuację i to uczucie, bardzo dobrze znane z dzieciństwa – nienawiść, tak sama jak wtedy gdy ojciec wracał pijany, jak mnie szarpał, itd. Nawet sobie nie wyobrażacie jak bardzo byłam nieszczęśliwa. Wiem, że to co teraz napiszę może zostać źle odebrane, ale muszę o tym napisać. Po tym jak zobaczyłam ich szczęście, zaczęłam żałować, że jestem w ciąży. Teraz z perspektywy czasu bardzo tego żałuję. Nienawidzę siebie za to, że tak pomyślałam. Może kiedyś o tym powiem mojemu dziecku i przeproszę za to.
      Od tego czasu praktycznie nie rozmawiam z nimi. Unikam rozmów telefonicznych, nie jeżdżę do nich w odwiedziny. Nie wyobrażam sobie spotkania z nimi. Tak bardzo ich nienawidzę. Moja siostra uważa, że powinnam z nimi rozmawiać bo oni się tak o mnie martwią, są przecież moimi rodzicami. Ja jednak nie mogę, nie jestem w stanie się przełamać. Pewnie będą dobrymi dziadkami bo zawsze chcieli nimi zostać. Jednak to jeszcze bardziej nasila moje uczucie do nich. Może dlatego , że moje jeszcze nienarodzone dziecko wzbudza u nich dużo więcej ciepłych uczuć niż ja jako ich dziecko kiedyś.
      Musiałam Wam to napisać, bo czuję, że dalej sama nie dam rady. Czuję się tak bardzo samotna i nie zrozumiana. Mój mąż nie rozumie moich uczuć – bo przecież to moi rodzice, powinnam im wybaczyć, zapomnieć. Nie mam znajomych, z którymi mogłabym o tym porozmawiać. Pewnie w mojej opowieści jest dużo chaosu, ale nie mogę o tym pisać „ spokojnie”. Nie chcę tak żyć. Nie ma dnia gdybym o tym nie myślała.

      Malakh
      Uczestnik
        Liczba postów: 1123
        michal84
        Uczestnik
          Liczba postów: 662

          Cześc Aniu ( mam nadzieje że moge cie tak nazywac ) 🙂
          Wcale to co napisalaś nie jest ani chaotyczne ani niezrozumiałe. Piekna i madra Malahk podąła ci link do mojego postu. Przeczytaj a przekonasz się że wiem co czujesz ( i nie tylko ja na tym forum). Maniek napisal tam wiele mądrych rzeczy.
          nie jesteś sama, Wierz mi. Tu jest dużo takich samych "samotnych i nierozumianych" ludzi jak my:)
          trzymaj się . Pozdrawiam.

          PS: Przeszlości nie zmienisz. I nie dasz sobie "dobrego" dziecistwa. Ale mozez dac dobry dom i szczęsliwe dziecinstwo swojemu dziecku. A tak wogóle chlopczyk czy dziewczynka?? ( jeśli moge spytac) 😉

          Anucha
          Uczestnik
            Liczba postów: 3

            Witam,
            Dziękuję. Będzie dziewczynka.

            pszyklejony
            Uczestnik
              Liczba postów: 2948

              To wszystko nie jest niestety takie łatwe, pozwól sobie na te uczucia, trzeba je "przepracować", taka jest kolej wychodzenia z DD. Jednak zupełnie samemu bez pomocy specjalisty, będzie niezwykle trudno. Nie ma komu oświetlić drogi.

              Telimena
              Uczestnik
                Liczba postów: 267

                Gratulacje Aniu, najszczersze:) Zazdroszczę Ci ogromnie oczekiwania na maluszka:).

                Każdy z nas walczy z demonami, które ujawniają sie czasem w najmniej spodziewanych momentach, zaskakują i burzą. Moja historia jest niesamowicie podobna do Twojej, z tym wyjątkiem, że u mnie zdiagnozowano DDA dopiero na terapii która miała mi pomoc zwalczyc przewlekłe stany depresyjne (czyli w wieku 35 lat). Ale juz po w sumie niedługim czasie jest duzo lepiej.
                Ja nie moge ścierpiec kiedy mój ojciez zbliza się do mojego syna. Czuję, że stanowi dla niego zagrożenie, że może go skrzywdzić tak samo jak mnie kiedyś. Bo on niestety sie nie zmienia, nie widzi u siebie wad, ani tego co zrobił całej rodzinie. Nie mam zamiaru zmuszac się do niczego w kontaktach z nim. Nie jest ani nie był dla mnie nikim bliskim. A teraz starzeje sie i usiluje zrobić z siebie w oczach rodziny moją ofiare. Bo jak ja moge mówić staremu człowiekowi (62 lata!!!!), że jest alkoholikiem. Ano mogę, bo to prawda, i ta prawda sprawia, że JA zaczynam wracać do zdrowia.

                A jeżeli kiedyś będę w stanie mu wybaczyć, to dlatego, że to będzie płynąc ze mnie , a nie z zewnątrz, bo przecież ojcu mam obowiązek wybaczyć.

                Anucha
                Uczestnik
                  Liczba postów: 3

                  Dziękuję Wam za odpowiedź.
                  Daliście mi nadzieję, że uda mi się to wszystko " wyprostować" – przebaczyć lub zapomnieć.
                  Teraz wiem, że nie jestem sama, że mam prawo do takich uczuć.
                  Pozdrawiam

                  Czarna
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 318

                    Ja też nie umiem przebaczyć mojemu ojcu. W środku wręcz kipię ze złości, gniewu, rozżalenia i nie wiem czego jeszcze. Zerwałam z nim kontakt ale czasem widuję go na zakupach. Wtedy dopiero wybucha we mnie burza. Muszę odwracać wzrok bo nie mogę na niego patrzeć. I jednak gniew nadal miesza się z lękiem. Nie mogłabym podejść i go zwymyślać. Nie umiem patrzeć mu w oczy. Choć czasem bym chciała wyrzucić to z siebie i wykrzyczeć mu jak bardzo go nienawidzę. Jedyne na co się zdobyłam to napisanie maila, w którym uświadomiłam go co mi zrobił, podając linka do jakiejś strony o dorosłych dzieciach. Nie wiem czy to cokolwiek dla niego znaczyło, czy zrozumiał, gdy czasem stanie na mojej drodze nic nie mówi i zachowuje się jak spokojny ułożony człowiek, jakby nie miał nic na sumieniu.
                    Ja nie wiem czy chcę przebaczyć mojemu ojcu za dzieciństwo pełne przemocy i strachu. Jeśli już to na pewno nie dla niego, żeby miał poczucie komfortu. Jeśli kiedyś będę w stanie mu wybaczyć to tylko dla siebie i moich bliskich, żeby ich nie ranić, żeby nie ranić siebie i żeby móc zacząć normalnie żyć.

                    Pozdrawiam wszystkich "jeszczeniewybaczonych".

                  Przeglądasz 8 wpisów - od 1 do 8 (z 8)
                  • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.