Ja czytałam właśnie "Trzeba ruszyć w świat"… jestem jedną z tych ktore wyruszyły i chociaż czasem muszę nadyrężyć siły żeby sobie poradzić, to jednak się udaje, pracuję, studjuję, jestem w pełni niezależną jednostką.. i od czasu do czasu naturalnie odwiedzam rodziców z zupełnie innym nastawieniem i dystansem. Faktycznie po jakimś czasie człowiek przyzwyczaja się, że poranki w domu mogą być ciche i przyjemne,a jedyny odgłos wydaje ekspres do kawy i mruczący kot…. polecam 😉