Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD normalność

Przeglądasz 9 wpisów - od 1 do 9 (z 9)
  • Autor
    Wpisy
  • Anonim
      Liczba postów: 20551

      poszlam do terapeuty, bo chcialam przestac byc inna i zeby ze mnie zrobil normalnego człowieka. wciaż słyszalam, ze jest ze mna cos nie tak, czulam sie jak z innego swiata, wreszcie sie za motalam kompletnie. Właśnie przyszla mi do glowy mysl, ze marne szanse, zebym po przejsciu terapii byla normalna w powszechnym slowa tego znaczeniu, czyli przecietna, na terapi odkrywam dlaczego tak a nie inaczej sie zachowuje, ale tez powoli nabieram przekonania, ze byc moze jestem osoba wazna, wartosciowa, ze zawsze nia bylam, ze wcale a wcale nie jestem nienormalna.Na sma mysl, ze moge zyc tak jak chce bez poczucia winy doznalam szoku, olsnienia, a w moim umysle pojawiac zaczely sie koncepcje iscie szelmoskie i to poczucie, ze moge, uczucie wolności. oczywiscie, sa pewne prawdy, ktore dla mnie zawiera Desiderata, ale reszta zalezy ode mnie.Nie wiem czy po terapii bede "normalna" nie sadze, ale mam nadzieje, ze bede miala odwage znale¼c swoja droge, isc nia bez poczucia wstydu i ogladania sie za siebie, ze strachem, ze skoro jestem szczesliwa, to pewnie za plecami czai sie zlo i ten stan nie potrwa dlugo.

      Isis79
      Uczestnik
        Liczba postów: 38

        Droga Maju, jesteś normalna – jest jedynie w Tobie kilka słabości, ktore musisz w sobie pokonać. Bad¼ też dobrej myśli nie nastawiaj się pesymistycznie, nie myśl o tym co "czai się za plecami", ale o tym co przed Toba, o tym jak wiele jeszcze pięknych chwil Cię czeka. Wiesz dalczego Bog dał ludziom twarz z przodu?….Po to by nie spogladali wstecz, ale by z ufnościa patrzyli przed siebie. Wiem jak jest cieżko, bo mamy przecież to samo, ale bad¼ silna. Pozdrawiam i wierzę w Ciebie. Trzymaj się cieplutko, zdrowo i wesoło. Nie daj się !!! 😆

        anis79
        Uczestnik
          Liczba postów: 203

          Pisałam już tutaj o moich oczekiwaniach wobec terapii – były dokładnie takie, jak twoje Maju – żeby zrobili ze mnie normalna osobę. Na szczęście będac jeszcze przed terapia doszłam do wniosku, że to mrzonka. Diagnoza pani psycholog po naszych spotkaniach brzmiała "pani nie wie kim i jaka jest i nie wie czego od życia chce". I miała rację. Zastanawiam się nad tym od kilku miesięcy, ale nie po to by sprostać normie. Teraz pokochanie i zrozumienie siebie jest dla mnie najważniejsze. Choć jest czasami ciężko i mam dość, to myślę, że to będzie najważniejszze doświadczenie mojego życia.

          Anonim
            Liczba postów: 20551

            zawsze myslam, ze jest we mnie tyle milosci, ale nikt jej nie chce, ilekroc obdarzalam kogos tym uczuciem konczylo sie bolem. Na terapii odkrywam powoli schematy, ktore rzadza moim zyciem, najbardziej jak do tej pory okazala sie dla mnie swiafomosc, ze wcale nie jestem taka pelna milosci i chetna do jej ofiarowania, wrecz odwrotnie, to co uwazalam za milosc to jakies chore wzaleznienie, wywolujace we mnie paniczny strach przed odrzuceniem, to ciagla niepewnosc, i zastanawianie co zrobic, zeby uszczesliwic druga osobe, bo jak bede idealna, wymarzona, to moze sie uda.Swiadomosc, ze nie znam innego rodzaju milosci, ze nie umiem inaczej postrzegac tego uczucia jest dla mnie iokropna, strasznie sie z tym mercze, mam coreczke, nie chce jej za nic w swiecie przekazac tego chorego nabytego w domu schematu, choc widze, ze proce sie juz zaczal, dlatego jestem taka wdzieczna losowi, ze skierowal mnie na terapie. Jestem zdruzgotana, przekazac moijemu dziecku prawdziwa, dobra milosc, pokochac siebie, ale ja nie wiem co to ta milosc, nie znam innej niz ta ktora otrzymalam od rodzicow, nie ma jej we mnie, a jesli nawet jest, to nie wiem co zrobic, zeby ja w sobie obudzic, a tak jej potrzebuje, teraz dopiero zaczynam czuc, jak jest ona wazna w moim zyciu. Ale jak to zrobic,czy jest to mozliwe?

