Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Nie wiem co tu jeszcze robie..
-
AutorWpisy
-
Witam was.. Mój przyjaciel, że tak powiem wcisnął mi ta stronę.. Moje życie to wielka pomyłka, nie wiem po co Bóg mnie wcisnął tu. Jakoś sobie radzę z Bogiem, go kocham ponad życie, ale moi rodzice zabiją we mnie wszelkie życie! A mój ojciec, masakra po prostu.. Mama tez pije, ale nie robi takich awantur jak tata, już chciałam się zabić ok 4 razy, ale pewne osoby nie pozwoli. Uważam siebie za nic, jestem nikim i nikt nigdy takiego kogoś jak ja nie pokocha. Nieraz słyszałam już, że jestem gównem, szmatą i ach masakra.. Już nie wiem co robić i uważam, że lepiej byłoby jakbym ja umarła.. Moi rodzice i tak tego nie zauważą. Bardziej kochają alkohol..
Witam…Też miałem myśli samobójcze i kilka nie udanych prób…Miałem tak samo jak ty myśli że moje życie to pomyłka i nie wiem po co ja istnieje i było by lepiej dla innych jakby mnie nie było…Ale…No właśnie…Od nowego roku coś się zmieniło we mnie…Postanowiłem iść dalej w tym bagnie mimo wszystko…Zobaczymy co mi przyniesie ten 2008r…A jeśli chcesz jeszcze pogadać to pisz na gg: 3269000 lub maila: disc997@wp.pl…I chyba musimy po coś żyć bo inaczej nie było by nas już na tym świecie…Głowa do góry 🙂
hej hej
właśnie przeczytałam twojego posta
muszę przyznać, że faktycznie masz trudne życie!
wiesz co rozmowy na forum nie mają sensu, bo w paru zdaniach nie da się wyrazić wiele
powinnaś iść na terapię, ja też się wybieram ze znajomą i wiem że są jakieś darmowe
pisałaś coś o Bogu, … ja uwierzyłam w niego na dobre! nie nie jestem żadną dewotką- tylko zwykłą dziewczyną z małej miejscowości mającą DDA, wiara na prawdę pomaga
wiesz co mogę Ci zaproponować , bo sama od niedawna z tego korzystam są takie spotkania dla dziewcząt – medytacje i rozważania na różne tematy, ale wszystko to razem daje mi taki błogi spokój, wyciszenie i radość, tak w końcu wiem jak wygląda taka niczym nie spowodowana radość…z życia, że budzisz się rano i chce Ci się żyć
ja również miałam trudne dzieciństwo i nadal w domu jest ten sam problem mimo, że ja już dawno nie jestem dzieckiem :/
to moje gg: 6976481, mail: pysiapysia@buziaczek.pl mam nadzieje, że się odezwiesz!
nie myśl sobie, że nikogo nie obchodzisz, nie żyj dla swoich rodziców tylko bądź samolubna i żyj dla siebie!!! kiedyś na pewno poznasz cudownego faceta i bedziesz miała szczęśliwą rodzinę!
pozdrawiam
PaulaDroga Agusienko. jestes bardzo mloda dziewczyna.
cale zycie przed soba.
masz teraz szanse aby twoje wybory zyciowe byly wlasciwymi wyborami.
pomoc Tobie moga spotkania DDA. odbywaja sie prawie w kazdym miescie.
jesli nie znajdziesz ich na tej stronie, wybierz sie do dzialajacej najblizej Poradni uzaleznien, tam powinni miec namiary na takie spotkania.
sa one potrzebne aby moc wurzycic z siebie cierpienie, nienawisc, niepewnosc, brak poczucia bezpieczenstwa – ktore nosi sie w sercu.
goraca cie namawiam. rodzicom nie pomozesz, oni sa uzaleznieni, ale mozesz ratowac siebie.
powodzeniawitam!
moje doświadczenia są bardzo podobne…
wiele razy slyszałam, że jestem zerem i tak jak piszesz: szmatą i w ogóle wszystkim co najgorsze! raz próbowałam popełnić samobójstwo! moi rodzice nigdy nawet się o tym nie dowiedzieli!
oboje już nie żyją i nigdy się nie zmienili!
teraz sama próbuję się poskładać, bo do tej pory żyłam "nieświadomie"! gdyby ktoś wcześniej powiedział mi, abym zajrzała na tą stronę, to byłabym mu bardzo wdzięczna!
