Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Odkrywamy …
-
AutorWpisy
-
Cześć 🙂
Mam taką propozycje żebyśmy się dzielili tym co odrywamy. Nasze olśnienia, pomysły, przemyślenia. Czasem coś się gdzieś przeczyta ale dopiero z czasem to się przyjmuje za prawdę i uznaje że rzeczywiście to ma sens i w moim przypadku, albo też sami coś okrywamy. Ja np. jestem wtedy strasznie z siebie dumna 🙂 moglibyśmy się tym podzielić, czasem dobrze jest poczytać o tym co ktoś inny wymyśl i natchnąć się taką energią kogoś innego.
Ja ostatnio z wielkim zdumieniem okryłam, że kiedy przyznaję przed samą sobą, że miałam takie dzieciństwo jakie miałam, to czuję się spokojnie, już nie boję się kontaktów z innymi i nie mam takiej reakcji zacinającej mi głos w ustach.
Lubię zaglądać na tą stronę bo jest jedynym takim bezpośrednim (jak na razie) kontaktem z osobami takimi jak ja. I uważam że na razie to mi wystarcza. W życiu też coraz bardziej przekonuje się żeby mówić szczerze o tym jaką mam rodzinę i już nic więcej nie ukrywać bo to uwalnia mnie samą. Kocham siebie z wszystkimi ułomnościami i ogromnie się cieszę że ta miłość do mnie, przekłada się na miłość do innych ludzi. I ta miłość już nie polega na ratowaniu z opresji, po prostu jest gotowa na pomoc jeśli ktoś będzie jej potrzebował, ale jest też taka zwyczajna, codzienna – uśmiecha się, rozmawia, słucha, cieszy się z innymi i daje wolność.Dla mnie takim podstawowym odkryciem było to że jestem DDA, ale by się głębiej o tym przekonać musiał zawalić się mój związek. Dziś w nocy postanowiłem zerwać wszelki kontakt z moją eks raz na zawsze i poczułem się wolny, emocje opadły, czuję że to mnie będzie uwalniać. Modlę się do Ojca o konsekwencję w tym wyborze bo jestem miękki i poddaję się wątpliwościom bardzo szybko. Ale w momencie gdy podjąłem tę decyzję, poczułem że to jest to właśnie co mówiła mi ostatnio moja terapeutka żebym tak właśnie zrobił, by uwolnić się z toksycznej relacji która mnie niszczyła.
Odkryłem, że jednak nie ma związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy alkoholizmem mojego ojca, a moimi problemami.
Niedawno po dyskusji z pewną osobą uświadomiłem sobie, że cały czas było we mnie przekonanie, że wychowywaniem dzieci zajmują się matki, a ojcowie są tylko i wyłącznie od pilnowania, by dziecko było spokojne.
W efekcie uważałem, że wychowawczym błędom winna jest tylko moja matka.
no nie zgadzam się, że tylko matki wychowują, oboje rodzice za to odpowiadają, choć z racji odmiennych płci i predyspozycji trochę inaczej to wygląda w przypadku każdego z rodziców. poza tym jeszcze dochodzą inne ważne osoby – np. u mnie babcia
a wracając do tematu – dla mnie dużym odkryciem, trudnym, jest fakt, że mimo wyprowadzki i nieznacznych kontaktów z rodziną, ojciec i jego chore poglądy (stawiał siebie w roli bóstwa, któremu winna jestem bezwzględne posłuszeństwo, wmawiał i wmawia całą masę powinności które wobec niego mam i tak dalej…) mają na mnie wpływ, bo gdzieś w głębi serca nie czuję się do końca fair, że żyje swoim życiem i nie do końca czuję że nie jestem winna tym wszystkim chorym sytuacjom z domu. Na głowę wszystko wiem, żyję po swojemu (jako jedyna z rodzeństwa), ale gdzieś głęboko chore poglądy ojca wciąż mnie zatruwają. przeraża mnie jak mocna to więź.
o odkryć pozytywnych – jestem w stanie chodzić na lekcje tańca towarzyskiego, mimo słabej a wręcz bardzo słabej koordynacji ruchowej. Nie idzie mi dobrze, wybitną tancerką nie będę na pewno – chodzi mi tylko o to, żeby czegoś się nauczyć. I powoli, ale jestem w stanie czegoś się nauczyć.
Ja od jakiegoś czasu odkrywam siebie. Zaczynam czuć miłość do siebie samej. Odkrywam, że świat jest piękny z jego bólem i niedoskonałościami. Odkrywam, że moje życie choć teraz przeżywam ciężkie chwile jest piękne. Odkrywam odpowiedzi na pytania, odkryłam że każda sytuacja w moim życiu jest po coś i staram się czekać na odpowiedź.
Odkryłam w sobie siłę do zmiany siebie!
A ja odkryłam, że film Wielkie Piękno jest najcudowniejszym obrazem jaki widzialam. Polecam Wam oglądnąc, bo to on zawsze uświadamia mi pewne rzeczy… 🙂
„Koniec jest zawsze taki sam – śmierć. Ale na początku było życie. Ukryte w pustych słowach…bla…bla…bla. Jak osadem pokryte nadmiarem słów i dźwięków. Cisza i przeżycie. Emocje i strach. Znikające, nietrwałe drobinki piękna. Potworna nędza, żałosna ludzkość, a nad tym wszystkim problem istnienia…bla…bla…bla. Nieznane pozostaje nieznane. Nie dbam o to, co nieznane. Niech zatem powieść ma swój początek, przecież to tylko sztuczka…to tylko sztuczka.”
Chyba odkryłem, co może być przyczyną mojego obrzydzenia i nienawiści do seksu oraz moich skojarzeń seksu z brudem i prymitywizmem, a brudu z cierpieniem i upokorzeniem.
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.