            naga
            Uczestnik
              Liczba postów: 99

              Oczywiscie, ze terapia przynosi rezultaty – jesli tylko chcemy, rzecz jasna 🙂 Anis, ja w Tobie widze duza zmiane, nawet inaczej piszesz niz kilka m-cy temu 🙂 Moge sie rzecz jasna mylic ale to wg mnie wynik terapii i pracy nad soba 🙂 Zmiana oczywiscie na plus, hehe :)) Poza tym ustalmny – jestesmy normalnymi ludzmi, ktorzy musieli dorastac w trudnych warunkach. Tyle.

              man
              Uczestnik
                Liczba postów: 303

                Skoro jest tyle dysfunkcji dookoła to znaczy, że jesteśmy normalniejsi niż te "zdrowe osoby" bo to one sa wyjatkiem od normy 😆 😆 😆 😛

                anis79
                Uczestnik
                  Liczba postów: 203

                  naga napisał:
                  „Anis, ja w Tobie widze duza zmiane, nawet inaczej piszesz niz kilka m-cy temu 🙂 Moge sie rzecz jasna mylic ale to wg mnie wynik terapii i pracy nad soba 🙂 Zmiana oczywiscie na plus, hehe :)) ”
                  Dzięki, bardzo miło to czytać 🙂 To zabawne, bo terapia dopiero przede mna. Być może to efekt autoterapii, a może wielu rozmow z kimś, kto jest dalej niż ja na drodze do zdrowienia??? Kilka miesięcy temu byłam w kawałeczkach. A dziś jest lepiej :rolleyes:

                  man
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 303

                    Tommy Hellsten napisał:
                    "… Można sobie rownież zadac pytanie , czy całkowite wyleczenie się ze wspołuzależnienia jest wogole możliwe. Jest to pytanie bardzo trudne, jako że w pewnym stopniu wpołuzależnienie obecne jest u nas wzystkich. Rownie dobrze można by zapytać: "czy człowiek może byc całkiem zdrowy?" , a szukanie odpowiedzi trzeba by zaczać od zastanowienia się nad tym, co właściwie rozumiemy pod pojęciem całkowitego zdrowia. Kiedy człowiek jest zdrowy i kto mogłby to zdefiniować? Sa to niezwykle trudne zagadnienia natury filozoficznej…….. Chcę jedynie skonstatować fakt, iż można wyzdrowieć ze wspołuzaleznienia w takim stopniu, ktory – po konfrontacji człowieka z przeszłościa – umozliwia dorosłe życie tera¼niejszościa wśrod innych ludzi.
                    Można uwolnić sie od bolu powodowanego przz nieuświadomione problemy w dziecinstwie oraz osiagnać zdrowie wystarczajace do pogodzenia się z mysla, że nikt , w tym my sami, nie jest doskonały. Taki stopien zdrowia umozliwia akceptację siebie, jakim sie jest. Pozwala na kochanie samego siebie mimo uświadamiania sobie własnej niedosknałści, a może nawet kochania się właśnie ze względu na nia. ( :rolleyes: ) . "

                    Ja rowniez kiedys myslałem , że na terapi zrobia ze mnie normalnego człowieka.A przecież jestem normalnym człowiekiem i zawsze nim byłem. 🙂

                    lars_
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 36

                      Dazymy za wszelka cene do jakiegos idealu normalnosci, do prostej, tej przecietnej, ktora tak naprawde jest i tak elastyczna i powyginana hehe
                      Wybaczcie..ja nie wyczytalam nic ciekawego…
                      ale mam taka swoja teorie na temat bycia DDA…moze bedzie wam bliska…

                      Bycie DDA to dla mnie nawet po terapii bycie czlowiekiem zaleczonym, takim jak AA. Ciagle bedziemy musieli myslec o sobie, ciagle dbac o siebie. to nie jst takie hop siup, jestem po terapii i nara. Teraz juz nic nie robie, bo juz wystarczajaco duzo przeczytalem/lam i zrobilam/lem…nieprawda…taki maly Syzyfek, ktory ciagle toczy i toczy te kuleczke przed soba…

                    Przeglądasz 9 wpisów - od 1 do 9 (z 9)
                    • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.