ja teraz jestem Matką, która nie potrafi sama zadbać o siebie, a do tego jeszcze dochodzi dziecko, które w tym wszystkim jest niewinną ofiarą mojego braku świadomości więc i odpowiedzialności! zdecydowanie za późno zdałam sobie sprawę ze swojego problemu. ale lepiej późno niż wcale
fajnie, że wcześnie zorientowałaś się, że masz ten problem. tylko prawda nie jest wcale miła! to czas aby dbać o siebie samego, a przecież jesteś jeszcze bardzo młoda i dopiero wkraczasz w dorosłe życie!
ja uczęszczan na terapię 3 miesiące i tam właśnie uczę się szacunku do siebie samej! uczę się żyć świadomie i dbania o siebie i swoje potrzeby.
to bardzo ważne aby wreszcie zacząć mówić! ja miałam z tym problem przez ponad 25 lat!
idziesz dobrą drogą! gratuluję
i życzę odwagiEdytowany przez: ewunia, w: 2008/01/14 14:58
czesc 🙂
oj, jakbym czytała o sobie kilka lat temu…serio…
i wierz mi to, co słyszysz to nie jest prawda, to tylko czyjeś zdanie na jakis temat i nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Bo w rzeczywistości jesteś człowiekiem, a nie jakimś przedmiotem, także lej, jak słyszysz coś takiego…
Samobójstwo?! hmmm, znam lepsze sposoby na stres…
Zycie jest warte tego, bo walczyć o nie, by było normalne – trzeba tylko chcieć…
I wszystko przed Tobą – WSZYSTKO, o czym tylko zamarzysz…
Tak, jak radzili wyżej – terapia, pomoc, dbanie o siebie…
Powodzonka
Pozdrawiam, a.PS. a przy okazji: witaj na forum 🙂
Dziękuję bardzo a to jest moje gg 7237210, muszę sprobować iść na terapię, ale się boję, najbliżej mam do Wodzisławia, i nie wiem ile to kosztuje… Pozdrawiam! 🙂
A mnie zastanawia co oznacza "kocham Boga ponad zycie" i "probowalam sie zabic cztery razy, uwazam siebie za nic, jestem nikim". Bardzo to interesujace co napisalas. Ja z kolei z Bogiem nie jestem za Pan Brat, w sumie w ogole jestem czlowiekiem malej wiary i chyba w ogole nie wierze, ale mysle sobie tak: skoro wierzysz w Boga (katolickiego-wnioskuje, ze o tego chodzi) i kochasz go ponad zycie, to po pierwsze jak mozesz jego dziecko (ktorym wg religi katolickiej jestes), uwazac za nic, za nikogo??? I jak mozesz kochajac Boga ponad zycie, chciec zrobic mu taka przykrosc i sie tego zycia pozbawic? Jakas sprzeczna chyba jestes. A tak na marginesie: ciekawe dlaczego DDA, DDD tak czesto sa zagorzalymi katolikami?
katarzynko czy słyszałaś może o czymś takim jak: wartości życiowe?
niektórzy cenią Boga bardziej od siebie samego! i to wcale nie jest nic "nienormalnego", bo przecież tak naprawdę jesteśmy tylko marnym prochem w porównaniu z Bogiem! szczególnie wiedzą to właśnie ludzie wierzący! i chwała im za to, że mają Swoje wartości! bo często dla nich znajduje się siłę do dalszego życia! fajnie by było, gdyby na pierwszym miejscu stawiać siebie lub aby z nikim się nie porównywać, ale to w przypadku "zagubionych" ludzi jest bardzo trudne.
sama dopiero odkrywam to, że jestem tak samo ważna jak inni! mimo tego, że też jestem SPRZECZNA!! bo jak inaczej nazwać fakt, że nienawidzę swojej Matki, a z drugiej strony jestem osobą przewrażliwioną emocjonalnie, dla której każde cierpienie jest strasznym złem! i nie chciałabym nikogo ranić, a mimo to zżera mnie chęć zemsty! to chyba straszna sprzeczność!! co z tego?Troseczke mnie zaskoczyłaś… Widzisz Katarzynko, moja wiara jest tym co mam, najważniejsza w życiu, Bóg jest dla mnie najważniejszy i gdyby nie On, to już bym dawno się zabiła, mówisz mi, że jestem sprzeczna, ale pomyśl tylko, coś tu jest nie tak, bo przecież ja jeszcze żyję. Ja się jeszcze nie zabiłam!! I czasami mam taki czas, że chcę i nie wiem czy słyszałaś, ale istnieje także szatan, który potrafi z najbardziej zagorzałego katolika zrobić wroga Kościoła. I są problemy, cierpienie wpisane w nasze życie, ja kocham i chcę pomocy. Ponieważ chcę żyć i dawać życie. Trudno ostatnio jest mi się nawet uśmiechnąć, a tak bardzo to lubię.. I dlatego cieszę się, że mogę mieć Boga blisko siebie. 🙂
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.