Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Parę słów
-
AutorWpisy
-
W końcu zdecydowałem się o tym napisać. Mam 28 lat, a moje życie jest niepoukładane. Mieszkam z obojgiem rodziców, którzy mają problem z alkoholem. Nie piją codziennie, ale alkohol, albo jego brak, niekiedy odbija się na ich zachowaniu. Głównie ojciec jest przyczyną wielu nieprzyjemnych wspomnień. Często przypomina mi się, jak w dzieciństwie nie mogłem wyrazić swojej opinii, jak tata był blisko tylko wtedy, gdy trzeba było ochrzanić itp. Nigdy nie usłyszałem od niego słowa pochwały, tylko zakazy i rozkazy. Do dziś ja się po prostu boję z nim rozmawiać np. na tematy społeczne czy polityczne, bo ja po prostu wiem, że on ma gdzieś, co ja myślę. Nigdy nie było u nas czegoś takiego jak rozmowa, wymiana opinii. Do dziś w relacjach między obojgiem rodziców panuje chaos. Ojciec zrobił sobie z mamy służącą, mama za bardzo wszystkim się przejmuje. Nie ma spokojnych rozmów. A ja z nimi dalej mieszkam, bo czuję się odpowiedzialny finansowo za nich. Często spędzam czas z mamą, mimo iż wiem, że ona często się toksycznie zachowuje. Wiem, że jakbym teraz się wyprowadził, to oni nie utrzymaliby się finansowo. Nie mam przyjaciół, czuję się samotny. Pracuję poniżej mojego wykształcenia, boję się podjąć ryzyko i poszukać czegoś innego. Nie byłem nigdy w związku bo się boję bliskości. Chodzę do psychiatry i na grupę wsparcia, ale czuję się tam jakbym był wyobcowany, po prostu nie jako członek tej grupy. Wolny czas spędzam zwykle przy komputerze. Raz na miesiąc wyjdę gdzieś z kolegami z pracy, ale żadnemu z nich nie mówiłem o swoich problemach, bo nie czuję do nich takiego zaufania. Mam lęk przed podejmowaniem nowych wyzwań, zawiązywaniem znajomości z kobietami, nawet jak dawno temu zagadałem przez Internet do dziewczyny, to wpadłem w nieuzasadnioną panikę typu: „O Boże, ona już na pewno sobie coś obiecuje, a ja nie jestem gotów”.
Cieszę się, że udało mi się chociaż tutaj napisać. Witam wszystkich.
Witam Cię Szachisto.
Zadam Ci tylko jedno pytanie…
Ile jeszcze wytrzymasz będąc w niewoli rodziców?
A Twoje życie?
Zauważ, że Twoi rodzice nie próbują zrobić nic, aby Tobie żyło się dobrze.
Przecież jesteś w najbardziej ,,efektywnym” okresie życia.
To dobrze, że podjąłeś próbę wyjścia z impasu.
Może warto nieco rozszerzyć leczenie?
Psychiatra głównie przypisuje ,,pigułki”.
Są często bardzo ważne, choćby aby wygasić lęk.
W iluś tam rozmowach słyszałem jednak, że nie istnieje ,,złota pigułka”.
Pigułka lecząca z wszystkich dolegliwości.
Może warto poszukać obok psychiatry dobrego psychologa?
Leczenie psychologiczne rózni się od psychiatrycznego.
A co do grupy wsparcia…
Zakładam, że są to osoby o podobnych problemach jak Twoje.
Dlaczego czujesz, że nie pasujesz tam?
Też tak miałem.
Bo po pierwsze nie nauczyłem się ,,żyć” w grupie (która nie była związana np. z pracą).
Po drugie… widziałem w takich osobach podświadomie… siebie.
A przecież nie miałem najlepszej opinii o… sobie.
Potrzebowałem czasu aby dostrzec te bardziej sympatyczne cechy (wspólne).
Na meetingach DDA/DDD mamy często taki podział…
Pierwsza godzina, to problemy i radości z ostatniego czasu.
Kto chce, ten mówi, kto chce, słucha…
Wreszcie, jeśli ktoś zauważył coś podobnego w swoim życiu może
o tym opowiedzieć (nie wolno komentować czyichś wypowiedzi).
Tak wygląda nasze wsparcie.
Czasem mówiąc o swoich problemach, dostawałem jak ,,na tacy”
rozwiązanie ( z czyichś historii własnych).
Druga godzina przypomina trochę terapię,
przerabiamy materiał będący teamatem spotkania
( w oparciu o literaturę DDA/DDD).
Zastanów się, co jeszcze możesz zrobić TERAZ, aby życie zaczęło
zmieniać się na lepsze.
Pozdrawiam serdecznie
i życzę dobrych rozwiązań.
Oskar DDA
Dziś na terapii po raz pierwszy nie wytrzymałem i zacząłem płakać. Terapeutka powiedziała, że to może być pierwszy krok ku gruntownej przemianie. Uświadomiłem sobie oczywistą dla innych rzecz, że mam prawo do swoich emocji, choć przez całe życie w domu dawano mi do zrozumienia, że emocje są złe. Poczułem dziś pewną ulgę, choć nadal męczy mnie samotność.
Gratulacje! Oznaczać to może, że Twoja „skrzynka z zamrożonymi uczuciami” pęka i że idziesz ku zdrowieniu. Przypomina mi to fragment mojej własnej historii i taki dość stary film „Zwyczajni ludzie”, który psycholog zaproponował mi obejrzeć w tamtym czasie…
Coś mi tu z rachunkami nie gra. Skoro Ty masz 28 lat, to ile lat mogą mieć Twoi rodzice… Czy nie są jeszcze czynni zawodowo? To dlaczego oni są zależni ekonomicznie od Ciebie?
Co do samotności, myślę, że to kwestia tego, co z nią zrobisz. Czy będziesz próbował ją zagłuszyć (na przykład przez ucieczkę do wirtualnego świata), czy będzie ona impulsem dla poszukiwania realnych przyjaźni i nawiązywania innych bliższych relacji – czego Ci życzę 🙂
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.